O tyle jest to ważne, o ile dzięki pracowitości i wytrwaniu można odblokować dodatkowe etapy specjalne będące źródłem większej ilości punktów.
Uspokajam jednak wszystkich maruderów – uzyskanie dostępu do tych często zabawnych i rozluźniających dodatków nie jest zbyt trudne. Mimo wszystko wytrwałość popłaca, bo znalezione elementy łączą się z najciekawszymi funkcjami dostępnymi w LBP.
Sony please, pimp my Sackboy!
Drużyna S
W każdym momencie zabawy mamy dostęp do naszego personalnego menu, w którym możemy dowolnie przebierać naszego podopiecznego. Zaczynamy od zmiany materiału, z którego wykonana jest laleczka. Następnie wybieramy fryzurę, nakrycie głowy oraz kolor i kształt oczu. W przypływie fantazji możemy mu dodatkowo doprawić nos, zęby, a nawet ogon! Kolejnym etapem jest dobranie stroju. Miłośnicy mody będą zadowoleni – do wyboru jest wiele różnorodnych ciuchów, część z nich tworzy tematyczne zestawy. Zawsze chciałeś być piratem lub robotem? Nie ma sprawy, w LittleBigPlanet nie ma rzeczy niemożliwych – możesz wcielić się w lwa lub różowy kwiatek (sic!), wszystko zależy od Twojej pomysłowości. Możliwość personalizacji laleczki to jednak dopiero początek. Z tego samego poziomu menu mamy dostęp do naklejek oraz przedmiotów. Jeśli pod lub aktualnie przechodzony poziom wydają się zbyt puste lub za mało kolorowe, nic nie stoi na przeszkodzie, aby przystroić go kilkoma kwiatkami lub czaszkami – według uznania. Ba, można zrobić zdjęcie Sackboyowi (specjalna opcja) lub sobie (za pomocą PlayStationEye), a następnie dosłownie wytapetować nim cały krajobraz. Prawdziwy raj dla miłośników modyfikacji.
Pamiętaj, żeby przyprowadzić dziewczyny
Uwaga…
LittleBigPlanet jest grą, w którą nie należy grać samemu, a tym bardziej bez dostępu do globalnej sieci. Czas na gwóźdź programu – multiplayer oraz społeczności. Każdy z dostępnych etapów może przejść maksymalnie czworo graczy. Wystarczą dodatkowe pady lub wspomniany wcześniej dostęp do Internetu. Większość etapów dostępnych w ramach oryginalnego scenariusza zawiera specjalnie wydzielone przejścia, przez które możemy się prześliznąć jedynie dzięki współpracy z innymi Sackboyami. Wszystko po to, żeby zdobyć jeszcze więcej punktów i ciekawych przedmiotów – tylko w taki sposób można trafić na te najbardziej unikalne. Wspominałem wcześniej o chwytliwych łapkach szmaciaków, które możemy dodatkowo wykorzystać, aby danego delikwenta przesunąć, strzelić po gębie (dosłownie) lub w ostatniej chwili złapać się jego nóg, gdy źle wymierzymy skok nad przepaścią. Tryb wieloosobowy jest całkowicie zintegrowany z grą, wystarczy wybrać dany poziom, a następnie kliknąć opcję „Play Online”. Automatycznie zostaniemy połączeni z innymi graczami lub, w oczekiwaniu na zbłąkane dusze, rozpoczniemy zabawę samotnie. Takie rozwiązanie niesie ze sobą pewien uciążliwy problem. Popularność tytułu sprawiła, że do LBP wdarły się frustrujące lagi oraz błędy. Media Molecule wraz z Sony wciąż poprawiają wydajność serwerów, dlatego sytuacja uległa pewnej poprawie. Gdy na chwilę wrócimy do naszego poda, możemy przeskoczyć do księżyca zawieszonego po lewej stronie – centrum zarządzania społecznością. Tam przeglądamy nasze statystyki oraz odwiedzamy i sprawdzamy osiągnięcia naszych przyjaciół z PSN.
Hmmm, myślę, że gra wiekopomna nie musi być przykładem soczystego hardcore gamingu. Przykładem jest wspomniany marian, którego brnięcie przed siebie i skakanie na przeciwników nie da się nazwać epickim. Fabuła o porwaniu księżniczki (o imieniu Peach(!!!)) jest co najmniej sklecona na kolanie a z czysto technicznej strony niczym się nie wyróżnia. Ale jak w to się gra, zapytacie? Ano tak, że jak się złapie pada to puszcza się go tylko podczas zaśnięcia (bynajmniej nie z nudów). Tak samo jest z LBP, przecież ta gra na dzisiejsze czasy żadnym rewolucyjnym pomysłem się nie wyróżnia- 2,5D, było! Robienie poziomów? Było! A spytacie jak w to się gra. . . ? Dla mnie właśnie takie gry są rewolucyjne. Okej, może GTAIV to jest killer i każdy musi w to zagrać. . . , ale jest to po prostu produkcja w którą włożono kupę kasy i w pewnym sensie była skazana na sukces. Jak to wszystko leci w przemyśle filmowym? Właśnie te małe perełki, są najbardziej cenione przez krytyków i widzów. Uderzając w sedno- autor tekstu zarzuca LBP, że nie ma rozmachu, epickiej fabuły itd. OK, dla każdego słowo „rewolucyjne” może znaczyć co innego, jednak chcę podkreślić że dla mnie produkcje, typu „coś z niczego” są rewolucyjne. Same w sobie może nie, ale za to to, co dzięki nim może się wydarzyć w przyszłości, jest rewolucyjne. Jestem pewny, że LBP pociągnie za sobą sznur gier opartych właśnie na „web 2. 0”, czy rozbudowanej interakcji gracza w świat gry. Wiem. że dla niektórych to właśnie girsy są przełomowe- może są, może nie są, ale dla mnie to właśnie LBP jest MałąWielkąRewolucją.
@ UP Mnie osobiście LBP bardzo urzekło. Zdecydowanie bardziej niż GTA IV cierpiące na syndrom mydlanej bańki. Mimo wszystko chciałem na koniec tekstu posilić się na obiektywne podsumowanie – bo choć gra jest rewolucyjna i magiczna, to taki typ zabawy nie każdemu musi pasować. Chciałem to podkreślić, tak aby oszczędzić rozczarowań.
W moim przypadku od zakupu LBP minął tydzień i nie wytrzymaliśmy. . co oznacza że nie bacząc na koszty kupiliśmy 3 pada. . (choć nie bardzo widzę jego zastosowanie poza LBP) ;)Dotychczas nic na PS3 nie dostarczyło nam tyle zabawy – a mówię o „znacznym” przekroju wiekowym). Gorąco polecampozdr. Enio
Ja to odpaliłem i nie urzekło. . . Ale dam tej grze jeszcze jedną szansę. Spróbuję zagrać z żoną :), która generalnie nie grywa. To będzie eksperyment.
Gralem w wersje beta z narzeczona, ktora tez nie grywa (raz na jakis czas odpala Soul Calibur IV). I zabawy bylo mase. Duzo smiechu, pozytywnych emocji. Polecam, wlasnie zamowilem wlasna kopie z dvd.co.uk
Ja również szczerze polecam,zabawa jest przednia,szczególnie wraz ze znajomymi na jednej kanapie:) nie raz spadałem z niej,śmiejąc się w niebogłosy:D HaHa. Ta gra jest po prostu genialna,mogę w nią grać godzinami wcale się nie nudząc a zawsze,gdy nuda zacznie już doskwierać,to odpalam kreator i sam coś tworzę:)
Little Big Planet nie miało być grą hardcore’ową, nie miało szokować grafiką jak Uncharted i być soczyste jak Gears of War. Ta gra miała przynieść hektolitry miodu, pokazać, że infrastruktura sieciowa Sony nie leży i kwiczy, że warto prełamywać bariery zamiast robić kolejnego need for speed’a,że gry łączą, nie dzielą. i wiecie co? Udało im się jak cholera. Media Molecule udowodniło, że warto czasem sypnąć kasą na oryginalniejszy pomysł, zaryzykować. Dla mnie nawet ocena 8. 5 jest w pewnym sensie krywdząca. Wiem, że V. nie lubi dawać wyższych ocen, ale nie można się zasłanić czymś, czego w istocie nie ma. Ta gra miała być mioda, nie brutalna; miała dawać mnóstwo możliwości, nie chwytających za serce scenek 30 minutowych. Ktoś powie, że to nic nie znaczy, dla mnie dowód, że świat jeszcze nie stoi na samych kontynuacjach. To bynajmniej nie jest gra na 8. 5, nie tym razem.
Ja tam wole gearsy :p nawet ze znajomym :pA dla rozluźnienia wole fable albo nawet brain’a :p
Fajnie się grało z żoną w single playera we 2 do samego końca. Teraz gdy został mi tylko multi przez neta jakoś nie chce mi się szuuukac jakis fajnych leveli bo nie zawsze te najbardziej popularne są fajne no i brakuje mi jakiegoś większego celu w LPB after single player. nie buduje leveli wiec nie zbieram stickersów i innych itemów a granie dla ilosci pktów i statystyk mnie już tak nie przyciąga jak single player z super planszami i prostą ale zawsze fabułą. Teraz gramy od czasu do czasu w multi. . . czegoś mi brakuje. . .