W imieniu firmy Square Enix na ten temat wypowiedział się niejaki Yoshinori Kitase. Na łamach serwisu Videogamer zdradził on, że „Kwadratowi” zrobią wszystko co w ich mocy, by sytuacja nie wyglądała tak jak zawsze – gra dociera do USA w sześć miesięcy po japońskiej premierze, a na Starym Kontynencie czekamy na nią kolejne pół roku.
W tym celu firma Square Enix postanowiła zmodyfikować swój dotychczasowy styl pracy. Do tej pory tłumaczenie każdej ich produkcji na język bardziej zrozumiały w tej części świata rozpoczynało się dopiero po jej premierze w Kraju Kwitnącej Wiśni (FF XIII w Japonii ma się ukazać pod koniec tego roku). W przypadku bohaterki naszego newsa prace te już nabrały niezłego tempa. W studiach nagrywane są dialogi, a cały zawarty w grze tekst jest już przekładany na język Szekspira.
Ma to spowodować, że koniec końców zarówno w Ameryce Północnej jak i Europie na grę nie będziemy czekali tak długo jak to zazwyczaj bywa. Przedstawiciel Square Enix nie chciał jednak powiedzieć kiedy dokładnie zagramy w angielską wersję FF XIII. Wiemy tylko, że prawdopodobnie poczekamy na grę mniej niż dwanaście miesięcy. Cieszycie się?
Żenująca gra. No po prostu żenująca. Szczególnie jak sobie przypomne z dema tych pedałkowatych, wymanierowanych, młokosów siedzących za barykadą i toczących walki uliczne z żołnierzami. A na włosach tona farby w kolorach tęczy i żelu pół kilo by utrzymać te porąbane fryzury w takim ksztaałcie. Ach, żenada. O walce i przeciwnkach nie wspomnę bo nie ma absolutnie o czym.
Gooralesko – Ty chyba masz zły humor. Każda Twoja wypowiedź, którą dzisiaj widzę, utrzymana jest mnie więcej w takim tonie. Chcesz kogoś sprowokować i zacząć jakiś mały flame war?
Dobra, już nie będę narzekał skoro ci ton moich wypowiedzi dziś nie pasuje 😉 A humor mogę i mieć zły choćby przez pogodę za oknem.
Dobrze wiesz, że nie chodziło mi o to żebyś się nie odzywał/narzekał. Bardziej zależy mi na tym żebyś nie wywoływał niepotrzebnych spięć. . .
gooralesko jak się nie znasz to nie narzekaj , siedzę w serii final fantasy od kilkunastu lat i nie od dziś wiadomo że wygląd głównych bohaterów to metroseksualne pstrokate dziwadła , ale to tylko pozory ponieważ fabuła finali oraz jej głębia zdeptała by niejedną sagę fantasy ogólnie. Praktycznie każda część final fantasy to wspaniała epicka przygoda która na zawsze utkwi ci w głowie więc nie bluźnij człowieku 🙂
Dobra jest Panowie. Już koniec z tym moim jechaniem po japońskich erpegach. Zagrałem kilka miechów w jednego i już więcej tego dziwactwa nie tknę nawet kijem. Ale co do głębi fabuły to możesz mieć rację, tylko ja nie potrafię docienić fabuły jak cała reszta jest IMO nie do przełknięcia. Ale to tylko moje odczucie i wiem doskonale, że wiele milionów ludzi na świecie po prostu nie zwraca na to uwagi i delektuje się tym gatunkiem. Katmay – to się więcej nie powtórzy 😉
O! Widzisz, to był bardzo fajny post. Jednak się da :)Btw. też do tej pory nie mogłem jakoś przełknąć gier jRPG, ale dałem im kolejną szansę i totalnie popłynąłem. Lost Odyssey po prostu mnie zmiażdżyło (choć Eternal Sonata poza wyglądem jest już słaba). Czekam teraz na Star Ocean IV.
No proszę. A mnie właśnie LO odrzuciło od jRPG.
Tyrantx – które to Finale (poza Siódemką, tu mogę się zgodzić) mają jakieś ślady fabularnej głębi? I w czym się ona objawia? Jest tyle dobrych, fantastycznych pod względem klimatu i fabuł gier Square i Enix, przy których opowiastki prezentowane w FF wymiękają, że nazywanie Fajnali głębokimi zakrawam na żart.
Popieramm w pełni gooraleske. Japońskie RPGi to dno . Takich tandetnych postaci nie widziałem nigdy w życiu . Tak samo z fabułą w każdej części taka sama ,czyli miłość i tragiczny wątek głównego bohatera. Dlatego wole klasyczne RPG a nie jakieś mutacje dla fanów japońszczyzny. Ale każdy lubi co innego.
@siergiej, grałem w FF od pierwszej do (póki co) dziewiątej części i o każdej mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że na rewelacyjną (jak na swoją epokę oczywiście) fabułę, przy której każda zachodnia produkcja cRPG wysiada w przedbiegach (a już na pewno wychwalanego – przez wielu – pod niebiosa BG1, którego fenomenu absolutnie nie pojmuję). Praktycznie w każdej części FF (nie licząc może NES-owych edycji, których nie bardzo pamiętam) mamy do czynienia z skrajnie różnymi, głębokimi osobowościami bohaterów, licznymi zwrotami akcji i charyzmatycznymi antagonistami, którzy w produkcjach zachodnich developerów zwykle wywołują na twarzy co najwyżej uśmiech zażenowania.
Mów mi tak więcej gdy myśle sobie obecnie o wspaniałej fabule Mass Effect i jeszcze wspanialszym uniwersum tej trylogii. I w takich chwilach mogę tylko wyśmiać to co napisałeś o płytkości fabuł zachodnich RPG, cacolukia. PS: Miodność fabuły RPG’a nie polega na ilości zwrotów akcji czy wyrazistych bohaterach. Polega na jakości opowiedzianej historii i sposobie jej opowiedzenia. Ja np. nie utożsamiam się kompletnie z żadnym bohaterem ME a pomimo tego traktuję tego erpega jak kultowy tytuł nad któym będę się rozpływał po latach. I jak widać nie potrzebne mi są fabuły jRPG by w zachodniej szkole znaleźć prełki. PS: BG1 i BG2 miały śmieszną fabułe więc po co do takich gier porównujesz? Porównaj do Falloutów lub Tormenta.
nie wszystko musi się każdemu podobać, czyż nie? a wy tu próbujecie sobie udowadniać, co jest lepsze, słuszniejsze, a nawet mniej pedalskie. . . spoko całkiem, ale chyba nie o to chodzi. poza tym erpegi z KKW mają coś w swojej nazwie wskazujące na ich odmienność. tak! to ta mała literka „j”! wielu się ten gatunek może nie podobać, tak jak np. anime. ale jest wielu ludzi, którzy to uwielbiają. kwestia preferencji. jak z kupnem soku. jedni lubią jabłkowy, inni twierdzą, że ma posmak rzygowin (załóżmy, że ja). ale to nie znaczy, że ci pierwsi piją go z tego samego powodu, z którego ja go nie piję. im to po prostu smakuje. coś w tym stylu. 😉
Pierwsze Fallouty odrzuciły mnie po kilku godzinach gry. W tormenta niestety nie miałem okazji zagrać, a porównanie do serii BG pojawiło się z tego względu, że masa osób dosłownie czci tą markę. W Mass Effect jeszcze nie grałem, choć przyznam, że produkcje Bioware są rewelacyjne. Oba KotOR’y, w które dane mi było zagrać, wspominam bardzo ciepło, jednak w ogólnym rozrachunku moje odczucia względem wirtualnego RPG są jasne – jRPG > zachodnie RPG. Co do wartości fabuły nie zgodzę się z tym, że zaskakujące prowadzenie historii, czy nietypowe postacie nie mają wartości. Co mi z wysokiej jakości opowieści, kiedy bohaterowie kompletnie nie są w stanie zaintrygować gracza? Oczywiście podejście do fabuły jest kwestią gustu i najwyraźniej w tej kwestii mamy skrajnie różne zdania. Jedno jest pewne – jRPG albo kochasz, albo nienawidzisz, co łatwo da się zauważyć po powyższych komentarzach.
Hahhahaha. Ale głupoty. Widać jak małe rozumki wasze są. BG ma marną fabułę?Już nawet Jade Empire fabularnie zjada na śniadanie FF ,ale kwiatki i miłość zawsze muszą zwyciężyć. Jeśli saga BG ma słaba fabułę to ja jestem Obama. Dla mnie saga BG ma o klasę lepszą fabułę niż tam jakaś mutacja FF VII, którego kultu nie rozumiem. BG to esencja parawdziwej klasycznej gry role-playing. I dlatego według mnie jeszcze żadna gra RPG jej nie pobiła.
Ojojojoj, nie mam pytań 😉 Ale jak przem napisał – to jest jak z kupnem soku. Najwyraźniej styl Fallouta ci nie zasmakował.
Ja kładę nacisk na zupełnie inne aspekty. Co mi po bohaterach, którzy są wstanie zaintrygować gracza jak fabuła jest żenująco słaba i usypiająca? Chyba masz rację – mamy skrajnie różne zdania na ten temat. Może dlatego jRPG się tobie podobają a mnie nie bardzo?#15 Baldury mają miałką fabułę. Ludzie czczą tą sagę bo cała reszta im bardzo przypadła do gustu. A historia takiego BG1 to standardowe fantasy opowiadające o kolesiu z garnkiem na głowie, który broił w krainie i trzeba było go ubić. Nic nadzwyczajnego.
Oj widzę że tu sami anty Baldurowscy fani RPG. BG nie można od tak sobie przejść jak sie przechodzi wasze Finalki ,trzeba go przeżyć,wchłonąć się w przygode. Ale po co to pisze dla fanów skośnookich farbowanych panienek z mieczami. 16Doprawdy ?Tak samo moge powiedziec o FF. Farbowany m łokos plus kompania kontra wielki zły Sephiroth.
Czy ty umiesz czytać ze zrozumieniem? Nie widzisz w powyższych komentarzach, że ja też nie jestem fanem jRPG? A pomimo tego fabuły Baldurów nie uważam za jakieś wybitne.
Właśnie takich fanbojów BG jak xanon21 miałem na myśli – prędzej oddadzą życie niż pozwolą zbesztać BG, które to jest wg mnie najsłabszą grą BI. Co do Fallouta, klimat jak najbardziej przypadł mi do gustu, ale walka na dłuższą metę odepchnęła. Póki co miałem do tej gry dwa podejścia, więc może jeszcze kiedyś się skusze.
Brak elementarnej wiedzy BG nie BI tylko Bioware. Ale przecież to sa fanboye FF . Którzy prędzej popełnia samobójstwo po japonsku niż niż dadzą z plugawić ich mutacje RPG
To ja może odskoczę trochę od tematu „rpg wars”:) Game Trailers przygotował fajny filmik (pt. GT Combat Revealed Pop-Block) dla wszystkich zainteresowanych systemem walki w grze. No i przy okazji można się dowiedzieć o czym też mówią bohaterowie, czyli taki malutki wstęp do fabuły trzynastki.
Mass Effect, Jade Empire czy Baldur’s Gate’y mogą mieć dobrą fabułę – jednak żadna z tych gier nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak VII czy VIII część Finala. Historie opowiedziane w tych grach po prostu mną „ruszyły”. Zachodnie RPG’i mogę porównać do tylko „dobrych” książek. Mają wszystko na swoim miejscu, ciekawy i przemyślany świat, różnorodnych i interesujących bohaterów, fabułę z wieloma zwrotami akcji – a mimo to po ich skończeniu myślę sobie „za co by się teraz zabrać”. Finale są dla mnie o poziom wyżej. Nie wywyższają się może gameplayem (albo dokładniej – nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego typu gameplayu, w końcu u nas niepodzielni rządzi Dungeons & Dragons jako jedyny HARDKOROWY system. U nas wygląda to tak – Nie lubisz gier opartych na D&D – nie znasz się na grach cRPG) ale po ich skończeniu. . . Pamiętam, że siedziałem dobre kilka minut zastanawiając się nad tym dlaczego u nas, na nibyzachodzie nie robi się gier z fabułą która autentycznie zmusza do myślenia, pokazuje relacje międzyludzkie. . . Ciężko znaleźć jRPGi tak dobre jak Finale.
nie lubię FF i co teraz?Pierwszy raz też widzę taki dziw jak anty-fan Baldura, jakieś ukryte treści homo wygrzebujecie w jRPGach. Ludzie, ludzie idźcie se pograć w sapera.
A gdyby tak w saperze obsadzić głównego bohatera którejś części FF? Przed każdym odsłonięciem miny musielibyśmy wysłuchać, że on nie wie czy da radę, że wszyscy na niego liczą, ale boi się że zawiedzie itd. Przy każdym odsłonięciu bomby nie ginąłby bohater tylko jego córka/żona/matka/biedna sierotka/odnaleziony po latach przyrodni brat, który nie wiedząc o tym sypiał ze swoją siostrą/bratem/matką/biedną sierotką, a bohater mógłby się zadręczać równie mocno co przed odsłonięciem bomby. Taki jSAPER hehe@MajorzupaA FF7 próbował? Podchodziłem parę(10?) lat temu jak do jeża. Jedni krzyczeli, że rewelacja, drudzy że debilne – atakujące domki, krzaki z nogami i tak dalej. I rzeczywiście jest w tej grze coś co urzeka. Świetna , naprawdę epickich rozmiarów, sensowna historia. Klimat steampunka zmiksowany z hardSF i fantasy. Osobny akapit należy się muzyce, która jest po prostu GENIALNA – mimo że w MIDI!!! Motyw przewodni do dziś często sobie nucę, tak ni z tego ni z owego. Co prawda problemy postaci są równie karykaturalne jak ich wygląd, a nagromadzenie dramatów i abstrakcji pozostawia daleko w tyle nawet modę na sukces, ale jeśli złapiesz konwencję w jakiej to wszystko jest przedstawione gra przykuwa do monitora na długie godziny. Jest coś nieodparcie urokliwego w obserwowaniu jak te małe zdeformowane istotki nieporadnie wymachują swoimi zdeformowanymi rączkami przeżywając swoje cyfrowe tragedie. FF8 już mnie odrzuciło. Postacie o normalnych proporcjach sprawiły że zabrakło psychodelii i pojawiło się u mnie uczucie zażenowania idiotyzmem całej warstwy fabularnej i infantylnych postaci. Podobała mi się jeszcze IX, a potem już chyba nic. Puentą tego wywodu niech będzie stwierdzenie „Japońce mają poryte gary i warto poznać ich co lepsze twory” Niektóre ich pomysły są dla europejczyka naprawdę zaskakujące i tchną świeżością. I dzięki bogu za korekcję błędów w Firefoksie bo właśnie napisałem świeżość przez „rz”, a to oznacza – pora spać.
Truth zdzichon, truth. Tylko z puentą się nie zgodzę. Owszem japońce mają poryte gary. Jednak dla mnie mają tak poryte, że nie warto poznawać ich co lepszych tworów. Nie przemógłbym się 😉
No to jedziemy! ;]
@gooralesko wiem co czujesz, bo ja sam jestem neutralno-sceptycznie nastawiony do jRPG, bo powiem szczerze, ze bardziej elektryzuje mnie starcie z oddzialem rycerzy/zolnierzy z krwi i kosci niz latajacym okiem z kolczykiem, dwoma stonkami z mieczami na czole i jajkiem w skorupce. Wole normalne RPG, ale staram sie tolerowac i dawac szanse jRPG i dlatego gralem w Chrono Cross’a, Final Fantasy 7,8,10,12, Eternal Sonata, Lost Oddysey oraz Star Ocean. Ale tylko 4 z nich tak naprawde ukonczylem. Natomiast stare RPG’i jak Fallout, Planescape Torment, even Baldurs’y od dolu do gory spenetrowane. Mass Effect, Jade Empire, Fable2 to rozkosz dla moich szarych komorek. Sek w tym, ze nie kazdy chce lubic albo moze „polubic” jRPG i to nie jest nasza wina, tylko image’u jaki Japonscy producenci gier stworzyli wokol tytyulow z KKW. W Japoni ludzie maja na tym punkcie fiola i jest to co tak dla nich wspanialego, ze na stale wdarlo sie ich kultury, stylu zycia, zainteresowac. Taki kwiatek w klapkach i szyszka na glowie to dla nas mutant z fallouta. „wiem, wiem glupie i beznadziejne porownanie, ale to ma sluzyc jako metafora. I pomijajac fakt „roznosci” designu poszczegolnych tytulow nalezy wciaz pamietac, ze to sa bardzo wartosciowe tytuly z spektakularna fabula. Seria Final Fantasy, Dragon Quest czy inne ma niesamowicie dobrze skonstruowana historie do opowiedzenia. Wiele ludzi robi ogromny blad (nikogo nie obrazam, nic nie zarzucam) i olewa/zlekcewaza produkcje z KKW tylko i wylacznie za design jaki te tytuly charakteryzuje. Ale jesli tylko bylibysmy w stanie spojrzec przez zwierciadlo tamtego stylu zycia to zapewne bylibysmy w stanie zobaczyc interesujace gry „RPG”. Wiem, ze sa one moze dziwne i dla niektorych jest nie do pomyslenia zeby czerpac przyjemnosc z wbijania miecza w kolorowy worek z nogami, ale tak to oni widza i musimy to zaakceptowac, uszanowac i polubic. Mam nadzieje, ze udalo mi sie wyjasnic idee i zalozenie mojej wypowiedzi.
Hmm czy są tu ludzie którzy lubią grać cRPG i jRPG jak ja? Czy też jestem jakimś dziwolągiem:P
ja lubi;]
Git, nie jestem samotny:)
Najwyraźniej masz na to za mały rozumek. Ja nie staje ani po jednej stronie konfliktu, ani po drugiej. Bo niby doceniam jRPG, wszak moja ulubiona gra to na dzień dzisiejszy Chrono Cross i mogę do niej wracać bez przerwy i za każdym razem zauważę jakiś niuans fabuły, który wcześniej przeoczyłem. Ale już jednak z serią Final Fantasy jako taką, aż tak różowo nie jest. Ośmielę się nawet stwierdzić, ze gdyby nie VII i IX, to Fajnale byłyby jednymi ze słabszych jRPG-ów z jakimi miałem styczność. Przy Legend of Mana, Valkyrie Profile, dla wielu rewelacyjnym Vagrant Story, Xenogears albo Shin Megami Tensei nie mają nawet czego szukać. cRPG też lubie, ale akurat Baldur’s Gate to parodia dobrej gry. Co Wrota dyskwalifikuje przede wszystkim, to świat Forgotten Realms – najbardziej sztampowe fantasy ever. I jeżeli ktoś śmieje się z infantylności japońskiego designu, a zachwyca Baldur’s Gate, to brzmi to cokolwiek zabawnie 😉
I tu się mylisz kolego. Ja i ktokolwiek inny nic nie musi akceptować czy polubić. Conajwyżej MOŻE. To przecież proste. Opiera się na guście każdego gracza i na tym co on uznaje za smaczne lub niesmaczne. Niektórzy ludzie są mniej tolerancyjni niż inni i dlatego designu japońskich erpegów nie cierpi duża ilość amatorów zachodniej szkoły.
31Za trudny Baldur?ForgothemRealms bije na głowe takie tandetne światy w japońskich mutacjach RPG. Skoro gry D&D pokazały ten świat w zaledwie 20 procentach. ChronoCross i chRonoTrigger?Powiem jedno tak tandetnych gier RPG jeszcze nigdy, jak te, w życiu nie widziałem. Nudne gry,słaba fabuła katastrofalna muzyka. Nawet nie ma co porównywac tych gier do sagi Baldura,bo one nie,dościgaja go klasą. Właśnie się dziwie jak taki szajs jak ChronoCross jest wymieniany jak najlepszy japoński RPG ,już nawet FF X jest lepsze. Zreszta najlepszy RPG w azjatyckich klimatach w jaki w życiu grałem jest Jade Empire ,fantastyczna klimat,muzyka i fabuła same plusy.
Nie za trudny – mam większe wyzwania za sobą. Za słaby. Forgotten Realms jest dla mnie nie do przełknięcia. Słaba fabuła i muzyka Chrono Sagi? Chyba nie mamy o czym rozmawiać. Za oprawą dźwiękową stoi Yasunori Mitsuda, genialny kompozytor, inżynier dźwięku, autor Kirite, Sailing the World, soundtracków do podobnej ilości gier co Jeremy Soule, a Ty nazywasz to katastrofą? Na swojej płaszczyźnie, OST Chrono Crossa to arcydzieło. Jedna z najbardziej zróżnicowanych, oddających klimat gry ścieżek dźwiękowych. Od egzotycznych, wesołych kawałków, przez szybkie, energiczne granie, aż do ambientu z lekką nutką „mhroku”. A fabuła? Jak jest tak słaba, to spróbuj mi ją wyjaśnić, ze wszystkimi odniesieniami do Chrono Triggera i Radical Dreamers. Nie wątpie przecież, ze wszystko zrozumiałeś, skoro pozwalasz sobie na nazywanie opowiedzianej w CC historii słabą.
xanon21, twoja argumentacja jest tak porażająca, że nie pozostaje nic innego, jak bić pokłony przed Baldurem. . .
Jak mówicie że BG jest słaby to ja tez mam prawo mówić że CC jest słaby. Grałem w niego ,po jednym dniu odechciało mi się w niego grać . Nudny ,wogóle historia wciągająca jak dla mnie nie jest. A co do muzyki chyba jesteś za przeproszeniem głuchy. Rozumiem że są gusta. Ale takiego niemoledyjnego i elektronicznego szajsu nigdy nie słyszałem. A wiec że słucham muzyki poważnej. I wiem co pisze.
[url= http://api. ning. com/files/JsPS-FUvJBo2VbxLOwfr7fPN*-3rWIcXhYY-pDQh9*d2Hz6zsAKu4ml*Hcs08TaHs03KFwB2Fn2hRH*Qq-wV9NlkZg6vRQ9q/not_this_shit_again. jpg][/url] No to mamy pogadane o fabule, której zrozumienie wymaga kilkukrotnego przejścia Chrono Trigger, Radical Dreamers i Chrono Crossa samego w sobie. O muzyce nie mamy co gadać, w końcu wiesz lepiej a cały świat sie myli. Również redakcja Gamespotu:”The music is, in a word, gorgeous, and it will undoubtedly be many players’ favorite part of the Chrono Cross experience. Chrono Trigger composer Yasunori Mitsuda has returned and crafted a masterpiece. Composition and sample quality are both outstanding, and the soundtrack runs the emotional gamut, presenting everything from playful mambo jams to sorrowful violin solos. While many songs are new and unique to Chrono Cross, the influence of Chrono Trigger can definitely be heard. Some songs are rearrangements of Chrono Trigger tunes, while other songs tactfully reference a three- or four-note phrase that only the most devoted series fans will recognize. „IGN:”The soundtrack is by no means bad, as it’s one of the best that you’ll ever find on a videogame, but it stands as the weakest aspect of this brilliant game. Yasunori Mitsuda should be credited with crafting a brilliant score that does wonders in stirring the emotional strings of the players as they’re playing through the game. The only real complaint about the game’s soundtrack is that while it’s great while taken on the whole, it doesn’t have any single track that stands out as being truly memorable. „RPGamer:”Perhaps the greatest strength of Chrono Cross is it’s outstanding musical score. Nearly every track is an auditory feast, with plenty of variety throughout the game. Many pieces are also remixes of songs from Chrono Trigger, adding a nice amount of nostalgia to the mix. Sound effects receive a nice treatment as well, with clear differences in all the myriad slashing blades. I wiele innych. Ale co ja Ci będę mówił, przecież Ty słuchasz muzyki poważnej.
Ale się na czytałem: dobra do rzeczy Kłócicie się w kółko o jeden temat która strona RPG jest lepsza, no więc nie ma takiego porównania bo kto nie uznaje japońskiej sztuki anime, mang i RP-egów typowych na polskim rynku typu Gothic, Fallout, Balldury (nie mówie że to złe tytuły) nie jest żadnym fanem RPG PRAWDZIWY FAN POTRAFI GRAĆ W KAŻDĄ KATEGORIE
Przepraszam muszę się wtrącić. Xanon weś ty się kurde opanuj. Bo czytając twoje posty zastanawiam się czy przypadkiem nie trafiłem na inną planetę. Otwieram Psx extreme(numer archiwalny)i patrzę na ranking gier wszechczasów i co widzę?Na pierwszym miejscu ff7. To nic nie znaczy w końcu takie listy nigdy nie będą obiektywne ale zastanócie się czy dali by jakieś „gówno” jak to określa Xanon na szczycie listy. Ok zajeżdżam na ign i również patrzę listę pierwsza dwudziestka a i owszem jest chrono trigger oraz ff7 i ff6. To świadczy przynajmniej o tym że jrpg mają masę fanów i są recenzenci którzy potrafią docenić ich kunszt. Teraz sprawa Baldurs Gate 2. Grałem ,przeszedłem i o to moje wrażenia. Postacie podczas rozmów stoją jak słupy soli a np już w ff6 na snesa ,ludki gestykulowały,poruszały się oraz dało się zauważyć mimikę na ich twarzach. Długo trzeba było czekać by takie rzeczy pojawiły się w zachodnich rpg. Następną rzeczą chwaloną w Baldurs Gate 2 jest fabułą. Że niby przerasta tą z Finala i w ogóle cud miód orzeszki. Fakt , historia jest spójna ciekawa i nie brak zwrotów akcji. Tylko że postacie są śmiesznie puste. Mają rys psychologiczny ale tak na prawdę brak im głębi jaką miały postacie np. ff6(cały czas porównuje do tego jrpg bo imo jest najlepszy. )Korgan to po prostu krasnolud o ciętym języku. I tyle,żadnej przeszłości,żadnej głębi,żadnego rozwoju. On po prostu jest i równie dobrze mogło by go nie być. Podobnie jest z minscem. Oni nie grają tam żadnej roli. Jedynie Imoen oraz Jaheira i Viconia mogą pochwalić się jakaś głębią. Nawet Jon jest po prostu zwykłym maniakiem żądnym władzy. Do Sephirotha mu daleko. Ba historie Sephirotha poznawaliśmy bardzo długo i do końca gry nie było o nim wiadomo niczego. Poświęcono tysiące linijek tekstu w grze by opisać jego charakter. Irenicus dostał raptem kilka kwestii i trzy pamiętniki które mogliśmy sobie poczytać. Mimo to że jest on postacią charakterystyczną i fajną to do głębi Sephirotha kolesiowi daleko. Niestety. System walki jest świetny i nie można mu nic zarzuci chociarz nie jest on żadnym odkryciem i to po prostu zwykłą zrzynka. Liczba wątków w Baldurs Gate jest duża. Questy są arcyciekawe i interesujące ale już główna linia fabularna straszy biedotą i niedopracowaniem. Morrowind,Gothic or Oblivion. Ubóstwo fabularne i mierny desing bez krzty wyobraźni gdzie postawiono jedynie na klasyczne fantasy nie popisując się ciekawymi światami jak w Jrpg. Systemy walki opierające się mashowaniu przycisków i okazjonalnym walnięciu jakimś czarem. BIEDAW większości Jrpg mamy skomplikowane i wymagające systemy,często oparte na turach które wymagają czegoś więcej niż sprawnych palców. Co prawda w zachodnich rpg znajdzie się kilka wyjątków ale można je policzyć na palcach obu dłoni. Nie zrozumcie mnie źle lubię oba obozy i zachodni i wschodni. Oba mają swoje wady i zalety. Jednak bardiej przechylam sie na strone Jrpg bo wyszło tam więcej gier o wspaniałej fabule i wymagających systemach walk. Ale i tak najlepszy jest Planscepe Torment. On miażdży wszystko. Aha i niektórzy narzekają ze Jrpg są dziwne a latająca gadająca czaszka i mówiące ściany w Tormencie,to już nie?O ile sobie przypominam Imoen ma różowe włosy a Viconia niebieskie. Normalnie jak w Jrpg 🙂