Jako wybitny koneser urbanistyki (;P), poczułem się również dotknięty dogłębnie układem ulic miasta, w którym toczy się gra. Wiem, brzmi absurdalnie, ale dajcie mi szansę na wyjaśnienie. Otóż od razu widać, że grę tworzyli Amerykanie. Akcja toczy się „gdzieś we Wschodniej Europie” (autorzy inspirowali się Estonią). W przeciwieństwie jednak do miast amerykańskich, europejskie metropolie rzadko charakteryzują się siatkowym układem ulic, gdzie wszystkie trasy krzyżują się pod kątem prostym. Tymczasem w Half Life 2 wszystkie drogi są proste jak drut. Już na pierwszej mapie Gordon wychodzi z dworca kolejowego i staje na kwadratowym – tak, kwadratowym – rondzie. Niby drobiazg, a męczy.

„Wszelkie rekordy paskudności bije (…) podwórze więzenia”

Im dalej w las, tym gorzej. Zdarzają się mapy po prostu brzydkie. Tak jest w przypadku części miasta, w której dzielnemu, acz niememu, bohaterowi pomaga ksiądz z miejscowej parafii. Pomimo kilku sprytnych pomysłów, w tym zagadki, polegającej na otwieraniu zapór za pomocą potężnych odważników, zbudowanych ze starych samochodów, mapa ta jest po prostu koszmarnie brzydka i ciasna, a do tego wygląda zupełnie nierealnie. Wszelkie rekordy paskudności bije zaś podwórze więzienia, na terenie którego Gordon toczy walkę z helikopterami. Jest to po prostu kawał kwadratowej tekstury, obudowanej murami, z której nie da się ruszyć, dopóki jeden z zestrzelonych helikopterów nie spadnie zupełnym przypadkiem na zbiornik z gazem, który wybuchając robi wyrwę w ścianie, a’la Duke Nukem 3D.

Nie sposób jednak złościć się na autorów zbyt długo, bo następna mapa, więzienie, to po prostu perełka, która przejdzie do historii gier jako jedna z najbardziej wciągających i klimatycznych map kiedykolwiek. To tutaj następuje starcie jedno osobowej armii, Gordona, z żołnierzami kombinatu i hordami robakopodobnych kosmitów. Jako że posiadł on już w tym momencie umiejętność kontrolowania kosmitów, można zrobić sobie majówkę, wydając rozkaz robakom i obserwując z odpowiedniego dystansu przez kraty, jak rozrywają na kawałki zupełnie bezradnych żołnierzy. Potem pozostaje już tylko spacer chwały po pobojowisku.

Half-Life 2 to gra z historią, a bardzo istotnym elementem tej historii jest dodatek Counterstrike, wokół którego wykształciła się potężna społeczność graczy. Nie bez przyczyny do gry dołączana jest nowa wersja klasycznego tytułu, działająca na enginie Half Life`a 2.

Tysiąc Gordonów w sieci

Pamiętam, że wiele zabawy zapewnił mi swojego czasu wbudowany w Half-Life tryb multiplayer, to też zawiodłem się lekko, gdy odkryłem, że Half-Life 2 opcji multiplayer nie posiadał. Z czasem jednak dodano ją w szczątkowej formie, następnie zaś znacznie rozwinięto.

Tryb multiplayer to zupełnie inna para kaloszy. Tutaj zdecydowanie pierwsze skrzypce gra refleks. Można spokojnie powiedzieć, że ten, kto odda pierwszy strzał, wygra starcie. Szczególnie dużo zabawy daje walka na broń grawitacyjną, bo nie ma nic lepszego niż śmierć po celnym ciosie kiblem w głowę. Jednakowoż tryb multiplayer zdaje się być lekko bez polotu. Jako że Valve stawia na społeczność moderów, można już znaleźć w sieci liczne nakładki, imitujące inne gry i światy oraz takie, które proponują zupełnie nowe rodzaje rozgrywki. Ponadto producent ogłasza konkursy na najlepsze mapy i dodatki, stworzone przez fanów gry. Nic, tylko ściągać.

Na końcu bura, żeby nie było zbyt kolorowo – Half-Life 2 wymaga połączenia do Internetu i weryfikacji przez wewnętrzną sieć Valve, Steam, którą przeklinają gracze na całym świecie. W swoim pędzie do skutecznej walki z piratami twórcy Half Life stracili z oczu funkcjonalność, jaką charakteryzować się powinna taka sieć. Często zdarza się, że mając ochotę na szybką sesję w Half-Life 2, musiałem czekać pół godziny, aż przeciążona sieć zweryfikuje moją kopię, a potem ściągnę najnowszą łatkę, nie pytając się mnie ani razu o zdanie. Kiedy wszystkie te operacje były już zakończone, okazywało się, że nie mam już czasu i rzucanie kiblami w kolegów z Internetu muszę odłożyć na kiedy indziej.

W oczekiwaniu na ciąg dalszy

Jak to więc jest z drugim Half Lifem? Jest to gra niewątpliwie bardzo dobra, o bardzo wysokim poziomie wykonania i ze wciągającą fabułą. Nie jest jednak grą doskonałą – arsenał broni trąci myszką, dziwne rozwiązania graficzne i design niektórych map, czy wreszcie zupełnie chybiony i niedziałający Steam powodują, że nie można zupełnie zatracić się w morzu komplementów. Co tu jednak dużo mówić, jest to koleje wcielenie klasyka i każdy, kto ma choć trochę grosza przy duszy i lubi grać w gry komputerowe, powinien zakupić ten tytuł. Drobne malkontenctwo zaś pozostanie zapewne domeną podobnych mi, którzy oczekują od gier totalnej perfekcji. Czy marzę? Gran Turismo 4, które kreci się mojej Playstation 2 zdaje się mówić co innego.

Gordon Freeman budzi się z letargu i stwierdza, że świat się zmienił. Tak, jak zmieniła się seria Half-Life – całkowicie!

Plusy

Wciągająca fabuła.
Świetna grafika.
Innowacyjne elementy rozgrywki.
Tysiące modów i map w sieci.

Minusy

Makabra, którą jest Steam.
Niektóre mapy są wyjątkowo brzydkie.
Liniowa rozgrywka. Koszmarne, koszmarne zakończenie.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

8 KOMENTARZE

  1. No czy ja wiem. . . . wszystkie wady wym9ienione w recenzji można zaobserwować jeśli sie naprawde przyłoży do szukania, ale w zamian HL2 oferuje tyle zabawy, że zaraz sie o nich zapomina.

  2. HL2 najlepszy, najbardziej wypasiony FPS na blaszaka jaki kiedykolwiek powstał. Ma wady tak jak wszystko dookoła, ale frajdy co nie miara kiedy Gravity Gan sie upgraduje 😉

  3. Bodajze wszystkie zarzuty przeciw grze to bzdury. . . „(. . . ) obowiązkowym elementem każdej gry jest możliwość kierowania pojazdami. (. . . ) wszyscy pamiętają mapę z Half-Life, na której Gordon kierował nalotem bombowym na bazę wojskową. ” hehe

  4. Recenzja ogólnie w porządku, przyjemnie się ją czytało, autor wymieniając wady, nie wyolbrzymia ich, nie czyniąc z nich takich ruinujących rozgrywkę ;)Z pewnymi wadami jednak się nie zgodzę – nigdzie nie widziałem niewidzialnej ściany blokującej przejście, Ravenholm moim zdaniem wygląda całkiem zacnie, a i zakończenie jest super, bo nie mamy żadnego niemal-nieśmiertelnego boss’a i epilogu. Jedna z najlepszych gier fpp, w jakie grałem, o ile nie najlepsza (wraz z Episode One). Myślę, że autor recenzji powinien być zadowolony z Episode Two, który wyjdzie na początku 2007 roku – tam ma nie być sztucznego ograniczania ruchów gracza, mapy będą nieliniowe (wydostajemy się spod władzy gman’a, czyli mamy więcej wolnej woli ;)).

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here