W porządku – grając na PC trzeba wydać duuuuużo, nawet biorąc pod uwagę niższe koszty gier. Jeśli chcemy pograć na tak zwanym „wypasie” musimy raz na rok wymienić kartę graficzną, a co jakiś czas dopada nas też wymiana procesora/mobo, monitora i czego tam jeszcze potrzeba. Konsolkę podpinamy do telewizora zaraz po zakupie i kilka dobrych lat grania mamy zapewnione. Proste? Oczywiście, że tak, jeśli nie weźmie się pod uwagę, że dla fanatyków grania na PC samo upgrejdowanie może być doskonałą zabawą.
Jednym z moich pierwszych felietonów na „nowej Valhalli” było przedstawienie upgrejdowania peceta, konfiguracji, konsultacji, patchowania i tweakowania jako straszliwej mordęgi. Rozwodziłem się nad tym, jak to biedny piecowiec musi się najpierw namęczyć, żeby w ogóle odpalić grę, jak to zmniejszone detale, huk zasilacza i niedopracowana grafika ze względu na kiepską konwersję dobija biednych graczy na PC. Pewnie niektórych dobija. Ale innych z pewnością bawi i cieszy.
Bo jeśli spojrzeć z innej perspektywy, okazuje się, że pecet to takie klocki LEGO dla dorosłych. Godziny ślęczenia w Internecie i szukania odpowiednich dla siebie komponentów mogą być zmorą. Ale mogą być też pasjonującą przygodą, niesamowitą wyprawą w świat techniki, co więcej – rozrywką niezwykle edukacyjną. Łącząc wszystko w całość zyskujemy wiedzę, która w przyszłości może nam się przydać nawet w życiu zawodowym! Niejeden fan gier na PC, który przez całe noce siedział nad odpowiednią konfiguracją dla swojego peceta, pracuje teraz w pomocy technicznej jakiegoś sklepu albo producenta oprogramowania. Bo jego wiedza jest bezcenna – on peceta zna na wylot.
Z doświadczenia wiem, że próba odpalenia gry i dopracowania ustawień może być pożerającą wiele godzin agonią, ale z drugiej strony – nie ma nic bardziej satysfakcjonującego, niż ostateczne dopięcie celu, uruchomienie jej w wysokich detalach i z odpowiednią ilością klatek na sekundę. Siedzenie przez trzy dni nad kawałkami komputera i kolejne próby złożenia go do kupy mogą być straszne i pełne najgorszych przekleństw. Ale kiedy wreszcie BIOS przestanie pipczeć niewiadomym kodem (którego dodatkowo nie da się rozszyfrować za pomocą Googla) i pojawi się upragniony POST… tego uczucia nie da się opisać. Zwycięstwo, zwycięstwo i jeszcze raz zwycięstwo. Większe chyba nawet, niż pokonanie ostatniego bossa na ostatniej planszy. Bo zwycięstwo W REALU.
Staram się ostatnio odpalić Civilization IV w mulitplayerze. Dwie oryginalne, te same wersje gry, widzę się z kolegami w przeglądarce GameSpya, firewall zdjęty, niby wszystko działa, ale przy próbie rozpoczęcia gry nie umiemy się wzajemnie znaleźć. Wywala nam timeout. Powód? Nie mam pojęcia. W innych grach wszystko działa w porządku. Czas trwania takiego stanu? Już ponad tydzień, a codziennie próbujemy przy różnych ustawieniach i na różnych komputerach. Patchowaliśmy, szukaliśmy, przeglądaliśmy fora – nic. Tak naprawdę wspominam o tym, bo mam nadzieję, że może ktoś miał podobny przypadek.
Ktoś powie – katastrofa. Najlepszy przykład na to, jak PC wypija krew i duszę swoich fanów. Jak marnuje nasz czas. I pewnie to wszystko prawda. Ale kiedy to wreszcie ruszy, kiedy nie wywali timeoutu, kiedy znajdę rozwiązanie, kiedy przełączę odpowiednią zworkę i zamiga zielona lampka… tej chwili triumfu nikt mi nie zabierze.
A na konsoli? Proste. Wywali ci czerwony okrąg śmierci to już po tobie. I nadziei nie ma.
W pełni się zgadzam z autorem artykułu. PC to klocki lego dla dorosłych. Choć za sprawą core 2 duo i kart z serii 8800 na PC już od dwóch lat działa wszystko na maksymalnych ustawieniach i nie zapowiada się aby w ciągu najbliższych 2 latach któraś z gier miała nas zmusić do upgrade. Nie mogę tego samego powiedzieć o konsolach – gry multiplatformowe, które miałem okazję potestować na PS3 – Assassins Creed, Conflict Denied Ops, Darkness, GTA 4, Black Site Area 51 wyciągają ledwie 25-30 klatek.
Chciałbym żebyś się nie mylił, ale jakoś nie mogę w to uwierzyć, że za dwa lata na takim zestawie pograsz w najnowsze produkcje z ustawieniami „high – very high” w konkretnej rozdzielczości.
Widzę, że autor wie o czym pisze . . . prawie :)z większością tekstu się mogę zgodzić bo dobrze pamiętam jaka to radość po zmodernizowaniu komputera odpowiednim skonfigurowaniu, znalezieniu najbardziej wydajnej wersji detonatorów i odpaleniu tej gry dla której się tą modernizację wykonało. Satysfakcja nie do opisania. Nawet pracowałem przez kilka lat jako techsupport w krakowskim pogotowiu ratunkowym i kilku innych firmach, ale teraz zrezygnowałem z tego i zostałem kierowcą autobusów a na dodatek jestem szczęśliwym posiadaczem X360 i koniec z upgradami konfiguracją i szukaniem odpowiedniej wersji sterowników, jedynie nad czym się zastanawiam to czy zagrać sobie czarnym, białym a może różowym padem ;)I całkowicie się nie zgadzam z ostatnim zdaniem, 3 czerwone światełka oznaczały dla mnie jedynie przerwę w graniu, najgorsze w tym było to że był to okres świąt Bożego Narodzenia i UPS opóźnił dostawę konsoli. Więc nie mogę powiedzieć że nadziei nie ma i jest już po mnie bo to straszna nie prawda i wprowadzanie ludzi w błąd. Znam nawet osobę która 2 krotnie wysłała przerobioną konsole do serwisu i dostała od MS nowego pada bo odesłali wadliwą konsole z powrotem. Nadzieja zawsze jest, tylko trzeba patrzeć w odpowiednią stronę 😉
Oczywiście nie twierdzę że to już totalna klapa, chodziło mi o to, że „sam sobie Xboxa nie naprawisz” 🙂 Z pecetem jest inaczej.
Do > KatmayTo jest wyraz moich nadziei. Ale na razie prawda jest taka, że:- Assasins Creed (nowa gra) chodzi ultra płynnie- UT3 po tych kilku miesiącach od premiery działa dzisiaj znacznie lepiej na moim komputerze niż w okolicach premiery. Podobnie z Bioshockiem. – Race Driver Grid (najnowsza gra) – działa znacznie płynniej niż Colin Dirt- Call of Duty 4 też działa mi dzisiaj płynniej niż gdy kupiłem grę kilka miesięcy temu. Podsumowując – NVIDIA intensywnie wspiera karty 8800, podobnie robią producenci gier a w szczególności EPIC ze swoim Unreal Engine 3.
w czerwcu wychodzi nowa generacja kart graficznych, ktorych wydajnosc wg wstepnym informacji ma byc wieksza o okolo 80%. . w grudniu wychodzi Nehalem, nowy procesor Intela. . . coz, zycze powodzenia, w graniu na Twoim obecnym sprzecie za 2 lata plynnie w gry (w sensownej rozdzialce i detalach ) :>
Ja tam od 2lat nie upgraduje komputera i wszystkie gry we flashu chodzą mi płynnie ^^
modernizacja co roku??? Chyba jak się składa nową konfiguracje na ślepo. Sprzęt jaki półtora roku temu złożyłem za ok 2,5 tys. działa wydajnie, cicho (co było priorytetem) i (odpukać) niezawodnie. Najnowsze produkcje działają płynnie i bez zarzutu. Oczywiście gdybym słuchał branżowych demagogów musiałbym już zmieniać konfigurację a tak i ram i grafika mają bezpieczną rezerwę (grafika to w sumie był olbrzymi koszt, ale opłaciło się). Co więcej naprawdę nie muszę go wybebeszać co 5 minut i grzebać w BIOS`ie nie robię tego odkąd złomowałem pentium 200 MMX. Te klocki lego dla dorosłych to już odeszły do lamusa, dziś wystarczy przez niecały miesiąc przejrzeć fora by raz a dobrze stworzyć dobrą konfigurację i potem otwierać skrzynkę tylko by usunąć nadmiar kurzu. Czasy kiedy na 8 ramu próbowałem odpalić mortal kombat (trilogy chyba) wymagający 16 (udało się działał :D) już mnie nie kręcą, sprzęt ma działać, a dłubanie pozostawiam zapaleńcom.
Oj tak modernizacja blaszaka jest bardzo wciągająca. Niedawno mówiłem sobie, że kupie konsole i dam sobie spokój z upgradowaniem blaszaka bo przeciez mam laptopa na którym pracuje i grywam w strategie ale. . . jak Nvidia przedstawiła serie GT200 i Intel szykuje się na Nehalemy znów ten „popęd” wzmógł 😉
Nadchodzą nowe karty i procesory, mamy jednak bufor w postaci XBoxa360 i PS3 który (mam nadzieję) utrwali wymagania gier na poziomie zbliżonym do obecnego. Zakładam, że Crysis 2 będzie działał płynniej od części pierwszej natomiast Call of duty 5 oraz nadchodzący Medal of Honor nawet jeśli będą miały 2 razy większe wymagania, to i tak powinny działać płynniej niż obecne multiplatformowe gry konsolowe. Call of Duty 4 oraz Medal of Honor Airborne działają mi obecnie przy wszystkich maksymalnych ustawieniach z płynnością przekraczającą 75 fps /nominalna częstotliwość odświerzania pionowego monitora/.
Ja na sam komputer wydałem ok ~2400 PLN. Rozmyslałem sporo nad konsolą i ostatecznie wybrałem PC. Piorytet to cena gry oraz polonizacje, które uwielbiam, aczkolwiek angielski mi nie przeszkadza. Telewizora LCD nie posiadam wiec po skalkulowaniu na sprzęt grający musiał bym wydać ok ~4000 PLN. X360 ~1200 + LCD 37 ” ~3500 + gra na początek. Modernizacje komputerów sprowadzam do kupna zupełnie nowego po uprzednim, dokładnym zorientowaniu się co jest na topie w rozsądnej cenie.
Sam jestem „konsolowcem” i w swoim życiu miałem dwa kompy do grania. Choć jako tako nie narzekałem, to nigdy nie odnajdywałem żadnej przyjemności w grzebaniu w ustawieniach. Zawsze coś mogło być pewnie lepiej, ale ja wolałem po prostu odpalać grę i zaakceptować ją „jak jest”, aniżeli szukać ulepszeń. Wy możecie sobie te pierdoły chwalić, ale dla mnie nie ma to nic wspólnego z graniem.
„skąpy płaci dwa razy” – jak ktoś kupuje sprzęt z niższej półki to nic dziwnego, że co pół roku musi wymieniać. jeśli kupisz z najwyższej masz gwarantowane 2 lata gry
Wydanie 2 tys. na kartę graficzną nie daje pewności że za rok będzie można grać na „very high” zawsze pojawi się coś co zmusi ludzi do wymiany na nowszą serię (np. DX10,11,12. . 63525) Rok kalendarzowy to w świecie sprzętu komputerowego 2-3 generacje nowości. Wspaniały Far Cry 2 który wymaga do płynnego grania z wszystkimi efektami karty GTX280 ^^W granie na PC wkalkulowana jest częsta zmiana sprzętu bo PC jest dla zapaleńców. Jak komuś to nie pasuje to kupuje konsole.