Nie gęsi
Początek posiada intuicyjnie zrealizowany system przeprowadzania rozmów. W przeciwieństwie do chociażby Sheparda z Mass Effect, nasz bohater jest totalną niemową (tzn. wydaje z siebie okrzyki w czasie walki, ale to jedyny moment, kiedy go słyszymy). Dialogi to zaś sprawdzone w wielu grach rozwiązanie „drzewkowe” – na jedną wypowiedź mamy kilka odpowiedzi, każdą zabarwioną innym nastawieniem. Zależnie od charakteru postaci takie czy inne zachowanie prowadzi nas do uzyskania wymaganych informacji bądź też zrażeniem rozmówcy. W trakcie rozwoju alter ego otrzymamy możliwość „dorzucenia” punktów do możliwości naszej perswazji. Zwłaszcza w końcowych etapach potrafi to uratować nam skórę. A jeżeli nie po dobroci, zostaje zastraszenie…
Oghren
Rodzime wydanie Dragon Age nie mogło się obyć bez pełnej polskiej wersji językowej. Electronic Arts stanęło w tej części na wysokości zadania i wywiązało się z niego niemal wzorowo. Od strony tekstowej nie zauważyłem zbyt wielu błędów – w jednym miejscu przewinęło mi się nieprzetłumaczone słowo, gdzieś beczkę nazwano workiem, trafiła się jedna literówka, poza tym jest to jednak przykład naprawdę dobrej lokalizacji. Zaznajomieni z polską plejadą aktorską usłyszą wiele głosów znanych z teatru, telewizji, kina czy radia. Osobiście żywiłem skryte nadzieje, iż ponownie usłyszymy Piotra Fronczewskiego jako narratora, po zapoznaniu się z grą stwierdzam jednak, że dobrze się stało, iż dostał on inną rolę. Ośmielę się nawet stwierdzić, że Pan Piotr brzmi w roli Stena lepiej niż „oryginalny” Mark Hildreth. A może to po prostu urok i głębia jego głosu?
W naszej wersji usłyszymy między innymi Jana Kulczyckiego jako Duncana, Monikę Szalaty w roli tajemniczej Morrigan, Jacka Kopczyńskiego grającego Alistaira czy Jacka „Geralt” Rozenka jako… o tym już musicie przekonać się sami. Do samej gry artystów nie mam większych zastrzeżeń, natomiast warto tu nadmienić, iż polski rynek cierpi z powodu małej liczby voice actorów. Ich praca może być bez skazy, jednak odbierana jest gorzej tylko przez to, że słyszymy ich zbyt często. Znajomość angielskiej wersji językowej sprawiła też, iż kilkukrotnie byłem świadkiem zmarnowania potencjału głosowego spotykanych postaci (chociażby w przypadku Flemeth czy – naprawdę rewelacyjnego w oryginale – Pradawnego Dębu, który rzucał tekstami niczym z poematów Shakespeare’a).
Nie wszystko złoto
Spory problem sprawia mi ocenienie oprawy audio-wizualnej gry. W dużej mierze powodem tego stanu rzeczy jest fakt, iż naszą uwagę skupiamy na przeżywanej przygodzie. Prawdą jest, że przedstawiciele BioWare od zawsze zaznaczali, że nie grafika będzie w DA najważniejsza. Osoby liczące na wizualną orgię zawiodą się srogo. Nie oznacza to oczywiście, że gra jest brzydka, ale nie należy do najbardziej szczegółowych (zwłaszcza, że po krótkim obcowaniu z wersją na PC można zauważyć, iż niższa rozdzielczość mocno odbija się na wyglądzie obu edycji konsolowych). Rewelacyjnie za to przedstawia się sama walka – Origins to gra pełna przemocy, co dokładnie widzimy na ekranie. Krew tryska na wszelkie strony, a my (z nieprzyzwoitą przyjemnością) patrzymy jak zderzają się klingi, jak nasza tarcza uderza w czerepy wrogów, jak kolejne korytarze rozjaśniają magiczne zaklęcia, a bohater czy jego towarzysze wykonują finishery – ciosy efektownie i brutalnie kończące żywot „rzygowin Pustki”. Pozytywnie oceniam też filmowe przedstawienie cutscenek, pełne dynamiki i fajnych ujęć kamery. Niestety oczekujący „gorących scen łóżkowych” zawiodą się – choć są możliwe, okazują się łagodniejsze niż to było zapowiadane.
Początek miewa „momenty” – ujęcia i lokacje na których chce się zawiesić oko. Wygląda też na tyle dobrze, by można go było rozwijać przez następne 2-3 lata. Grafika będzie minusem tylko dla osób, którym przeszkadzać będą słabe tła w czasie rozmów lub tych, którzy ponad dobrą zabawę cenią sobie doznania wizualne. Strona dźwiękowa to inna bajeczka – za kompozycję muzyki odpowiada Inon Zur, którego utwory słyszeliśmy chociażby w ostatnim Prince of Persia, Fallout 3, Lineage II czy Baldur’s Gate II: Throne of Bhaal. Wraz z specami od udźwiękowienia stworzył on ścieżkę dźwiękową, która idealnie wpisuje się w kanony dark fantasy, ale w której zabrakło kawałków godnych zapamiętania. Jedyny motyw, który jestem w stanie obecnie przywołać, to ten sam używany w kilku zwiastunach, wykonany przez wokalistkę Aubrey Ashburn.
To dopiero początek
Tytuł gry w zaskakujący sposób oddaje nie tylko to, o czym traktuje fabuła, ale też w jakim stadium znalazło się BioWare. Firma stworzyła grę RPG w klimatach fantasy, która nie bazuje na znanych licencjach, a jest tylko i wyłącznie ich dziełem stworzonym od podstaw. Dragon Age to solidna pozycja, która już teraz zapewniła mi kilka zarwanych nocek. Szkoda, że jej konsolowa wersja wypada nieco słabiej w porównaniu z pecetową, jednak i tak stanowi ona pozycję wartą uwagi bardziej. Początek jest podstawą, której pełne poznanie zajmie mi jeszcze kolejne godziny, a dla której – miejmy nadzieję – powstanie wiele znakomitych dodatków, rozszerzających wykreowane uniwersum. Takiego erpega nie było dawno.
Tytuł tego tekstu jest zarazem zwrotem, który z ust przedstawicieli BioWare padał w ostatnich miesiącach dziesiątki razy. Dragon Age: Origins, w niedługim czasie od zapowiedzi, stało się wyznacznikiem nadziei, jakie żywili i wciąż posiadają gracze pamiętający „stare, dobre RPG”. Ostatnie lata to kilka mniej lub bardziej spektakularnych prób stworzenia tytułu, który zaskarbi sobie serca miłośników gier fabularnych – mieliśmy przecież trzeciego Fallouta, Mass Effect, Fable II, Neverwinter Nights II i wiele innych produkcji. Ciężko jednak powiedzieć, że pewien nie do końca sprecyzowany niedosyt został zaspokojony w stu procentach. Na scenę, wraz z obszerną porcją dobrej strawy, wychodzi więc ekipa z Kanady.
To znaczy, że jest jakaś opcja otrzymania tych dwóch dodatków za free?
Każdy pierwszy właściciel powinien dostać i zbroję, i Stone Prisoner wraz z grą – takie było założenie BioWare. Niestety w polskiej wersji (nie wiem czy we wszystkich pudełkach, ale w sporej ilości) zabrakło kodów i trzeba się o nie upomnieć do supportu EA. Lepiej pofatygować się z cyfrowym podaniem niż wydać 1200 Microsoft Points na golema, który powinien być za darmo. . .
Bardzo cieszy mnie to co piszesz, ale jeszcze tylko jak to zrobić? Powiem, że mam wersje na Xboxa.
http://eapo-new. custhelp. com/ – wejdź tutaj i zaloguj się korzystają z konta EA (polecam użycie IE, Firefox był oporny przy wyświetlaniu witryny). Zrób fotkę na której znajdzie się płyta, opakowanie i ostatnia strona instrukcji (ta z kodem rejestracyjnym). Zaznacz, że keye na DLC nie były dołączone i prosisz o ich przesłanie 🙂
W wersji PC oba dodatki otrzymujemy bez problemu (pomijając oczywiście mało znaczący fakt, iż gry nie można zainstalować :P).
Wiemy już nad czym EA tak ciężko pracowało przez te kilka miesięcy. Swoją drogą moim zdaniem zawyżyłeś Pawle ocenę o jakieś 0,5 choć może konsolowa wersja jest po prostu lepsza od pecetowej.
akurat z instalacją problemu nie miałem, ale za to dalej. . . cóż po spatchowaniu gra się nie uruchamia (trzeba zaktualizować biblioteki C++) a i tak wywala mnie do pulpitu co kilka godzin (opcja dobra) lub freezuje komputer i mam BSODa. DA:O to -wybaczcie pecetowcy – kolejna gra, która uświadamia mi, że producenci wolą konsole, a i ja miałbym tonę mniej problemów gdybym wybrał wersję K. Ponoć na Windows 7 niektórym się nie instaluje DA wcale akurat za kilka dni robię przesiadkę na 7demkę i zobaczymy czy na nowym sprzęcie będzie okay. Zakładam, że nie. Co do samej gry. Podoba mi się przede wszystkim ze względu na dialogi. . . i ten klimat rodem z dawnych roleplayów. Sam świat cóż. . . rżnięcie pomysłów i klimatów z n-książek fantasy z Pieśnią Lodu i Ognia na czele wybaczam choć czasem wzdychałem. . . Rozśmiesza mnie też jedno – zawsze, ZAWSZE w amerykańskim RPG kobiety MUSZĄ mieć dokładnie taki sam status społeczny jak mężczyźni. To mnie zawsze rozbraja. . . Acha i nie lubię Stena i chyba go wywalę z drużyny (wiem jestem dziwny)I jeszcze jedno rzut izometryczny jak w „Baldurach” używam sporadycznie, a zanim zagrałem sądziłem, że to będzie podstawa.
Ja nie miałem najmniejszych problemów z instalacją oryginalnej wersji językowej, sprowadzanej. A w rzucie izometrycznym siedzę non stop – wygląda świetnie, tekstury z takiej odległości wyglądają jak ręcznie rysowane lokacje z BG czy P:T. Wg. mnie należałoby się conajmniej pół oczka wyżej, przynajmniej w wersji PC.
A wg. mnie w porównaniu z innymi grami tego gatunku grafika tutaj wypada słabo(co najmniej rok za późno gra wydana- już w NWN 2 można było oglądać ciekawsze efekty graficzne). Nie twierdze że gra jest zła- gram w nią po kilka godzin dziennie i przechodzę właśnie 2 postacią- ale czuć niedosyt:/ Brak trochę złożoności czy to umiejętności czy czarów- wszystko jest zbyt płytkie. Mało kombinacji w gruncie rzeczy. Grę polecam początkującym fanom gatunku RPG. Jeśli jesteś starym wyjadaczem to ta gra da ci tylko trochę wytchnienia i czystej zabawy. Znudzi się(lub znuży) już po max 2-3 dniach(zależy ile czasu poświecisz). Chcesz się pomęczyć i pomyśleć(pomęczyć- nad zagadkami i tajemnicami nie czekać aż przejdziesz z punktu A do B w godzinę. . . ) to polecam inne gry tego typu:) W końcu ok 100zł i co jakiś czas 10-30 zł za dodatki na ulicy nie leży. „Ponoć na Windows 7 niektórym się nie instaluje DA wcale akurat za kilka dni robię przesiadkę na 7demkę i zobaczymy czy na nowym sprzęcie będzie okay. Zakładam, że nie. „Bez żadnych problemów. Wszystko chodzi jak trza.
Instalacja obyła się bez żadnych zakłóceń, a gra śmiga pod Win7 bezproblemowo. Patcha nie instalowałem, polską wersję też sobie na razie odpuściłem. Jedyny zgrzyt to dość irytujące problemy z autoryzacją DLC – czasem trwa chwilę zanim gra potwierdzi, że mam do nich uprawnienia. Daleko nie zaszedłem (końcówka wydarzeń w Redcliffe), ale póki co jestem bardzo zadowolony. Zdecydowanie za wcześnie na jakąś pełniejszą ocenę, ale gra wciąga, a graficznie, choć nie zwala z nóg, wrażenie sprawia znacznie lepsze niż na screenach. Co do trybów pracy kamery to wykorzystuję je mniej więcej pół/pół. Ciężko się jednak oprzeć wrażeniu, że ten izometryczny nie jest do końca dopracowany. PS. Gdzie nie spojrzę prawie wszyscy grają człowiekiem szlachcicem. Co w tym wyborze jest takiego oczywistego?
ja gram krasnalem- bezkastowcem 🙂 Przyjemnie jest pokazywac ‚elicie’ ,ze pochodzenie nic nie znaczy :E
Gram od kilku dni w DA. Gra jest rewelecyjna. Grafika +, sterowanie PC na +, Xbox360 jest ok ale pauzowanie nie sprawdza się tak jak powinno. Rewelacyjna fabuła, choć niektóre wątki powinny być rozwinięte ( przyłączenie do Grey Warden ). Co mnie boli to mały świat i prowadzenie za rączke. Nie jest to Baldurus gate ale zasługuje na porządną 8.
Naprawdę szkoda, że nie ma widoku izometrycznego na konsolach. Przez to niestety nie zagram w tę grę i dalej pozostanę na baldursowym głodzie. 🙁
rzyt izometryczny jest kompletnie nie przydatny. Gram w wersje na PC i ani razu z niego nie skorzystalem 😉
Jeśli ktoś gra na poziomie hard albo wyższym to walki robią się niemal równie taktyczne i emocjonujące co w BG2, a rzut jak najbardziej się wtedy przydaje.
Ja nie wiem jak mozna w ogole zapanowac nad walka z wieloma przeciwnikami bez rzutu izometrycznego. 90% walki prowadze wlasnie z tego widoku. Zdzichon nie wiem jak daleko zaszedles ale na PCcie poziom normal (choc na poczatku wydaje sie za latwy) po kilku godzinach zabawy robi sie calkiem wymagajacy (czytaj jak nie zaplanujesz walki to druzyna idzie do piachu. . i to bardzo szybciutko).
cherub można można poza tym nie przesadzajmy z tym poziomem trudności. Jest dość wysoki, ale wystarczy nie grać „na pałę” żeby sobie poradzić bez trybu izo.
Jestem w Denerim. Z większych lokacji nie byłem jeszcze w mieście krasnoludów. Na normal przełączyłem tylko w zamku wilkołaków bo tam spotkałem prawdziwe chmary nieumarłych, a nie miałem jeszcze żadnych czarów obszarowych. Jestem jednak weteranem Serca Furii w BG2 i ICW2 i w ogóle uwielbiam turówki i aktywną pauzę, także poziom trudności walk w DA sprawia mi naprawdę sporo frajdy. Na najwyższym poziomie trudności są naprawdę sporym wyzwaniem, choć do złożoności pojedynków na czary ze wspomnianych tytułów trochę im brakuje. Jak ktoś przeorał BG2 i ICW2 to wie – czary, kontrczary, czary wyzwalające sekwencje innych czarów, stada przywołańców itd. 🙂 to był naprawdę czad.
Powiedzcie mi, czy w toku gry są jakiś skrzynki, w których można schować sprzęt, czy te skubańce z EA rzeczywiście myślą, że kupię DLC tylko dla dodatkowego miejsca w plecaku? Serio, co się dzieje ostatnio z grami. . . Dodatkowo, powiedzcie mi, czy to, że ten elf zabójca z drużyną specjalnie jest taki przepakowany, żebym na razie nie szedł do tego miasta na D, tylko nad jezioro, do magów?W końcu, powiedzcie mi, czy da się sensownie grać drużyną 2+2, czyli dwóch napadziorów + mag + łuk? Bo gram na razie teamem Wojownik Soviet+Piotr Fronczewski+Piesek+Morrigan i chwilami jest ciężko (na normalu) i nie wiem czy rezygnowanie z jednego woja na rzecz wsparcia z łuku ma sens.
Plecak można powiększyć do chyba 120 lub 125 miejsc. A skrzynie uzyskujemy po kupieniu i przejściu Warden’s Keep 😉
W Denerim nie ma głównych zadań przed zrobieniem czterech głównych, więc zapewne jest to sposób na „przytrzymanie” graczy 😉 Ja nawet nie próbowałem tam podróżować wcześniej 😛
Ja grałem teamem wojownik Fett + Morrigan + Leliana jako „skrzynkootwieracz” + Wynne i parłem do przodu bez problemów 😉
Ja+Allistar+Sten+Morrigan. Problemem są skrzynki, ale z samą Lili ciężko sie gra, i bez wsparcia 3 wojowników morrigan jest do d. . . :/w końcu sie wkurzyłem i zrobiłem z niej wsparcie(leczy) i:Ja(woj)+Allistar+Golem+Morrigan i jest git. Co do strategi w grze. . . . to to na siłę można nazwać strategią:/ Owszem można nieraz odpowiednio wykorzystać jakąś obszarówke czy robić zasadzki- ale tak jak ktoś tu wcześniej wspomniał DA:O jest 5 lat za murzynami(takie hity jak Baldur czy NWN to to były strategia. . . można było sie spocić od myślenia). DA:O to bardziej Hack’n’Slash pod tym względem tyle że masz questy, możliwość pauzy, konfiguracji taktycznej pomocników i tyle. Reszta to schematy. A no i bardzo ciekawa jak dla mnie fabuła. . . . to duży plus.
Ja dzisiaj mam okazję sprawdzić grę:)zobaczymy czy warta tych pozytywnych ocen:)
Kupiłem, nieco pograłem i. . . . jestem zauroczony. Szczególnie pierwsze większe wejście w Pustkę – walka z Demonem Gnuśności i zmiany postaci – naprawdę fantastyczny pomysł, ciekawym jestem jak się rozwinie dalej. Poziom trudności przy ‚normalu’ całkiem wysoki, ograniczenie do 4 postaci daje się chwilami we znaki, ale nie na tyle, by zniechęcić. Grafika stoi na wysokim poziomie, wiele jest smaczków, jak również detali, które przypominają poprzednie gry Bioware, szczególnie NwN. Ogólnie silnik gry wygląda mi na porządnie przepisaną Aurorę (może odkupili nieco poprawek od naszego CDP:R? ;)), nawet poruszanie się i zacinanie w niektórych miejscach jest bardzo podobne. Trafiają się drobne błędy, a jednak mimo wszystko gra cholernie wciąga i pozostaje wszystkim polecić zakupu :). P. S. Ciekawostką jest, że strona social. bioware. com nie działa z sieci Netii, więc musiałem się rzucać przez proxy, by zarejestrować dodatkową misję i zbroję.
Na mojej Netii jest wszystko w porządku. Chyba że masz na myśli usługi Netii na własnych łączach, a nie na tych neostrady.
Właśnie sprawdziłem ponownie, widocznie nie lubią tych puli, które rozdają w moim mieście ;). Wygląda na to, że skrypt rozpoznawania języka po lokalizacji IP niezbyt im działa ;). Gdyby nie FoxyProxy, to bym się nadal wkurzał. P. S. Coś się zmieniło w Netii, mam już 5-ty dzień to samo IP. . . ?!