Najważniejsze pytanie jakie możecie zadać po przeczytaniu tytułu i leadu wiadomości brzmi zapewne tak – no dobrze, to kiedy zaczynają się te targi? Już odpowiadamy. GDC 2009 rozpocznie się 23 marca tego roku w San Francisco. W trakcie Game Developer’s Conference studio BioWare pokazać ma drugą odsłonę znakomitego Mass Effect.
Wystąpienie pracowników studia będzie się koncentrowało na procesie budowania etapów zawartych w grze. Twórcy drugiej części Mass Effect twierdzą, że wyciągnęli wnioski z krytyki jaka spłynęła na właśnie ten element ich produkcji po premierze jej pierwszej części. Teraz obiecują, że ich nowa metoda tworzenia etapów maksymalizuje ich jakość a minimalizuje koszt i czas pracy potrzebny na ich stworzenie. Może to więc być bardzo ciekawe wystąpienie, choć my oczywiście najbardziej nastawiamy się na sprawdzenie jakichkolwiek materiałów z gry. Mamy nadzieję, że pod koniec marca pokażemy wam pierwsze z nich.
Póki co zapraszamy was do recenzji pierwszego Mass Effect, w której pisaliśmy między innymi o tych kiepsko zaprojektowanych planszach. Recenzję wersji konsolowej znajdziecie tutaj, a pecetowej w tej części Valhalli.
Bardzo ważna wiadomość. Moim zdaniem jedna z najważniejszych tego roku w świadku elektronicznej rozrywki. Pierwsza część była (jest) dla mnie jedną z najlepszych gier jakimi miałem przyjemność się bawić. Jako że nie jestem fanem RPG, ponieważ kojarzą mi się z lochami, czarami, machaniem mieczem – nie moje klimaty, nigdy nie byłem fanem okultyzmu. Wyjątkiem jest Diablo, ale przez miłośników nie jest on uważany za klasyczne RPG, może dlatego mi się podoba. W ME najbardziej przypadła mi do gustu nieliniowa fabuła, kilka zakończeń i etapy z trudnymi do podjęcia decyzjami. (Zgadnijcie jak postąpiłem z Wrexem 😉 O wspaniałej i realistycznej grafice i klimacie SF nie wspomnę. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to monotonia side questów i glitche w postaci doczytywania tekstur. Nie będę się rozwodził na temat niedociągnięć, ponieważ temat był wałkowany wielokrotnie, nie tylko na Valhalli. Dodam tylko, że ostatni z problemów można częściowo naprawić dzięki NXE i instalacji na twardym. Jedym słowem rewelacyjna pozycja, dzięki której polubiłem RPG. Początkowo, będąc pod wpływem Bioware, po ukończeniu ME i niedosycie, nabrałem nawet ochoty na KotOR. Gdy jednak emocje opadły odezwał się we mnie fan Startreka (nie mylić z fanboyem, bo to ostatnio bardzo modne), który podobnie jak w przypadku czarów i innych mieczy, nie trawi Star Wars, więc zrezygnowałem. Bring Down the Sky ściągnąłem, ale jeszcze nie miałem okazji zrobić z wiadomego powodu – braku czasu. Czas wygospodarować parę godzin, może w weekend. . .
Ołjeee. ME2 to jest to co tygryski lubia najbardziej. Oczekuję tego sequela jak żadnego innego w ostatnich latach. Po czterokrotnym skończeniu dzieła Bioware jestem takim fanbojem efektu masy, że szkoda gadać 😉 Ta gra to jest miód w najczystszej formie głównie jeśli chodzi o stworzone uniwersum i historię opowiedzianą w jedynce.
tylko żeby nie było tych identycznych planet pobocznych z tym samym budynkiem i tym samym robalem:)
Soxol, właśnie ten punkt był najbardziej krytykowany przez graczy.
Chyba to mieli na uwadze, bo poza tym za wiele poprawiać nie muszą.
Watpie ze bedzie lepszy, jesli juz w 1 czesci widac bylo ze kompletnie nie maja pomyslu co umiescic w grze by rozgrywka nie trwala 2h. Wszystkie lokacje poza kluczowymi to byla jawna kpina. Te same zabudowania, ci sami wrogowie. Zal dupe sciska. Poza tym gra byla smiesznie latwa i mozna ja bylo przejsc samemu. Towarzysze tylko niepotrzebnie zabierali expa i wlazili przed lufe. A jak do tego dodac jeszcze beznadziejnie krotkie i niezroznicowane dialogi, to naprawde mozna bylo sie zalamac. Mnie dodatkowo kluly w oczy nedzne textury z X360.
Chcę tylko przypomnieć, że EA jakiś czas temu wykupiło Bioware, więc MS2 niekoniecznie może być lepsze od poprzednika.
A co ma piernik do wiatraka?
a to że po czasie lokowania gotówki przychodzi czas zbierania owoców. . . a jeśli chodzi o zbieranie owoców to EA niestety preferuje metodę spalonej ziemi
Tak jasne. Szczególnie jak pomyślę sobie o nowych IP, które EA w tym roku zaprezentowało. Ma to wiele wspólnego z jakością tego ambitnego rpega. Mówi nam, że EA nie chce iść na łatwiznę.
Tylko tyle widziałeś grając w ME? Gratuluję. Wiecznemu narzekaczowi Borowince też gratuluję 😉
Tego ze zbadalem wszystkie zakamarki i widzialem cala ta fuszerke? 😛 Nie ma sie co oszukiwac, ME to kilka lokacji i kilku powtarzajacych sie ufokow. Nawet bronie sa praktycznie identyczne, tylko zmienia sie kolorek czy cos. Moze gdyby gra nie byla reklamowana jako mega hit, to bylbym dla niej bardziej laskawy w ocenach.
Człowieku w tą grę nie gra się dla lokacji. To, że ME jest niedorobiony każdy wie ale na miłość boską jak można pisać o kaszanie gdy gra oferuje tak wspaniałą historię i niezwykle spójne uniwersum? Sam leksykon jest świadectwem ogromu pracy włożonego przez Bioware by stworzyć futurystyczny świat i opowiedzieć niesamowitą, pełna znakomitych momentów historię. A problem z małą różnorodnością kompleksów podziemnych i naziemnych oraz z małą liczbą planet do odwiedzenia wynika podobno z pośpiechu jaki Microsoft wymusił na Bioware, które od dobrych 6 miesięcy się spóźniało z wydaniem gry. Jak wszyscy widzimy wyszedł wcześniak bo w listopadzie 2007 roku gotowy był main guest ale cała reszta była w powijakach. Ekwiwalentów Cytadeli powinno być w ME conajniej pięć sztuk, a dostaliśmy zaledwie planety głównego wątku i nic ponadto. Mając na uwadze wytknięte wyżej błędy i tak nie jestem wstanie napisać, że gra jest kiepska. Zresztą Bioware nigdy nie potrafił robić „otwartych” gier jak czyni to Bethesda. Oni zawsze stawiali na jakość opowiadanej historii oraz dawali graczom pseudo wolność vide Kotor, Jade Empire czy właśnie ME. nie zmienia to faktu, że jeśli ktoś szukał gry z możliwością odwiedzenia setek planet to wybrał zły tytuł. PS: Boro – uważam, że od jakiegoś roku może dwóch masz absolutnie problem z zaakceptowaniem większości gier na rynku. Moim zdaniem wyrastasz z grania. Mam tylko nadzieję, że gdy będę w twoim wieku 😉 nie dorwie mnie ta przypadłość.
Zagram chętnie ale cudów się nie spodziewam i racja jak znowu będą planety z jedną i tą samą bazą, kupką kamieni i kilkoma innymi stałymi fragmentami to się rzucę z okna.
Historia tez wcale nie jest niczym niezwyklym, bo cos podobnego miales w Star Trek Elite Force II, ktory byl znacznie mroczniejszy i gralo sie w to tak, ze miales wrazenie ze uczestniczysz w filmie ST. Encyklopedia faktycznie jest rozbudowana, ale to akurat nie ma kompletnie wplywu na sam swiat. Bo co z tego, ze sobie poczytam epopeje narodowa, jesli na owej planecie sa 4 kamienie, a z omawianymi ufokami pogadac nie mozna, zahandlowac itd? 😉 Gra powinna byc wywazona i tyle. Masz racje za to, ze kompletnie nie moge strawic wiekszosci gier. Ale to dlatego, ze ida na komerche i to po najmniejszej linii oporu. W kinie czy muzyce jest dokladnie to samo. Niestety dla mnie ostatnie lata to wiele zaprzepaszczonych potencjalnie fajnych gier. Nawet Bioshock, ktory mi sie podobal, pod koniec juz mnie przyprawial o mdlosci. Ewidentnie widac ze nikt nie robi porzadnego planu gry.
o rety boro jest growym leśnym dziadkiem 😉