Ciężko zaprzeczyć stwierdzeniu, że najnowsza konsola Nintendo poważnie cierpi na niedobór porządnych racerów. Jest jeden Excite Truck, ewentualnie Sonic Riders i na tym w zasadzie kończy się zestaw wartościowych ścigałek w arsenale Wii. Dlatego też firma z siedzibą w Kioto postanowiła zmienić ten stan rzeczy za pomocą kolejnego przedstawiciela ich flagowej serii. Panie i Panowie, Mario Kart trafi sklepów już w połowie kwietnia.
Ostatnia odsłona MK ukazała się w 2005-tym roku na Dual Screenie i momentalnie podbiła serca posiadaczy tego handhelda oraz recenzentów z całego świata. Z resztą – po dziś dzień kieszonkowe Mario Kart uznawane jest za jedną z najładniejszych i najbardziej grywalnych pozycji na kieszonsolce ze stajni Nintendo. Poza tym, nie zdziwiłbym się, gdyby okazała się również najpopularniejszą wśród osób ceniących sobie zabawę przez sieć, co z pewnością zachęciło Japończyków, by i w stacjonarnym racerze zaimplementować taką funkcję. Na całe szczęście, sposobność gry online nie będzie jedyną rzeczą, mogącą służyć nowemu Mario Kart za reklamę.
Obsada
Możesz wcielić się w Mario
Postacie, jakie wezmą udział w tej szalonej i przerysowanej grze, nie mającej absolutnie nic wspólnego z jazdą prawdziwymi pojazdami, pozostają z grubsza w składzie takim, z jakim spotkaliśmy się już w poprzednich odsłonach serii MK. Ekipa zostanie podzielona na trzy klasy – lekką, średnią oraz ciężką. Na samym początku do każdej z nich zostanie przyporządkowany kwartet różnych bohaterów, znanych już z innych gier, w których główną rolę odgrywał wąsaty hydraulik. Tak więc w pierwszej kategorii pojawią się Mario, Luigi, Peach i Koopa odmłodzeni na tyle, by każdy dostał przed imieniem słówko „Baby”. Klasa średnia wiele się od lekkiej nie różni, bowiem jedyną zmianą w obsadzie jest wprowadzenie Yoshi’ego, który razem z Marianem, Luigim oraz Brzoskwinią już w dojrzałych formach tworzy drugą czwórkę. Ostatni zawodnicy, do jakich dostęp będziemy mieli od samego początku, to Wario, Donkey Kong, Waluigi i Bowser, ciężko więc się dziwić, iż zostali określeni mianem ciężkich. Jeśli nie pasuje nam żaden z wymienionych bohaterów, zawsze można skorzystać z dobrodziejstwa jakim są Mii i szarżować po kompletnie zakręconych torach właśnie za ich pomocą. Niewykluczone jest również, że Nintendo pokusi się o kilka zablokowanych na starcie postaci, które staną się dostępne dopiero po wykonaniu określonych zadań.
Możesz podzielić ekran na cztery części
Bardzo szeroki wybór mamy również w kwestii torów, na jakich przyjdzie nam się ścigać. W sumie jest ich 32, ale połowę z całą pewnością rozpoznają osoby, które zetknęły się już wcześniej z różnymi częściami Mario Kart. Na potrzeby najnowszego MK gigant z Kioto postanowił odświeżyć ponad tuzin najlepszych tras spotkanych przy okazji większości poprzednich odsłon tej serii. Drugą połowę rzecz jasna stanowić będą trasy zupełnie nowe, których jeszcze w akcji nie widzieliśmy. Między innymi posiekany skrótami Coconut Mall, ośnieżony Donkey Kong Summit, czy też niesłychanie szybki Wario’s Gold Mine.
Jeśli dodamy do tego wszystkie tryby gry dostępne w Mario Kart, to już w samym singlu będziemy mogli bawić się przez bardzo długi czas. W tej kwestii liczyć możemy na takie klasyki jak podzielone na trzy segmenty o różnym poziomie trudności Grand Prix, najzwyczajniejszy w świecie Time Trial, czy Versus, w którym to na podzielonym ekranie zmierzymy się ze znajomymi. Jest też opcja zabawy w trybie Battle i różnych jego wariacjach. Jest to coś na wzór znanego głównie z FPS-ów Deathmatchu, także emocji podczas tego typu rozrywki z całą pewnością nie zabraknie.
MotorStorm
Albo jeździć swoim Mii
Jedną z największych nowości w Mario Kart na Wii będzie wprowadzenie do gry pojazdów jednośladowych. Dzięki temu każda z postaci na starcie będzie miała dostęp do sześciu różnych maszyn – trzech kartów oraz takiej samej ilości motocykli. Te drugie będą szybsze, ale za to skręcanie nimi okaże się trudniejsze niż w przypadku małych samochodzików. Na sto procent będą również efektowniejsze, bowiem podczas jazy na jednośladzie z przednim kołem uniesionym do góry, zdobędziemy dodatkowego boosta, co z kolei pozwoli nam wypruć do przodu z niesamowitą prędkością.
Aby jednak MK-owi motocykliści nie zdobyli przez to zbyt dużej przewagi, w grze pojawi się możliwość robienia tricków w celu zwiększenia szybkości. Mechanizm jest tutaj prosty do granic możliwości – gdy znajdziemy się ze swoim pojazdem w powietrzu wystarczy jeden delikatny ruch kontrolerem. Zaowocuje on efektowną (losowo wybraną przez konsolę) sztuczką dodającą nam energii w dopalaczach. Szkoda tylko, że nie będzie można samemu się wykazać i strzelać najbardziej ekwilibrystycznych trików na prawo i lewo, bo takiej zabawy Mario Kart na pewno nie umożliwi.
Nic nie stanie jednak na przeszkodzie, by pomóc sobie w inny sposób. Tak jak i we wcześniejszych wyścigach z udziałem Mariana i spółki, na trasach pełno będzie wszelkiej maści power-upów, które posłużą nam zarówno jako broń oraz jako zbroja. Trafią się bowiem „znajdźki” pozwalające spowolnić, wyrzucić z trasy czy zmniejszyć przeciwnika, ale nie braknie też i takich, które ochronią nas przed zgubnym działaniem cudzych mocy. Ciekawym patentem jest możliwość pozbawiania przeciwnika takowych, poprzez taranowanie go. Jeśli zaatakujemy oponenta wjeżdżając weń, jest szansa, iż upuści on power-upa, który natychmiast będzie gotowy do zebrania przez kogoś innego. Oczywiście działa to w obydwie strony, więc nie zdziwcie się, gdy ktoś Wam kiedyś wytrąci z ręki Waszą ulubioną broń.
Gadżeciarsko
Do PlayStation 3 da się podłączyć największe cuda, jakie wymyśliły firmy pokroju Logitech, zajmujące się peryferiami do konsol i komputerów. Przy okazji premiery Forza Motorsport 2 Microsoft wypuścił swoją kierownicę do Xboxa 360, dając największym fanom swojej flagowej ścigałki możliwość polepszenia doznań płynących z jazdy. I chciałbym napisać, że Nintendo nie pozostaje swoim konkurentom dłużne, ale byłoby to z mojej strony obrzydliwe kłamstwo.
Tak czy siak grafika w grze i tak będzie brzydka
Mam tutaj na myśli kierownicę, a w zasadzie „kierownicę”, jaka dodawana będzie do każdego egzemplarza Mario Kart. Czemu napisałem ten wyraz w cudzysłowie? Ano dlatego, że z faktycznym samochodowym kółkiem ma ten twór wspólny tylko i wyłącznie kształt. Jest to zwykły kawałek plastiku, ze specjalnym wyżłobionym w środku miejscem na Wii-mote’a. Ten bubel, bo innego słowa nie mogę znaleźć, nie ma nawet własnego Force Feedbacku, także jeszcze osłabia wibracje, w jakie wyposażony jest właściwy kontroler. Toteż jeśli przez ten niewielki, biały krążek trzeba będzie więcej zapłacić za Mario Kart, to Nintendo dużo straci w moich oczach.
Na całe szczęście nie trzeba będzie korzystać z „kierownicy”, aby grać w nowe MK. Tytuł ten zaoferuje kilka różnych schematów sterowania, a spośród nich tylko jeden ma coś wspólnego z wyprodukowanym przez Japończyków kółkiem, toteż raczej nie będzie to zbyt dużym problemem.
W sieci
Możliwość gry przez Internet kreowana jest chyba na największą zaletę nowego Mario Kart. Na każdej z tras będziemy w stanie ścigać się nawet z jedenastoma innymi osobami, co z pewnością dostarczy sporej ilości wrażeń. Taka sama liczba zawodników wystąpi również w Deatchmatchach, co niewątpliwie zapewni im jeszcze więcej emocji. Świetne jest też to, że będziemy mogli grać ze znajomym na jednej konsoli (podzielony ekran) razem z dziesięcioma innymi osobami z całego świata.
Podoba mi się również to, iż Nintendo chce zadbać, by cała sieciowa siła tej pozycji nie leżała tylko w bezpośrednich starciach z innymi. Jeśli tylko zechcemy, ściągniemy sobie czyjegoś „ducha”, czyli po prostu najlepszy przejazd jakiejś osoby na danej trasie i będziemy mogli ścigać się z nim, aż w końcu nie pobijemy jego wyniku. Poza tym, specjalnie dla tej gry stworzony zostanie nowy kanał, z turniejami i wyzwaniami. Dzięki wygrywaniu w takowych dostaniemy dostęp do kolejnych i kolejnych i kolejnych i…tak w kółko! Dodatkowo sporządzone zostaną bardzo szczegółowe statystyki dla każdego gracza. Godzinami będzie można porównywać różnice w schemacie sterowania, kolizjach i dziesiątkach innych szczególików, jakie zostaną skrupulatnie zapisane przez konsolę i dane do wglądu posiadaczom Wii na całym świecie.
Widać rdzę
Jeśli o oprawę graficzną chodzi, to raczej daleko nowemu MK do ideału. Rzekłbym nawet, że jest zupełnie przeciętnie, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że to Nintendo, a nie jakaś zewnętrzna firma, odpowiada za produkcję tego tytułu. Owszem, jest kolorowo i różnorodnie, tu coś błyśnie, tam się zaświeci, ale jednak czegoś tu brakuje. Sonic Riders: Zero Gravity wizualnie prezentuje się lepiej, a pewne niedociągnięcia potrafi zamaskować monstrualną prędkością, jaką rozwija się podczas gry. Tutaj niestety tego nie ma i widać to gołym okiem – grafika jest prosta i raczej mało ciekawa. A animacja Mario robiącego wheelie, to po prostu śmiech na sali. Niestety, w jeden miesiąc Nintendo raczej tego nie poprawi, więc tutaj wędruje w ich stronę spory minus.
Jeśli macie Wii…
…i koniecznie chcecie sprawdzić jakiegoś racera, a przy okazji Excite Truck macie już ograny na wszelkie możliwe sposoby – możecie poczekać do połowy kwietnia i wydać trochę oszczędności na Mario Kart. Nie gwarantuję jednak, że Wam się zwróci. Aczkolwiek jeśli macie konsole podpięte do sieci i lubicie wyścigi w party-game’ingowej konwencji, to MK na Wii powinien zapewnić Wam dużo zabawy.
Czy ja wiem pograłbym w to sobie przy weekendzie ot dla przyjemności 😉 W końcu to Mario. . .