Aby przeprowadzić tę próbę wystarczy włączyć wybraną produkcję w trakcie imprezy lub na rodzinnym spotkaniu i sprawdzić kto się nią interesuje. W przypadku recenzowanego tytułu skończyło się to tym, że rodzina zamiast jeść obiad wpatrywała się w ekran telewizora. Parę dni później to samo stało się z imprezowiczami. I oni nie mogli oderwać wzroku od dzieła studia Naughty Dog. Dodam tylko, że w zasadzie wszyscy ci ludzie w ogóle nie interesują się elektroniczną rozrywką. Czy Uncharted 2 jest więc tak dobre? Zdecydowanie! Rzekłbym nawet, że wyborne.
Trzęsienie ziemi
Gra jak z rysunku…
Uncharted 2 zaczyna się jak u Hitchcocka – prawdziwym trzęsieniem ziemi. Bohater gry odzyskuje świadomość i pierwsze co widzi, to duża ilość pokrywającej go krwi. Zanim zdąży otrzeźwieć na tyle, by zrozumieć, że jest poważnie ranny, „wstrząsy wtórne” uświadamiają mu, że znajduje się w wagonie pociągu wiszącego nad olbrzymią przepaścią. W tym momencie przejmujemy kontrolę nad Nathanem i przypominamy sobie podstawy sterowania. Dość krótki samouczek jest świetnie zrealizowany. Co chwila mamy wrażenie, że nasz protagonista spadnie w objęcia śmierci, ale oczywiście jakimś cudem udaje mu się ocalić skórę. Szkoda tylko, że ten emocjonujący wstęp przemienia się w jedną z słabszych części gry.
Kolejna plansza jest wprowadzeniem do historii opowiedzianej w Uncharted 2 i o dziwo jest to etap wypadający dość blado na tle całej reszty. Wyprawa do Stambułu w żaden sposób nie ukazuje piękna produkcji studia Naughty Dog. Musimy ukończyć ten etap, by gra naprawdę nas oczarowała. Chcąc nie chcąc musimy jednak przełknąć ten niewielki minus, by później rozkoszować się wszystkimi plusami.
Czy to gra?
Among Thieves, podobnie jak jej poprzedniczka Drake’s Fortune, to gra akcji z elementami platformówki, tytułu zręcznościowego. W przypadku dzieła Naughty Dog użycie słowa gra jest jednak lekkim niedopowiedzeniem. Zdolni twórcy po raz kolejny umieścili na krążku Blu-ray coś, co należy w zasadzie postrzegać jako świetnie zrealizowany film przygodowy, w którym możemy wziąć udział. To właśnie filmowość Uncharted 2 sprawia, że nawet osoby niezainteresowane elektroniczną rozrywką z przyjemnością śledzą to, co na ekranie robi Drake.
Przydałby się bullet time…
A w jaką kabałę tym razem wpakował się nasz bohater? W drugiej odsłonie gry Nathan spróbuje odnaleźć Shambhalę – mityczną, mlekiem i miodem płynącą krainę mnichów buddyjskich, ukrytą gdzieś w Himalajach. To tam znajdować ma się legendarny skarb zwany kamieniem Cintamani. Na jego trop naprowadzi nas pamiętnik Marco Polo odzyskany przez naszych nowych towarzyszy podróży, Harry’ego Flynna oraz Chloe Frazer. W trakcie wyprawy zwiedzimy różne, mniej lub bardziej egzotyczne zakątki świata takie jak Stambuł, Borneo czy Nepal. Spotkamy także starych znajomych takich jak Sullivan i Elena.
Jeśli musiałbym się do czegoś przyczepić to byłyby to nowe postaci. Ani Chloe ani Harry Flynn nie są tak atrakcyjnymi bohaterami jak duet znany z Drake’s Fortune, a ich rola od początku gry jest dość oczywista. W tym przypadku Naughty Dog zbyt wysoki zawiesiło sobie poprzeczkę i nie było w stanie jej przeskoczyć.
Się skacze, się strzela
Osoby znające pierwszą odsłonę recenzowanej gry, po uruchomieniu Among Thieves momentalnie poczują się jak w domu. Podstawy Uncharted pozostały w zasadzie niezmienione. Delikatnie usprawniono jedynie te rzeczy, na które narzekano po premierze Drake’s Fortune.
Zasadniczą część gry spędzimy więc na strzelaniu i skakaniu. Pomiędzy układami, w których musimy się popisać zręcznością, nasz bohater eliminuje dziesiątki, a nawet setki najemników niejakiego Lazarevica – zbrodniarza wojennego, tak jak my pragnącego zdobyć mityczny skarb. Walka polega na przemieszczaniu się od osłony do osłony i odstrzeliwaniu kolejnych przeciwników. Do naszej dyspozycji oddano satysfakcjonującą liczbę broni palnej takiej jak pistolety, strzelby, karabiny maszynowe i snajperskie czy rakietnice. W arsenale nie zabrakło także nowości takich. Nathan wypróbuje między innymi bardzo mocny dwustrzałowy pistolet, kuszę, karabin FAL czy granatnik M32 Hammer. Skorzystamy także z tarczy i granatów. W przypadku tych ostatnich zmieniono niespecjalnie wygodny mechanizm odpowiedzialny za ich rzucanie. Teraz nie musimy już wychylać kontrolera, by wskazać miejsce upadku „szyszki”. Wystarczy na nie najechać za pomocą analoga i wcisnąć jeden przycisk. Nowością jest także możliwość cichego eliminowania przeciwników. W Among Thieves nie mają oni sokolego oka jak w Drake’s Fortune. Skradając się można zazwyczaj wyeliminować kilku wrogów zanim reszta podniesie alarm, a powietrze zaczną przecinać „ołowiani żołnierze”. Starcia niestety nie są doskonałe. Momentami kuleje sztuczna inteligencja konsoli. Wrogowie potrafią dla przykładu stać nad Nathanem i strzelać w ziemię, a nie posłać jedną kulkę prosto w czaszkę naszego bohatera. Ponarzekać można także na zaskakująco trudną, irytującą w zasadzie walkę z ostatnim bossem.
Trochę multi…
Widowiskowe strzelaniny uzupełniają rzecz jasna elementy platformowe. Drake kiedy musi potrafi zamienić się w akrobatę i wspinać w miejsca niedostępne dla zwykłego śmiertelnika. Podobnie jak walka tak i ten element gry stoi na bardzo wysokim poziomie. Pokonywanie kolejnych układów daje sporo satysfakcji. Nie są one przesadnie trudne dzięki czemu unikamy powtarzania jednego fragmentu gry dziesiątki razy. I choć Drake nie nauczył się nowych ruchów, to wdrapywanie się na kolejne platformy nagradzane jest pięknymi widokami i radością płynącą z pokonywania przeszkód. Ten smakowity koktajl uzupełniają jeszcze dość proste zagadki, które od czasu do czasu musimy pokonywać oraz bardzo wygodne sterowanie przeniesione z pierwszej części Uncharted.
W kinie
O ile podstawy Among Thieves – mieszanka akcji i przygody – stoją na bardzo wysokim poziomie, to bez dodatkowej odrobiny magii, Uncharted 2 byłoby tylko bardzo dobrą produkcją. Na całe szczęście umiejętności ekipy Naughty Dog sprawiły, że ten tytuł jest czymś więcej niż po prostu grą.
Bawiąc się recenzowaną produkcją, co chwila będziemy się zachwycać poszczególnymi elementami, z których jest złożona. Podobać powinna się przedstawiona w niej historia. Po raz kolejny twórcy Uncharted oddają w nasze ręce lekką, przygodową historyjkę podlaną niewymuszonym humorem, zwrotami akcji i charyzmatycznymi postaciami. Historyjkę, którą bez problemu można sobie wyobrazić na srebrnym ekranie.
Zresztą czy trzeba myśleć o kinie, skoro Uncharted 2 skutecznie je zastępuje? Studio Naughty Dog musiało się nieźle namęczyć, byśmy uwierzyli w to, że oglądamy film. Efekty ich pracy przeszły jednak moje najśmielsze oczekiwania. W Among Thieves nie ma nawet chwili na złapanie oddechu. Tytuł ten posiada świetny „rytm”, a każdy kolejny układ sprawia wrażenie przemyślanego. Jeśli przed sekundą uciekaliśmy wąskimi uliczkami hinduskiego miasta przed praktycznie najeżdżającą nam na pięty ciężarówką, to po chwili na pewno wpadniemy na grupę nieprzyjaciół. Po załatwieniu wszystkich akcja gry przeniesie się do pędzącego pociągu, atakowanego przez śmigłowiec szturmowy. Dalej natrafimy na „strzelnicę” snajperów, wiszący nad przepaścią most linowy, który urywa się pod ciężarem Nathana albo strzelający do nas czołg. W grze praktycznie nie ma ani chwili, w której nie działoby się coś widowiskowego i nie zdarza się byśmy podobne czynności wykonywali w krótkich odstępach czasu. Grając w Uncharted 2 nuda nie zbliży się do nas nawet na kilometr.
nie, blagam was, teraz to juz przesadzacie. Rozumiem przy K2 – polonizacja zjechana, przy InFamous – nie tak zle, ale jesli komus nie podpadlo to nie ma sie czemu szczegolnie dziwic, ale w U2 polonizacja jest SWIETNA. Po prostu SWIETNA. ogladajac cut- scenki nieraz zapominalem, ze to gra, dubbing tylko potegowal ten efekt, w zadnym stopniu nie obnizal. wspomniane przez ciebie bledy to czepianie sie dupereli, podczas gry nawet sie na to nie zwraca uwagi i pozniej sie o tym nawet nie pamieta, przynajmniej tak jestem w moim wypadku. wspomniane przez ciebie niezgosnosci to pikus przy tym, co sie wyprawia przy polonizacjach nie pochodzacych od chociazby Sony – najswiezszy przyklad – MW2. te ciagle narzekania na polonizacje robia sie nudne. Jest coraz lepiej, o wiele lepiej, a ludziom ciagle cos nie pasuje. wystarczy porownac K2 i U2 i zobaczyc, jaki to jest skok jakosciowy. Ale coz, niektorych sie nigdy nie zadowoli. . .
Too late did not read it
Ja chciałbym tylko nawiązać do tej nieszczęsnej walki z ostatnim bossem, ponieważ osobiści byłem nią bardzo rozczarowany. Po skończeniu gry odniosłem wrażenie, że naughty dog jakoś chyba do końca nie przemyśleli tego. Przez cały czas trwania przygody gra bombarduje nas coraz to bardziej zaskakującymi, szokującymi i wręcz fantastycznymi motywami, już myślisz sobie, że „no po tym to już nic nie może być lepszego” i nagle kilka minut później znów gapisz się w ekran i myślisz sobie „o kutwa”:P Osobiście gra mnie tak do tego przyzwyczaiła, że ostatnia walka była jak zimny kubeł wody. Sorry za porównanie ale to tak jakby w najlepszym momencie sytuacji ekhmm dwuznacznej ktoś wszedł do pokoju i zapalił światło. Zakładam, że niektórzy stwierdzą, że się czepiam i może w pewnym stopniu będą mieli rację, ale uważam, iż taka końcowa walka to pasuje do gry ze „środkowej półki” a nie do Uncharted. Gdybym miał się jeszcze do czegoś przyczepić to w pewnym momencie gry pojawia się John Rambo w okularach przeciwsłonecznych i podkoszulce; koleś przyjmuje na klatę serię z ak 47, łyka granata i. . . nic O_o! Tak więc baaardzo naciągane. Jeżeli chodzi o grę jako całość to myślę, że raczej nikt nie ma wątpliwości co do tego, że jest to pod każdym względem kandydat na grę roku.
Tzn, co? Lepiej żeby w ogóle nie polonizować? Rozumiem, że w tłumaczeniu są błędy, nie da się tego ukryć, ale żeby przez to obniżać ocenę? Szczególnie, że mamy pełną możliwość ustawienia wersji językowej napisów i zarazem samego dubbingu. Co jest w zasadzie nowością w grach na PS3. . . Zazwyczaj nie krytykuję recenzji, bo jest to subiektywna opinia autora, ale czytając pierwszą stronę ciągle dowiaduję się, że gra ma błędy, coś jest niedopracowane, czy za trudne. Na drugiej stronie natomiast, dowiaduję się, z zaskoczenia, że jest to obraz prawie idealny gdyby właśnie nie ta polonizacja. Jeśli miałbym się sugerować tylko recenzją to bym gry nie kupił, bo rekomendacja na grę roku w ostatnim akapicie to trochę . . . mało. Autora proszę o nie obrażanie się 🙂 Pozdrawiam
Nie do konca rozumiem oburzenie niektorych. Dla mnie jest oczywistym, ze ocena jest zanizona skoro sa problemy z polonizacja. Przeciez to produkt kierowany na polski rynek tak wiec polonizacja jest intergralna jego czescia. Tlumaczenie, ze nie jest tak zle tylko utwierdza dystrybutora w przekonaniu, ze Polska to (pod wzgledem rynku gier) kraj drugiej kategorii. Wyobrazasz sobie TAKIE babole (przytoczone przyklady sa „raczej” konkretne) w polonizacji Shreka czy Robots? Sama gra jest rewelacyjna! Jesli tylko posiadasz PS3 to kupuj bez zastanowienia. Dodatkowo musze stwierdzic, ze multi jest naprawde duzo lepszy niz bym sie spodziewal. Dla mnie najlepszym podsumowaniem drugiego Uncharted jest krotkie WSPANIALA PRZYGODA. Jesli tylko lubisz klmiaty Indiany Jones’a to musisz zagrac.
Mnie zupełnie polonizacja nie przeszkadzała, natomiast ja grą się jakoś nie zachwycam, uważam ,że fajniej byłoby wprowadzić więcej poszukiwań,zagadek ,zręcznościówki na refleks, niż ciągłe strzelanie i skakanie – robi się to nudne
Albo nie rozumiesz co to znaczy „świetna” albo graliśmy w dwie różne gry. Niestety lokalizacja, a przynajmniej tłumaczenie gry jest po prostu słabiutkie. Widzę jednak, że posiadacze PS3 wolą kiedy milczy się na temat tak ewidentnych błędów. Czyli jest jak zawsze – jak gra jest bardzo dobra, to nie można się jej „czepiać”.
Czekałem na twój tekst o Uncharted 2 😀 Widzę, że gierka Ci podeszła, ja dałbym jej co prawda o te 0. 6 punkta więcej, ale może jestem rozrzutny. ;)W kwestii lokalizacji mam trochę inne zdanie. Osobiście pierwszy playthrough zrobiłem po angielsku, ale za drugim razem zarzuciłem już ojczysty. I mile się zaskoczyłem, dubbing wypadł porządnie, podobnie jak tłumaczenie. Ja wolę oryginał, również dlatego, że angielski Nathan jest boski i kojarzę już jego głos z pierwszej części. Ale polscy aktorzy zostali wcale nieźle dobrani, choć to mocno subiektywne – mi już polonizacja Killzone 2 przypadła do gustu. :)Wracając do gry – U2 to perełka jakich mało. Nie wiedziałem, że gra wideo może mnie tak ruszyć, bawiłem się jak na najlepszym filmie przygodowym. W zasadzie każdy level, oprócz nieszczęsnego muzeum, to klasa sama dla siebie. Przywiązanie do detali do dzisiaj mnie urzeka. Myślę, że U2 zostanie już jedną z moich ulubionych gier w życiu. Cudeńko.
Dla tej gry kupiłem ponownie Ps3!I to nie lada wyczyn bo byłem tak negatywnie nastawiony do tej konsoli że ją sprzedałem ,dzięki temu tytułowi wraca w moje łaski. 🙂
Fakt, sporo było wpadek tłumaczeniowych, nawet gorszych niż te przytoczone w recenzji ale jednocześnie nie wydawały mi się one na tyle poważne żeby w jakikolwiek sposób psuć odbiór gry. Może jedynie poza tą wpadką z przerzuceniem na inny język, bo to faktycznie dobrze ilustruje podejście SONY do tematu. Osobiście potraktowałem polonizację jako ciekawostkę i skorzystałem dopiero przy czwartym przechodzeniu. Z początku ciężko się przyzwyczaić do nowych głosów, ale ogólnie aktorzy wypadli nieźle. Co do samej gry to jest nieziemska i tyle. Biorąc pod uwagę niedoskonałą lokalizację czy nie – dyszka 😉
Zgadzam sie z opinia Calm’a ostatni level lekko rozczarowuje, ale tylko lekko. Poza tym jedna z najlepszych gier w jakie gralem. Co do oceny Valhalli -9. 4 to czysta rekomendacja i tyle. Zdobylem platyne na angielskiej wersji gry, wiec nie wiem ile bym odjal za nie do konca dobre spolszczenie, jednak osobiscie zadnej grze nie dalbym 10, bo uwazam, ze takich gier nie ma. „8”
Już przy pierwszej części wiedziałem, że jest to gra, którą chciałbym mieć co najmniej mocno. Niestety nie mam PS3, to gra z typu „jasna cholera, nie na moją konsolę”.