Nieco zbity z tropu, bo nikt nie uprzedzał mnie o wysyłce jakiegokolwiek tytułu wrzuciłem płytkę do CD-ka i po chwili Kaszlak’s Adventures instalował się na moim komputerze. Instalacja przebiegła łatwo i bezproblemowo. Powiedziałbym, że prawie jej nie zauważyłem. Chwile później uruchomiłem grę. Jak się okazało Kaszlak’s Adventures to cRPG który oferuję grę dla jednej i wielu osób. Choć głównie skupiłem się na kampanii jednoosobowej chwilę pograłem z żoną w trybie multi. Dziś mogę powiedzieć, że i ona zaraziła się Kaszlak’s Adventures.
Wróćmy jednak do kampanii dla pojedynczego gracza, bo już na samym początku zaskoczyła mnie ona swoją tajemniczą nazwą – L4. Niewiele czekając odpaliłem grę. Akt I to typowy tutorial gdzie Kaszlak, w którego się wcielimy w domowym zaciszu uczy się wykorzystywać podstawowe moce jakimi dysponuje. Jego historia, choć wydaje się banalna wcale taka nie jest. Nasz bohater należący do mitycznego rodu Uberwikingów posiada wrodzone zdolności magiczne. Niestety, moce, którymi dysponuje są tak silne, że wyniszczają jego organizm. Nikt z rodziny i towarzyszy Kaszlaka nie zna natury ani pochodzenia jego przedziwnych zdolności. To do nas należeć będzie odkrycie tej potwornej tajemnicy jak i poskromienie ich niszczącej siły. Moce, którymi posługuje się bohater dzielą się na kilka szkół reprezentowanych na początku przez podstawowe zaklęcia. Są to – Katar, Kaszel, Kich i Drapanie w Gardle. W czasie gry będziemy mogli specjalizować się w jednej (lub kilku) z nich. Nietypowym rozwiązaniem w Kaszlak’s Adventures jest to, że wraz ze wzrostem mocy odstraszania potencjalnych przeciwników (wynikającej z naszej rosnącej specjalizacji) postać naszego bohatera będzie coraz słabsza. Stawia to przed graczem spore wyzwanie, szczególnie w późniejszych etapach rozgrywki.
Po szybkim zaliczeniu podstawowych zadań i przetrenowaniu w praktyce użycia wyżej wymienionych zaklęć przeszedłem do Aktu II. Automatycznie awansowałem na 2 level zyskując dostęp do zaklęć wyższego poziomu. Z braku doświadczenia postanowiłem póki ci rozwijać postać w sposób zrównoważony. Otrzymałem więc zaklęcia – Potworny Katar, Megakaszel, Wielki Kich i Koszmarny Ból Gardła. Tak uzbrojony mogłem wyruszać w świat. Pierwsze zadanie polegać miało na dotarciu do tajemniczej wyroczni Dr S-K posiadającej ponoć wiedzę na temat natury moich wrodzonych mocy. Zadanie okazało się dość trudne gdyż na mojej drodze stanęło kilku potężnych przeciwników. Pierwszy z nich objawił się zaraz po podjęciu przez mojego bohatera decyzji o wyruszeniu na wyprawę. Kiedy zdecydowałem się wyruszyć chwilę później nawiedził mnie Brak Pieczątki w Legitymacji Ubezpieczeniowej – straszliwy potwór zamieszkujący pogranicze dwóch piekielnych kręgów – Lenistwa i Biurokratycznego Absurdu. Jak się okazało pokonanie go wymagało wykonania dodatkowego questa – Wyprawy Po Pieczątkę. Szczęśliwie jaskinia, w której ukryta została konieczna pieczęć znajdowała się po drodze do wyroczni Dr S-K. Już w drodze ujawniła się kolejna słabość naszego bohatera. Wg zgromadzonych przeze mnie informacji aby skutecznie móc zakończyć zadanie związane z wyrocznią Dr S-K należało posiadać w ekwipunku tzw. Środki. To jak można się spodziewać również wymagało zrealizowania pobocznego questa. Pomimo pewnych obaw wynikających z podstawowych cech mojego bohatera (wśród początkowych atrybutów wybrałem cechę – Niewielkie Środki) zadanie udało się wykonać i po odwiedzeniu Wielkiego Wydawacza Środków radośnie skierowałem się w stronę Jaskini z Pieczęcią. Niestety, aby do niej dotrzeć musiałem skorzystać z Masowego Transportera. Trochę się tego bałem, bo opanowały go hordy dzikiego plemienia Zrzędliwych Staruszek pochodzących prosto z piekielnego Kręgu Geriatrycznego – jednego z najgorszych. Uzbrojony jednak w swoje zaklęcia wkroczyłem na niebezpieczny teren. Tak jak się spodziewałem atak nastąpił błyskawicznie. Na szczęście Wielki Kich i Megakaszel skutecznie go powstrzymały. Na tyle skutecznie, że żaden z moich przeciwników nie sięgnął po ich ulubione zaklęcia – Wielkie Torby i Zrzędzenie na Dzisiejszą Młodzież. Obyło się też bez Taranowania, Popychania i Dyszenia nad Uchem. Miałem wyjątkowe szczęście gdyż moja osłabiona postać mogłaby nie wytrzymać zmasowanego ataku.
W ten sposób po pewnym czasie dotarłem do Jaskini z Pieczęcią. Targające mną obawy okazały się bezpodstawne. Żaden z czyhających w okolicy potworów nie zaatakował. Uzbrojony w Pieczęć łatwo pokonałem Brak Pieczątki w Legitymacji Ubezpieczeniowej i chwilę później byłem u wrót wyroczni. Kiedy już myślałem, że misja dobiega końca nastąpił niespodziewany atak kuzyna niedawno pokonanego Braku Pieczątki. Był nim Konieczność Wypełnienia Deklaracji Wyboru – również pochodzący z Kręgu Biurokratycznego Absurdu. W tym wypadku wszystkie moje zaklęcia okazały się nieprzydatne. Potwór padł dopiero po tym jak Kaszlak użył specjalnej mocy – Błyskawicznego Wypełniania Formularzy z Uśmiechem na Ustach. Można jej użyć tylko dwa razy do roku toteż mam nadzieję, że w dalszej części rozgrywki ten potwór już mnie nie będzie nękał.
Chwilę później siedziałem już przed równie słynną, co tajemniczą Dr S-K. Jak można się było domyślać nie wyjawiła mi ona do końca natury problemu. Powiedziała tylko, że to dopiero początek mojej przygody. Jednak bym dotrwał do końca nakazała szukać Magicznych Mikstur (ofiarowała mi ich listę), które powstrzymają niszczące siły moich mocy. Niestety, skutkiem ubocznym może być ich całkowite zniknięcie. Przypuszczam, że to pierwszy z wielu wyborów, które ostatecznie zdeterminują ścieżkę mojego bohatera w grze. Na razie zdecydowałem posłuchać rad przekazanych mi przez wyrocznię udając się do lokalnego alchemika. Ten po oglądnięciu listy bez słowa wydał mi przeróżne mikstury. Wyglądał na zdenerwowanego. Czyżby wiedział coś, czego nie powiedziała mi wyrocznia? Kto wie…
Od wyroczni otrzymałem jeszcze jeden prezent. Coś, co wg jej słów przyda mi się w przyszłości. Choć sam jeszcze tego nie rozumiem podarunek schowałem do plecaka. Ponoć jest to potężne zaklęcie, które potrafi pokonać nawet najpotężniejszego potwora z Kręgu Biurokratycznego Absurdu. Niepozornie wyglądający zwój nosi przedziwne miano – Ruch Pionka na L4.
Czym tak naprawdę jest tajemniczy zwój i w czym tkwi jego siła? Kiedy przyjdzie mi zmierzyć się z kolejnym potworem z Krainy Biurokracji i skąd będę wiedział kiedy sięgnąć po Broń Ostateczną? Co czeka mnie w Akcie III? Jak zakończy się moja przygoda?
Tyle pytań i tak mało odpowiedzi…
hehehehe, po prostu fantastyczne.
Dla takich artykułów warto czytać Valhallę :DBtw. zdrowia życzę całej załodze, aby już nigdy nie nękały Was potwory z Krainy Biurokracji ;]
A jak w Kaszlak’s Adventures wyglada grafika? 😉 I na jakich platformach sie ukazal? 😉 Ps. Zycze szybkiego powrotu do zdrowia.
Ale to chyba jakaś niepełna wersja. . . W mojej był jeszcze potężny strażnik Wyroczni, którego należało pokonać – imię jego brzmiało Kolejka, miał wiele nóg i rąk, a dodatkowo był uzbrojony w identyczny do mojego komplet supermocy! pozdrawiam 😉
Szybkiego powrotu do zdrowia! Fajnie sie czytało, czasami lepiej niż niejedną książkę (oczywiście z serii Dungeons & Dragons 😉