Might and Magic to seria gier RPG, która kojarzy się przede wszystkim z komputerami, ale i na komórkach zabraknąć jej nie mogło. Może to jeszcze nie są czasy pozwalające stworzyć skomplikowany system awansu bohatera, wpływu życiorysu na jego osobowość, czy zmian wyglądu pod wpływem odniesionych ran, ale i tak programiści z Gameloft zmajstrowali nam kawałek bardzo ciekawej gry, łączącej w sobie elementy RPGa z odrobiną wyrafinowanej akcji.
Wielki plus dla ekipy Gameloft za rozmach dzieła.
Moc i magia
Była wersja do kasyn…
W aplikacji tej wcielamy się w postać Evana, młodego rycerza, który jest jeszcze zagubiony w całym otaczającym go świecie, skomplikowanej sytuacji politycznej oraz relacjach panujących między najwyższymi jednostkami władzy. Jak na razie słaby i niedoświadczony, z czasem jednak poznaje tajniki miecza oraz magii (kolejno zdobywa władzę nad rozmaitymi żywiołami), a te przydadzą się nie tylko do walki z podłymi kreaturami, ale też do pokonywania rozmaitych pułapek.
Bestie rozmaite czyhają tylko by zranić, ugryźć czy postrzelić. Są nietoperze, szkielety, orki, mroczni rycerze, obserwatorzy, od czasu do czasu pojawia się też silny lord demonów, a w finale… Sami zobaczycie.
Do tego cały czas trzeba mieć się na baczności, bo groźne pułapki równie chętnie uszczuplą pasek energii Evana – na szczęscie na to akurat znajdzie się rada w postaci leczniczych ziół.
Z rozmachem!
…teraz pora na komórki
Całość rozgrywki sprowadza się do przemierzania krain (całkiem różnorodnych, obfitych bowiem w tradycyjne trawiaste skały i urwiska, lodowe tereny, a także pełne niebezpiecznej lawy podziemia), walczenia z potworami, unikania pułapek, wykonywania mniej lub bardziej skomplikowanych questów… a wszystko to splecione w naprawdę sensowną całość dzięki nici fabularnej. Fabułę twórcy obmyślili sobie całkiem nieźle, pojawiają się niespotykane zwroty akcji, identyfikujemy się z bohaterami – poznanymi później Lorean i Kayne’m – a wywarcie takiego wrażenia na graczu w nieco ponad dwustu kilobajtach jest czymś wartym pogratulowania.
Podczas zabawy najbardziej zaskakuje fakt, że trwa ona naprawdę długo. Kilkukrotnie byłem przekonany o końcu gry, tymczasem w miejscu tym zaczynał się po prostu kolejny rozdział opowieści Evana. Na dodatek wszystkie wydarzenia z jego życia są ze sobą połączone animacjami stworzonymi na silniku gry – całkiem efektownie wygląda jak kilkanaście komórkowych rycerzyków toczy bitwę imponującą rozmachem największym bitwom w historii literatury/kinematografii fantasty. Zagrać absolutnie trzeba, bo jest to pewna godzina, a może i nawet dwie świetnej rozrywki. Wielki plus dla ekipy Gameloft za rozmach dzieła.
Dziś miało być o zupełnie czymś innym, jakaś samochodówka czy coś w ten deseń, ale… całkiem spontanicznie trafiła się gra, która wciągnęła mnie do reszty i po raz kolejny udowodniła, że nie doceniamy możliwości telefonów komórkowych.
grałem w tą gierke. . . wcale nie jest extra :-/
czemu?
Nie wiem jak bardzo trzeba miec masochistyczne sklonnosci, aby katowac sie gra w cokolwiek na malutkim wyswietlaczyku telefonu. . . zadziwiajace!