W FPS’y gram od dawna. Ba! W tamtych czasach gatunek ten zwał się jeszcze – o czym młodsi czytelnicy mogą nie wiedzieć – FPP (First Person Perspective). Straszył mnie DOOM w którego grałem dziarsko na mojej kochanej PC maszynie, a potem był już tylko Duke Nukem 3D i strzelanie do świniaków. Przeskakując w myślach kilka dobrych lat muszę przyznać, że całkiem dobrze bawiłem się w pierwszą strzelaninę wyprodukowaną przez Adriana Chmielarza i jego ekipę z People Can Fly. Kołkownicy się nie zapomina.
Spis treści
Stary dziad kontra burza pocisków…
Muszę powiedzieć, że jeszcze do niedawna Bulletstorm w ogóle mnie nie interesował. Oczywiście orbitował gdzieś w mojej głowie na dalekiej pozycji „gier do zaliczenia przy okazji”. To co widziałem odpychało mnie. Oglądając kolejne materiały wideo irytowały mnie te wyskakujące napisy i punktacja za kombosy. to jest za skillshoty. Należę do grupy fanów elektronicznej rozrywki, która ma raczej chłodny stosunek do Achievementów, czy Trofeów. Kiedy podczas zabawy np. w jakąś grę na Playstation 3 wyskakuje mi okienko radośnie informujące mnie, że zdobyłem „brąza” to mruczę pod nosem „kurka jego mać wyłącz się dzi**o”. Cóż jestem dość nerwowy czego dowodem te dwa materiały wideo (1, 2) ;). Byłem zatem zniesmaczony tą orgią punktacji w Bulletstorm. Naprawdę nie obchodzi mnie, czy kopniak w krocze sprawi, że zdobędę +300 nic nie znaczących dla mnie punktów i kombosa o jakiejś idiotycznej nazwie.
Mówiąc (nie)delikatnie rozgrywka w Bulletstorm oglądana na materiałach promocyjnych przypominała mi, że posłużę się bardzo ekwilibrystyczną personifikacją – zarzyganego łachmytę spod budki z piwem próbującego udowodnić kolegom, że potrafi sikać prosto mimo, że się chwieje i wieje silny wiatr.
Ojej… zdaje się, że kilka godzin spędzonych nad demem Bulletstorm sprawia, że człowiek chamieje do cna i traci nad sobą kontrolę. Nie dziwcie się. Przy nowej grze PCF słynne „Psy” Pasikowskiego to bajeczka dla dzieci. Tylu nagromadzonych paskudnych wulgaryzmów, rubasznych, seksistowskich odzywek i chorych porównań rzucanych przez bohatera z dezynwolturą godną jakiegoś mega-zboczeńca rodem z koszmarów dawno nie widziałem w żadnej grze. I wiecie co? To jest dobre! No, ale o tym za chwilę.
Na początek musiałem przebrnąć przez ściągnięcie z Playstation Network 1188 megabajtów i instalację. Dłuższą chwilę potem powitała mnie miła dla ucha muzyka i mogłem pobrykać w Bulletstorma w trybie dla jednego gracza o nazwie „Echo”. Celem naszego bohatera, czyli Graysona Hunta jest przedarcie się przez poziom (w przypadku dema jest to mapa Collapsed Building) w jak najszybszym czasie i przy jak najlepszym wykorzystaniu mechaniki gry. Stop, stop! Dosyć tego nadętego bełkotu! Hunt wraz z seksowną, cycatą „misią” i kolegą hmm… Cyborgiem, czy kimś tam… musi w jak najbardziej spektakularny sposób skopać dupska i ryje przeciwnikom. Będziemy tłuc, kopać, strzelać, podpalać, rozrywać, nabijać na ostre elementy otoczenia, wystrzeliwać biedaków w powietrze za pomocą smyczy energetycznej i tak dalej.
Obraz mówi więcej niż tysiąc słów, a więc poniżej obejrzyjcie sobie fragment rozgrywki (nagrany chałupniczą metodą, ale za to w HD) pojawiający się przed właściwą rozwałką gdzie sam Grayson Hunt szybko wprowadza nas w meandry rozgrywki w Bulletstorm. Mamy też przejrzysty opis dostępnych w demku broni.
Sulla się gubi…
Dziewicze minuty z Bulletstorm to pełna dezorientacja. Rozpaczliwie „dusiłem” przyciski w niezbyt wygodnym do grania w FPS’y DualShocku i krzyczałem w duchu mniej więcej tak: o ja pie*** dajcie mi myszkę i klawiaturę. Cóż poradzę! W kwestii shooterów nikt mnie nie przekona, że Czarne jest Czarne, a Białe jest Białe, że zacytuję klasyka prezesa Jarosława. Pierwsze chwile z Graysonem Huntem były dla mnie koszmarem. Wybuchy, dym, coś się wali (z sufitu). Ja strzelam na oślep, pies wyje. Klnę, ginę? Nie, nie ginę, ale moje „skillshoty” są dosyć marne, a dynamika rozgrywki nijak się ma do tego co mogłem obejrzeć na wcześniej pokazywanych materiałach wideo. Zaczynam panikować, miotam się na prawo i lewo. Z ekranu lecą bluzgi po angielsku. Przed ekranem spocony Artur S. klnie po polsku coraz mocniej zaciskając mocarne dłonie na trzeszczącym joypadzie. Pies wyje… a przepraszam o tym już wspominałem. Prawdziwie dantejskie sceny.
Nieco ochłonąłem i za drugim razem było już odrobinę lepiej. Za trzecim… nagrałem Wam fragment, który znajdziecie poniżej. Cóż… nadal nie byłem orłem i wymiataczem. Mówiąc szczerze po kilku godzinach grania ledwo doczłapałem do jakichś 9 tysięcy punktów z kawałkiem. Na tle tuzów z rankingu sieciowego jestem po prostu tylko trochę mniej niż żałosny w „te klocki”.
To zaskakujące, ale granie na przysłowiową „pałę” w ogóle nie przynosi w tej grze pożytku i efektów. Po sesji w wersję demonstracyjną BS’a ze zdumieniem muszę przyznać, że faktycznie tu trzeba mieć nieco zmysłu taktycznego tak, aby załapać się na dobrego skillshota i w miarę wysoką punktację. Kiedy już odrobinę opanowałem meandry rozgrywki i to podkreślanie przez twórców na każdym kroku strzelanie „ze skillem” zrobiło się nad wyraz przyjemnie. Powiem więcej – pojawiające się na ekranie punktacja i nazwy poszczególnych kombinacji podczas właściwej zabawy nie przeszkadzają tak jak ma to miejsce podczas oglądania tego samego na wideo. Po prostu kiedy jesteśmy zaangażowani bezpośrednio w to co dzieje się na ekranie zwracamy uwagę na inne rzeczy. Nadal jednak sądzę, że w trybie fabularnym powinna być opcja wyłączająca te fajerwerki. Tak… dla zasady.
Atrakcje audio-wizualne
Autorzy gry tuż po odpaleniu uczciwie przestrzegają graczy, że prace nad Bulletstorm nadal trwają, a demo jest na starym Buildzie. Tak więc z ostateczną oceną oprawy graficznej należy poczekać do wersji finalnej. Można jednak powiedzieć już dziś, że jest całkiem nieźle. W sumiejednak to nie spodziewam się wiele po Unreal Engine w rewizji 3.5. Ot po prostu od strony wizualnej będzie to bardzo poprawna jak na 2011 rok produkcja. Udźwiękowienie stoi na wysokim poziomie. Hunt klnie jak szewc i to jest fajne! O przepraszam. Miałem się trzymać nomenklatury Bulletstormowej. A więc jeszcze raz – Hunt klnie jak szewc i to jest w pytę!
Przy okazji warto wspomnieć, że wersja demonstracyjna jest kinowo zlokalizowana. Podobnie będzie z pełniakiem. Wszystkie wersje (PC/X360/PS3) będą miały polskie podpisy.
Ojciec grać? Grać k*źwa!
W lutym zagram sobie porządnie w dwie gry z gatunku First Person Shooter. Pierwszą będzie Killzone 3. Kiedy już skopię tyłki paskudnym Helghastom to strzelę sobie zimne piwko – bezalkoholowe – po czym odpalę nowe dzieło People Can Fly. Po kilku godzinach z demem jestem pewny kilku rzeczy. Jedną z nich jest to, iż będę się z pewnością dobrze bawił w tę bezpretensjonalną strzelaninę. No i jest coś jeszcze! W Bulletstorma zagram na komputerze PC. Już teraz widzę, że wykonywanie kombosów/skillshotów na tandemie mysz plus klawiatura będzie po prostu cudowne. I naprawdę wpływu na moją decyzję nie ma fakt, że jestem joypadowa łamaga. Serio! Być może na Xboksie 360 będzie się grało przyjemniej, ale jak powszechnie wiadomo kontroler PS3 nie jest najwygodniejszym rozwiązaniem do gier z gatunku FPS. Popuszczając wodze fantazji to marzy mi się obsługa kontrolerów Move, ale tego się raczej nie doczekamy. A może jednak? Bulletstorm i „dildo” od Sony. Toż to pasuje jak ulał.
Adrian Chmielarz, Epic i People Can Fly dokonali też jednej, wartej szczerego uznania rzeczy. Sprawili, że nieznana, nowa marka, a wszyscy dobrze wiedzą jak trudno w dzisiejszych realiach rynkowych przebić się z nowym produktem, jest w moich oczach (śledząc Internet widzę, że nie tylko w moich) bardziej atrakcyjna niż na przykład Crysis 2.
Sztorm nadciąga…
Nieczęsto wersja demonstracyjna jakiejś gry sprawia, że diametralnie zmieniam o niej opinię. Bulletstorm uważałem za pretensjonalny badziew. Chyba nawet gdzieś tak napisałem. Zaraz tego poszukam, wydrukuję i zeżrę kartkę kawałeczek po kawałeczku. Kara musi być. Psia jego mać!
Na koniec ciekawostka. Głosu Graysonowi Huntowi użyczył Steven Blum. Nie kojarzycie? To przecież Spike Spiegel z kultowego Cowboya Bebopa.
A teraz idę poklęczeć w kąciku na grochu za te wszystkie brzydkie wyrazy, którymi Was uraczyłem. Pamiętajcie, że to nie moja wina tylko tego %$$&# Graysona Hunta.
PS. Jeżeli jesteście prawdziwymi wymiataczami w BS’a to koniecznie weźcie udział w konkursie z atrakcyjnymi nagrodami. Szczegóły znajdziecie tutaj.
Byłem bardzo na nie dla tej gry, ale może się przemogę. Jednego nie mogę im wybaczyć brak dema PC.
Pograłem w demo na Xie. Jest całkiem okay. Co mi się nie podoba? Kolejna gra na UE3. X ile można. Na Crysisa2 czekam z czystej ciekawości jak im się udała gimnastyka z konsolami.
Jest FPP, przekleństwa i dezynwoltura, w skrócie dobry artykuł. No i Cowboy :)Miło, że potrafią jeszcze z tego gatunku wyciągnąć coś nietuzinkowego. Jeszcze fajniej, że robi to PCF. Chociaż filmików do końca nie oglądnąłem, bo YT chodzi mi jak krew z nosa :/Ile ten tytuł w ogóle ma trwać?
Czemu? Jak ktoś lubi i potrafi to niech tworzy nowe silniki, jak nie to niech dobrze dopracuję grę na już istniejących. Nie ma co przypalać na siłę jeśli sensu brak.
hemmm może sie zainteresuję też wersja na pc wchodzi tylko w grę. sulla celowanie ci na padzie nie wychodzi czasem 😉
A mnie już nudzi czytanie jak to komuś — z punktu widzenia gracza — nie pasuje silnik, na którym jest zrobiona gra. Szczególnie bez jakiegokolwiek uzasadnienia. A ono bardzo by mnie zaciekawiło, oczywiście o ile, jakimś cudem, miałoby ręce i nogi. Natomiast co do samego Bulletstorma, żeby nie ograniczać się do offtopu. Czytało się fajnie, ale sama gra średnio mnie interesuje. Jakoś gry, których głównym celem jest „pociskanie kombosów” nigdy nie potrafiły mnie przykuć na dłużej do monitora. Tym niemniej, dobrze wiedzieć, że nie jest to tak monotonne, jak wydawać by się mogło po filmikach — smycz, kopniak, kulka, smycz, kopniak, kulka. . . „i tak k**** do zajebania”, że zacytuję klasyka.
Krótkie to demo. Bardzo krótkie. Ciekawe ile czasu będzie trzeba na przejście pełnej wersji. Skoro demo jest 5 minutowe. Wiem, że nie chodzi o jednorazowe przejście ale mimo wszystko jakoś mało tego mi się wydaje. . .
Polska gra? Pfeeeee
niezła rozwałka trzeba będzie się zainteresować
Oczywiście żeby teraz ściagnąć demo, trzeba mieć abonament GOLD na Xbox Live. . . . Ale skoro już byłem na XBL ściągnąłem sobie demo Darksiders i mnie kompletnie wymiotło 🙂
co ty Golda nie masz?
Ja też nie mam. Skończył się
Mialem golda na początku, jak był za darmo, ale nie korzystałem. Nie gram po necie, a za dema płacić nie będę.
Nie ma to jak PS3 i darmowy psn
darmowe dema na psn, a ostatnio darmowa beta killzone 3 multiplayer : ) swoją drogą tak jak killzone 2 był dla mnie przereklamowany, to 3 mnie urzekła, nie mogę się doczekać premiery już!a bulletstorm będzie można kupić w warszawie już w ten piątek o pólnocy na gramplsklep możecie znaleźć info