W ostatnich dniach Cryptic Studios zakończyło etap otwartej bety swojego najnowszego MMO. Star Trek Online miał być zagrożony przez premierę Star Wars: The Old Republic, jednak dzięki wciąż trwającym pracom w BioWare gra ma możliwość zadebiutowania bez ewentualnego starcia z konkurentem. Postanowiliśmy zebrać kilka luźnych myśli na temat przeprowadzonych betatestów, opisując też część z elementów gry.
Zabawę, jak w każdej szanującej się grze MMO, zaczynamy od stworzenia naszego bohatera. Dla początkujących graczy (a takimi w czasie bety byli wszyscy) dostępna jest jedynie możliwość grania po stronie Federacji. Klingoni i ich sprzymierzeńcy są swego rodzaju elementem do odblokowania (osiągniętym przez niektórych), który skupia się na rozgrywkach Gracz kontra Gracz (PvP). Kreując postać decydujemy czy jest ona człowiekiem, czy też przedstawicielem jednej z kilku innych ras: Vulcan, Bajoran, Bolian, Benzite’ów, Betazoidów, Andorian i Saurian. Już teraz wiemy, że po premierze Star Trek Online wszyscy zamawiający grę przez sieć będą też mogli zagrać Trillem, zaś na kupujących dożywotnią subskrypcję czekać będą Borg – niestety wyzwoleni, nie związani z kolektywem.
From zero…
Beam up!
Pierwsze wejście do edytora postaci nie będzie niczym nowym dla osób zaznajomionych z wcześniejszymi produkcjami Cryptic Studios. Jest tu wiele zbieżności z kreatorem z City of Heroes, a wszyscy znający Champions Online mogą się po nim poruszać praktycznie z zamkniętymi oczami. Co typowe dla większości sieciówek, nie możemy w 100% wpłynąć na wygląd nowo tworzonego bohatera, jednak szeroki wachlarz gotowych „części składowych” wystarczył mi do stworzenia czegoś co wyglądało jak człowiek i mniej więcej było zbliżone aparycją do mojej osoby.
W STO istnieją trzy główne profesje, które może reprezentować nasze alter ego, każda w pewnym sensie odpowiadająca postawom wykazywanym na polu bitwy. W moim przypadku decyzja szybko padła na Taktyka, skupiającego się na skutecznej ofensywie. Twórcy opisują go jako „postać potrafiącą zadawać obrażenia na maksymalnie wiele sposobów”, jednak odpowiednio rozwinięty powinien spisywać się znakomicie jako tank, o ile takie odniesienie można zastosować do „zbieracza obrażeń” (Security) w klimatach sci-fi. Mam też pewne wątpliwości co do samej mechaniki takich taktyk. Walka na lądzie (o niej później) nie wydaje się zbytnio rozwinięta, a przez to strategie wykorzystywane w innych grach mogą okazać się w tym przypadku bezwartościowe. Tym bardziej, że w kosmosie dochodzi jeszcze wiele innych czynników.
Taktycy mogą też wykorzystać dwie inne kariery: Żołnierza, biegnącego „z granatem w zębach” w stronę największej zawieruchy i tzw. Jednostkę Specjalną, unikającą wykrycia przez wroga i atakującą z zaskoczenia. Jeżeli znaczenie tych karier jest większe w dalszej części gry, Cryptic powinien pomyśleć o czymś pokroju symulatora, gdzie można by sprawdzić swoje decyzje (podobne rozwiązanie, ale w odniesieniu do mocy, obecne jest w Champions Online). Dwie inne profesje to Inżynierzy oraz Naukowcy.
Pierwsi prezentują nieco inne podejście do dłuższego utrzymywania się przy życiu. W założeniu to Inżynierowie będą w stanie maksymalnie wzmocnić i podtrzymywać pola ochronne statku, a w razie potrzeby wesprzeć oddział naziemny przydatnym generatorem tarcz. W zależności od obranej kariery gracze decydujący się na tę profesję otrzymają możliwość korzystania z działek (stawianie wieżyczki gdy nad głową błyskają pociski musi być zaiste wspaniałym uczuciem), ładunków wybuchowych i drone’ów lub wspierania grupy buffami i obniżania statystyk wroga. Naukowcy są zaś jednostkami, które najchętniej poznam po premierze, a które wymagają chyba najwięcej czasu ze względu na różnorodność swoich umiejętności. Profesja ta skupia się na obieraniu pojedynczych celów, osłabiając je, jednak odpowiednio rozwinięta, może być cennym nabytkiem przy większych starciach, rozszerzając swoje działania na całą grupę. Atakując Naukowca, nigdy nie możemy być pewni, czy zniszczenie jego pola nie wyrządzi większej krzywdy nam samym. Ucieszyło mnie, że granice pomiędzy poszczególnymi typami jednostek nie są ostro zarysowane, dzięki czemu nasza droga nie ogranicza się do jednych i tylko z góry zawężonych operacji.
Unikatowo
Wracając jeszcze do tworzenia postaci, każda z ras posiada pewne cechy, odgórnie narzucone przez autorów. I tak na przykład ludzie okazują się świetni w przywództwie, a tym samym otrzymują bonus do napraw na statku. Bolianie wykazują ponadprzeciętną odporność na toksyny, samemu zarażając oponentów, gdy zostaną zranieni. Bajoranie poszczycić się mogą z kolei lepszą regeneracją ran, mają też lekkie dodatnie modyfikatory do ataku. Na etapie kreowania bohatera każdy dobiera sobie jeszcze dwie cechy, zależnie od indywidualnych upodobań. Jako Szczęściarz możemy więc mieć większą szansę na zadanie obrażeń krytycznych, tymczasem będąc Uparciuchem otrzymamy lepszą odporność przed niektórymi zagrywkami psychicznymi. Do wyboru, do koloru.
Szczerze? gierka jest słaba. w bete pograłem może z4h polatałem statkiem rozwaliłem kilka borg cube’ow. Po części kosmicznej tzn. lataniu statkiem oczekiwałem przynajmniej czegoś na poziomie taktycznym eve online. Tak to gra jest biedna, żałosna wręcz. O ile w kosmosie można polatać i sobie pooglądać grafikę (kolorki, mgławice itd. ) to cześć „chodzona” to już WOW idź tam zabij/uwolnij/przynieś. Wesoło sobie biegasz i zabijasz drony borg – najstraszniejszego przeciwnika federacji, hahaha. Kreowanie postaci, ojej może się czepiam ale mi to sims przypomina. Widocznie nie dla mnie ta gra. Czekam na Jumpgate Evolution, a naprawdę pokładałem wielkie nadzieje w STO. Z pozdrowieniami. Wasz EVE onlinowy beton.
@silent – gratuluję – przeszedłeś trening :] :PZaręczam, że potem zaczynają się schody. . . Choćby obrona Starbase 24 przed zmasowanym atakiem floty Klingonów. Tam nie zginąć latając podstawowym okrętem jest wręcz niemożliwe! Gdybyś pograł dłużej, być może dostrzegłbyś, że ani część latana (ta szczególnie), ani chodzona nie jest taka prosta. . . Jak dla mnie – świetna gra! 🙂 Wreszcie gra spod znaku ST nie jest obciachem, a wręcz klejnotem. Na początku można czuć się przytłoczonym ogromem wszystkiego, ale po paru chwilach wszystko jest łatwe i intuicyjne. W becie denerwował mnie nieco interfejs (nie działał do końca tak, jak powinien), ale pewnie to poprawią. Generalnie grało się miło, nawet bardzo 🙂 Na pewno lepiej, niż w triala EVE.
No cóż, EVE to gra dla hardcorowych graczy, STO dla Casuali. Mi tam się dobrze grało i w jedna i druga grę. Odradzam jednak zakup na razie tego tytułu jest bardzo mocno niedopracowany i jeszcze masa w nim błędów. Myślę, że za jakieś 3 miesiące będzie w pełni grywalny.