Jeżeli za nową grę zabierają się twórcy Diablo, można się spodziewać, że ich dzieło będzie wielkie. Nawet jeżeli temat został oklepany do bólu tysiąc razy.
Nic dziwnego, że na Hellgate: London czekają tłumy. Co prawda z demonami rodem z piekieł można się zmierzyć w co drugiej grze, ale ludzie, którzy założyli Flagship Studios potrafią na tej podstawie tworzyć przekonywujące wirtualne światy, co już udowodnili. Od razu zresztą rzuca się w oczy, że Hellgate aż tak bardzo od Diablo nie będzie się różnił.
Tajemny zakon ratuje świat
W Hellgate: London templariusze to ci dobrzy. Zapomnijcie jednak o pobożnych rycerzach, eskortujących wiernych do Jerozolimy i budujących tajemnicze zamki ze skrytkami, pułapkami i tajnymi informacjami zakodowanymi w posągach. Tutaj to bohaterowie rodem z Hollywood, którzy bronią świata przed piekielną zarazą od tysiąca lat. Krucjaty? To oni, tyle tylko, że nie przeciw kalifatowi, a demonom piekielnym. Spalenie Lodnynu? Znowu templariusze, tyle tylko, że z dobrymi intencjami, w celu zniszczenia demonicznej zarazy.
Templariuszom powinęła się niestety noga. Podobnie jak w rzeczywistości, również w Hellgate: London podpadli Filipowi IV Pięknemu, w związku z czym musieli zakończyć działalność. Co prawda ciągle pociągali sznurkami zza sceny, ale już nieoficjalnie i coraz rzadziej. W końcu wiedza o demonach i magicznych sposobach ich zwalczania uległa zapomnieniu, a ludzie spokojnie rozwijali swoją cywilizację, aż po współczesne nam czasy.
Nie lubimy demonów
Demony w końcu powróciły i bez większego wysiłku powaliły na kolana największe potęgi militarne. Templariusze próbowali zaoferować swoje usługi dowódcom, ale zostali zignorowani. Nie pozostało im nic innego, jak zejście do Londyńskiego metra – tak się składa, że demono-odpornego, bowiem zbudowanego przez masonów, którzy najwyraźniej też zdawali sobie sprawę z zagrożenia. Osiemnaście lat po inwazji demonów na scenę wkraczasz ty.
Trochę Diablo, trochę nie
Twórcy nie kryją, co jest ich inspiracją. To zupełnie tak, jakby przed rozpoczęciem prac nad Hellgate: London usiedli przy stole z kawą i ciastkami, wynotowali na kartce co była fajne w Diablo i na podstawie tych przemyśleń zaczęli tworzyć nową grę.
Wynikiem jest mieszanka intensywnej akcji i RPG, w której do walki ruszymy solo lub ze znajomymi w trybie współpracy. Londyn za każdym razem będzie innym miejscem – mapy generowane są losowo. Izometryczny rzut zastąpiono widokiem z pierwszej lub trzeciej osoby w pełnym 3D, zaś do znanego z Diablo arsenału doszły wszelkiego rodzaju magiczne pistolety i karabiny. Ból można zadawać w postaci fizycznej (np. drąg) balistycznej (naboje), ognistej, toksycznej i elektrycznej.
Ostra jatka. Oj będzie się działo!
Nowym elementem będzie zaawansowany system symulacji zjawisk fizycznych. Jeden z twórców daje przykład jego zastosowania – przewrócenie koszyka z pomarańczami (skąd pomarańcze w świecie demonicznej apokalipsy…?) może spowodować, że demony zaczną się na nich przewracać. Ostrzega równocześnie, że już można się zastanawiać nad zakupieniem specjalnego akceleratora do komputera.
Również walka jest dość interesującą mieszanką akcji z RPG – każdy cios będzie wymagał kliknięcia, ale celowanie to sprawa drugorzędna. Sami twórcy mówią o czystej krwi action-RPG. Tak więc do wyboru będzie kilka klas postaci i różne umiejętności, nabywane zresztą w sposób „podobny do nabywania przedmiotów, z uwzględnieniem losowości”, ale w gruncie rzeczy rozgrywka i tak sprowadzi się do mordowania myszki. Żadnej innowacyjności w tym nie ma, ale sam instaluję raz na jakiś czas Diablo 2 aby się po prostu odmóżdżyć.
To bedzie dopiero gierka! Tylko na to czekam. Trzeba liczyc na t ze bezie dobze zoptymalizowana
oby nie chodziła jak gothic 3 i będzie git
Dzięki o Valhallo za ten artykuł. HL leży cicho na dnie mojego serca i czeka żeby radośnie zapukać do mych drzwi!
Uhhh. . . Szykuje się niezła jatka 🙂 pozostaje czekać i oblizywać paluszki. . .
„Ostrzega równocześnie, że już można się zastanawiać nad zakupieniem specjalnego akceleratora do komputera. ” – great thanks. . . :/