Sama walka odbywa się na dwa sposoby. W trybie strategicznym i taktycznym. Oba rozgrywane są w czasie rzeczywistym. W przypadku pierwszego wszystko odbywa się w sposób automatyczny, w drugim to my dowodzimy jednostkami wydając im konkretne polecenia.
Spis treści
Divide et impera
bardzo rozbudowana…
O naszym przetrwaniu czy nawet ekspansji poza brutalną siłą może przesądzić dyplomacja. Ta w Space Empires V jest niezwykle rozbudowana. Jeśli głębiej się zastanowić – nie widziałem dotychczas gry, która oferowałaby więcej. Wszystko dzięki niezliczonej ilości opcji, które możemy zaoferować drugiej stronie tworząc traktat. Nie określamy bowiem jedynie charakteru umowy (sojusz, traktat handlowy, pakt o nieagresji etc.), ale decydujemy o konkretnych klauzulach znajdujących się w umowie. Tych jak napisałem jest całe mnóstwo – od szczegółowego zdefiniowania udziałów procentowych w wymianie handlowej czy też pułapów migracji między cywilizacjami po zobowiązania dotyczące wymiany danych wywiadowczych, kartograficznych, naukowych, zawiązywania sojuszy z innymi cywilizacjami, kolonizacji planet i układów, współpracy remontowej, medycznej etc. Mamy też całą pulę żądań i zobowiązań. Możemy również obdarować cywilizację zarówno dobrami materialnymi (surowce) jak i technologiami, wiedzą o systemach czy nawet kanałami dyplomatycznymi.
Istnieje także możliwość zawiązywania ścisłych sojuszy o charakterze międzycywilizacyjnym. Określamy w nich ilość członków, godło, sposób wybierania przedstawicieli w radzie sojuszu etc. Jak widać dyplomacja w Space Empires V w sprawnych rękach może stać się potężnym narzędziem walki z konkurentami.
W gąszczu opcji
Jak już napisałem recenzowany przeze mnie tytuł to właściwie niekończące się opcje, tabele, schematy i zestawienia. W tym potwornym gąszczu, przy wciąż rosnącym imperium wcześniej czy później zgubi się nawet najbardziej zaawansowany gracz.
panie ministrze!
Na szczęście tego samego zdania byli twórcy gry oddając nam do dyspozycji tzw. ministrów. To najzwyklejsza w świecie opcja przerzucenia ciężaru decyzji na krzemowego pomocnika. Masz dość ciągłego ustalania kolejek budowy jednostek? – włącz ministra budowy, on zajmie się wszystkim, a ty będziesz się mógł skupić na innych płaszczyznach działań imperatora. Ministrowie mogą zarówno kontrolować całe sektory imperialnej działalności (budowa, badania, dyplomacja etc.) jak i poszczególne planety czy nawet statki.
Jeśli jednak i to nie pomoże wam odnaleźć się w gąszczu zalewających was informacji rozwiązaniem mogą okazać się doskonale skonstruowane filtry, który twórcy gry zaimplementowali w najróżniejszych miejscach. Ich umiejętne wykorzystanie zdecydowanie uprości grę, a przy okazji sprawi, że będzie ona dużo przyjemniejsza.
problemy…
Największym problemem Space Empires V jest jednak mało czytelny i słabo intuicyjny interface. Niemal każda czynność wymaga od nas co najmniej dwóch kliknięć, a bardzo często jest to liczba zdecydowanie większa. Sprawia to, że gra jest niezwykle czasochłonna i na dłuższą metę męcząca (a może lepiej powiedzieć – irytująca). Oczywiście, do wszystkiego można się przyzwyczaić, także i ja po kilku godzinach gry poruszałem się po niej w miarę zgrabnie co nie pozwoliło mi jednak uniknąć sytuacji kiedy opcji włączenia ministrów szukałem dobre 10 minut, aby ostatecznie odkryć, że są zakopane gdzieś w dolnej części menu sekcji zarządzania imperium.
Mnogość opcji jest jak najbardziej zrozumiała, wynika wprost ze złożoności opisywanego tytułu – nie zmienia to jednak faktu, że wiele z nich można było rozwiązać dużo bardziej intuicyjnie i przystępnie dla zwykłego „klikacza”, który włącza grę żeby się bawić, a nie mozolnie przebijać się przez dziesiątki zbędnych okien.
Polonijna kastracja, czyli jak Nicolas Games zabiło Space Empires V
Wszystko to o czym pisałem powyżej byłoby prawdą i zapewne doskonale sprawdzało się w praktyce gdyby nie fakt, że na polskim rynku ukazała się spolonizowana przez Nicolas Games wersja gry.
polonizacja…
W tej chwili pewnie wielu z was ze zdziwieniem uniosło brwi zastanawiając się cóż autor niniejszego tekstu ma na myśli. Otóż, podczas polonizacji produktu z niezrozumiałych dla mnie powodów wypruto z gry SI. Cóż, zwaliłbym to na karb nieudacznictwa czy też braku profesjonalizmu osób, które tego dokonywały i pewnie nawet bym o tym nie wspomniał gdyby nie fakt, że po tym jakże drastycznym zabiegu nikt nie przeprowadził drugiej operacji – czyli wszycia pacjentowi tego co mu przez przypadek usunięto.
Nie wiem co robili beta testerzy i jak ten „drobny” szczegół mógł im umknąć. A może nie było żadnych beta testerów?
ET go Home…
Zdziwieni? Wierzcie mi, że ja byłem bardziej kiedy przez bity dzień próbowałem nawiązać kontakt z napotkaną cywilizacją zalewając ją wszelkiej maści traktatami. Z nieznanych powodów milczeli. Cóż, może jacyś ksenofobiczni się trafili – pomyślałem i wyruszyłem na poszukiwanie kolejnej cywilizacji. Kolejne trzy, które odkryłem zachowywały się tak samo. Z tych samych powodów niezależnie od wyboru opcji włączonych ministrów moje imperium pozostawało bezczynne jeśli sam osobiście nie wydałem poleceń we wszystkich możliwych sprawach. Do dziś nie uzyskałem też żadnych raportów szpiegowskich, choć spora ilość punktów co turę jest przyznawana na akcje szpiegowskie względem jednego z napotkanych imperiów.
Przyznam, że początkowo myślałem, że po prostu czegoś nie doczytałem w instrukcji i nieumiejętnie korzystam z zaproponowanych mi opcji. Niestety, lektura niewiele pomogła, a gra niezmiennie ignorowała wszelkie moje wysiłki. W akcie rozpaczy zacząłem szukać po Internecie i błyskawicznie trafiłem na informację, że w dokładnie takiej samej sytuacji jak ja są wszyscy, którzy zakupili polską wersję gry. Paradoksalnie, błędu nie widać od początku zabawy, kiedy więcej czasu i uwagi pochłania odkrywanie świata. Ten wszak działa zupełnie normalnie. Mamy planety, które produkują, mamy statki, które latają. Wprawdzie ministrowie są podejrzanie milczący, ale na początku mało kto próbuje ich przecież włączać. Dopiero kiedy nasze imperium urośnie i przydałaby się pomoc, a my na dodatek napotkamy cywilizację sterowaną przez SI problem wychodzi na jaw.
Oczywiście – nie takie bugi się widziało. Problem jednak w tym, że ten błąd dotyczy tylko polskiej wersji gry. Co gorsza, nie można jej spatchować łatkami dedykowanymi angielskojęzycznym edycjom. Nasza nosi oznaczenie 1.25, kiedy na zachodzie bawią się już wersją 1.74.
wersja…
Pozostaje najważniejsze pytanie – czy sprawca całego zamieszania – Nicolas Games – przedsięwzięło jakieś kroki aby naprawić zepsuty produkt, który sprzedaje (cały czas!) swoim klientom od 12 czerwca? Ponoć tak. Obiecano, że nie zostaniemy z tym sami. Nie wiem czy płakać ze szczęścia, czy z zażenowania całą sytuacją. Niestety mimo deklaracji, choć minęło właśnie 3 miesiące od wydania gry na polskim rynku mimo moich usilnych starań i przeszukania całej strony wydawcy nie udało mi się znaleźć nigdzie obiecanej łatki.
Możliwości są dwie – albo ja jestem „niepełnosprytny” i nie umiem jej znaleźć (mało prawdopodobne), albo ktoś najzwyczajniej w świecie nabił wszystkich swoich klientów w bambuko sprzedając im za ok. 50 zł bubel, który nie działa (bardzo prawdopodobne). Trudno bowiem uznać za pełnoprawny produkt grę komputerową pozbawioną właściwie działającej SI.
Dlatego Drogi Czytelniku – jeśli jesteś zainteresowany naprawdę ciekawą grą strategiczną 4X polecam zakup Space Empires V. Jednak nie w wersji proponowanej przez polskiego wydawcę, który najwyraźniej w świecie rozminął się z pojęciem profesjonalizmu, ale w wersji oryginalnej – oczywiście przez Internet, bo w naszym kraju na półkach sklepowych takiej nie uświadczysz.
Ja za potencjał i drzemiące w nim możliwości daję Space Empires porządne 7.5 ze wskazaniem na hardcorowych graczy. Dodatkowym atutem są śmieszne wymagania systemowe, co gwarantuje dobrą zabawę nawet na zabytkowych komputerach!
Rodzimemu wydawcy zaś należy się 1, albo może nawet 0 za opieszałość i kompletny brak profesjonalizmu. Panowie z Nicolas Games – czy doczekamy się kiedyś obiecanej łatki, która pozwoli nam zagrać w nasze legalnie nabyte kopie gry, za które wam zapłaciliśmy?
Odkrywca 003 w piątej wersji modyfikacyjnej wleciał do nowego układu. Chwile później potężne czujniki zamontowane na pokładzie fregaty poza kilkoma punktami skokowymi wykryły planetę. Zamieszkałą planetę! Czyżby w ten właśnie sposób doszło do mojego pierwszego kontaktu z obcą cywilizacją? Czy oznacza to zbliżającą się wojnę czy okres obfitej wymiany handlowo-kulturalnej? Jednego byłem pewien – będzie się działo!
Dziwna sprawa z tym wydaniem bo Sins of a Solar Empire nie spartolili ale tam lwią robotę przy polonizacji odwalili fani gry. Oficjalny dystrybutor „znalazł się” wtedy kiedy chłopaki prawie tłumaczenie skończyli.