Wakacyjna gorączka rozpoczęta. Masy szturmują salony solarium, żeby lepiej zaprezentować się soute, metropolie są puste, bo wszyscy leżą do góry brzuchami, w znacznie fajniejszych miejscach niż betonowe osiedla.
Tym którzy z jakichś powodów muszą zostać w mieście (na przykład redaktorom serwisów o grach) zostaje tylko sprawdzenie growej klasyki i wakacje w pigułce. Najlepiej spisują się tu wszystkie „gry plażowe”. Wszystkim udręczonym, gorąco (jakby na dworze było zimno) polecam sprawdzić Dead or Alive Beach Volleyball (Xbox), gdzie na wpół rozebrane dziewczyny figlarnie odbijają piłkę siatkową. Taka wirtualna namiastka wakacji w doborowym towarzystwie. Paniom natomiast zalecam (równie gorąco, o ile nie bardziej) szybką partyjkę w Super Mario Sunshine (Nintendo Gamecube), gdzie pobiegają włoskim hydraulikiem po rajskich plażach wyspy Delfino. Tyle ode mnie, bo właśnie stopiła mi się mózgoczaszka.
Byłby wdzięczny za podanie waszych propozycji wakacyjnych gierek. W końcu nie każdy ma tyle szczęścia, żeby wylegiwać się na Kanarach. Ja na przykład w ogóle nie mam tego szczęścia. Za to gapię się w monitor, pocę się i dostaję garba. Też jest fajnie.
Oliwy do ognia dolał Itagaki, szef zespołu Team Ninja. Japoński zgrywus pokazał nowe screeny z Dead or Alive Extreme 2. Oglądanie ich, to przejaw masochizmu w czystej postaci.