„Kolejny cios w branżę PC” – tak podsumowuje premierę gry Adolf we wspomnianym na wstępie filmiku. Trudno się z nim nie zgodzić, wszystko zależy jednak od tego, jakim jest się graczem. Jeśli nowy Modern Warfare kupujemy by rozkoszować się trybem dla wielu graczy, a do tego mamy profesjonalne ambicje, czy też należymy do jakiegoś klanu – należy odpuścić, przynajmniej na razie. Infinity Ward kompletnie zrujnowało ten element i można wyrazić tylko nadzieję, że inni developerzy nie pójdą w ich ślady. Kompletne zintegrowanie gry z systemem Steam miało być remedium na piractwo i cziterów. Tymczasem w Internecie już krążą filmiki przedstawiające przeróżne wallhacki i aimboty. Uczciwi gracze będą więc musieli czekać na „nielegalne modyfikacje”, które umożliwią nam banowanie i wyrzucanie nieuczciwych graczy, bo o dodaniu takiej opcji panowie i panie z Infinity Ward najwyraźniej zapomnieli.
Spis treści
Braki
A kuku!
Szkoda, wielka szkoda, że nie ma w najnowszym CoDzie sensownego lobby i serwerów dedykowanych. Brak tych opcji sprawia, że tryb dla wielu graczy sprawia wrażenie niedopracowanego, sama rozgrywka zaś bywa momentami mocno irytująca. Wielka szkoda, bo tryb ten mógł być genialny. Już w pierwszej części Nowoczesnego Konfliktu Zbrojnego w multi można było zmarnować kilka dobrych tygodni życia. A teraz jest jeszcze lepiej. Dziesiątki małych i większych poprawek sprawiają, że pod względem zawartości jest to najlepszy multi, w jaki miałem okazję grać od bardzo długiego czasu. Szkoda, że w parze z tym nie idzie oprawa techniczna.
Dodatki
Dodano setki nowych wyzwań i osiągnięć dla każdej broni. Samych pukawek jest dużo więcej. Nasze postępy są cały czas zapisywane na serwerze, więc nasz nick możemy przyozdobić jednym z setek emblematów i tytułów. Wezwanie wsparcia w postaci helikoptera nabiera nowego kształtu, kiedy to własnoręcznie musimy obsłużyć działko. Zwiad lotniczy wroga nie jest już tak groźny, gdy okazuje się, że możemy bez problemu zestrzelić samolot szpiegowski. Dodano także sporo nowych „znajdziek”, aktywowanych po odpowiedniej ilości zabójstw pod rząd. Możemy nawet wezwać pomoc w postaci AC130, które zrobiło taką furorę w pierwszej odsłonie gry. Oczywiście, uzbrojenie obsługujemy własnoręcznie. Są też ekstremalne bonusy – za piętnaście zabójstw otrzymujemy dostęp do impulsu EMP, który czasowo dezaktywuje cały sprzęt elektroniczny. Za ciąg 25 fragów dostajemy zaś… głowicę atomową, której wykorzystanie automatycznie kończy mecz. Jeśli martwisz się, że nigdy nie ustrzelisz piętnastu przeciwników pod rząd, nie martw się – za czterech pokonanych wrogów z nieba może spaść specjalna przesyłka, zawierająca losowo jeden z bardziej wymagających bonusów.
Od Waszyngtonu
A mapy? Jest ich szesnaście. Wszystkie są świetnie zaprojektowane. Największe wrażenie zrobiła na mnie Favela, czyli brazylijskie slumsy. Gonimy wroga po dachach i w ciasnych, blaszanych barakach, które bez problemu przestrzeli każdy pocisk. Mogło by się wydawać, że to raj dla kamperów, nic jednak bardziej mylnego – cała mapa jest zrobiona tak, że wychylając się z jednego okna, wystawiamy się na ostrzał z trzech innych. Są też duże mapy dla snajperów, jest pustynno-kamienny Afganistan, czy Highrise, w którym walczymy na dachu potężnego wieżowca. Na tej ostatniej mapie wpadł mi w ręce dostęp do nalotu AC130. Mogłoby się wydawać, że na nic się tu nie przyda. Myślałem tak samo, dopóki nie dane mi było obejrzeć mapy z góry. Szybko dostrzegłem duże, przeszklone świetliki na dachu budynków, wprost czekające na kilka 120 milimetrowych pocisków… Projektanci poziomów odwalili kawał naprawdę świetnej roboty.
Po Czarnobyl
Weki na zimę przygotowane
A teraz wyobraźnie sobie, że nie możecie wybrać swojej ulubionej mapy, bo nie poważała wam na to prymitywne, konsolowe lobby. W lobby tym przyjdzie nam za to spędzać masę czasu, bo gra często lubi rozłączyć cię z daną sesją, bez powodu. Z przyjaciółmi zagrasz tylko, jeśli zaprosisz ich przez Steam, zakładając oczywiście, że będzie dla nich miejsce na losowo wybranych serwerze. Grając, ryzykujesz, że host opuści mapę, co skutkuje dziesięciosekundową przerwą, podczas której gra automatycznie wybierze następnego „nosiciela” gry. Pół biedy, gdy będzie to jakiś Szwed z porządnym łączem, w przeciwnym wypadku narażasz się na wieczne potępienie w krainie lagów. Spotkanie niemiłosiernie „żabkującego” przeciwnika to żadna niespodzianka, co sprawia, że walki na krótkim dystansie rozstrzyga zbyt często ślepy los. Czasami aż chce się krzyczeć. Infinity Ward, why? Pytanie retoryczne.
Światełko w tunelu
Kończąc tę litanię, przechodzimy płynnie do trybu, który ustrzegł się wszystkich tych błędów. Mowa oczywiście o rozgrywce single player.
Fabuła toczy się 5 lat po wydarzeniach z pierwszej części. Zachowano ten sam system, w którym to naprzemiennie wcielamy się w postaci z dwóch jednostek wojskowych. Pierwsza z nich to regularna piechota US Army, drudzy to międzynarodowa jednostka specjalna. Fabuła nie jest niczym odkrywczym, nie nawiązuje zbytnio do wydarzeń już znanych. Służy raczej jako zgrabne wyjaśnienie dla kolejnych podróży zagranicznych. Nie zabraknie przewidywalnych zwrotów akcji i patetycznych monologów pomiędzy misjami. Nie jest to jednak minus – wszystko to idealnie wpasowuje się w konwencję wysokobudżetowego filmu akcji klasy C, który idealnie naśladuje Modern Warfare 2.
Zawsze jest pora na czekoladę
Strzelamy z helikopterów, ścigamy się na skuterach śnieżnych, w pontonach i na piechotę, kierujemy pojazdem z siedzenia pasażera, wysadzamy artylerię wroga, kierujemy nalotami i strzelamy z każdej broni, jakaś unieść może człowiek. Dzieje się tu wszystko, co tylko może się wydarzyć. I choć gra chwilami stąpa po cienkiej linii między absolutną przesadą a resztkami realizmu, to jedno jest pewne – takiej dawki adrenaliny jeszcze nie było. Trybu dla pojedynczego gracza w Modern Warfare 2 nie da się zapomnieć i porównać do niczego innego. Zaczyna się już w pierwszym etapie, gdzie genialnie odwzorowano obóz wojsk amerykańskich w Afganistanie, aż po filmową końcówkę, wyraźnie zapowiadającą kolejną część. Dlaczego opisuję tryb single jako drugi? Cóż, nadal jest to tylko dodatek do zmagań internetowych – jego przejście zajęło mi 4 godziny i 44 minuty.
Cuda na kiju
Moja szczęka nie opadła by tak nisko, gdyby nie potęgująca cały ten klimat, świetna grafika. Nie wiem jakim cudem Infinity Ward wycisnęło taką szczegółowość z leciwego już silnika graficznego. Niesamowite wrażenie robią stroje naszych postaci i odwzorowanie ekwipunku. Wszystkie pukawki wyglądają jak żywcem wyjęte z rąk żołnierzy, z unikalnymi numerami seryjnymi włącznie. Imponują też skryptowane animacje bohaterów. Oczarowany byłem iskrami sypiącymi się z płonącego drzewa czy krótkim epizodem w hotelu, w którym panowała absolutna ciemność, a impuls EMP pozbawił mnie noktowizji. Chaotyczna walka, gwałtowne przebłyski wystrzałów – rzecz nie do zapomnienia, zarówno pod względem graficznym jak i grywalności. Jedyny problem jaki udało mi się zauważyć odnośnie grafiki, to tekstury, które wciąż okazjonalnie świecą dziwnym światłem. Musi to być jakiś koszmarnie trudny do naprawienia błąd, skoro towarzyszy nam już od części pierwszej, kiedy to jeszcze biegaliśmy po polach bitew Drugiej Wojny Światowej. Najważniejsze w tym wszystkim, że silnik graficzny jest elastyczny – kosztem kilku bajerów graficznych grę można uruchomić na słabszych maszynach. Do odpalenia najwyższych detali też nie trzeba wiele – spadki FPSów występują rzadko, podczas epickich szturmów lub gdy na ekranie jest dużo ognia.
Tyle samo dobrego można powiedzieć o muzyce. Hans Zimmer, choć ostatnio rozmienia się na drobne, wykonał świetną ścieżkę dźwiękową. Zazwyczaj sączy się gdzieś leniwie w tle, by w odpowiednim momencie uderzyć do ataku, zazwyczaj wraz z bohaterem. Na pochwałę zasługuje tez świetna gra aktorska. Jedyny minus to polskie tłumaczenie. O ile tekst w trybie dla pojedynczego gracza jest przetłumaczony poprawnie, to efekty pracy tłumacza w multi są tak samo zachęcające jak współpraca naszego premiera z prezydentem. Niektóre teksty wyglądają jakby żywcem wklejone z internetowego translatora, szyk słów jest często kompletnie bezsensowny, a znaczenia niektórych perków czy bonusów musimy domyślać się sami.
Z tarczą raźniej
Ciekawe dlaczego odwołano loty…
Przygotowano jeszcze trzeci tryb gry – Operacje Specjalne. Jest to poboczna mini – kampania, bardzo luźno powiązana z wydarzeniami, które dzieją się w toku „głównej” fabuły. Na dobrą sprawę jest to szereg misji, do przejścia w trybie kooperacji. Mnie w pamięci najbardziej zapadł etap, którym jeden z graczy porusza się piechotą, kiedy to drugi wspiera go z pokładu helikoptera, operując działkiem wielolufowym. Sporym minusem jest niemożność podłączenia się do dowolnego nieznajomego, jak to było chociaż w przypadku Resident Evil 5 – musimy grać z przyjaciółmi, których mamy na liście Steam. Nie ma też opcji podzielnego ekranu, działać musimy przez Internet.
Świat ocalony po raz setny
Modern Warfare 2 to potężna dawka dobrej zabawy w trybie dla samotnego gracza. Choćby dla samej tylko pięciogodzinnej kampanii warto tą grę kupić, oczywiście, gdy cena nieco opadnie. Niestety tryb multiplayer, choć mógł być genialny tak samo jak i single, oferuje kilka absolutnie idiotycznych rozwiązań, których po prostu nie można zignorować. Jest to gra nastawiona na rozgrywki w Internecie, a jak na razie w tym trybie mogą grać jedynie cierpliwi gracze, którzy dodatkowo nie nastawiają się na potyczki klanowe. A mogła być dycha.
Tysiące bajtów przepłynęło przez łącza internetowe. Informacje dobre i złe, głosy zachwytu i petycje oburzonych fanów. Wszystko to złożyło się na największą chyba akcję promocyjną w historii naszej małej branży. Druga część Modern Warfare była na klawiaturach wszystkich, zanim jeszcze zaczęto pakować ją do pudełek. Najgłośniej dawali o sobie znać gracze wierni PCtom. Im mniej dni pozostawało do premiery gotowego produktu, tym więcej niepokojących informacji ujawniano. Brak serwerów dedykowanych, brak lobby, brak LANu. Pojawił się nawet nieśmiertelny Hitler, wyrażający swoją dezaprobatę w kolejnej przeróbce słynnego fragmentu filmu Upadek.
5 godzinnej kampanii single!!!? Dla mnie to jest skandal.
Sam jesteś skandal. Tak efektownej gry nigdzie nie znajdziesz. Po co mieli sztucznie wydłużać rozgrywkę, po co? Singiel to jest kosa, jedynie prequel mu dorównywał. Już wolę 5 godzin takiej akcji jak w MW2 niż 12 godzin flaków z olejem. . .
Bo projektować gier już nie można było tak, żeby rozgrywka była na porządne 12h (o więcej w dzisiejszych czasach już nie marzę)? Pomyśl o tym tak — kupujesz wersję na konsole płacąc ponad 200zet i masz grę trwającą tyle co góra 2 no 2. 5 filmu akcji. MW2 to idealny przykład gdzie idą gry wideo. Targetem jest gówniarz grający w XBL, który po więcej niż 3-4 h grania w singlu byłby zmęczony. Dodam jeszcze ze tak tak gra jest widowiskowa, ale fabularnie mętna, głupia, idiotyczna wręcz. Taki w stylu Tom Clancy’s tylko walcem spłaszczony dla 13 latka z IQ poniżej 80 plus wiadro epatowania coolerską przemoca – patrz misja na lotnisku. ruskie terriorysty. . . . ach dajcie spokój.
Chyba na novice, ktory mozna przejsc bez wlaczania telewizora. Gra na veteranie jest dość trudna, szczególnie w brazylijskich favelach. Jeden strzal od brudasa czajacego sie na dachu i game over.
Grałem na Doświadczonym, problem miałem w wspomnianej przez Ciebie Faveli i później, gdy musimy uciec z tego domu z modułem – tam zginąłem chyba z dwadzieścia razy. Poza tym, nie było większych problemów.
I co z tych waszych postów wynika? Że gra na 5 godzin na Veteranie robi się na 8 bo giniecie 100 razy zamiast 3 Easy? To faktycznie pocieszenie niesamowite jest dla kogoś kto chciał mieć dobrego w miarę długiego singla w MW2.
ROTFL, 5 godzin gry, ja nie siadam go grania jak mam mniej niż 4-5h czasu a tu cała gra na jedno i to takie standardowe posiedzenie ( multi ( a już szczególnie jeśli w tej formie jak tu) się dla mnie nie liczy)
Myślałem, że chociaż na Valhalli nikt się nie wystraszy tego marketingu i postawi grze ocenę na jaką ta gra zasługuje. Szczególnie jeśli chodzi o wersję PC. Nie ocenia się samej grywalności tylko wszystko. Już za samą długość rozgrywki gra powinna tracić 2 punkty. Za za tak chamskie braki w wersji w wersji PC i plucie PC-owcom w twarz kolejny -1. Wersja PL -1 punkt. 6/10 to jest słuszna ocena tej gry w wersji PC. I tak powinny wyglądać oceny wszędzie. Chociaż dziennikarze by pokazali tym z IW, że nie tędy droga. Nawet jakby sprzedało się 20 mln sztuk to ze średnią oceną 60% na Gamerankings przy trzeciej części nie byliby już takimi cwaniakami. Chyba, że to ludzie kompletnie bez honoru jak zarząd PZPN.
Moim zdaniem gra nie jest zła i zasługuje na 9 bez dwóch zdań. Mam wersje na PC i mi pasuje taki a nie inny system rozgrywek multi player. Tutaj przynajmniej mogę sobie pograć a nie obrywać po tyłku cały czas. Gra to dla mnie chwila rozrywki a nie ciężki, wielogodzinny trening. Nie mam czasu na pierdoły, typu wyszukiwanie odpowiedniego serwera itp. . . A jak ktoś chce rozgrywać klanowe mecze,nic nie stoi na przeszkodzie żeby wykreować prywatną grę ze znajomymi. Mnie kampania SP zajęła jakieś 6. 5h, a grałem na „normalu”. Przecież to jest standard w dzisiejszych czasach. Problemem tej gry jest to, że akcja jest tak dynamiczna, że te 6h zlatuje bardzo szybko. . . stąd ten niedosyt. Dla porównania OFP DR – 11 misji które kończy się mniej więcej po takim samym czasie.
Ech może i single jest krótki, ale za to fantastycznie intensywny. Osobiście wolę krótszą zabawę, ale wypełnioną emocjami niż coraz częściej stosowane sztuczne wydłużanie. UWAGA SPOJLERY!!!!Na razie tylko zacząłem bo chwilowo rządzi i dzieli u mnie Dragon Age, ale to co zaserwowało mi MW2 przez pierwszą godzinę, zerwało mi gacie. Pościg skuterami był taki fajny, że aż sobie na głos pokrzykiwałem co setnie ubawiło moje dziewczę. Masakra na lotnisku zupełnie mnie zaskoczyła i muszę przyznać że na moment mnie zatkało. No i początek inwazji – klasyczna pastelowa suburbia w ogniu, płonący amerykański sen. Naprawdę warto zobaczyć. Panowie z IW mają spore cojones.
Kupiłem MW2 dla multi i tak jak oczekiwałem nie zawiodłem się jest świetny pomimo że wsteczny w niektórych aspektach:1 Brak dedykowanych serwerów. 2 Brak czata przed grą. 3 Drużyny losowane przypadkowo(brak wyboru). 4 Gdy host się wyłączy a nowego gra nie znajdzie – koniec rozgrywki. 5 Gra wyszukiwana przypadkowo(jak wiadomo każdy ma swoje ulubione mapy MW: strike overground crash MW2 – nie ma wyboru grasz na takiej jaką ci wylosują:( ). 6 Pojazdy kołowe brak (Cod 5 czołg był miłym urozmaiceniem). 7 Mapy choć dobre niektóre zapożyczone np:Tom. . . Vegas (na dachu wieżowca), miasto UT3, Cod 2(nie grałem w multi ale niektórzy twierdzą że mapka snajperska jest właśnie z 2) to jednak dużo słabsze niż w MW. Pozytywów nie wymieniam bo gra jest naprawdę rewelacyjna tak jak MW + nowe bronie i bonusy cudowna grafika. Singiel piękne efekty natomiast 1000 przeciwników którzy atakują z każdej strony więc jeden magazynek nie starcza i co kilka sekund po kilku krokach zmiana i znowu zmiana:( I to ciągłe wstawanie po osłupieniu – nuda i monotonia. Ocena poniżej Cod 4 i 5(nie jest tak źle, ale lepiej gra mi się w gry w których czuje że gram a nie przesuwam się z miejsca na miejsce z prędkością żółwia). Multi 10/10 mimo wszystko lepszego shootera od serii CoD nie ma:)Singiel 7/10 za grafikę
Idą tam gdzie idą, że sparafrazuje Kazika. Rodzynki typu DA czy King’s Bounty się jednak pojawiają co mnie wielce raduje. Z drugiej strony pomyśl skąd przyszły i jak rozbudowany jest MW2 w porównaniu do takiego Pitfalla.
Jeżeli gra miałaby te 20 godzin gameplay’u, to gdyby wychodziła co roku szybko by się nam znudziła – taki jest właśnie zamiar IW, dostajemy raptem 5h grania (w moim przypadku – dwa krótsze popołudnia po pracy) i już chcemy więcej, musimy czekać ten rok, czy dwa, a apetyt na grę rośnie. . . Generalnie byłbym w stanie grać tej grze 9. 0, bo -1 to tylko ta długość. Reszta trzymała w napięciu, zwroty akcji, piękne lokacje, grafika bez zbędnych efektów, sama idea i ukazanie tego „co by było gdyby. . . ?”. Mi to wystarcza.
Jedyne czego mi zabrakło w MW2 to misji genialnej. Za którą uważam misje snajperów w Prypeci.
Pamiętam taką”sztuczkę” wydłużającą czas rozgrywki gier, stosowaną przez co „sprytniejszych”właścicieli salonów gier z automatami do gier arcade -tzw. „czas”. Mianowicie,żeby wydłużyć czas gry(hehe-taa na pewno:) pomimo ciągle trwającej rozgrywki kierowany przez ciebie „ludzik” zatrzymywał się w miejscu!. . . czekał (na dorzucenie następnego żetonu) i przedłużał czas gry!Tak więc cieszmy się jeszcze,że do tego nie doszło w MW2! 😀
Przeczytałem całą recenzje i mam kilka pytań do jej autora:1. za co tak wysoka ocena?! skoro: a) mocno krytykujesz multi na który bardzo liczyles i na ktorym opierac ma sie zywotnosc gry b) kampania trwa 5 godzin c) za tą cenę możemy kupić 5 dobrych gier d) krytykujesz poniekąd też fabułę której zarzucasz to, że jest sztampowa i przewidywalna, oraz że jest tylko po to, żeby „wyjasnic podroze”2. czemu taki ogromny zachwyt grafiką? dla mnie jest praktycznie identyczna jak w MW1. . .
fabuła o ile istnieje, zasługuje na najniższą mozliwą ocenę. Rozrzucona akcja po całym globie, nie wiadomo tak naprawdę o co chodzi. W końcówce autorzy starają się jakoś posprzątac ten mess ale i tak wychodzi to biednie. 7 godzin gry kampanii na średnim poziomie to żenada. Albo tylko multiplayer, bez singla, albo odpuszczamy całkowicie panowie autorzy. Ciągle przewijają się te same ograniczenia serii od lat: pewnych murów wciąż nie przeskoczysz, chociaż sięgają ci do kolan, do pewnego punktu musisz dojśc itp itd. Jedyne co zasługuje za uwagę to bez wątpienia grafika i tempo akcji. MW2 jest w stosunku do MW jak FIFA 10 to FIFA09. Porównanie może z innej beczki ale dokładnie obrazuje lenistwo i niedbalstwo autorów gry. Kosmetyczne zmiany, nowa okładka i robimy skok na kasę. Ode mnie tylko 7/10 ale ocena w większości czerpie „zapas” z poprzedniczki.
Nigdy wczesniej nie gralem w zaden CoD, ten byl moim pierwszym (i ostatnim). Zagralem u kolegi, ktory niemal kazdego dnia mi opowiadal o czesci pierwszej MW, a gdy kupil wreszcie dwa dni temu druga czesc, to postanowilem, ze zasiade i sprobuje. Moje pierwsze osobiste odczucia sa takie, ze za bardzo nie rozumiem dlaczego to cos nazywane jest w ogole gra. Jesli ja jako gracz, kupuje jakis tytul w celu spedzenia wolnego czasu przed monitorem, wcielajac sie w role jakiejs postaci, ktora bedac czescia wirtualnego swiata, da mi mozliwosc przezycia czegos nierealnego, to tym samym oczekuje tego, ze bedzie mi dane pokierowac nia w sposob o ktorym sam zadecyduje, a nie tego, ze moja rola w tym wszystkim bedzie sie ograniczala do wciskania strzalki do przodu i podziwiania w rezultacie tylko tego co autorzy gry sami zaplanowali. Innymi slowy, nasza rola w tej grze jest sprawa drugorzedna, a sama gra jest jak film, ktorego akcje pchamy do przodu przy pomocy minimalnego wysilku, jakim jest ciagle wciskanie „W” i kilkakrotne uzycie broni. A zeby bylo jeszcze zabawniej, wszystko to trwa zaledwie kilka godzin. Zmiania poziomu trudnosci daje tylko pozornie dluzsza rozgrywke, poniewaz wszystko zawsze rozegra sie w identyczny sposob, jedynie poza jednym drobnym szczegolem – przeciwnicy zabija nas wiecej razy =). Wszystko to oczywiscie wyglada bardzo efektownie i realistycznie, niczym z amerykanskiej, filmowej super produkcji, ale dopoki jednak robisz wszystko wg. scenariusza. Proba wykonania jakiegokolwiek ruchu wykraczajacego poza ten skrypt, uwydatnia tylko smieszne braki jakie ta gra posiada. Wiec tak wysoka ocena tej gry to jest jakis zart, bo pomijajac tryb z kiepska kampania dla pojedynczego gracza, to gra ma rowiez multiplayer, ktory zostal graczom w rece oddany bez wewnetrznego wsparcia producentow. Nie wspomninajac nawet o tlumaczeniu MP, ktory widzialem na wlasne oczy i czegos rownie zenujacego nigdy w gach nie widzialem. Dla mnie ta gra to jest jeden wielki komercyjny niewypal. Moja ocena tego czegos to, 4/10.
To nastepny COD zrobią z ubrankami dla avatarów o przepraszam terrorystów plus możliwość pomachania im z daleka po wciśnieciu prawej gałki. Czy taki poziom wpływania na shootera w którego grasz ci odpowiada?Oczywiście to powyżej jest ironią bo jak widzę mwnn się rozmarzył próbując zdefiniować wrażenia z grania w FPSy i ogólnie w gry.
Tu usmialem sie, szczerze, a paszcze rozwarlem niczem koń jedzacy owies. No ludzie, to jest FPS, tu nie masz wplywac na losy swojej postaci, masz isc i zabijac. Czy wy od gier typu COD, wymagacie kłestow, i misji pobocznych? Nikt na pudelku nie napisal, ze dzieki tej grze, wplyniesz na swoja postac, kupisz mu buty i ubranka. A raczej tytul, jak i obrazki mowia – masz tu bron, lec do przodu i zabij wszystko co ma turban. A juz tak offtopujac: proponuje Ci drogi kolego, kupic sobie ksiazke, otworzyc ja – i tam przezyjesz cos niesamowitego, nie realnego. Gra ma byc krotka, szybka rozrywka. A nie kolorowanka wlasnego zycia.
Nikt nie pisal nigdzie o wplywach na losy postaci ani jej ulepszaniu, wiec nie pisz bzdur. Trudno zrozumiec, ze chodzi o straszna liniowosc tej gry, ktora uczestnictwo gracza i ew. jego decyzje co do sposobu na przejscie danej misji, spycha na dalszy plan? Wybacz, ale mnie nie bawia gry, w ktorych bardziej jestem widzem niz uczestnikiem, i ktore od czasu do czasu, pomiedzy wyrezyserowanymi scenami walki, pozwola mi wcisnac przycisk X bym mogl zobaczyc co bedzie dalej.
Hans Zimmer, nie Zimmerman. . .
Ta wypowiedz, ktora zacytowales, to byla ironia. No niestety, takie jest call of duty. Ze duzo sie dzieje a czlowiek pruje do przodu. Dlatego zacytowalem Ciebie, gdy doszukiwales sie jakiejs glebi, i wprowadzenia w „swiat” gry, lapiac za pudelko z cod 🙂 Teraz zostaje miec ew. zal do producentow, ze nie mysla nad swoim tytulem porzadnie 🙂
Jak narazie MW:2 jak najbardziej pozytywnie. Powiem więcej – dużo lepiej mi się gra niż w jedynkę. Grafika – nie wiem jakim cudem, może lepiej zoptymalizowany silnik, ale na wyższych ustawieniach niż cz. 1 działa. . . płynniej 😉 Sama rozgrywka ciekawa, zobaczymy jak będzie dalej.
Chyba nie do konca sie zrozumielismy, ale niewazne :-). Byl to moj pierwszy kontakt z CoD i gra mi sie nie spodobala. FPS’y uwielbiam i gram w nie od zawsze, ale chyba jednak wole te, ktore daja mi odrobine wiecej swobody niz seria CoD, ktora odkad pamietam odpychala mnie swoja liniowoscia.
@mwnnTez mi sie wydaje, ze nieco sie nie zrozumieliscie. Ja podobnie jak Ty nie cierpie calkowicie liniowych FPS’ow (do tego stopnia, ze jak nie wleziesz w punkt X to nie „zaliczy” checkpointa). Zdecydowanie bardziej wole klimaty a’la Stalker, Crysis czy nowy Flashpoint. MW2 dla mnie jest ciekawostka swocjologiczna. Swoja droga polecam zerknac na metacritic (ocena graczy wersji PC). Daje nieco do myslenia. http://www.metacritic. com/games/platforms/pc/modernwarfare2
Moim zdaniem to nie daje to myślenia – to efekt kampanii jaką IW zrobiło grze przed premierą. Daję sobie głowę uciąć, że ta ocena jest zaniżana głównie przez ludzi, którzy bardzo się zirytowali po zabraniu dedykowanych serwerów, zmniejszeniu ilości graczy na mapie itp. Jakbym miał dwie głowy, to tą drugą dałbym sobie uciąć za to, że Blizzard także zgarnąłby takie noty przy. . . Starcraft II za brak LANu. Czy Infity Ward zrobiło dobrze czy źle zabierając dedykowane serwery – powiem szczerze – mi to lata i powiewa (bardziej zirytował mnie fakt ograniczenia liczby graczy do 18). Rozumiem, że ta restrykcja wynika z „walki z piractwem”, co chyba na chwilę obecną nie pokrywa się z wynikami sprzedaży (4,7 milionów kopii w ciągu 24h, ale zapewne większa część to wersje konsolowe, więc nijak można się odnieść do „walki z piractwem”). Posiadacze PC mogą sobie krzyczeć, wrzeszczeć, kląć czy co tam chcą robić. Jeżeli wersja na komputery sprzeda się słabo, a IW zabierze się za Modern Warfare 3, to być może w ogóle go nie wydadzą na PC i już. Wytłumaczą się, że słaba sprzedaż poprzedniej części ich do tego popchnęła, co zaraz zrodzi kolejną falę krzyków, wrzasków, przekleństw czy co tam jeszcze innego. I kółko się zamknie. Czy lepiej „bojkotować” kupno MW2, bo nie ma dedykowanych serwerów i później obejść się ze smakiem przy MW3, czy też lepiej kupić drugą część z jej brakami i później móc rozkoszować się przy trzeciej części – wybór należy do każdego gracza. Co do samej gry: mi osobiście fabuła się podobała – nie spodziewałem się, że IW stworzy coś na miarę cRPG, jest sztampowa ale także trzymająca się kupy, co nie zawsze ma miejsce w FPSach; grafika – czysta i przejrzysta, rewelacja to nie jest, ale spełnia swoją rolę (świetnie oddaje klimat zabawy); akcja – 2x lepsza niż w MW1. Faktycznie SP trochę za krótki – można się było pokusić choćby o te 10-15 godzin. Jednak osobiście do Modern Warfare 2 podchodziłem z nastawieniem, że część ruchów i trików poznam w kampanii dla pojedynczego gracza, a prawdziwa zabawa rozpocznie się dopiero w trybie sieciowym – i nie zawiodłem się. Tak lekko poza tematem: podobnie rozwiązana jest rozgrywka w Left 4 Dead. Kampania offline jest sklecona z kilkunastu chaotycznie połączonych map, które mają jeden cel: idź tu i nie daj się zjeść (+ setki zombie). Sieciowa rozgrywka to dopiero prawdziwa perełka i zjadacz czasu. Jednak nikt nie miał tego za złe firmie Valve i oceny graczy na metacritic są przyzwoicie wysokie ( http://www.metacritic. com/games/platforms/pc/l. . . 04%20dead), a Modern Warfare 2 za dokładnie TO SAMO rozwiązanie obrywa. 9/10? Moim zdaniem ciut za wysoko. 8/10 to dobra ocena – -1 za stosunek cena/długość kampanii dla pojedynczego gracza (nie każdy jednak gra po sieci); -1 za fatalne tłumaczenie (w wielu miejscach nieprzetłumaczone miejsca, błędy w tłumaczeniu. . . ).
Kurde totalnie jestem zmieszany po tej misji z lotniskiem. . . Usiadłem do gry na dosłownie 15-20 minut, akurat była kolej na tą misję. Wogóle, nie oglądałem zadnych spoilerow, poziom znałem tylko z nagłówków. . . No i powiem szczerze, przeżyłem szok, odechciało mi się grać, wracam do nauki. . .
Metacritic to taki wentyl przez który każdy obrażony mógł nawtykać IW. Założę się, że zdecydowana większość głosujących nawet nie grała w MW2, albo grała na piracie tylko kampanię single. Kupiłem wersję na PC i mi w ogóle nie przeszkadza brak serwerów dedykowanych. Nigdy nie lubiłem modów robionych przez graczy, ani nie zżywałem się specjalnie z towarzystwem odwiedzającym systematycznie dany serwer. IW chciało zapanować w 100% na swoim tytułem i mogli to zrobić tylko tak jak zrobili – steam + brak dedyków. Pierwsze pilnuje legalności (re-import itp. ) a drugie zabezpiecza przed tak zwanymi „prywatnymi serwerami”, których jest cała masa w sieci, dla MW1. Nie zdziwiłbym się gdyby inni dystrybutorzy poszli tym torem w przyszłości. Zobaczymy za pół roku, ciekawe jakie będą wyniki sprzedaży wersji PC. Myślę, że nie najgorsze. Pewnie jakaś część narzekających teraz spróbuje pograć i zobaczy, że nie jest źle.
za krótkie to jest ten minus ale gra warta swieczki