Game industry jak każdy szanujący się przemysł rozrywkowy doczekał się już swojej historii. Ponad 35 lat jakie minęło od czasu PONGa pełne było wzlotów, upadków i przełomowych momentów, których część z nas była naocznymi świadkami.
Nie zamierzam jednak po raz kolejny pisać o Nolanie Bushnellu i tym jak doszło do powstania PONGa, nie przytoczę też historii Spacewar! Steve’a Russella. Wszyscy w mniejszym lub większym stopniu o tym słyszeliśmy.
Jednak aby nie zapomnieć o korzeniach elektronicznej rozrywki warto raz na jakiś czas poobcować z tytułami sprzed lat. Poczytać, pooglądać, czasem powspominać pozycje, w które graliśmy jako dzieci. Doskonale do tego celu nadaje się Internet. W końcu gdzie indziej jak nie w sieci szukać śladów historii elektronicznej rozrywki?
Opcji zgłębiania przeszłości gier mamy kilka. Po pierwsze – spragnieni wiedzy czysto historycznej możemy wybrać się na poszukiwanie wszelkiej maści materiałów opisujących ewolucję naszej ukochanej branży. Poszukiwania mogą iść w dwóch kierunkach – ewolucji software’owej jak i hardware’owej. Ci, którzy dotychczas nie zgłębili tej fascynującej historii powinni zaglądnąć na tę stronę. Jeśli jednak będzie wam za mało warto zaglądnąć również tutaj. Poszukiwacze ciekawostek, którzy znają już perypetie Beara, Bushnella, Russella i kilku innych, paru rzeczy mogą dowiedzieć się na tej jakże ciekawej witrynie o wszystko mówiącej nazwie Game Innovation Database jak i w tym artykule. Drugi nurt poszukiwań to zapoznanie się z hardware’em sprzed lat. Wiekowe konsole, komputery, automaty do gier, peryferia czy mityczny DEC PDP-1, na którym w Massachusetts Institute of Technology powstał Spacewar! to coś co kręci chyba każdego maniaka gier komputerowych. Jeśli chcecie raz jeszcze spojrzeć na te niesamowite maszyny i przypomnieć sobie jak wyglądały niektóre gry powinniście zaglądnąć tu i tu.
Drugim, zupełnie innym kierunkiem naszych historycznych badań może być sfera empiryczna. Wszystko dzięki tzw. abandonware’owi, czyli oprogramowaniu, które nie funkcjonuje już na rynku w charakterze produktu. Internet pełen jest stron udostępniających za darmo gry sprzed lat i choć legalność tego typu działań jest dyskusyjna wielu graczy korzysta z tej formy usługi. Chyba najbardziej znanym tego typu serwisem jest Home of the Underdogs z olbrzymią bazą tytułów sprzed lat. I choć perspektywa odświeżenia niektórych gier wydaje się niezwykle kusząca z własnego doświadczenia wiem, że lepiej wcześniej postawić sobie pytanie czy faktycznie chcemy w 2008 roku grać w Maniac Mansion z C-64, choćbyśmy nie wiem jak dobrze tę grę wspominali? Ja przekonałem się, że takie próby mimo początkowego entuzjazmu kończą się na niczym, choć jest wielu hardcorowców, którzy faktycznie grają w produkcje sprzed 20 i więcej lat bawiąc się przy tym doskonale.
Tym, którym abandonware niespecjalnie podchodzi polecam eksplorację serwisów takich jak MobyGames, które de facto są olbrzymimi bazami danych, w których skatalogowano tysiące tytułów. Poza funkcją czysto encyklopedyczną serwisy te doskonale sprawdzają się jako „platforma sentymentalna” pozwalająca raz jeszcze pooglądać screeny, okładki i powspominać hity minionej epoki.
Jak widzicie – możliwości jest całkiem sporo. Jeśli więc tylko zrobicie sobie przerwę w Crysisie, GTA4 czy innej współczesnej produkcji może warto zobaczyć czym bawiono się na komputerach i automatach jeszcze kilkanaście lat temu?
Bycie gamerem zobowiązuje!
Na Underdogs’ach można wyszperać takie przygodówki, że mózg staje w poprzek. Generalnie jest tam praktycznie wszystko, czego miłośnik gier adventure potrzebuje.
z ww powodow zagadki malacara rzadzily. nie dosc ze byly przefantastyczne w swojej formie to na dodatek serwowaly darmowa i sentymemtalna podroz w czasy starych gier. . . brakuje mi tego oj brakuje 🙂
Tak tylko, że dla niektóych stare gry to np Quake 2 😉
Przepraszam, że tak bardzo offtop, ale naprawdę nie mam gdzie tego napisać: kiedy będzie prawdziwe forum na valhalli? Prosze, nie bijcie. 🙁
Mam szczerą nadzieję, że nigdy ;)sory za OT.
@digital_cormac tak chwilę pomyślałem i chyba rzeczywiście masz rację, chociaż forum mogłoby się okazać pomocne pod pewnymi względami (sprzęt, inne systemy, np. Mac ;-). Nieważne, EOT i jeszcze raz przepraszam za offtop. Jeżeli chodzi o główny wątek, miałem kiedyś dylemat: gry komputerowe albo militaria. Wybrałem gry wojenne. 😉
Lubię wracać do starych tytułów i choć czasem kończy się to niesmakiem to są gry, które się nie starzeją. Za przykład niech posłuży Betrayal at Krondor. Gra ma już 15 lat, a miód nadal wylewa się z niej wszystkimi porami. Niedawno miałem okazję sobie odświeżyć i grało mi się fenomenalnie. Razem z falloutem i tormentem jest w mojej pierwszej trójce RPG-ów. Gra, jak na swoje czasy, miała tyle innowacyjnych rozwiązań, że jakby poszukać we wszystkich tegorocznych tytułach, można by tyle nie nazbierać. Nie dość, że w 1993 roku gra oferowała trójwymiarową(nic to, że skokową i pozbawioną tekstur, ale jednak), to do tego jeszcze wielowątkową, spójną fabułę, przy której obecne tytuły bledną i wstydliwie chowają się w kącik. Rozgrywka była fantastycznie zbalansowana. Nigdy nie było za trudno(vide końcówka NWN2), nigdy też za łatwo(żenujące momentami KOTORY). Walki pokazane w rzucie izometrycznym turowe, a dynamiczne. Fajny system magii, która czerpała nie tylko z many, ale też z żywotności – trzeba było uważać żeby zamiast zmieść wroga błyskawicą samemu nie paść z wyczerpania. Przerywniki animowane – cudo grafiki i animacji(no, powiedzmy 😉 Rozbudowany inwentarz, system niszczenia i ulepszania broni – smarowidła i inne enczanty. itd. itp. dłuugo mógłbym wymieniać. Tak dopieszczone gry zdarzają się rzadko. Dlatego zawsze jak rozmawiam z młodymi graczami, którzy uważają kulawegoi nierównego Obliviona za cudo, to nakłaniam do sięgnięcia do skarbnicy abandonware i sprawdzenia paru perełek organoleptycznie. Pewne sukcesy na koncie mam. Pozdrawiam fanów staroci
@ zdzichon –> bo co w zasadzie może się zestarzeć w dobrej grze? Jedynie chyba grafika, a to i tak zależy w jaki sposób na to spojrzymy. Moim zdaniem w RPG’ach takich jak np Ishary, Beholdery itd. grafika była i tak umowna. Ostatnio przyszło mi troszkę pograć w akurat w Ishara i muszę powiedzieć, że bawiłem się całkiem nie źle. (pomijając fakt, że znam fabułę na pamięć). Mam też to szczęście, że grywam głównie w przygodówki, a tam grafika. . . . jest jaka jest. Jeżeli narysowano ją ładnie i starannie, to małe znaczenie ma czy było to 2 czy 15 lat temu. (Jedynym problemem może być głębia koloru, ale to już inna bajka). Heh, w zasadzie to można powiedzieć, że z dobrymi grami jest jak z niektórymi z ludzi. Starzeje się jedynie powłoka/grafika, a umysł pozostaje ten sam, niezmienny. Gorzej, jeżeli dana gra posiada jedynie powłokę. . . . .
Dlatego właśnie Crysis, „hit roku 2007”, „gra wyprzedzająca nas o epokę” itd. zostanie zapomniany za rok czy dwa 😉 A co do samej historii gier- znam ją dość dobrze i mam gdzieś czy gra była robiona 20 lat temu czy 2, i to nie jest metafora. Nieraz strzelam sobie partyjkę na pegazusie 😉
Az milo sie wspomina te czasy kiedy zamiast wracac do domu po szkole szlo sie do kumpli „na Pegazusa” pograc w Contre. Swoja droga do tej pory uwazam, ze Contra to jedna z trudniejszych gier w historii, ktorej przejscie dawalo ogrom satysfakcji, nie mowiac juz o hektolitrach miodu plynacego z telewizora. Skoro przy przygodowkach jestesmy. . . Kto jeszcze pamieta gre Teenagent do ktorej glosow uzyczyli redaktorzy pisma Secret Service? ^_^
HA! No Teenagent’a nie pamiętać? Toż to świętokradztwo prawie!
A ja tam dalej w mario zapylam i się nie nudzę, teraz sobie wymyśliłem, że spróbuję jtą grę przejść w jak najkrótszym czasie (speedrunning) hardcore na maxa a ja się bawię jak za małego :):)
Legalność abandonware wcale nie jest dyskusyjna. . . to czystej wody piractwo. Z prawnego punktu widzenia, każde dobro ma swojego właściciela, nawet jeśli ten akurat swoją własnością się nie interesuje. I mając tą świadomość, chetnie korzystm z serwisów typu HotU – cóż tłumaczę sobie że staram sie ocalić część dorobku intelektualnego ludzkości 🙂
:DMilo jest powspominac. Nawet bardzo. Pozwole sobie na jeszcze kilka tytulow: Franko, Another World, Prince of Persia, Mortal Kombat 3, Z, KKND, Dungeon Keeper, Lemmings, Duke Nukem 3D, Warcraft 2, Ace Ventura, Need For Speed 2 SE, Total Annihilation, Quake, Doom, Wolwenstein 3D, Grand Theft Auto. . . Ale rachunek sumienia zrobilem, moge tak dlugo wymieniac 😉
Nic co wymieniłeś nie jest mi obce :)Franko po prostu rządził. Gra pisana w Amosie, brzydka jak diabli, a miodna tak, że nie da się tego wprost opisać. Najlepsze było łatanie łysych z kolanka ;), albo jak ostatni boss spadał z mostu na tory, wprost pod nadjeżdżający pociąg. Poezja 🙂
A juz myslalem, ze tylko ja jestem takim dinozaurem a mam dopiero 25 lat 😉
apach —> obawiam się, że tutaj jest zdecydowanie więcej dinozaurów. A na wspomnienie intro Another World nawet teraz mam dreszcze 🙂 A pamięta ktoś tak kultową pozycję na Amigę jak Moonstone? Oj zagrywałem się u kumpla. . . ech. A kto nie pamięta może oglądnąć tutaj jak wyglądało to cudo 🙂 http://www.youtube. com/watch?v=PLMFybclOJM
Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłem intro do Another World na giełdzie. To było jak Brama Do Innego Świata. Jakiś czas później, kiedy miałem już gierkę, oglądałem to demo z 10 razy pod rząd, zanim zacząłem grać. Podczas gry, nie mogłem uwierzyć, że można zrobić tak płynną animację postaci. Wszystko było magiczne – ośmiornica w studni, tygrys szablozębny biegający z tyłu w tle, animki tych robali jak dziabały cię w nogę itd. Przepiękna gra. A w moonstone’a tez się ciupało i to ostro. Pamiętam do dziś, jak wiele frajdy sprawiało obcinanie głów. . . 😉 No i oczywiście można było przejść grę kilka razy w kółko 😉
nowe gry mnie tak nie bawią, jest ich naprawdę mały promil ze wszystkich produkcji, do tego dochodzą exclusive’y itd, koniec końców musiałbym mieć każdy system, aby zagrać w 1-2 fajne gry. Wolę sobie przesiadywać ze starymi grami, w niektóre gram od ponad 10 lat i nadal się nie nudzą – to jest potęga przyciągnięcia gracza do gry, a nie tak marnie jak dziś
@shadow_xiii zauwaz pewna rzecz:otoz 10 lat temu, gdy rynek gier – jakby nie bylo rozwijal sie w bardzo szybkim tempie firmy walczyly o renome i staczaly ciezkie boje by przyciagnac ludzi do swoich produkcji. wszyscy sie starali bo wiedzieli, ze aby zarobic musza dac ludziom cos o czym beda mowic jeszcze przez dlugi czas. . . dzisiaj wielkie firmy sie o to nie troszcza. . . EA, Ubisoft i kilka innych wielkich firm kreci po prostu biznes. sa hegemonami rynku i nie musza sie wysilac aby zarobic. niesamowita kasa jaka stoi za tymi firmami sprawia, ze naprawde ciezko aby ktos mogl sie z nimi rownac pod tym wzgledem. gra juz nie jest tym samym co 10 lat temu. teraz jest produktem ktory trzeba popchnac na rynku bo budzet-plan tego wymaga. do stworzenia produkcji sa potrzebne coraz wieksze naklady finansowe, ktorych nie maja male firmy. . . i wracamy tutaj do punktu wyjscia. a co do samych gier. . . przedwczoraj byl u mnie kumpel. . . i przeciupalismy pare godzinek w heroesow 3, przy okazji stwierdzajac, ze to gra-legenda (wiem – bardzo odkrywcze) z ktora wspolczesni heroesi (nie tworzeni juz przez 3DO) nie moga sie rownac. zdaje sie, ze robi ich nie kto inny jak Ubisoft. . . ktory pewnie i tak wychodzi na swoje sprzedajac ich, pomimo faktu, ze jego produkcje nie moga sie rownac pod wzgledem ‚jakosci wykonania’ z oryginalnymi heroesami. . .