Kto nie widział Happy Tree Friends i zupełnie nie wie co to jest przy pierwszym kontakcie ze zwierzakami może przeżyć szok. Cukierkowe do bólu, serduszkowo-nose misie bynajmniej nie są bajką dla dzieci. Powiem więcej, nie są nawet bajką dla wielu dorosłych. To kwintesencja absurdu i… bezmyślnej brutalności.
HTF budzą wiele kontrowersji. Olbrzymia popularność jaką cieszy się owa kreskówka dowodzi tego, że mają wierne i niezwykle liczne grono fanów. Z drugiej strony, ilości fanów dorównuje pewnie tylko grono przeciwników – uznających przygody słodkich misiów za bezmyślny pokaz brutalności. Trudno się z tym nie zgodzić oglądając przygody leśnych przyjaciół.
Jednak, jeśli spojrzy się na tę bajkę z perspektywy przejaskrawionego do granic absurdu kreskówkowego gore, który naturalną dziecięco-bajkową słodycz zderza z nijak nieprzystającą do tego obrazu treścią owa krytyczna ocena może wydać się zbyt surową. HTF to bez wątpienia bajka nie dla wszystkich, a przede wszystkim nie dla dzieci. Podobnie jest jednak ze skeczami Monty Pythona, również pełnymi obrzydliwości czy nawet krwi (wystarczy wspomnieć scenę z restauracją i miętową czekoladką lub wizytę rannego – sikającego krwią pacjenta na izbie przyjęć). Oczywiście daleko HTFom do polotu i humoru Monty’ego, ale zarówno jeden jak i drugi program ma swoich zagorzałych zwolenników jak i przeciwników.
Nie napisałbym jednak o Happy Tree ani słowa, gdyby nie fakt, że już wkrótce na konsolę wujka Billa trafi Happy Tree Friends: False Alarm – gra, która pozwoli nam wcielić się w jedną z trzech kreskówkowych postaci (m.in. mojego zdecydowanego faworyta – Lumpy’ego). Jak można się tylko domyślać w grze będziemy mogli uśmiercać urocze zwierzątka na tysiące różnych sposobów. Pozornie w świecie gier zabijanie kogokolwiek nie jest niczym nowym, jednak przyznam szczerze, że co do premiery HTF mam pewne obawy. Dlaczego? Istnieje bowiem ryzyko przeniesienia dyskusji, która toczy się w przeróżnych mediach wokół kreskówki na płaszczyznę gier. Chyba nie muszę pisać, że co jak co, ale tej branży kolejna fala krytyki i protestów dotyczącej nieuzasadnionej brutalności może tylko zaszkodzić. Nie muszę również wspominać o skłonności mediów do uogólnień, banalizowania czy wręcz przeinaczania faktów.
Rozumiem, że olbrzymia popularność HTF przełoży się najprawdopodobniej na adekwatne zyski z wydanej gry. Jednak czy ktoś podejmując tą decyzję pomyślał o reperkusjach jakie to wydarzenie może mieć dla całej branży? Oczywiście – możecie powiedzieć, że wyolbrzymiam, ale czy naprawdę musimy sami sobie strzelać w stopę i dawać do ręki argumenty takim ludziom jak Jack Thompson? Jakiś czas temu Braben ostrzegał przed nieuzasadnioną brutalnością w Manhuncie 2 Jednak o ile w przypadku Manhunta jego odbiorca jest w sposób oczywisty czytelny – gracz pełnoletni, o tyle casus Happy Tree Friens nie jest tak jednoznaczny, a myląca cukierkowo-dziecinna oprawa może skutecznie wyprowadzić w pole nawet umiarkowanie czujnych rodziców.
Boję się myśleć co zrobią z grami media, kiedy nie daj Boże zdarzy się jakiś dramat, a u dzieciaka w pokoju, ktoś znajdzie pudełko z False Alarm. Nie ma co liczyć na głębszą analizę czy choćby refleksję do kogo tak naprawdę jest skierowany ów produkt. Nie łudźmy się, że ktokolwiek spojrzy wtedy na oznaczenia PEGI czy ESRB! Nikt nie będzie pytał jak gra od 18 roku życia trafiła w ręce 10-latka. Wtedy jedynym o czym usłyszymy w mediach to to, że gry to samo zło, w których nawet urocze różowe misie ucinają sobie głowy. Jestem tego niemal pewien i powiem szczerze, że chciałbym się mylić. Niestety, media niejednokrotnie dowiodły swojej głupoty i bezmyślności, a przede wszystkim tego, że są skłonne niezwykle szybko ferować nieprzemyślane wyroki.
Czy lubię Happy Tree Friends? Tak. Czy chcę wydania ich w postaci gry? Absolutnie nie, gdyż bilans zysków i strat wychodzi zdecydowanie na niekorzyść naszej ulubionej branży.
A wy co sądzicie o pomyśle wydania HTF w postaci gry komputerowej i jakie mogą być tego konsekwencje?
P.S. Lumpy rządzi! 🙂
Myślę, że wydanie tej gry to dobry pomysł. Choć sam HTF nie oglądam (co nie znaczy, że nigdy nie widziałem) to czas już najwyższy odrzucić mentalność gracza bojącego się przyznać do swych zainteresowań. Tak naprawdę to my jesteśmy po trosze sami winni sytuacji – poprzez paniczne wręcz reagowanie na kolejne idiotyzmy jednego tylko faceta – Jacka T. Myślę, że gdyby wydanie takiej gry miało stanowić jakiekolwiek zagrożenie dla branży, to nikt by jej nie wydawał. Sam przemysł mocno by się zbuntował przeciwko czemuś takiemu. A przecież ludzie na pewno to kupią i nie będą się przejmować gadaniną w prasie i tv. Niestety albo i „stety” branża gier jest już nie do zatrzymania i czas to sobie uświadomić. Zbyt dużo siedzi w tym pieniędzy i zbyt chłonny to rynek, żeby jakiś nawiedzony prawnik mógł cokolwiek zdziałać. Wydaje mi się, że tu trochę działa taki sam mechanizm jak ten, który powoduje, że Jack T. swoim głośnym gadaniem napędza sprzedaż co brutalniejszych gier. Otóż my – gracze ,naszym głośnym utyskiwaniem na owego pana, jak również na marnej jakości felietoniki w programach dla spragnionych sensacji znudzonych kur i kogutów domowych typu „Uwaga”, robimy im po trosze oglądalność. (Ale mi zdanie wyszło :))Czas totalnie olać tego typu działania, bo sami sobie szkodzimy, a poza tym triumfalnego pochodu gier na szczyt mediów rozrwykowych (i mam nadzieję, że nie tyko takich) nikt już nie zatrzyma. Niedostosowane jednostki i głosiciele apokalipsy wyginą tak jak kiedyś wyginęli dinozaurowie. . . 🙂 Ot co!
Podstawowym pytaniem jest czy to będzie dobra gra, a nie czy jej brutalna czy nie. Prawie każdy lubi sobie pooglądać przez kilkanaście minut śmieszną i szaloną kreskówkę, ale ilu osobom będzie sie chciało angażować w grę „Happy tree friends”?Moim zdaniem, są nikłe szanse, że gra ta będzie grywalna. Dlaczego? W wypadku gier z „mocno podwyższonym wskaźnikiem przemocy/seksu” twórcy często czują się zwolnieni z dopracowywania mechanizmu rozgrywki, grafiki czy dźwięku. A jak ktoś będzie burczał, że gra jest do niczego to mu się odpowie, że jest dzieciuch który chce oglądać zielona krew, ciemnogród z zaściankową mentalnością i inkwizycją, która chce „ograniczać twórców”. A gier, gdzie przedstawienie przemocy czy seksu robi prawdziwe wrażenie nadal jak na lekarstwo. . .
Ja szczerze mówiąc zastanawiam się nad sensem robienia gry opartej o tą kreskówkę. W animacji mamy prosty schemat – świat słodkich zwierzątek, który zmienia się nagle w horror typu gore z odpowiednią dawką absurdu. Na tym schemacie opiera się każdy odcinek który widziałem. I bawi mnie to. Jednak gdy wyobrażę sobie to jako podstawę do gry to nie widzę tu rozrywki na dłużej niż kilkanaście minut. O ile dobrze rozumiem założenia tytułu do prowadzimy jednego z bohaterów przez lokacje na których mamy możliwość wykończyć innych animowanych bohaterów na wiele różnych sposobów. I na tym miałby się opierać cała gra? Jakoś nie widzę tu materiału na długie godziny gry. Odstresowywacz tak, ale nie wiele więcej. Zresztą sama kreskówka bawi mnie tylko jeśli widzę kilka odcinków pod rząd. Przy większej liczbie jest to dość męczące. Tego samego spodziewam się po grze. Więc pomijając czy gra będzie nowym argumentem w rękach wrogów gier czy nie , ja po prostu nie widzę powodu by w ogóle taką grę tworzyć.
Pojada na licencji i bedzie gniot. Przykre, ale prawdziwe.
brak jakichkolwiek przesłanek by wyszło coś dobrego patrząc poprzez pryzmat innych takowych produkcji , a szkoda bo to obok oggiego i karaluchów moja ulubiona zachodnia kreskówka