Ludzie lubią oceniać. Niedawno Wojtek podważał sam sens takich działań (z czym trudno się nie zgodzić). Branża gier poszła tak daleko, że jest w stanie wystawiać oceny do setnej części. Cóż za precyzja! Jednak kiedy postawimy pytanie czym różni się ocena 86% od 88 czy nawet 90% jedyne co usłyszymy, że ta większa jest po prostu lepsza.
I o ile można dyskutować czy skala procentowa, dziesiętna czy promilowa jest słuszna czy też nie myślę, że należy zadać inne pytanie – czy my w ogóle tych ocen słuchamy? Wszak w gąszczu setek serwisów, pism, fanowskich stron w jakiś sposób musimy hierarchizować oceny, które cała ta hałastra wystawia tej samej grze. Oceny, które często różnią się od siebie diametralnie.
W dobie przedinternetowej kiedy jedyną oceniającą stroną były branżowe pisma gracze jako tacy nie podejmowali polemiki. Ot, każde z nich (czyt. pism) miało swoją skalę, najczęściej dość skromną (maksymalnie 10-punktową), a my jako czytelnicy Top Secretu, Bajtka, czy Secret Service po prostu przyjmowaliśmy ją z całym tzw. dobrodziejstwem inwentarza. W tym przypadku moc oceny (czyt. jej wiarygodność w naszych oczach) determinowała sympatia do danego pisma. Biorąc pod uwagę, że w tamtych czasach nie funkcjonowali na polskiej ziemi żadni oficjalni dystrybutorzy nie było posądzeń o naciski, kupowanie redaktorów i tym podobnych historii.
Prawdziwą rewolucją w ocenianiu stał się Internet. Z kilku względów. Po pierwsze doszło do konfrontacji głosu branżowych pism z masową opinią graczy. Wprawdzie ta konfrontacja miała też miejsce w postaci wszelkiej maści „listów do redakcji”, ale skala była zupełnie inna. Po drugie – Internet to narodziny setek, tysięcy mniejszych i większych serwisów traktujących o grach. Do tego należy dorzucić strony graczy. Praktycznie każdy kto miał tylko ochotę mógł dany tytuł opisać i wystawić mu ocenę. Sam zaczynałem właśnie w ten sposób – tworząc z przyjacielem zupełnie amatorską stronę poświęconą grom i komiksom.
Przytłaczająca masa serwisów oceniających gry i potworny szum informacyjny jaki się z tym wiąże stworzyły pole dla platform typu metacritic. Paradoksalnie mnogość ocen sprawiła, że stały się one dla nas coraz mniej czytelne i wyraziste. Bo co zrobić kiedy jeden serwis wystawia grze 85 na 100, a inny 67? Jedynym wyjściem na jakie było nas stać okazała się metoda zaufania statystyce czyli średniej arytmetycznej. I choć wydawałoby się, że to w jakiś sposób rozwiąże dylemat pojawił się problem wiarygodności ocen wystawianych przez serwisy. W końcu tam gdzie pieniądze, tam i większe prawdopodobieństwo korupcji. Stąd od pewnego czasu obok oceny wystawianej przez serwis widnieją te wystawione przez czytelników. Vox populi, vox dei? Przyznam szczerze, że ta ocena i mnie zawsze bardziej interesowała niż ta wystawiona przez serwis. Do niedawna. Okazało się bowiem, że i tą można w sposób perfidny manipulować. Przekonał się o tym boleśnie metacritic, który padł ofiarą zmasowanego ataku na ocenę graczy Gears of War 2 oraz LittleBigPlanet. Efekt – przekonajcie się sami. Dziś oceny te wyglądają już zdecydowanie lepiej (obecnie 6.6). Jednak w pewnym momencie przy drugich Gearsach widniało zaskakujące 2.8, choć średnia wystawiona przez serwisy była na poziomie powyżej 90%! Podobnie zresztą z LBP, przy którym obecnie widnieje ocena 6.2 (przy 95 wystawionej przez serwisy).
Czy warto zatem ufać ocenom graczy? Jaką mamy pewność, że i one nie są zmanipulowane? Komu więc ufać i na jakiej podstawie? Serwisom czy innym graczom? Jakie kryteria stosować?
Ufacie ocenom społecznościowym? Ja podchodzę do nich coraz ostrożniej. A może po prostu zamiast na ocenie skupić się na treści recenzji?
Omg, pewnie że nie ufam. . . gdybym ufał tej „znakomitej” większośći czyli społeczności to nie wiem kim , lub czym teraz bym był, może jechał bym właśnie do anglii pracować słuchając Feela w mp3?Jeśli chodzi o gry to słucham tylko siebie, nie interesują mnie opinie innych, jesli mi sie dana gra podoba to kupię ją tak czy siak 😉
No tu to się troszkę pogubiłem. Skąd wiesz czy dana gra ci się podoba, skoro jeszcze jej nie kupiłeś? ;)Tak na poważnie, to jedynym sensownym rozwiązaniem, jest opierać się na recenzjach redaktorów, którzy to specjalizują się w konkretnym gatunku który recenzują i w który głównie grają. Nie zarzucam tu niekompetencji recenzentom „od wszystkiego”, po prostu mają oni z góry zawężony obraz danego gatunku, przez co nie mogą wykreować maksymalnie uzasadnionej oceny. Wiadomo, takich wyspecjalizowanych recenzentów, aby pokryć na swoich łamach większość gatunków, szanujący się serwis o grach musi posiadać dużo więcej, niż tych o powiedzmy szerszych zainteresowaniach, a to kosztuje. Ja osobiście opieram się głównie na opiniach kilku osób, które to jak zauważyłem mają podobne gusta do moich, a w drugiej linii na samych graczach i na tym co wypisują na forach. Pomijam tu oczywiście grywalne dema i filmy z gamepaly’u.
A zauważyłeś, że od conajmniej X lat prawie nie ma wyspecjalizowanych recenzentów? Co najwyżej kilku zostało w pismach od gier przygodowych a tak to te same ksywy i nazwiska widzę przy różnych gatunkach. Piszesz, że nie zarzucasz niekompetencji, no dobra a w takim razie może zadamy pytanie takie któe dotyczy pism. W gazetkach przez lata do tej pory pecetowych nagle te same osoby zaczynają pisać o grach na konsole i udają speców co to nagle urodzili się z Plejstejszym i x’em pod pachą. Czy w takim razie można zadać pytanie o kompetencje? Ile w tym ściemy, a ile kompetencji? Widzą, że się zmienia w kraju rynek i nagle stają się hardkor- konsolowcami? Pewnie w domu jako pracę domową mieli PSXe do czytania i bladym świtem po lekturze wszystkich roczników wybiegł taki do swojej redakcji, półnagi z padem od Xa w łapie 😉 z okrzykiem Eureka!
Jak to z kąd? A od czego są dema filmy promocyjne i masa zapowiedzi ?? W moim przypadku dokładnie wiem czego szukam. To znaczy nie wchodzę do sklepu i nie biorę pierwszej lepszej gry jaka wpada mi w ręce są to raczej tytuły o których coś wiem. Nie znaczy to jednak że jak ktoś powie że gra to niewypał i jest kiepska to napewno jej niekupię. Poprostu będę ostrożniejszy bo może lepiej wybrać lepszy tytuł. Zawsze można podejść do znajomego który ma już tą grę i samemu ocenić. Chyba że kupujesz zaraz w dniu premiery ale wtedy trzeba się liczyć z możliwością rozczarowania.
Gelu racja, czasem jedna notka na temat danej gry i wiem, że ją chcę,choćby nie wiem jak ją krytykowano. . . czy nawet sequel swietnej gry, który jest krytykowany [znow Fc2] itp itd. .
Gelu, ja się nie czepiam 😉 , chodzi o to, że w zasadzie to jedynym miarodajnym świadectwem tego czy gra się spodoba czy nie jest grywalne demo. Osobiście już tyle razy się nadziałem, że stwierdzam, iż w zasadzie to filmiki, zapowiedzi itd, nie odzwierciedlają grywalności końcowego produktu praktycznie w żadnym stopniu.
Nie mówię że filmiki czy zapowiedzi przesądzają o tym czy gra jest dobra czy zła. Demo też nie zawsze pokazuje wszystko co oferuje gra. Poprostu te informacje dają jakiś zarys tego co można się spodziewać. (np Crisis od początku był reklamowany, zapowiadany na najbardziej realistyczną pod względem grafiki grę jaka miała wyjść i tak było wszyscy którzy mieli wypasione PC grali w crisisa żeby zobczyć grafikę. Dla mnie na przykład niezwykle interesujące były zapowiedzi Forzy 2, 300 samochodów model zniszczeń i model jazdy który miał być niesamowicie realistyczny. To przekonało mnie do gry zanim jeszcze się pojawiła, i nie żałuję że w nią zagrałem. )Oceny gier są w obecnej postaci trochę mało przekonujące bo ciężko porównywać np fifę 2009 z falloutem 3 albo z fable 2 tego poprostu nie da się porównywać w skali 1-10, 1-100%. Dlatego niektórzy dzielą te oceny na kilka grup np osobna ocena za grafikę osobna za grywalność za muzykę za . . . . ale to też jest trochę bez sensu. Przedewszystkim nie ma jasno określonych zasad za co jaka ocena, i o ile w przypadku grafiki łatwo można założyć że np gra z najlepszą grafiką w chwili pisania recęzji dostaje 10 to gra która wychodzi w przyszłości z lepszą grafiką wyznacza nowy standart i to ona dostaje 10 a jeżeli w chwili premiery gra jest przeciętna i widzieliśmy już ładniejsze to ocena jest odpowiednio niższa. O tyle z grywalnością już tak nie jest bo naprawdę ciężko powiedzieć czy lepiej grało się w forzę czy w fifę. Jasne jest że w przypadku oceny gry powinno się brać pod uwagę gry podobne: napszykład nową fifę oceniamy w odniesieniu do podobnych gier jak starsze wersje fify czy PES. (Tylko teraz jak to oceniać ? najlepszą ocenę dostaje najlepsza gra z serii w danym momencie? Przypuśćmy że tak jest i teraz np najnowsza fifa dostaje 10 czy 9. 5 bo ma pewne niedociągnięcia a w zwiąsku z tym inne gry dostają odpowiednio niższe oceny. Ale w takim razie co z fifą 2007 która przykładowo dostała 10 a fifa 2008 jest od niej lepsza bo wprowadza nowe elementy w takim razie powinna dostać 11 ? ) Im dużej się nad tym zastanawiam tym pewniejszy jestem że ocena wystawiana przez gracza jest jego własną oceną gry i nie jest sprawiedliwa nigdy. Bo tak naprawdę każdy grę ocenia inaczej jeden patrzy na grafikę drugi na humor trzeci na realizm inny na to czy gra jest jak poprzednie części. Problem polega na tym że chcemy ocenić za pomocą prostej skali coś co jest bardzo złożone. Dlatego nie oceny ale recęzja pokazująca przyjemne i denerwujące aspekty gry jest lepsza od suchej i pozbawionej głębi skali liczbowej. Podzielę się jeszcze jednym zaobserwowanym przez lata grania w różne gry spostrzeżeniem. Najlepiej gry ocenia czas zarówno w moim prywatnym przekonaniu jaki bardziej ogólnym:Moja skala jest taka :6- gra która znaleziona na pułce po kilku latach bydzi miłe wspomnienia i którą jestem w stanie zainstalować i przejść kolejny raz i kolejny raz pomimo tego że znam ją dobrze a mimo tego gra się w nią tak samo przyjemnie. przykłady ( heroes 3 fallout 1,2 zelda 64 diablo 2 i inne 5- gra w którą mam ochotę zagrać po kilku miesiącach jeszcze raz bo była fajna 4- gra w którą mam ochotę zagrać jeszcze raz po jej ukończeniu bo żałuję że tak szybko się skończyła3- gra w którą grałem i byłem zadowolony2- gra którą skończyłem albo doszedłem daleko ale nie podobała mi się1- gra którą włączyłem 1 lub 2 razy i mam jej dość
Ostatnio polegam na serwisie metacritic. Średnia z 50 recenzji jest bardziej wiarygodna niż jedna recenzja. Zawsze czytam tą, w której gra jest najlepiej oceniona i tą w której najgorzej.
Te wszelakie średnie są bardzo zdradliwe. Różne serwisy mają różne systemy oceniania. I taka siódemka w jednym może znaczyć tyle samo, co ósemka w innym.
Nie,zdecydowanie nie. . . mam swoj gust i wiem jakie gry beda mi sie podobaly i czyjas opinia tego nie zmieni. . . ofc co innego recenzje,dzieki valhalli fallouta 3 nie mam do dzis. . . . . .
No tak, ale z drugiej strony bazując na własnym guście nie sięgnąłbym w życiu po Mass Effect. I gdyby nie dobre opinie znalezione w necie wcale bym nie zagrał. A gra bardzo mi się spodobała. Dlatego czasem własny gust odkładam na bok, bo warto spróbować czegoś nowego:P
neo+ , 1up show , valhalla
Ja wybieram grę po przeczytaniu kilku recenzji. Jeśli każdy grę wychwala, daje jej powyżej 9/10 to nie mam wątpliwości, że ta gra jednak musi coś w sobie mieć skoro podoba się tylu krytykom. Oczywiście do tego dochodzą gameplay’e. Czasami też zobaczę opinie graczy, ale zr eguły jest tak podzielona, że ciężko cokolwiek wywnioskować.
metacritic i gameranking to najgorsza rzecz jaka przytrafila sie krytycznemu postrzeganiu gier. W tym momencie wszyzscy maja w 4 literach ciezka prace recenzenta i skupiaja sie na jedynie na ocenie, a nie na tekscie. Do tego MC i GR biora ta ocene i wrzucaja ja do wora, gdzie jest istny magiel roznych serwisow od takich z wyrobiona reputacja, do takich, ktore wyrosly jak grzyby po deszczu i tylko mieszaja w garze. W tym wszystkim zatraca sie indywidualizm, ktory cechuje subiektywna, krytyczna ocene. Jesli wchodze powiedzmy na Valhalle i czytam jakas recenzje i zdazylem poznac danego redaktora poprzez jego teksty, to wiem czego sie spodziewac, ocena nie bedzie tylko cyfra, a podsumowaniem. Zreszta to co mi sie nie podoba to cos co wynika z MC. Sa recenzenci, ktorzy zanim napisza wlasna recenzje wchodza na MC i patrza co tam dana gra dostala. Jesli nie ma nacisku od dystrybutora/wydawcy, a ocena jest tam na poziomie 60-70 to chulaj dusza, wreszcie moga sie wyzyc niezaleznie czy w ich mniemaniu gra jest dobra, czy nie. Zgadzam sie z paradoksem skali procentowej. Do tego jeszcze do chodzi powtarzana jak mantra sprawa ocen skali 7-9. Czytam nasze popularne polskie magazyny o grach konsolowych i co widze, oceny w stylu 7=, 8=, 9=??? WTF? To gorsze od %. Zgodze sie rowniez, ze co raz mniejszy wplyw na mnie jako konsumenta maja recenzje, bardziej hype, zwiastuny i jakosc wykonania. Przez ostatni miesiac kupilem Fable 2, Fallout 3, Dead Space, Far Cry 2 i Gears of War 2 nie czytajac, ani jednej ich recenzji 🙂 Bardziej opieralem sie na tym co powiedzieli znajomi, ktorzy grali, lub po obietnicach i zaufaniu do producentow. Te gry nie mialy dema tak jak Left 4 Dead czy Mirror’s Edge i tu tez jest jakis znak. ME podoba mi sie, ale wiem, ze moge poczekac az mi sie zregeneruje portfel, a L4D to namiastka tego co sobie obiecywalem przez hype i hurraoptymistyczne komentarze recenezentow i tej gry nie kupie. –Pozdro, Dahman–fantasmagieria.net
Nie interesują mnie żadne serwisy ze statystykami, żadne społeczności graczy (z którymi się już kompletnie nie identyfikuję), co najwyżej filmiki z gier, dema i opinie znajomych. Zwłaszcza że środowiska graczy to ogromne rozwarstwienie wiedzy, gustów i doświadczeń: są tacy co nadal twierdzą, że F2 (a co dopiero 3!) to profanacja pierwszego Fallouta, a z drugiej strony są ludzie uznający Bioshocka za kamień milowy w historii gier i niebywałe arcydzieło. Całkiem niedawno czytałem gdzieś komentarz, że Dead Space to „duchowy następca” tej gry :]