Kosmos w grach pociągał mnie od dzieciństwa. Zarówno pod postacią znanego mi z C-64 Elite i pecetowego Freespace, jak i wiekowego już Supremacy (C-64), Master of Orion czy też Galactic Civilizations. Dlatego też z wielką uwagą od jakiegoś czasu przyglądałem się projektowi o tajemniczo brzmiącym tytule Sins of a Solar Empire, a kiedy tylko gra ukazała się w Polsce nie omieszkałem zapoznać się z nią osobiście. I już na wstępie napiszę, że nie żałuję, bo to kawał porządnej gwiezdnej strategii, który ma jedną niezwykle ważną cechę, której szukałem – wciąga jak cholera. Dlatego jeśli macie pracę, rodzinę i przyjaciół nie uruchamiajcie jej.
Problemy nad Wisłą
Grzechem było to…
Sins of a Solar Empire przez długi czas nie mogło w naszym kraju znaleźć wydawcy. Było to tym bardziej szokujące, że świat od jakiegoś czasu zachwycał się nim, kiedy u nas wciąż nie było wiadomo czy w ogóle go ujrzymy. Wszystko przez to, że SoaSE było dużym zaskoczeniem. Nikt właściwie nie spodziewał się tak dużego sukcesu gry kanadyjskiego studia Ironclad. Nad rodzimymi graczami ulitował się wreszcie Nicolas Games i chwała im za to, bo tytułowym grzechem byłoby nie zagrać w Sins of a Solar Empire, a myślę, że i polski wydawca nie będzie narzekał na sprzedaż tego tytułu. Tym samym możemy powiedzieć, że wilk pozostał syty, a i owcy znów się udało.
Przeciwnicy
W Grzechach w szranki staną ze sobą 3 główne frakcje, choć podczas zabawy tworząc różne odłamy może walczyć ze sobą zdecydowanie więcej stron. Historia tych trzech frakcji jest ciekawa, tym bardziej szkoda, że twórcy gry postanowili zupełnie odpuścić sobie warstwę fabularną w grze (!!).
że przez długi czas ten tytuł nie miał w kraju swojego wydawcy
Wojnę toczą ze sobą ludzkie siły Zbrojnej Koalicji Handlowej, obcy – Vasari – i mroczna, przekonana o swojej wyższości wspólnota zwana Adwentem. Historia kontaktów stron konfliktu jest długa i dość zagmatwana – wystarczy powiedzieć, że ZKH jest spadkobierczynią Przymierza Handlowego, które odpowiada za wygnanie 1000 lat wcześniej wspólnoty Adwentu z ich rodzimej planety, zaś rasa Vasari musiała opuścić swoje wieloplanetarne imperium ścigana przez niezbadaną siłę. Założenia fabularne otwierają olbrzymie możliwości do stworzenia świetnego scenariusza. Niestety Grzechy Imperium Słońca – są go zupełnie pozbawione, a każda gra to po prostu zabawa na jednej z wielu map jakie oddali nam w ręce ludzie z Ironclad. Jedynym „podkładem” fabularnym jest króciusieńki opis towarzyszący każdej z plansz, który zresztą nie ma żadnego znaczenia dla rozgrywki. Z jednej strony Sins of a Solar Empire nie jest RPGiem, ani symulatorem, więc teoretycznie nie fabuła jest tu najważniejsza, ale przecież znamy doskonałe przykłady gier strategicznych z całkiem niezła historią (vide Homeworld).
Frakcje na czele których możemy stanąć w grze różnią się od siebie. Ich statki wyglądają zupełnie inaczej. Różne są też technologie, którymi się posługują. Zbrojna Koalicja Handlowa jako frakcja ludzka jest nam najbliższa zarówno pod względem umiejętności jak i technologii. Imperium Vasari nosi wszelkie znamiona totalitaryzmu i pełnymi garściami czerpie z wynalazków nanotechnologii. Zaś Adwent opiera działanie swojej wspólnoty na wierze i siłach psi.
Różnorodność frakcji znajduje swoje odbicie w drzewach rozwoju badań wojskowych i cywilnych. Każde z nich jest zindywidualizowane dla poszczególnej rasy. I o ile faktycznie część z technologii jest unikalna o tyle sporo z nich wzajemnie sobie odpowiada zmieniając tylko nazwę. Sytuacja taka jest oczywiście prosta do wytłumaczenia – w końcu wszystkie trzy rasy funkcjonują w tym samym uniwersum toteż muszą mieć odpowiadające sobie umiejętności. Co więcej – podobieństwa pozwalają graczowi dość łatwo zmieniać strony konfliktu, bez żmudnego zgłębiania od nowa wszystkich możliwych charakterystyk. Mimo wszystko przyznam, że liczyłem na nieco bardziej zróżnicowany charakter występujących w grze stron.
Rywalizacja
Bombardujemy planety
Brak fabuły jest najprawdopodobniej efektem koncepcji jaką przyjęli twórcy SoaSE. Nie uświadczycie tu klasycznej kampanii. To gra stworzona do rozgrywania meczów. Dłuższych lub krótszych jednak zawsze ograniczających się do pojedynczego starcia. I trzeba przyznać, że ta koncepcja ma swoje niewątpliwe atuty, ale i słabości. Minusem jest już opisany brak fabularnej kampanii, zaś plusem to, że gra dzięki takiemu zabiegowi doskonale nadaje się do rozgrywek multiplayerowych, ale i zabawa w trybie single (jeśli tylko odrzucimy potrzebę fabuły) sprawdza się doskonale.
„Turniejowy” charakter tego tytułu podkreśla fakt, że już na początku starcia, określając ilość graczy, ich poziom, rasy i charakter dzielimy strony na drużyny. Możemy więc np. 8 graczy podzielić na 2 drużyny. W przypadku gdy gramy samotnie w trybie dla pojedynczego gracza kontrolę nad pozostałymi stronami (zarówno w drużynie przeciwnej, jak i naszej) przejmuje komputer. Przynależność do drużyny definiuje początkowe relacje między stronami biorącymi udział w starciu. Nie oznacza to jednak, że do końca „misji” pozostaniemy w takich właśnie układach. Wszystko będzie zależało od naszego postępowania. Przekonałem się o tym na własnej skórze zakładając, że stworzone na początku drużyny będą sztywne i niezależnie od moich działań układy nie zmienią się. Dlatego też kiedy moi zaatakowani przez wrogie siły sojusznicy wzywali pomocy domagając się wsparcia i wysłania floty najzwyczajniej w świecie ich zignorowałem. Początkowo faktycznie nic się nie stało (choć poziom naszych przyjacielskich relacji wyraźnie osłabł). Jednak po którejś z kolei odmowie pomocy nagle z przykrością zorientowałem się, że z grzecznego sojusznika obrażona przeze mnie frakcja zmieniła się w zajadłego wroga szturmującego moje planety! Dlatego nie należy zapominać o utrzymywaniu dobrych kontaktów z przyjaciółmi i wspieraniu ich w ramach możliwości.
Rozgrywka w Sins of a Solar Empire to czysta przyjemność.
…mieczem
Walczymy w kosmosie
Olbrzymim atutem gry jest fakt, że czerpie z doskonale sprawdzonych schematów i robi to w sposób umiejętny. Dlatego rozgrywka w Sins of a Solar Empire to czysta przyjemność. Mamy więc wszystko to, co tak dobrze znamy – surowce, drzewa technologii, infrastrukturę planet, którą możemy rozwijać. Nic z tego nie przetrwałoby nawet chwili gdyby nie flota – to ona jest podstawą egzystencji naszego imperium i głównym narzędziem ekspansji. I tu należą się wielkie brawa twórcom SoaSE. Nie popadli oni bowiem w nadmierną przesadę oddając do naszej dyspozycji setki typów jednostek. W Grzechach Imperium Słońca ich ilość jest wręcz skromna. Statki dzielą się na trzy klasy – fregaty, krążowniki i okręty liniowe. W każdej z nich mamy do dyspozycji od 4 do bodajże 8 rodzajów jednostek. Dzięki temu zabiegowi udało się autorom wyraźnie zarysować różnice pomiędzy nimi. Mamy więc typowe mięso armatnie, statki kolonizacyjne, rozpoznawcze, oblężnicze, wspierające i te, które pełnią rolę lotniskowców. Dostęp do poszczególnych jednostek będziemy uzyskiwać stopniowo wraz z prowadzonymi badaniami w laboratoriach wojskowych.
Wyraźna redukcja ilościowa klas odbiła się bez wątpienia pozytywnie na przyjemności czerpanej z gry. Nie musimy godzinami zastanawiać się czym różni się jeden statek od drugiego, bo tu wszystko jest jasne – co więcej, twórcy bardzo wyraźnie wszystko rozpisali w kartach informacyjnych jakie wyświetlają się na ekranie naszego monitora. Dlatego nawet laik błyskawicznie połapie się czego i ile będzie potrzebował aby skutecznie stawić czoła przeciwnikowi.
Gra super. Jak ktoś zagrywał się w homeworldy to tutaj znajdzie cos dla siebie. Grafika przepiękna i klimat super. . . zeby jeszcze muzyczka z homeworlda była albo jakieś podobne adagio for strings samuela barbera 😉
Yes yes kupiłem i muszę przyznać fajna giera. Grafika może i nie jest bardzo wypasiona ale jest ok a to plusik dla posiadaczy trochę słabszych konfiguracji. Za to zabawa jest naprawdę extra.
Widać, że developerzy mieli radochę z tworzenia gry, a nie odrabiali pańszczyznę od 7 do 15. Gra zadaje kłam „śmierci peceta” i innym banialukom. Nie posiada chorych zabezpieczeń przeciw piratom, legalnym użytkownikom i przyjemności z grania. Ma bardzo dobry interfejs użytkownika doskonale ogarniający połączenie specyfiki RTSa z grami 4X. Rozgrywkę umilają nam niezgorsze efekty dźwiękowe i przyzwoitej jakości muzyka. Wymagania sprzętowe gry są śmieszne jak na dzisiejsze standardy, a efekty graficzne prawidłowo korespondują z zużywanymi zasobami naszego komputera. Natomiast najbardziej bolącym mnie minusem jest brak kampanii. Autorzy obiecali ją dołożyć z nadchodzącym dodatkiem lecz póki co jej nie ma. Podsumowując godny nastepca Homeworlda, którego zdetronizować może jedynie Homeworld 3. Bardzo dobra gra za nieduże jak na polskie warunki pieniądze. Kupować ino migiem!
A ja mam pytanie do kolegow. . . Czy na podanej ponizej konfiguracji gra bedzie dzialac jak nalezy?Manufacturer:NVIDIAProcessor:AMD Athlon(tm) XP 2500+, MMX, 3DNow, ~1. 8GHzMemory:1536MB RAMHard Drive:204 GB TotalVideo Card:NVIDIA GeForce FX 5200Monitor:Daytek G701PFSound Card:SB Live! Audio [C400]Speakers/Headphones:Keyboard:Microsoft USB Natural Ergonomic Keyboard 4000 (IntelliType Pro)Mouse:A4Tech OPTO 518 / SWOP80Mouse Surface:SteelSeries QcK miniOperating System:Windows XP Professional (5. 1, Build 2600) Dodatek Service Pack 3 (2600. xpsp. 080413-2111)Motherboard:Epox 8RDA3IComputer Case:Transparent Case ^_^
apach
Co do tej konfiguracji to Keyboard: Microsoft USB Natural Ergonomic Keyboard 4000 (IntelliType Pro) może stanowić tu największy problem jeżeli nie jest w kolorze czarnym. No i sprawdz mysz optyczną – jak świeci się na czerwono to powinno pojść.
w minimalnych wymaganiach jest (Radeon 9600 / GeForce 6600 lub nowsza) więc nie wiem czy GF FX 5200 podoła. . . reszta jak najbardziej. No i ta Transparent Case 😉
Niewiedzialem, ze demo jest. Dzieki chlopaki, zaraz sie rozejze.
Dane kompa na szybkosci skopiowalem z XFire 😉 A i owszem posiadam przezroczysta obudowe. Szkoda tylko ze w srodku takie starocie 😉
U siebie sprawdzałem tylko demko, ale śmigało pięknie i to wcale nie na najniższych ustawieniach – na GeForce FX5700. Dlatego przypuszczam, że i 5200 sobie poradzi, choć polecam ściągnąć demo i sprawdzić. To zawsze najlepszy sposób 🙂
Moim zdaniem przesadziłeś troszkę z tym minusem copper. Miało być śmiesznie i było. Od czasu do czasu przydaje się taki wpis. Ja w każdym bądź razie nie mam nic przeciwko. ;)Tak na marginesie labudziak, dawaj na końcu takiego wpisu emote, bo możesz być czasami źle zrozumiany. . .
Recenzja jak zwykle u was, wyśmienicie napisana. Jedyne czego mogę się uczepić to to że ta gra to totalna porażka nie mająca najmniejszego sensu!!! Nie wiem jak kogoś mogą interesować takie gry!
wysocki ale pojechałeś ostro po bandzie ;DRada dla Ciebie nie czytaj recenzji gier,które Ciebie nie interesują. Zgodzę sie z Tobą, że styl i język,składnia Bartka recenzji jest miły w odbiorze. . .
Ja tam myślę, że to zwykła prowokacja, ale co tam i tak swoje napiszę. Po pierwsze to że się tobie nie podoba to nie znaczy, że nie może się podobać innym. Ty to nie wszyscy. Po drugie spójrz na listy sprzedaży gier na PC w ostatnich miesiącach. SoSE nie schodziło z nich przez wiele tygodni. To chyba znaczy, że istnieje bardzo duża grupa ludzi, którym się jednak podobało. Zaskakujące jest to, że istnieje taka możliwość, że coś co nie podoba się tobie może podobać się innym nieprawdaż ?
gierka wypas. juz mialem wrazenie ze dla takiego dinozaura jak ja nie ma dobrych gier na rynku. ja bym chcial tylko cos takiego w full 3d no i z lepsza dyplomacja.
jeśli mocno wkręcacie sie w grę, to nie próbujcie map na ~100 planet i maksymalnej ilości przeciwników. wakacyjny dzień jest wtedy dość krótki 😉 i niewystarczający za razem. tak się zastanawiam czy opinia że każdy znajdzie tam rozgrywkę odpowiadającą jego preferencjom jeśli chodzi o długość. mała mapa to na prawdę >przynajmniej< kilka godzin. jak dla mnie to ok 4 na ładne druzgocące zwycięstwo. określenie szybka rozgrywka z recenzji to dość względna sprawa 😉 szybko było w starcrafcie na małej mapce i 1 na 1zastanawiam się jak ten twór daje rady na multi. . . cóż w tym tygodniu za pewne się przekonam, pojawiło się paru znajomych chętnych do łupania
Grę odpaliłem na:AMD Athlon 2400+Ram: 1,5GBGraf: Nvidia GeForce 5200FXPozałączasz wszystko na low, niektóre rzeczy do medium, twoja flota nie będzie pokaźna, nie będziesz zbliżał się za mocno do planet i da się grać! ;D
Niestety ale gra plytka i zbyt latwa. Szybko sie nudzi. Niewiele drog rozwoju. Trzeba tylko nie przeinwestowac. Schemat to max zasiedlenie planet, logistyka floty. Nasza liczna flote nastepnie wysylamy w boj i powoli (bo szybko sie nie da) zdobywamy kolejne systemy. Nie ma klimatu i durne komentarze. Dalem sie nabrac na niezle oceny :(. Kazdy kto wychowal sie na Master of Orion 2 powinien sobie ta gre darowac.
Master of Orion 2? Nie za wiele wymagasz od SOA? Daj spokój Sins jest bardzo przyjemną grą.