W ostatnim wywiadzie dla magazynu 1UP David Jaffe – mój prywatny idol, a po godzinach twórca God of War – zaczął się głośno zastanawiać, czy rynek konsol nie zmierza do unifikacji. „Być może będzie tak, że wkrótce będzie tylko jedna konsola na rynku, bo pisanie exclusivów, będzie aż tak nieopłacalne” – zauważa Jaffe. Jakkolwiek obrazoburczo nie brzmi to stwierdzenie, nie jest do końca pozbawione sensu.
PlayStation 3, Xbox 360, Nintendo Wii. Każdy z tych sprzętów ma totalnie inną architekturę, a przenoszenie tytułów z jednej konsoli na drugą to prawdziwa udręka. Widać to w szczególnej jaskrawości, gdy się spojrzy na konwersje gier na PlayStation 3. Call of Duty 3 nie jest dziełem amatorów, ale na konsoli SONY, klatkuje i ma obciętą paletę kolorów. To dlatego, że PS3 jest za słabe? Nie bardzo. Jest po prostu zupełnie inne niż główna platforma (w tym wypadku Xbox 360). Przez jakość portu sprzedaż spada. Nikt nie chce grać w grę, która została okrzyknięta marnym przeniesieniem produktu, a na ogół dobrze sprzedaje się tylko główna, docelowa wersja.
To teraz wyobraźcie sobie, że na rynku istnieje tylko jedna konsola. Nazwany na przykład „X-Nintendostation 360”. Sprzęt mógłby być nawet produkowany przez kilku podwykonawców (na zasadzie licencji trzaskały by go fabryki Panasonica, Sharpa itd.), ale nie różniłby się specyfikacją. Microsoft dałby strukturę Live, Sony procesor Cell, a Nintendo zajęłoby się projektem kontrolera. Nie byłoby żadnych producentów 1st, 2nd party. Wszyscy twórcy oprogramowania konkurowaliby między sobą. Zupełnie tak jak teraz na rynku PC… Fajna wizja?
Nie mam zamiaru mocno się zastanawiać nad realnością takiego scenariusza, bo dla mnie to czyste science-fiction. Trzeba jednak przyznać, że teoria pana Jaffe posiada parę kilogramów swoistego uroku. Szczególnie ucięcie fanbojostwa konsolowego, które ostatnio panoszy się gdzie popadnie. Jedna platforma, dałaby producentom równe szanse pod względem techniki i musieliby konkurować nie tylko na liczbę poligonów, ale też na jakość i świeżość rozgrywki. A to już brzmi świetnie.
Tu przyszedł czas na małą dygresję. Dzisiaj ruszy cykl artykułów, w którym wypunktujemy i opiszemy najgorętsze tytuły, jakie w tym roku uderzą na każdą z platform. W pierwszym odcinku, czyli dzisiaj, przyjrzymy się zapowiedziom na Xboxa 360. Trzeba przyznać, że platforma Microsoftu to ostatnio żywy ogień. Jutro przeczytacie o premierach na Wii, natomiast pojutrze, na stół chirurgiczny położymy PlayStation 3.
niestety to jest chyba niemozliwe . . . a szkoda. . firmy napewno sie nie dogadaja w tych kwestiach . . .
mądre słowa, taki obrót rzeczy nie jest możliwy, to jest pure SF 🙂
„Nie byłoby żadnych producentów 1st, 2nd party. Wszyscy twórcy oprogramowania konkurowaliby między sobą. Zupełnie tak jak teraz na rynku PC… Fajna wizja?” – doprowadźcie do upadku Nintendo, MS i Sony, tak by zostały tylko komputery osobiste bez konsol 🙂 i proszę bardzo, jedna platforma, konkurencyjny rynek :)słabe porty były od zawsze, a CoD3 na PS3 jest słaby głównie dlatego, że goście musieli się strasznie spieszyć, bo Sony chciało mieć hicior na start.
Wiesz, ja uwazam ze mozliwe jest to, co się komuś opłaca. A idąc tokiem myśli jaffego, unifikacja konsol opłacałaby się wszystkim. Chociaż też wątpię, żeby do tego doszło.
Konkurencja w temacie „sprzętostwa” to czysta bzdura, sprawdzająca się tylko na starcie sprzedaży danej konsoli. „Bo PS3 ma 2 tryliony procesorów, a XBOX tylko 1. 9”, „Bo Wii ma najlepszy kontroler, obsługiwany myślami, a do innych trzeba uzywać rąk”, itd. itp. To wszystko tylko czcze przechwałki producentów, które to trafiają do graczy nie mających w zasadzie bladego pojęcia czym to się to tak naprawdę je. Dla przykładu mogę podać moją skromną osobę – od lat zawodowo zajmuję się technologią komputerową w dość szeroko pojętym zakresie, wiem trochę o czysto technicznych aspektach budowy rozmaitego harware’u, a i tak czytając specyfikacje techniczną PS3 i zasady działania jednostek CELL, pogubiłem się po jakiś 5 minutach. Dla przeciętnego gracza, takie opisy mocy sprzętowej nic nie znaczą. Wszystko, WSZYSTKO zweryfikują gry. To jak będzie sie w nie grało i jak będą wyglądały, a co za tym idzie prawdziwa konkurencja w zasadzie sprowadza się tylko i wyłącznie do tematu samych gier. Tłumaczenie, że ktoś się spieszył z konwersją, albo że miał akurat katar czy inna dolegliwość, nic nie znaczy dla gracza – słaby tytuł pozostaje słabym tytułem. Także wizja „X-Nintendostation 360″ (fantastyczna nazwa imo) jest całkiem możliwa, może nie teraz, może nie w następnym pokoleniu konsol ale kiedyś na pewno.
Kretyńska wizja jak dla mnie. Jedna platforma=brak konkurencji=monopol na sprzęt konsolowy, nic dobrego by z tego nie wynikło. Ja podziękuje, nie chcę w przyszłości płacić za konsole 6tys. zł;)
w jakiej przyszlosci? premiera ps3 w Polsce ponoc w kwietniu 😉
„nie chcę w przyszłości płacić za konsole 6tys. zł;)”To nie brak konkurencji winduje (czy będzie windował) ceny konsol, tylko stopień zaawansowania technologicznego. Pewnych produktów nie da się po prostu sprzedać poniżej danej granicy cenowej, bo strat spowodowanych sprzedażą hardware’u poniżej kosztów produkcji, nie zrównoważą nawet sprzedane w dużych ilościach exclusivy. Zresztą jak pokazały ubiegłe lata, cały technologiczny światek dąży do pewnego rodzaju unifikacji (rozmaite fuzje dużych firm, wspólne kontrakty, inwestycje itd). Już w dzisiejszych czasach walka o klienta staje się ważniejsza niż sama konkurencja z innymi firmami. Coraz bardziej opłaca się współpracować niż konkurować, Dlatego wizja jakiejś wyimaginowanej, konsoli przyszłości („X-Nintendostation 360” hehe), nie jest wcale taka niemożliwa i kto wie, może cena będzie bardziej przystępna dla szarego człowieka, choćby z powodu rozłożenia kosztów produkcji.
X-Nintendostation to jest mrzonka, przynajmniej jeżeli patrzy się na to z aktualnego punktu widzenia – i już nie chodzi nawet o to, że MS i Sony drą koty. Konsole powstały ewolucyjnie z modelu standardowego, w którym sprzęt był niezależny od gier i który nadal rządzi światem PC – a ewolucja się nie cofa, zwłaszcza gdy odnosi sukcesy. Jeżeli te trzy firmy połączą się w jedną i wydadzą „wspólną” konsolę, to od razu znajdzie się firma czwarta, która wypuści swoją zabawkę i wszystko będzie po staremu.
„Jeżeli te trzy firmy połączą się w jedną i wydadzą „wspólną” konsolę, to od razu znajdzie się firma czwarta, która wypuści swoją zabawkę i wszystko będzie po staremu. „Niekoniecznie, pomyślmy, ile firm oprócz wielkiej 3cy, jest aktualnie w stanie zaprojektować od podstaw i wyprodukować kolejną konsolę? Jakoś nic nie przychodzi mi do głowy i nie chodzi tu o kwestię gotówki, ale o doświadczenie na rynku.
@10 cóż. Szczerze mówiąc mogłoby się tego trochę uzbierać. Panasonic, Philips, Apple. Nawet IBM mógłby się szarpnąć, gdyby nie bardziej opłacało mu się robić części, które nomen omen można znaleźć w PS3, X360 i Wii. 😉
ja bym stawiał na Apple i Electronic Arts – wiem, że ci ostatni nie pójdą w tym kierunku, ale wyobraźcie sobie, że zrobią swoją konsolę (nawet wspólnie!) i wszystkie te licencjonowane taśmówki EA, które sprzedają się w takich dzikich ilościach, wychodzą tylko na tą ich konsolę?
Wizja niby piękna, ale jednak nie za bardzo wierzę w to, że monopol byłby dla klienta korzystny. Jeżeli taki zunifikowany producent „X-kloc-nekst-dżenerejszyn-stejszyn” nie czułby konkurencji, to po prostu nie starał by się swojej roboty dobrze robić, bo przecież ludzie i tak to kupią z powodu braku alternatywy. Może i developerzy gier by między sobą konkurowali, ale system operacyjny tej konsoli zaraz byłby pełen dziur jak WinZgroza (ale nadal prosty w użyciu). 🙂
Panasonic i Philips produkują wszystko od odkurzaczy do wibratorów i w dziedzinie rozrywki nie maja żadnego doświadczenia. IBM produkuje tyle zaawansowanej elektroniki, że raczej nie będą się pakować w tego typu projekt. Apple już teraz wiele straciło na decyzji budowania jednostek na Intelu, poaztym w dziedzinie elektronicznej rozrywki również nie maja doświadczenia. Z wymienionych pozostaje jedynie EA, ale trzepiąc tyle kasy na produkcji gier, raczej nie będą chcieli ryzykować strat, spowodowanych ewentualnym fiaskiem przedsięwzięcia.
ale za to mają dużo pieniążków, za które mogą wynająć ludzi z know-how, zwłaszcza że takich nagle znalazłoby się bardzo dużo na rynku, bo gdy trzej giganci zlewają się w jedno, to nie potrzebują trzech działów sprzedaży, trzech działów PR i trzech działów rozwojowo-badawczych 😉