Ogromna większość użytkowników tego systemu bardzo sobie go chwali. Oczywiście nie jest on idealny, jednak w opinii wielu – w tym mojej – zdecydowanie lepszy od Windows. Dlaczego więc jest tak skrupulatnie omijany przez niemal wszystkich developerów? Co stoi na przeszkodzie by robić, wydawać i zarabiać na grach pod Linuksem?
Używam tego systemu od dobrych kilku lat. Z tego też powodu wiem, jak skomplikowane i problematyczne były dawniej Linuksy. W sumie mógłbym pisać o tym godzinami (jak to ja), opisując problemy z nawet takimi rzeczami jak klawiatury multimedialne, ale na niewiele by się to zdało. Dość powiedzieć, że dziś jest o niebo lepiej. Oczywiście nadal trzeba wybrać odpowiedni sprzęt, jednak później jest już plug-and-play. Na dowód mam drukarkę i kamerkę internetową, których instalacja zajęła tyle, co podłączenie kabelka. Nie jest to żadna pingwinia propaganda – pisze to jako dowód na zanikanie jednego z wielu, do niedawna poważnych, problemów. Dziś już wystarczy kupować z głową.
Innym częstym argumentem za tezą „Linux jest za trudny i tylko dla geeków” jest instalacja. Jednak tu również nie ma już problemu. Oczywiście, pojawia się ponownie kiedy użytkownik musi spartycjonować dysk w celu zainstalowania Linuksa obok Windows, jednak spójrzmy na to realnie – jaki początkujący użytkownik sam instaluje sobie system? Nawet Windę. Nie mówiąc już o partycjonowaniu dysków. Mimo to twórcy takich dystrybucji jak Ubuntu (którego to obecnie używam) dołożyli starań by instalacja przebiegała na zasadzie „dalej, dalej, dalej”. To na prawdę proste jak konstrukcja cepa (jeśli ma się obsługiwany hardware naturalnie).
Więc dlaczego wciąż muszę trzymać partycję z Windows? Co jest powodem? Cóż, jest ich co najmniej kilka.
Podstawowym jest moim zdaniem zamknięty kod gier. Jednak, choć jestem zwolennikiem OpenSource, akurat w wypadku gier mi to nie przeszkadza – powody takiego stanu rzeczy to temat na osobny felieton. Ale skoro mnie to nie rusza to dlaczego uważam to za problem? Cóż, ponieważ ta przeszkoda składa się z dwóch części. Pierwszą jest zamknięty kod, a drugą – bezsensowna i absolutnie zbędna mnogość dystrybucji Linuksa. Obecnie, według Distrowatch, istnieją 352… a ja pytam po co?! Cały problem w tym, że wszystkie te dystrybucje są ze sobą wzajemnie niekompatybilne pod względem nie tylko posiadanych pakietów (Linuksowa nazwa na kawałek oprogramowania, krótko mówiąc) i wersji tychże ale nawet rozmieszczenia poszczególnych plików konfiguracyjnych czy bibliotek na dysku. Dodatkowo następuje dość często rotacja wśród najpopularniejszych distr. Obecnie liderem jest Ubuntu ale za miesiąc czy dwa może się to zmienić. Co to oznacza dla developera zamkniętego oprogramowania takiego jak komercyjne gry komputerowe? Że nie jest w stanie ani zapewnić, że jego soft będzie działał w każdym systemie linuksowym ani jasno wybrać, które z nich wspierać. A wspieranie 352 nie wchodzi w rachubę. Dodatkowo trzeba w wymaganiach pisać o wersjach kernela czy konkretnych bibliotek co z pewnością nie zachęca potencjalnych, nieznających się na wnętrznościach, użytkowników.
Tu dochodzimy do kolejnego, jeszcze chyba ważniejszego problemu. Mianowicie nie istnieje coś takiego jak „system operacyjny Linux”. Istnieje kernel Linux i jego dystrybucje, jednak kiedy developer ma problem z systemem tak naprawdę nie ma do kogo się zwrócić. Kiedy w Windows coś nie działa zgłaszamy się do MS i wrzeszczymy do słuchawki. Kiedy z Linuksem jest problem…. No właśnie, nie jest jasne kogo winić a jedyne co możemy zrobić, to zapytać na forum lub z nadzieją w głosie dręczyć firmę, której distro zdecydowaliśmy się wspierać. Problem w tym, że ta firma może nas odesłać do developerów danej biblioteki, ci do developerów jakiejś zależności a ci do developerów kernela – krótko mówiąc uzyskanie odpowiedzi może trwać bardzo długo i nigdy nie wiemy czy ją ostatecznie dostaniemy… Niezbyt zachęcające jeśli jesteś developerem gry, której premiera przypada za kilka miesięcy i już 2 razy była przekładana…
Dalej zniechęcający jest fakt, że nikt tak na prawdę nie wie ile linuksowych desktopów jest w użyciu. Owszem, są różne badania itd, ale wiadomo, że najlepszy sposób to sprawdzić ile systemów zostało sprzedanych. A jak to policzyć kiedy system jest darmowy i ściągany z netu? Cóż, nie za bardzo się da. Dlatego też ja osobiście nie wierzę by Linux faktycznie miał aż tak nikły udział w rynku. Mimo to, z zewnątrz tak właśnie to wygląda.
Rzecz w tym, że rynek jest. Niestety, ciężko go dostrzec. Linuksowcy nie kupują po prostu gier pod Linuksa. Źródła takiej sytuacji należy szukać w kilku miejscach.
Po pierwsze – Wine i jego forki. Zacznijmy od tego, że nie rozwiązują absolutnie problemu grania pod Linuksem, co jest moim głównym zarzutem. To po prostu oprogramowanie typu plug-and-pray. Nigdy nie wiadomo czy kupiona gra ci zadziała, ale… developerom daje to doskonałą wymówkę by nie tworzyć natywnych portów. „Przecież macie Wine. Odpalicie sobie tam” – to dość częsta odpowiedź na różnorakie petycje o Linuksowy port. Często nawet developerzy obiecują, że dołożą starań, by gra działała na Wine bez problemów. I dobra, teoretycznie jeśli już działa pod Wine lub Cedegą to sprawa załatwiona – można grać pod Linuksem. Niestety nie do końca. Tutaj dopiero zaczyna się problem. Otóż to tworzy dziwną sytuację, w której ludzie, owszem, grają pod Linuksem jednak NIKT O TYM NIE WIE. Efekt jest taki, że rynek istnieje, ale ponieważ portów nie ma, ludzie kupują wersje Windowsowe i odpalają je pod emulatorem. Przez to nikt nie wie ilu z nich faktycznie gra pod Linuksem. A skoro tak, to rachunek jest prosty – ludzie kupują wersje Windowsowe = nie ma rynku pod Linuksem.
Podobna sytuacja dotyczy partycji Windowsowych. Z resztą posiadanie Windy do grania jest w sumie znacznie sensowniejsze niż użeranie się z Wine. Ludzie tacy jak ja włączają jednak system Microsoftu tylko po to, by zagrać w grę. Cały pozostały czas siedzę pod Linuksem ale ponieważ pod nim nie gram, to też nabijam statystyki grom pod Win. A nie gram pod Pingwinem ponieważ nie ma pod niego gier, i kółeczko się zamyka.
Są jeszcze dwie inne kwestie. Primo: brak świadomości istnienia gier pod Linuksa. Jeśli już jakiś port jest to czasem ciężko dokopać się do informacji o nim, a znaleźć na półce tym bardziej. Niestety nawet na Valhalli Linux nie istnieje jako platforma, choć Mac owszem… Druga sprawa to firmy sprzedające Linuksowe porty. Najczęściej są to gry starawe lub słabawe to raz, a dwa – najczęściej strony tych firm wyglądają, jakby wydawca dawno zakończył działalność… Sprawiają wrażenie marnych i nieprofesjonalnych, co zdecydowanie nie zachęca do korzystania z ich usług.
Te wszystkie kwestie sprawiają, że rynek linuksowych gier w zasadzie nie istnieje, choć przy Linuksach siedzą często gracze ze stażem sięgającym czasów Amigi czy… Spectruma. Obecność natywnych portów od id Software i wszystkich – poza ostatnim – UTeków nic w tej kwestii nie zmienia. Szansę coś zmienić miało Loki Software. Niestety wydaje mi się, że wtedy było jeszcze za wcześnie. Niezależnie jednak od powodów – firma padła. Jedynym sposobem, moim zdaniem, na poprawę sytuacji jest wyklarowanie się jasnego lidera wśród dystrybucji. Szansę na to widzę w Canonical i Ubuntu – nie tylko z powodu obecnej popularności ale też podejścia do Linuksa jako systemu wygodnego, biurkowego i multimedialnego. Niestety, jeszcze długa droga przed nimi. Mam szczerą nadzieję, że wyskoczą z czymś, co sprawi, że zdobędą znaczącą większość linuksowego rynku – inaczej marne widzę szanse na porty nie tylko gier ale też innych zamkniętych aplikacji.
A Wy jak sądzicie? Używacie Linuksa? Wiem, że kilka osób na pewno. Podzielcie się spojrzeniem na Linuksowy rynek gier.
Korzystam z Ubuntu i staram się je w miarę możliwości rozpropagować. Bardzo pomaga mi wspaniały przykład mojego dziadka lat 78, (pisałem już chyba kiedyś o nim) który sam zaintersował się linuxem, zainstalowałem mu Ubuntu właśnie i jest zachwycony. Kłopotów z używaniem żadnych, potrafi sam sobie updateować system, wszystko działa. Ubuntu mam na laptopie, który nie służy mi do grania. Windowsa trzymam na desktopie i to tam odpalam różne gierki. Cieszą inicjatywy twórców gier, którzy dołączają instalatory w kilku wersjach systemowych. . szkoda, że tego jest tak mało.
ahh ten wspaniały linux, aż sam się sobie dziwię, że potrafiłem wykazać się taką cierpliwością w stosunku do tej bogatej alternatywy dla windows. pierwszy mój kontakt z linux’em to redhat 5. 0 albo 4. 0 (nie pamiętam bo dawno to było) i próba uruchomienia Quake 3 Arena Test problem z glidem okazał się nie do przeskoczenia dla mnie oraz dla mojego znajomego ówczesnego linux’owego guru, potem przez jakiś czas bawiłem się debianem (bardziej jako platformą serwerową) następnie było gentoo oraz ubuntu. Ostatni raz postanowiłem sobie zainstalować ubuntu jakoś w październiku i udało mi się to z mniejszym lub większym sukcesem ale problem z pełnym działaniem klawiatury DiNovo Egde oraz trzaski w karcie muzycznej wysyłającej dźwięk przez coaxial skutecznie po raz kolejny i tym razem chyba ostateczny zwróciły mnie w ramiona windows XP. Jedno czego nigdy nie zapomnę podczas pracy z linux’em to ilość dokumentacji jaką przeczytałem, różnego rodzaju howtos i man. Pograć na linux’ie nie pograłem zbyt dużo bo jakiś rok temu przerzuciłem się z grania na komputery na granie na xbox’ie więc teoretycznie platforma systemowa jest dla mnie obojętna. Bo komputera używam do oglądania filmów, słuchania muzyki, czytania Valhalli, pisania maili i używania gg oraz skype. I tutaj też był problem (przynajmniej pół roku temu) video dla skype nie działa oraz mój ulubiony konnekt też nie jest w pełni kompatybilny z linux’em. Tak więc poczekam na jakieś nowe rozwiązania. Ale z jednym masz 100% racji, środowisko OS pracujące na rzecz linux powinno popracować nad jakąś dobrą standaryzacją i wybrać 2 lub 3 główne dystrybucje ale wiem że jest to nie możliwe 🙂
W zasadzie wszystko co trzeba zostało już przez coppertop’a powiedziane. Używałem linuxa w pracy przez ponad 4 lata i wiem o nim to i owo. Niestety nie jest to platforma dla zaawansowanego użytkownika, opierającego swoja pracę o konkretne oprogramowanie, które to z wymienionych w felietonie powodów nie pojawi się na nią. Generalizując, w chwili obecnej systemy linuxowe najlepiej nadają się do wszelkiej pracy biurowej, a to z racji zaimplementowanych pakietów „out-of-the-box”, i tyle. Nie ma na tą platformę czołowych aplikacji, wykorzystywanych przez miażdżącą większość ludzi na świecie (a jeżeli już jakimś cudem są, to działają gorzej niż ich windowsowe odpowiedniki – np. MAYA) – i szybko nie będzie (zaryzykował bym stwierdzenie, że nigdy nie będzie), a posiłkowanie się softem zamiennym ma się do wydajnej pracy jak piernik do wiatraka. To główny powód, jak dla mnie, który absolutnie dyskwalifikuje ten system. Można się nim pobawić w celach edukacyjnych samych w sobie, można napisać pismo do ZUS w Open Office, pooglądać stronki, czy napisać maila i to ZUPEŁNIE za darmo, lecz na tym zabawa się kończy. Nie ma mowy o poważnym wdrożeniu tego systemu do jakiegoś szerszego work pipeline’a w jakiejkolwiek firmie, pracującej w oparciu o soft windowsowy. Tzn, dokładniej mówiąc da się, ale to zupełnie, ale to zupełnie nieekonomiczne i mało wydajne. To w zasadzie tyle, podsumowując linux to ciekwe rozwiązanie lecz niestety poza wykorzystaniem office’owym i serwerowym nie nadaje się na chwilę obecna do niczego innego.
Wiecie co jest z Ubuntu najciekawsze? Jest to system wprost stworzony dla lajkoników i casuali. Wspaniale nadaje się do ludzi, którzy siedzą w internecie i na Allegro. Czasem coś sobie napiszą, posłuchają muzyki, obejrzą jakiegoś filma i tyle. Do niczego więcej nie potrzebują komputera. Gdyby tylko jakieś distro wcelowało bardziej w taką grupę uzytkowników to linux mógłby na tym zyskać. Poza tym to co zaletą dla jednych w linuxie dla innych jest wadą. Chodzi mi o mozliwości konfiguracji. Przeciętny zjadacz chleba chce obsługiwać komputer jak telefon komórkowy, MP4 playera, albo zestaw kina domowego. Nie obchodza go mozliwości zmiany rozdzielczości ekranu, dla niego wszytsko ma działać od naciśnięcia jednego klawisza i szybko. Oczywiście dużo ładnych kolorków i efekcików jak w Compiz Fusion jest całkiem na miejscu. Osobiście po cichu liczą na konsolę Acera która być może będzie oparta na linuxie. Co za tym dalej idzie powstanie „jedna dystrybucja by wsystkimi rządzić”. Stworzą coś na kształt DirectX na linuxa, a potem nie trzeba tłumaczyć nikomu jak łatwo będzie przeportować na komputer PC.
@MichrzPozdrów dziadka ;D@Whateva
Oj, musiało to być bardzo dawno. Moim zdaniem Linux stał się w miarę przystępnym systemem dopiero bardzo niedawno. Wraz z premierą Ubuntu 7. 04. Wszystkie poprzednie wersje Ubuntu oraz wszelkich innych dystrybucji były po prostu zbyt skomplikowane i kierowane do typowo geekowego lub adminowego środowiska. Co było błędem bo w ten sposób bazy userów nigdy się nie zbuduje. Swoją drogą, wypróbowałem kiedyś jakiegoś starego RH. Nie pamiętam, która to była wersja ale pewnie w tych okolicach. Wolę sobie tego nie przypominać ;D
No niestety, to jest i przede jakiś czas jeszcze będzie problem. Kompatybilność sprzętu. To samo jest u jednego mojego kumpla, u którego już wiele razy próbowaliśmy instalować Linuksa. Niestety, zawsze znajdzie się coś, do czego nie ma driverów. Ja nie mam tego problemu, bo od początku kupowałem cały komputer tak, by działał pod Pingwinem, ale kiedy ktoś już ma sprzęt i chce się przesiąść to często jest Zonk. W sumie nie jest to wina Linuksa a producentów sprzętu, ale wiadomo, że dla end-usera to nie ma znaczenia – system ma działać.
Ze Skype’em już nie ma problemu. Wideo działa bez najmniejszych zgrzytów. Zgrzyt może się jednak pojawić jeśli kamerka okaże się niekompatybilna. Ja mam Logitecha QuickCam Express Plus, który działa bez problemu (wszystkie sterowniki były w systemie więc wystarczyło podpiąć kabel), jednak wiem, że nie z każdą kamerą tak jest – z wieloma trzeba się nagimnastykować, a inne w ogóle nie działają.
Owszem, jest to niemożliwe do zrobienia na zasadzie „wywalamy wszystkie pozostałe i zostaje tylko Ubuntu, Red Hat i Suse”. Ale ja mam po prostu nadzieję, że w trybie demokratycznym, że tak to ujmę, wyłoni się jasny lider. @Cormac
Co masz do mojego Blendera? Już Ci mówiłem, że jak Blender stanie się standardem to będziesz celem Dżihadu ;D A tak poważnie – to też jest niestety wielki problem. Pod Linuksem nie zrobi się grafy w PS (a Gimpowi jeszcze sporo brakuje niestety), Corelu, 3ds max. Nie ma nawet appów do tworzenia flasha. . . I szybko się to nie zmieni niestety. A wiadomo, że o sile systemu nie świadczy tak na prawdę on sam a soft, którego się pod nim używa. Linux jest stabilny i szybki ale nie za bardzo jest jak to wykorzystać. Moim zdaniem w oparciu o Blendera można robić w grafice ale nawet jeśli mam rację to jest to jedna aplikacja w morzu potrzeb i nadal – tylko jedna do danego zastosowania. Pod Windows jest 3DS, XSI, Maya i. . . Blender. Więc rachunek jest prosty. . . To jak z samochodem – Lamborghini na oponach od Passata. . . @SenseiTo Cię zasmucę bo ostatnio na V ktoś wklejał informację, że ten sprzęt od Acera to będzie po prostu gaming pc jakich wiele.
Faktycznie windows to taki quasi-loader do gier, do niczego innego go nie używam poza graniem. Podzielam uwagi autora o mnogości dystrybucji i mam nadzieje że kiedyś kupując grę w sklepie na dvd będzie wersja dla windows i linuxa i nie będzie z tego powodu „wooow – tra gra jest na linuxa” na linux. comBoję się że na brak gier również wpływają jakieś cyrografy wiążące producentów gier z microsoftem.
Heh, akurat nie o Blenderze tu myślałem. Blender, pomijając maksymalnie zakręcony i miejscami wręcz idiotyczny interface, to kawał całkiem porządnego softu, a co poniektóre prace w nim zrobione, zasługują co najmniej na wielki szacunek.
Wystarczył mi semestr przedmiotu o nazwie ‚Podstawy Systemów Operacyjnych’, by serdecznie znienawidzić wszystkie linuxy (zresztą nie tylko ja, spora część roku również). W ramach laboratoriów pisało się na to wszelakie aplikacje korzystające z funkcji systemowych (forki, thready, pipy, kille itd) i nic nigdy nie działało tak jak działać powinno. Dochodziło aż do takich absurdów, jak zmiana kolejności inicjalizacji zmiennych decydowała o tym czy aplikacja się wywali czy nie w zupełnie innej sekcji kodu, która w żaden sposób z wcześniej zainicjalizowanych zmiennych nie korzystała. Chwalony przez tłumy ubuntu też oczywiście stwarzał problemy (już pomijając że system dla każdego, w najnowszej w tamtym czasie dystrybucji miał wszystkie śmieci aż po open office, a oczywiście nie miał gcc) i musiałem go 3 razy instalować. Za pierwszym razem zmieniłem przez sudo hasło do domyślnie niedostępnego konta roota – system się więcej razy nie zabootował. Za drugim razem zmieniłem rozdzielczość ekranu – system znów przestał się bootować. Żaden z zadeklarowanych użytkowników tej dystrybucji nie był w stanie pomóc, a użytkownicy innych dystrybucji proponowali Standardowe-Linuxowe-Rozwiązanie-Każdego-Problemu: ‚Jaką masz dystrybucje? XXX? No co ty, ta jest do dupy, zmień na YYY!’ Linux? Jeśli nie jesteś masochistom – nie polecam. Ni to do gier (z których i tak większość pisana jest obecnie pod directx’a – komu by się chiało na opengl przepisywać?), ni to do sprzętu, ni to do czegokolwiek. Już lepiej sobie maca kupić.
Blender interface ma genialny :PIMHO mnogość dystrybucji to żaden problem. Jak producenci chcą to robią instalator dla najpopularniejszej dystrybucji, a mniej popularne jeśli nie są kompatybilne to same sobie mogą instalator napisać, jakie wielkie chece mogą być z kopiowaniem plików? No i odwalić się proszę ode mnie, ja chcę moje Gentoo 😛 ;)Jakichś wielkich problemów nie ma wcale dla developerów. Sam jestem jednym i jak dla mnie wszelkie *nixy są stworzone wręcz ku wygodzie programisty. Problemy? Nie przesadzajmy, że trzeba latać po 150 forach za rozwiązaniem. Czasem wystarczy man, czasem forum własnej dystrybucji + wiki (Gentoo wymiata pod tym względem m. in. ), a czasem 2 minutki z googlem. Z wersją kernela to się nie mogę do końca zgodzić. Wersja kernela to w pewien sposób (szczególny ;)) coś jak wersje Windows. Na niektórych grach jest np. WinXP SP1 – czyli wymagane pewne wersje bibliotek systemowych i co źle? No nie dziwmy się, że jest wymagana jakaś wersja kernela, to chyba normalne? Mogliby nie pisać i ktoś z jądrem 2. 4. x miałby zonka, po co? Większość użytkowników współczesnych Linuksów raczej będzie miała odpowiednie wersje kernela i bibliotek, nigdy nie wymagają jakiś bibliotek, które użytkownicy musieliby ściągnąć np. z SVN. Po prostu pewne minima zawsze są. Jak ktoś aktualizuje system (jaki to problem na Linuksie?) to na 100% wszystko mu się odpali, a nawet pewnie z 2 letnią dystrybucją wszystko powinno chodzić. Niedawno wywaliłem w pewnym sensie Windowsa. Tzn. mam tylko go dzięki wirtualizacji przez VirtualBoxa dla mojego taty ze względu na 2 programy, które z czasem postaram się zastąpić czymś pod Linem. Ostatecznie dużo nie gram, raczej pewne szczególne tytuły, a i tak kiedyś nie chciało mi się przełączać na Winde. Ja używam Linuksa od jakiegoś 2. 5 roku i mam już tak dostosowany system, że mnie bardzo mocno, strasznie boli, gdy jestem na innym komputerze a już nie daj Boże pod jakąś Windą. Po prostu nie potrafię inaczej, to chyba jednak minus Linuksa ;)A tak na koniec cytat: „All operating system sucks, but Linux just sucks less. . . ” ;Degil: SOA#1Komu by się chciało przepisywać? Nikomu. Bo jak ktoś pisze na PS3, albo Wii, albo pod Maca, albo pod SM4 na inne niż Vista systemy to już od dawien dawna ma render OpenGL (DirectX też pewnie ma w paru wersjach np. 8, 9, 10). Warto to jeszcze raz podkreślić – tzw. efekty DX10 (czyli Shader Model 4) jest osiągalny nie tylko na Viście, ale również na OpenGL na każdym systemie (od Linuksa przez Maca i FreeBSD po Windows 2k, XP i Vista)!A Mac to już na wszystkim chodzi z każdym sprzętem i każdą grą, no sory ;D
właśnie. Miałem sobie zamówić Linuza, ale jak zobaczyłum Ubuntu xUbuntu, kUntu, Mandriva, coś tam jeszcze, każde w 5 wersjach, które różnią sieę nei wiadomo czym, a w dodatku co internauta to zachwala inny, wcale nie ten z najwyższym numerkiem system. . Spasowałem. Podobna standaryzacja przydałaby się Javie na telefony komórkowe, bo co model to działa inaczej. . Jest Symbian ale to już system operacyjny i inne gadanie.
Komentarz rozpisze na kilka części:Mnogość dystrybucji. Przecież to jest piękne! Jak winda sie wywali, instalka trwa max 30 minut, instalacja programów i dostosowanie całości – czasem nawet kilka dni. Po co, skoro autorzy dystrybucji wybiorą to za ciebie, a ty najbardziej „fajną” dystrybucję? Jeden woli wygląd, drugi woli szybkość, trzeci chce serwer. . . Problem z wyborem? Wystarczy posłuchać pierwszego lepszego linuxiarza. Koleś doradzi, zapoda kilka live-cd (knoppix/slax/ubuntu) i tak na prawde po tygodniu wszystko się już wie. Nikt normalny przecież nie każe instalować Gentoo czy Slackware!Kompatybilność softwaru. W tej chwili jedyną gwarancją że program odpali na wszystkich dystrybucjach jest posiadanie kodu źródłowego. Jednak środowisko pracuje nad standaryzacją instalek do wszystkich dystrybucji, czyli nad plikiem ” . install „. Wystarczy, że 5 najbardziej popularnych dystrybucji to wdroży i problem rozwiązany! Podobnie będzie z różnymi serwerami dźwięku itp. Kompatybilność hardwaru. Obecnie jedyną solą w oku jest creative ze swoimi x-fi. Zrobili sterownik beta dla architektury 64-bit i mają nas w wielkim D. nVidia jakoś sobie radzi i ludzie nie mają problemów z geForce’ami (ha! a jednak da sie zachować kompatybilność dla różnych dystrybucji!). AMD/ATI udostępniło dokumentację – teraz sterowniki „same się robią”. Moim zdaniem w ciągu roku znikną WSZYSTKIE problemy z nowym sprzętem. ———- Przyszłość którą widzę ————-1. Teraz wchodzi nowy segment rynku: UMPC (Ultra Mobile PC). Dla tych co nie kojarzą – to urządzenia pomiędzy PDA a laptopem. Rynek komórek też można pod to podpiąć. Można tu zaobserwować ciekawe tendencje. Microsoft stara sie promować Windows Mobile. . . i prawie nikt z liczących sie graczy nie chce tego wspierać! Wszyscy robią platformy na linuxie: google android, iPhone, ubuntuMobile, jakieś wynalazki intela. . . . 2. Viściorex. Jeśli byłby taki boski – 50% ludzi już by go miało, jak to było w przypadku XP. Oryginały by kupił jak zwykle mały %, reszta by jechała na piratach. . . Tylko ludziom nawet piratów sie nie chce instalować! Ba, mam oryginał Viściorex’a Buisness (to prawie Ultimate) i leży nieużywany w biurku. Ludzie w tym momencie zaczynają próbować alternatywnych systemów operacyjnych, które na nieszczęście M$ właśnie osiągnęły poziom, że potrafią to samo, a czasem nawet więcej. Brak tylko programów. 3. Wynik ankiety mnie szczerze mówiąc zszokował. Na portalu który pisze o grach znacząca większość (w momencie pisania komentarza) miała styczność z linuxem. Jak widzicie sytuacja nie jest taka beznadziejna. Brakuje TYLKO gier. Linux obecnie wyprzedza Viściorexa o Compiz’a i szybkość. Interfejs i wydajność – czego więcej oczekiwać od OS’a? Spadam grać w COD4 na linuxie! Nara.
„W tej chwili jedyną gwarancją że program odpali na wszystkich dystrybucjach jest posiadanie kodu źródłowego. ” Dobry żarcik 😉 Nie mowiac juz o brakujacych libach, ale jak zrodlo jest napisane pod inny kompilator to czeka nas fajna jazda z przesiadkami. . . Też mam stycznośc z linuxem ale jako system serwerowy/stacja robocza i do tego on sie nadaje. Xpekowskie CMD w porownaniu z Bashem wypada bardzo słabo. Kilka rodzajow dajmy na to polecenia „tar”. To ze na jednym distro skrypt dziala a na drugim nie tez daje ladne swiadectwo. Komputer domowy ma sluzyc do zabawy/pracy a nie do babrania sie przepisywanie plikow konfiguracyjnych zeby nam cos drgnelo. Witam wszystkich to moj pierwszy post 😉
Wreszcie sensowna dyskusja na temat linuksa. Bez zbędnego fanatyzmu. Niestety wiele osób nadal nie rozumie, że linuks jest to system SERWEROWY. To, że jest darmowy jest JEDYNYM powodem dla, którego czasami spotykamy go na komputerach domowych. Wszystko jest kwestią oszczędności. Chciałbym tutaj omówić moją sytuacje. To właśnie takie indywidualne przypadki obrazują bezużyteczość tego systemu operacyjnego. Z zawodu jestem programistą wiec teoretycznie powinno mi zależeć na jak najlepszym poznaniu linuksa. Niestety ten system sam sobie podkłada nogi. Zajmuje się głównie tworzeniem aplikacji internetowych. Zależy mi na jak największej efektywności moich działań. Stać mnie na komercyjne rozwiązania. Wręcz oszczędzam bo mogę wiecej zrobić w krótszym czasie przez wykorzystanie lepszego oprogramowania. (-) szukałem dobrego edytora PHP/HTML/CSS. Wiem, że istnieje sporo darmowych. Żaden jednak nie przebije Dreamweaver CS3 do tworzenai prostych wizualnych stron WWW. Po wielkich męczarniach i dodawaniu wpisów do pseudo rejestru udało mi się wreszcie uruchomić go na linuksie. Potem okazało się, że miał on problemy z współpracą z serwerem. Program genialny ale to system operacyjny co chwile prosi się o zmiane. (-) tworzenie grafiki na strone. Pod windowsem – multum programów. Już sam photoshop, Macromedia Fireworks są wystarczającym powodem. Jeżeli ktoś chce mi zasugerować GIMPa pod linuksem – oznacza to, że jest na etapie bawienia się w grafike a nie tworzenia jej. Ten program nie dorasta do pięt PS. (-) pojawiła się potrzeba napisania aplikacji J2EE. Pierwsze skojarzenie – eclipse. Bardzo fajnie – otwarte oprogramowanie, wszystko powinno być ok pod linuksem. Korzystałem z dystrybucji Arch. Było to tydzień po premierze eclipse 3. 3. Oczywiście mogłem kombinować z kompilowaniem z źródeł itp. – jednak po to miał być stworzony pacman bym to robił „prosto i szybko”. Nie wiem czy do dzisiaj eclipse 3. 3 pojawił się w repo tej dystrybucji. Na pewno po 3 miesiącach jej nadal nie było. Możliwe, że było jakieś repozytorium gdzie wrzucono wcześniej przygotowaną paczke. Jednak dla mnie system operacyjny ma być platformą dla moich narzędzi a nie powodem problemów. (-) w firmie co pewien czas realizowane są prezentacje ukończonych projektów. Pojawił się „nowy” (student) ambitny pracownik. Korzystał z linuksa. Dostaliśmy sprzęt umożliwiający kontrolowanie komputera za pomocą pilota. W przypadku prowadzenia prezentacji jest to kluczowy element. Przez 3 godziny męczyliśmy się by na laptopie „nowego” zainstalować sterowniki i zmusić to do działania. Oczywiście „nowy” – fanatyk linuksa zarzekał się, że wszystko będzie ok. Toż to tylko linuks! Praktykała pokazała, że bez windowsa nie dało rady. Takich historii jest naprawdę wiele. Tak naprawdę wystarczył by tylko jeden z tych powodów by zrezygnować z linuksa. Moge nawet mojego windowsa co miesiąc formatować byle bym mógł na nim porządnie pracować. Nawet jeżeli będe potrzebowac komputer desktop tylko do zadań biurowych – kupię to i tak Mac OS. Irytuje mnie mnogość dystrybucji i toporność tego systemu operacyjnego. Nie chce ILOŚCI, wybieram JAKOŚĆ.