Specyficzną rolę w naszej flocie odgrywają okręty liniowe. To latające centra dowodzenia, jednostki o olbrzymiej mocy potrafiące przechylić szalę zwycięstwa na jedną ze stron. Oczywiście pozbawione odpowiedniego wsparcia stają się niezwykle podatne na zmasowane ataki wroga czego niestety miałem (nie)przyjemność doświadczyć. W odróżnieniu od zwykłych fregat i krążowników liniowce zdobywają w walce doświadczenie. Awansując zyskują dostęp do opcji specjalnych jak szczególny rodzaj ataku, lepsza defensywa, czy możliwość kolonizowania planet. Dlatego też im dłużej gramy, nasze liniowce stają się coraz cenniejsze ze względu na posiadane przez nie doświadczenie, a strata takiej jednostki jest bolesnym ciosem dla całej floty. Co więcej, aby wyprodukować okręt liniowy poza odpowiednią ilością surowców i kredytów musimy wyszkolić wcześniej załogę co oczywiście też kosztuje.
Zdecydowanie przekroczył dozwoloną prędkość
Różny charakter jednostek początkowo nie jest zauważalny. Ot, rzucamy na przeciwnika wszystko co udało się nam wyprodukować. Jednak dość szybko przekonamy się, że skład naszej floty ma znaczenie. Dowiodło tego spotkanie mojej potężnej, acz dość jednolitej floty z przeciwnikiem, którego główną siłą uderzeniową były lotniskowce. W ciąg kilku minut z mojej najpotężniejszej armii w galaktyce nie zostało nic. Wszystko przez to, że nie zapewniłem sobie odpowiedniego wsparcia przeciwlotniczego. Nie pomogły mi nawet cztery okręty liniowe!
Każda z ras dysponuje charakterystycznymi dla siebie jednostkami. Jednak i tu, podobnie jak w przypadku drzew technologii dostrzegamy podobieństwa, żeby nie powiedzieć kalki. I tak Lekka Fregata Kobalt (ZKH) spełnia dokładnie tą samą rolę co Harcownik Ravasta (Vasari) i Okręt Adept (Adwent). Podobnie jest z pozostałymi klasami. I znów taka sytuacja ma swoje dobre i złe strony.
To, czego ewidentnie mi zabrakło w Grzechach Imperium Słońca to aktywna pauza. Opcja ta przydałaby się i to szczególnie na późniejszym etapie gry kiedy pod naszą kontrolą znajdują się dziesiątki planet, a bitwy toczą między sobą olbrzymie floty. W tej sytuacji zwyczajne nadzorowanie imperium przysparza niezłych problemów nie mówiąc nawet o równoczesnych atakach na kilku frontach.
… i innymi środkami
Walka nie ogranicza się jednak tylko do flot. Istotną, żeby nie powiedzieć kluczową rolę odgrywa odpowiednie zarządzanie, pozyskiwanie i wykorzystanie surowców. Ich ilość też została sprowadzona do minimum (metale i kryształy) co podobnie jak w przypadku rodzajów statków postrzegam jako plus. Surowce potrzebujemy zarówno do budowy infrastruktury planetarnej jak i okrętów. Ich dostępność zależna jest od wyboru mapy. W sytuacji kiedy jest ich niewiele możemy pozyskiwać je (jak i sprzedawać nadwyżki) na czarnym rynku. Ich ceny kształtują się dynamicznie zależnie od popytu i podaży. Dlatego też dysponując odpowiednio dużą ilością kryształów lub metali możemy doprowadzić do załamania rynku utrudniając tym samym życie swoim rywalom.
Gospodarkę własnego imperium możemy oprzeć o surowce, ale w przypadku ich niewielkiej ilości musimy zdecydować się na rozwój infrastruktury planetarnej. Odpowiednie inwestycje zwrócą się nam w postaci większych wpływów z podatków i wzrostu obrotu handlowego. Orężem w naszych rękach może być również kultura. Wpływając na sąsiadujące z naszym układem planety przeciwnika ułatwiamy sobie ich zdobycie.
Istotną rolę odgrywa w zabawie również dyplomacja. Opiera się ona na wzajemnych porozumieniach dotyczących jawności flot, planet, wzajemnej pomocy finansowej, surowcowej i ścisłej współpracy militarnej. Jak już wspomniałem, jeśli chcemy zachować swoich dotychczasowych sojuszników musimy spełniać ich prośby.
Niezwykle ciekawym elementem w Sins of a Solar Empire są piraci. To realna, szybko rosnąca siła, która cyklicznie wyrusza na łowy. Choć należy się ich bać (kilkukrotnie doprowadzili moje imperium nad granicę przepaści) można tę ślepą siłę umiejętnie wykorzystać oferując zlecenie na jednego ze swoich przeciwników. Oczywiście w licytacji biorą udział wszystkie strony toteż trzeba cały czas sprawdzać czy któryś z przeciwników nie przebił naszego zlecenia i czy to przypadkiem nie my jesteśmy następnym celem piratów. W chwili kiedy zegar ataku dojdzie do zera piraci wybierają nowy cel i jest to najczęściej (choć nie zawsze) strona, za którą zaoferowano najwyższą nagrodę. Sytuacja komplikuje się nieco kiedy podbijemy planetę lub układ w bezpośrednim sąsiedztwie piratów. Wtedy możemy być prawie pewni sąsiedzkiej wizyty niezależnie od nagrody, którą wyznaczono za naszą głowę. Odpowiednie wykorzystanie piratów może znacznie ułatwić (lub utrudnić) zwycięstwo naszej frakcji.
Arena
Skoro zostało już powiedziane czym i jak wypadałoby jeszcze powiedzieć gdzie będziemy toczyć nasze gwiezdne boje. Areną naszych zmagań będą różnej wielkości układy. Twórcy podzielili je na trzy grupy – małe, średnie i duże. Małe, to mapy liczące najczęściej od kilku do ok. 20 planet. Średnie to układy liczące ich kilkadziesiąt, zaś duże dochodzą nawet do ponad stu. Układy różni nie tylko ilość planet, ale ich układ jak i dostępność surowców czy ilości gwiazd.
Różnorodność map sprawia, że sesja z Sins of a Solar Empire może zająć nam kilka godzin (małe układy) jak i stać się wielodniową batalią (duże układy z trudnymi przeciwnikami). Ta skalarność jest olbrzymim atutem gry sprawiając, że staje się ona atrakcyjną ofertą zarówno dla wytrawnych strategów dysponujących dużą ilością czasu, jak i dla tych mniej cierpliwych, którzy lubią szybkie rozstrzygnięcia.
Jest i mapka dla strategów
Same planety, które będziemy kolonizować różnią się od siebie. Są takie przypominające Ziemię, są gazowe giganty, asteroidy, skute lodem i wulkaniczne. Zależnie od rodzaju różna jest możliwość ich zasiedlania, dostępność kryształów i metali. Planety łączą tunele fazowe, którymi przemieszczają się floty. W przypadku występowania kilku układów planetarnych w galaktyce łączą się one za pomocą tuneli czasoprzestrzennych. Dodatkową trudność w planowaniu strategii podboju sprawia fakt, że cel owych tuneli jest początkowo nieznany. Nie wiemy więc z którymi układami planetarnymi połączony jest ten, w którym obecnie przebywa nasza flota. Dopiero zwiad może rozwiać nasze wątpliwości.
Główne zmagania odbywają się w bezpośrednim sąsiedztwie planet – w tzw. studniach grawitacyjnych. To tutaj wznosimy infrastrukturę cywilną (kopalnie, magazyny, centra handlowe, stacje przekaźnikowe, stocznie) i militarną (wieże obronne etc.) Także w studniach będą toczyć się wojenne zapasy. Kiedy już uda nam się opanować przestrzeń wokół planety będziemy mogli przeprowadzić bombardowanie jej powierzchni. Dopiero w ten sposób przejmiemy nad nią kontrolę.
Warto zgrzeszyć
Warto wspomnieć w kilku słowach oprawie recenzowanej produkcji. Rozgrywkę toczymy w pełnym 3D choć, dla ułatwienia i opanowania chaosu na polu bitwy jednostki ustawiają się mniej więcej w jednej płaszczyźnie. Operujemy więc niejako w dwóch, a nie trzech wymiarach. Sama grafika choć może nie powala na kolana jest całkiem ładna, a biorąc pod uwagę, że jest to strategia niczego więcej od niej nie należy wymagać.
Inwazja porywaczy ciał
Jak już napisałem powyżej Sins of a Solar Empire czerpie z najlepszych wzorców i umiejętnie je wykorzystuje budując niezwykle spójną, a przede wszystkim bardzo grywalną pozycję. Początkowy (pozorny) chaos opanujemy po kilkunastu(dziesięciu) minutach zabawy. Bez wątpienia pomogą nam w tym nieźle przygotowane samouczki, ale i doskonale opisane infokarty, w których znajdziemy pełne charakterystyki jednostek jak i spis potencjalnych działań (wraz z klawiszologią). To właśnie doskonała przejrzystość menu sprawia, że ten dość złożony tytuł nie powinien sprawiać przeciętnemu graczowi większej trudności. Jedynym żalem moim wobec jego twórców jest brak aktywnej pauzy (coś co uporządkowałoby zabawę w sytuacjach kryzysowych) i rezygnacja z wątku fabularnego.
Jeśli lubicie strategie to ta pozycja jest zdecydowanie dla was.
Jeśli więc lubicie kosmiczne klimaty, albo po prostu strategie to ta pozycja jest zdecydowanie dla was. Choć początkowo jej surowość nieco odstrasza, a ogrom świata i opcji oddanych w nasze ręce przytłacza, po kilku chwilach obcowania z mechaniką gry i zapoznaniu się ze specyfiką jednostek nie będziecie chcieli odejść od komputera. „Meczowy charakter” tego tytułu sprawia, że można w niego grać właściwie bez przerwy. Ilość map i konfiguracji przeciwników jest niemal niewyczerpana. Jeśli jednak udałoby się wam znudzić trybem dla pojedynczego gracza, warto spróbować swych sił w sieci. Dopiero tutaj Sins of a Solar Empire pokazuje swe prawdziwe oblicze.
Warto zgrzeszyć!
Wyobraźcie sobie walkę o dominację w kosmosie, potężne galaktyczne floty, międzygwiezdną dyplomację, spekulacje cenami na czarnym rynku i szalejących po rubieżach galaktyki piratów, którzy są w stanie powalić na kolana najpotężniejsze imperium. A teraz dodajcie do tego niezłą grafikę i fakt, że galaktyka, o której mowa może składać się z nawet 100 planet. Witam w świecie Sins of a Solar Empire.
Gra super. Jak ktoś zagrywał się w homeworldy to tutaj znajdzie cos dla siebie. Grafika przepiękna i klimat super. . . zeby jeszcze muzyczka z homeworlda była albo jakieś podobne adagio for strings samuela barbera 😉
Yes yes kupiłem i muszę przyznać fajna giera. Grafika może i nie jest bardzo wypasiona ale jest ok a to plusik dla posiadaczy trochę słabszych konfiguracji. Za to zabawa jest naprawdę extra.
Widać, że developerzy mieli radochę z tworzenia gry, a nie odrabiali pańszczyznę od 7 do 15. Gra zadaje kłam „śmierci peceta” i innym banialukom. Nie posiada chorych zabezpieczeń przeciw piratom, legalnym użytkownikom i przyjemności z grania. Ma bardzo dobry interfejs użytkownika doskonale ogarniający połączenie specyfiki RTSa z grami 4X. Rozgrywkę umilają nam niezgorsze efekty dźwiękowe i przyzwoitej jakości muzyka. Wymagania sprzętowe gry są śmieszne jak na dzisiejsze standardy, a efekty graficzne prawidłowo korespondują z zużywanymi zasobami naszego komputera. Natomiast najbardziej bolącym mnie minusem jest brak kampanii. Autorzy obiecali ją dołożyć z nadchodzącym dodatkiem lecz póki co jej nie ma. Podsumowując godny nastepca Homeworlda, którego zdetronizować może jedynie Homeworld 3. Bardzo dobra gra za nieduże jak na polskie warunki pieniądze. Kupować ino migiem!
A ja mam pytanie do kolegow. . . Czy na podanej ponizej konfiguracji gra bedzie dzialac jak nalezy?Manufacturer:NVIDIAProcessor:AMD Athlon(tm) XP 2500+, MMX, 3DNow, ~1. 8GHzMemory:1536MB RAMHard Drive:204 GB TotalVideo Card:NVIDIA GeForce FX 5200Monitor:Daytek G701PFSound Card:SB Live! Audio [C400]Speakers/Headphones:Keyboard:Microsoft USB Natural Ergonomic Keyboard 4000 (IntelliType Pro)Mouse:A4Tech OPTO 518 / SWOP80Mouse Surface:SteelSeries QcK miniOperating System:Windows XP Professional (5. 1, Build 2600) Dodatek Service Pack 3 (2600. xpsp. 080413-2111)Motherboard:Epox 8RDA3IComputer Case:Transparent Case ^_^
apach
Co do tej konfiguracji to Keyboard: Microsoft USB Natural Ergonomic Keyboard 4000 (IntelliType Pro) może stanowić tu największy problem jeżeli nie jest w kolorze czarnym. No i sprawdz mysz optyczną – jak świeci się na czerwono to powinno pojść.
w minimalnych wymaganiach jest (Radeon 9600 / GeForce 6600 lub nowsza) więc nie wiem czy GF FX 5200 podoła. . . reszta jak najbardziej. No i ta Transparent Case 😉
Niewiedzialem, ze demo jest. Dzieki chlopaki, zaraz sie rozejze.
Dane kompa na szybkosci skopiowalem z XFire 😉 A i owszem posiadam przezroczysta obudowe. Szkoda tylko ze w srodku takie starocie 😉
U siebie sprawdzałem tylko demko, ale śmigało pięknie i to wcale nie na najniższych ustawieniach – na GeForce FX5700. Dlatego przypuszczam, że i 5200 sobie poradzi, choć polecam ściągnąć demo i sprawdzić. To zawsze najlepszy sposób 🙂
Moim zdaniem przesadziłeś troszkę z tym minusem copper. Miało być śmiesznie i było. Od czasu do czasu przydaje się taki wpis. Ja w każdym bądź razie nie mam nic przeciwko. ;)Tak na marginesie labudziak, dawaj na końcu takiego wpisu emote, bo możesz być czasami źle zrozumiany. . .
Recenzja jak zwykle u was, wyśmienicie napisana. Jedyne czego mogę się uczepić to to że ta gra to totalna porażka nie mająca najmniejszego sensu!!! Nie wiem jak kogoś mogą interesować takie gry!
wysocki ale pojechałeś ostro po bandzie ;DRada dla Ciebie nie czytaj recenzji gier,które Ciebie nie interesują. Zgodzę sie z Tobą, że styl i język,składnia Bartka recenzji jest miły w odbiorze. . .
Ja tam myślę, że to zwykła prowokacja, ale co tam i tak swoje napiszę. Po pierwsze to że się tobie nie podoba to nie znaczy, że nie może się podobać innym. Ty to nie wszyscy. Po drugie spójrz na listy sprzedaży gier na PC w ostatnich miesiącach. SoSE nie schodziło z nich przez wiele tygodni. To chyba znaczy, że istnieje bardzo duża grupa ludzi, którym się jednak podobało. Zaskakujące jest to, że istnieje taka możliwość, że coś co nie podoba się tobie może podobać się innym nieprawdaż ?
gierka wypas. juz mialem wrazenie ze dla takiego dinozaura jak ja nie ma dobrych gier na rynku. ja bym chcial tylko cos takiego w full 3d no i z lepsza dyplomacja.
jeśli mocno wkręcacie sie w grę, to nie próbujcie map na ~100 planet i maksymalnej ilości przeciwników. wakacyjny dzień jest wtedy dość krótki 😉 i niewystarczający za razem. tak się zastanawiam czy opinia że każdy znajdzie tam rozgrywkę odpowiadającą jego preferencjom jeśli chodzi o długość. mała mapa to na prawdę >przynajmniej< kilka godzin. jak dla mnie to ok 4 na ładne druzgocące zwycięstwo. określenie szybka rozgrywka z recenzji to dość względna sprawa 😉 szybko było w starcrafcie na małej mapce i 1 na 1zastanawiam się jak ten twór daje rady na multi. . . cóż w tym tygodniu za pewne się przekonam, pojawiło się paru znajomych chętnych do łupania
Grę odpaliłem na:AMD Athlon 2400+Ram: 1,5GBGraf: Nvidia GeForce 5200FXPozałączasz wszystko na low, niektóre rzeczy do medium, twoja flota nie będzie pokaźna, nie będziesz zbliżał się za mocno do planet i da się grać! ;D
Niestety ale gra plytka i zbyt latwa. Szybko sie nudzi. Niewiele drog rozwoju. Trzeba tylko nie przeinwestowac. Schemat to max zasiedlenie planet, logistyka floty. Nasza liczna flote nastepnie wysylamy w boj i powoli (bo szybko sie nie da) zdobywamy kolejne systemy. Nie ma klimatu i durne komentarze. Dalem sie nabrac na niezle oceny :(. Kazdy kto wychowal sie na Master of Orion 2 powinien sobie ta gre darowac.
Master of Orion 2? Nie za wiele wymagasz od SOA? Daj spokój Sins jest bardzo przyjemną grą.