Od dłuższego czasu mamy na rynku gier do czynienia ze swoistym wyścigiem zbrojeń. Nie mówię tu bynajmniej o konsolowej wojnie Microsoftu i SONY, ale o rywalizacji na niwie graficznej w najnowszych grach. Z pudełek wszystkich niemal nowych tytułów kuszą nas slogany reklamowe zachwalające super efekty wizualne. A to hiper-realistycznie kapiąca woda w Bioshocku, a to zwalający na kolana Crysis, w którym zapewne nawet łuski z wystrzelonych pocisków spadają „najrealistyczniej” w historii gier komputerowych. Coraz częściej w materiałach reklamowych zamiast usłyszeć coś o gameplay’u, nowatorskich rozwiązaniach, fabule (!) oglądamy wodotryski graficzne i nic więcej.
Kilka minut temu oglądnąłem ostatni trailer FarCry 2 zaprezentowany na GDC przez UbiSoft. Zapiera dech w piersiach. Prześliczny cykl dnia i nocy. Efekty pogodowe wywołują „opad szczeny”. Drzewka gną się pod kolejnymi podmuchami wiatru, każdy z liści rzuca swój własny cień, który przesuwa się wraz z marszem słońca po niebie. Oderwane gałęzie odlatują w siną dal porwane przez wichurę. Na koniec coś, co zwala mnie z nóg – cykl rozwoju roślinności – na moich oczach z ziemi wyrastają krzaczki, drzewa pną się w górę, wszystkie roślinki rodzą się do ich wirtualnego życia.
Tak klip się kończy. Jestem pod głębokim wrażeniem. Chwilę później przychodzi jednak refleksja – zaraz, moment, stop! – ale o czym to było? Jaką grę ten materiał reklamował? FarCry 2?! Zaraz, zaraz – przecież to dynamiczna strzelanka, a ja ze strzelanki widziałem pistolet i bodajże MP5, którym prezentujący strzelał do… drzewa, żeby poodłamywać gałęzie!
Owszem zaprezentowane sztuczki graficzne zasługują na najwyższe uznanie (pytanie, jaki sprzęt to udźwignie pozostawiam waszej i mojej wyobraźni) jednak chyba komuś pomyliła się grupa docelowa produktu. Gracz oczekuje od drugiej części FarCry’a szybkiej akcji, masy wrogów i dużo amunicji, żeby odesłać ich w wirtualne zaświaty. Cieszę się niezmiernie, że teamowi developerskiemu udało się stworzyć tak zaawansowany engine graficzny, ale do diabła, FarCry 2 to FPS, a nie symulator ogrodu botanicznego!!!
To jasne, że dobra wizualizacja służy grze, ale chyba nikt nie liczy na to, że w czasie ostrej rozwałki ja będę stał i patrzył jak słońce przesuwa się po niebie, a tuż obok mnie wyrasta krzew dzikiej róży. Dorzućmy jeszcze cielącą się gdzieś w okolicy krowę i Symulator Życia na Wsi mamy gotowy! Litości!
Świetnie, że dzisiejsze komputery mają potężną moc obliczeniową, szkoda jednak, że współcześni twórcy gier w swojej chorej wojence postanowili zmarnować je na wyliczanie takich bzdur jak rosnące roślinki, czy tysiące dynamicznych cieni rzucanych przez liście drzew! Bez wątpienia, takie efekty cieszą oko, ale ja jako gracz nie włączam gry, aby nacieszyć oczy widokami natury – te mam za oknem – tylko żeby się dobrze bawić, biegać, strzelać, rzucać granatami i wysyłać setki wrogów do wszystkich diabłów! Niestety najprawdopodobniej nie będę mógł tego robić, bo żeby wyświetlić te wszystkie botaniczno-przyrodnicze atrakcje już dziś powinienem zakupić HALL’a nie 9, a 900 tysięcy!
I może nawet byłbym gotów to zrobić gdybym nie zadał sobie pytania – po co?! Czy nie lepiej bawić się nieco prostszymi graficznie lecz równie lub nawet bardziej miodnymi grami sprzed kilku lat?
Dlaczego next-gen nie oznacza nowej jakości grania, a tylko wizualne efekciarstwo?
Kochani Twórcy – stańcie na chwilę, złapcie oddech, pomyślcie co jest celem waszych działań i co chcecie wyprodukować, a może następnym razem kiedy wpadnie wam do głowy aby perfekcyjnie odwzorować fizykę toczącej się puszki coca-coli po trzydniowym asfalcie lub wymodelować tor lotu ptaków nad Mozambikiem zgodny z rzeczywistymi trasami wędrówek tychże pójdziecie po rozum do głowy i zamiast robić tak idiotyczne rzeczy dacie nam wreszcie świetną grę, a nie kolejnego benchmarka. My odwzajemnimy się wam z nawiązką – gwarantuję, nie pożałujecie!
Ale widzisz, ten problem w grach istnieje już od bardzo dawna i niestety tylko co jakiś czas pokazują się perełki i to coraz rzadziej. Pamiętam jak właśnie pierwsza część Far Cry była na tapecie i przeglądałem sobie taki serwis pclab.pl a oni tam mieli test jakis super mocnych kart graficznych. I co zrobili, wycieli prostokąt o wymiarach 1×0. 5cm obrazka z rozdzialki chyba 1600×1200 i porownywali na tym olbrzymiej powierzchni prostokącie jak dziala AA na kartach ati i nvidii!! Kto takie rzeczy zauwaza podczas normlanego grania?A producenci nie wiem o czym myślą, ale na pewno nie o tym żeby gry były dobre, tylko wyglądały dobrze. Taki Assassin Creed czy Bioshock nic ciekawego do rozgrywki nie wprowadziły a sprzedają się wyśmienicie. AC był marnym klonem GTA który był ubrany w bardzo ładną grafikę wprowadzającą ciekawy klimat. To samo Bioshock, gdyby nie grafika trzymająca styl lat 50 był by to kolejny zwykły shooter który nic ciekawego nie wniósł. Ot kilka potworów (nawet ich różnorodność zamknęła się na 7 czy 8?) idziemy do przodu i strzelamy do wszystkiego co się rusza. Ale cóż najważniejsze że gra ładnie wygląda i nie ważne co sobie będziemy mówić bo nasz głos wbrew pozorom jest tutaj mało słyszalny. Bo żeby zagrać w grę sciągniemy pirata lub kupimy oryginał a co za tym idzie kasa i tak już dotarła do twórców, więc i tak już zarobili i co stwierdzili – gra była dobra bo przyniosła zysk. I tak będzie zawsze do póki pieniądz rządzi biznesem a tego zmienić nigdy się nie uda.
zapowiada sie to samo co dał crisis czyli kryzys dla sprzętu masa wodotrysków i nudny gameplay
Ech przecież od dawna wiadomo po co się takie gry robi. Już ID Software ustanowiło nową świecką tradycję produkowania silników do gier zamiast gier. Dzięki temu żyją sobie niewąsko odcinając kolejne kupony z kontraktów na silnik. Nie ma się co łudzić, że Crysis i Farcry powstały w celu stworzenia gry. Powstały w celu dorobienia się na innych grach wykorzystujących silniki wyżej wymienionych gier. Tym razem też tak będzie, dlatego gdyż Farcry 2 wygląda zbyt ładnie aby miał zaistnieć jako gra. Z grami jak z filmami. Pięknie i szlachetnie jest zagrać aktorowi w filmach z porządną fabułą. Niestety proza życia wymusza mniej prestiżową ale pewną pracę w telenowelach.
Świetny wpis. Swoją drogą, dochodzę do wniosku, że silnik FarCry 2 doskonale nadawałby się do stworzenia Nad Niemnem the Game xDOd czasu kiedy pierwszy raz usłyszałem wspominany przeze mnie wielokrotnie rant Grega Costikyana na GCD 2k5 zastanawia mnie jedno – dlaczego nikt tego gościa nie słucha?. . . . C’mon, koleś przestrzega przed wchodzeniem w kult grafiki, zachęca do innowacji, i wszyscy mają to gdzieś?. . . Dlaczego? Kiedyś w CDA w recenzji Deus Ex przeczytałem, że ta gra wyznacza kierunek, do którego wszyscy powinni dążyć. . . Czy dążą to już sobie chyba wszyscy odpowiedzieliśmy i to nie raz. Ale z drugiej strony czego się spodziewać? Wnioskując z wywiadów z Dice jakie widziałem na Gametrailers w Bonus Round chociażby dochodzę do wniosku, że gry przyszłości to połączenie gameplay’u Rock Band z grafiką Gears of War. . . Więc o czym my tu mówimy?. . . Swoją drogą Rock Band to dla dzisiejszych designerów przykład gry, w której wielką rolę grają emocje. . . O_o A ja głupi ciągle sądziłem, że takie rzeczy to raczej w Fahrenheicie. . . Możecie znowu twierdzić, że przesadzam, szerzę „defektyzm” i czarnowidztwo etc. ale wydaje mi się, że zmierzamy prosto na minę z napisem „The New 1983, Enjoy”. Szczególnie kiedy widzę designerów twierdzących, że to brednie, że nie ma innowacji, że są i to większe, szybsze i bardziej imponujące niż kiedykolwiek wcześniej. Po tym przecież jasno widać, że nie zauważają problemu. Oni uważają, że wszystko jest super, hiper i w ogóle piknie a graficzne fajerwerki = ciekawa gra. Dlaczego tak bardzo krzyczę, że casualizacja gier jest zła? Bo casuale to ZNACZNIE MNIEJ WYMAGAJĄCY ODBIORCY. Potrzebują tylko ładnej grafy i do bólu prostego sterowania. I tacy ludzie jak Cliffy, skarżący się, że na padach jest za dużo przycisków (!!!) z pewnością im to zapewnią. Gry pod względem głębi będą przypominały Mahjonga czy Pasjansa (albo telewizję) a w kwestii złożoności coś w okolicach cepa, ale będzie w nie łatwo grać, będą zapewniały sympatyczne doznania wizualne i nie będą zbytnio angażować mózgu (perfect dla casuali wracających z pracy, prawda?). Z moich dotychczasowych analiz wywiadów z Dice właśnie to wynika. I choć pojawiają się też ranty na GDC mówiące o tym, ze gry powinny mieć głębię and stuff nic z tego nie wyjdzie bo zmieniła się grupa docelowa. Gamerów jest garstka w skali świata a casuali multum – jeśli zależy nam wyłącznie na powiększaniu rynku i trzepaniu coraz to większej kasy to jasne jest, że zgłosimy się do tych drugich. A że to oznacza tworzenie „coraz to nowych, fotorealistycznych ścigałek z gameplay’em z Pole Position” to już inna historia. I owszem, trochę koloruję, celowo używam też skojarzeń z ’83 rokiem. Dlaczego to robię? Dlatego, że chcę ochronić swoją etykietkę hardcore’owca (która swoją drogą nigdy mi się nie należała bo w sumie, szczególnie w porównaniu z niektórymi z Was, mało gram)? Nie. Dlatego, że uważam, iż im wcześniej zabije się na alarm tym lepiej. Wolę nie obudzić się z ręką w nocniku w rzeczywistości, w której gry to faktycznie bezmyślna rozrywka za jaką wielu je ciągle uważa.
coppertop – generalnie zawsze dodawałem plus do Twoich wypowiedzi, ale z tą ( po części) musze sie nie zgodzić. Zrzucasz winę na casualizację rynku. Nieprawda. Trend pędu grafiki istnieje dużo dłużej niż pomysł casualizacji gier. Zbluźnie – dlaczego Doom czy Quake przeszły do historii? Bo miały grafikę. Fabuła na poziomie życia pchły, ale grafika wciskała w fotel. Więc dlaczego nei powtórzyć ich sukcesu w ten sam sposób – olśniewającą grafiką. . . ?Wracając do casuali – Rynek można podzielić na trzy części: tzw. casual, który powstał niedawno, ale rozszerza sie w zastraszajacym tempie; największą grupę – graczy „przeciętnych zjadaczy chleba” wielbicieli FPSów, wyścigów itp, do których kierowana jest większość gier; gracze hardcore’owi, wysmakowani, których byle g***o od EA nie zaspokoi, i jacy stawiają największe wymagania dla Twórców – dlatego też najmniej popuilarna. Powiedz, do której grupy jest kierowany FarCry2? Nie, nie do pierwszej – casuale nie będą się podniecać orgią barw, odstrzeliwywaniem gałązek, zabijaniem najemników itp. Trzecią grupę można przekonać dopiero niezła fabuła i ciekawą rozgrywką, natomiast na pewno nei rzucą się od razu na kota w worku, a jest ich za mało, by szczególnie się nimi przejmować. Lepiej wydać grę wcześnie, spłycć, i zaserwować drugiej, najliczniejszej grupie – czcicieli grafiki, orędowniów fizyki, i zwolenników „krwi”. Cały ten długi wywód ma na cel uswiadomienie, że casuale to nie największe zło w growym światku. Zawsze najważniejsza jest większość, a nią póki co są bezrozumne masy nastolatków z padem w jednej ręce, i hamburgerem w drugiej. Dopóki najwięcej tytułów sprzedawać sie z olśniewajacą grafiką, dopóty w tym kierunku będzie rozwijać się rynek. Prawda, będą powstawać produkcje innowacyjne, nowatorskie, ale jeśli nie zagłosujemy na nie portfelami (vide Psychonauts) to nie mamy co liczyć na zmiane trendów.
@Wujo444W sumie uświadomiłeś mi bardziej. . . trójstronny podział. W sumie mój błąd polegał na tym, że wrzucałem casuali do jednego worka z „przeciętnymi zjadaczami chleba”, jak ich określiłeś. Wydaje mi się z resztą, że właśnie do tych obu grup są/będą kierowane gry w przyszłości. Ostatecznie skoro taki Rock Band jest skierowany do casuali a GoW do „czcicieli grafiki” to gra, która powstałaby z połączenia obu tych koncepcji, stylów gameplay’owych (co z resztą można już zauważyć w ilości gier opartych na rytmicznych quick time’ach lub w jakimś stopniu je wykorzystujących) będzie za target przyjmowała właśnie połączenie tych grup. A takie właśnie gry jawią się na horyzoncie kiedy widzę, że coraz więcej designerów zachwycających się właśnie rock bandem (grafiką wszyscy się zawsze zachwycali – to fakt) i uznających go za „the next big thing” czy kiedy widze Cliffiego narzekającego, że 12 przycisków + gałki to za dużo (aż zaczynam się zastanawiać czy widział na oczy klawiaturę. . . ).
No właśnie, spłycić i wycelować tam, gdzie widać największe zyski. Główne pytanie w dzisiejszym game industry – jakie zyski uda się z tego wygenerować. Przykre.
No tak i niestety ile bym nie krzyczał i tak się to nie zmieni. Gdyby ludzi dało się przekonać, że kultura wysokich lotów jest lepsza od pop-kultury to takie szmiry jak np. Doda nie mogłyby zaistnieć. . . A mają się dobrze. Pytanie tylko czy faktycznie tego chcą twórcy gier. Rozumiem, że perspektywa wielkich zysków może każdemu poprzewracać priorytety do góry nogami ale to tak jakby wielki malarz rzucił sztukę i zaczął malować, owszem, ale ściany – i to bynajmniej nie mam na myśli fresków – bo tam lepiej płacą. . .
A no niestety. . . Czyli w sumie wnioski są smutne – szukać ambitnych tytułów, spoglądać nieśmiało na niezależne produkcje i open source, ale nie robić sobie nadziei na rewolucję w mainstreamie. . .
zaraz zaraz – sekunda czy ktoś grał już w Farcry2 . . bo z tego co pamiętam to jedynka była całkiem OK. Poczekajcie – nie dzielcie skóry na niedźwiedziu. Pożyjemy zobaczymy. I dopiero wtedy weźmiemy się za recenzje. Czytając wasze przemyślenia wydaje mi się że powinno się otworzyć nowy kierunek studiów – krytyk gier komputerowych. Całkiem serio tak myślę.
przeczytaj ze zrozumieniem nasze posty, potem przeczytaj je raz jeszcze a jak dalej będziesz uważał że krytykujemy farcry 2 to idź na długi spacer i przeczytaj ponownie to o czym piszemy. a jak dalej nie będziesz rozumiał to nie widzę dla Ciebie ratunku.
darek2105 – ale my nie dyskutujemy o tym, jaki bedzie FarCry2. FarCry2 napatoczył nam jolo, któremu (podobnie jak i i wielu graczom na forum) niepodoba się, ze trailery z gry prezentują nie grę, ale ruszajace sie słonce. Cholera, no ładnie to wygląda, ale w Gothicu już się zmieniały pory i nie widzę w tym nic innowacyjnego, a cieniowanie to jest tak potrzebne w szybkiej strzelance, jak hamulec żółwiowi. Robimy skradankę? ok, to implantujcie ten system do Splintera, nie do FC2, gdzie cień mi potrzebny jest tylko by się ochłodzić, bo słonce w pełni na pustyni!I neichodzi że nie lubię ładnej grafiki – lubie, ale niech ona ma jakić cel, bo co z tego żę będe widział żyły w białku oczu przeciwnika, skoro za 5 s owe białka będą zwrócone do ziemi, albo rozpaćkane na ścianie?A jak widzę fotki z Disciples III (do cholery, uaktualnijcie galerie!!) to zbieram szczeke z piwnicy, bo widze że można zrobić śliczna, klimatyczną grafikę bez nieprawdopodobnych wymagań. I choćby nei było wielu unowocześnień, to nieprawdopodobny klimat i ciekawe misje wystarczą mi w zupełności. Takie wrażenie wywiera na mnie design gry.
Zdałem sobie właśnie sprawę z tego że jak kompy były słabsze a internet raczkował to gry były o wiele bardziej fajniejsze 🙂 Kiedyś każdy miał podobnego kompa np. P100 8mb ramu 🙂 i życie było łatwiejsze mniejsze wymagania, więcej frajdy cud miód i orzeszki 🙂 Korzystając z tego miejsca powiem stanowcze NIE SUPER KOMPUTEROM. Do producentw gier : Oddajcie nam nasza młodość przywróćcie mniejsze wymagania, dodajcie więcej innowacji a przede wszystkim róbcie coś z pasją i dla ludzi a nie masowo i po łebkach 🙂 pozdrawiam !
Chyba autor nie zrozumiał o co chodzi w całym GDC. Wszystko co tam było prezentowane dotyczyło technologii w grach i było skierowane w stronę developerów, a dla tych liczą się głównie nowe rozwiązania stosowane w grach, a nie gameplay/fabuła. Takie jest przynajmniej moje zdanie. Widziałem sporo trailerów/filmów z tegorocznej edycji GDC i gołym okiem widać nastawienie tej imprezy. Zresztą nazwa mówi sama za siebie. 😉
Hm, ciekawy paradoks – jednocześnie trochę się mylisz i masz całkowitą rację ;)Otóż w całym GDC nie chodzi przede wszystkim o pokazy czystej technologii – nowych silników graficznych czy fizycznych. Chodzi o każdy aspekt game industry – poczynając właśnie od technologii, silników, fizyki czy AI, poprzez design, narzędzia, midleware’y aż po tak niezauważane elementy jak styl pracy, nowe metody zarządzania czy chociażby quality of life. W kwestii tego ostatniego swego czasu IGDA organizowało summity na GDC – nie wiem czy w tym roku też jest bo nie przeglądałem planu. Tak czy siak to co widzimy na różnych Gametrailers czy innych serwisach to tylko mały ułamek tego co faktycznie dzieje się na GDC. W każdym razie technologia jest tylko jednym elementem. Co prawda dość istotnym bo wiadomo, że bez jakiegoś (jakiegoś – to słowo jest ważne) silnika nie da się zrobić gry, jednak technologia jest (czy też powinna być) wyłącznie środkiem do osiągnięcia celu a nie celem samym w sobie. . . . I tu dochodzimy do tego w czym masz rację. Mianowicie dla wielu developerów technologia sama w sobie stała się celem i najważniejszym elementem nie tylko GDC ale też całego procesu tworzenia gier. I to jest największy ból. Poza tym, nie zapominajmy, że obecnie mamy do czynienia z ogromną walką 3+1 platform (napisałem 3+1 ponieważ PC, z braku wyraźnej reprezentacji w postaci konkretnej korporacji nie angażuje się w to tak wyraźnie jak konsole) więc nie ma się co dziwić, że przynajmniej tegoroczne GDC jest wyraźnie bardziej nastawione na technologiczne aspekty niż być powinno. Nie zmienia to jednak faktu, że kod to tylko jedna z bardzo wielu stron tej imprezy. Poza tym, wydaje mi się, że Jolo miał raczej na myśli ogólną sytuację w której trailer FC2 po prostu przelał czarę goryczy i zadecydował o powstaniu tego wpisu. Bynajmniej nie utożsamiałbym go ani czysto z FC2 ani tym bardziej czysto z tym trailerem. Choć tu już nie będę się starał wchodzić autorowi do głowy 😉
Jak cały czas patrze na te filmiki to sobie myśle: „ta gra wygląda, wygląda i. . . wygląda”. Może w końcu jakaś akcja w świetnym wykonaniu, żeby każdy oglądający zbierał szczenę z ziemii. Wtedy bym rozpatrzył kupno takiej gry. Niektórzy developerzy myśla, że skuszą nas graczy design’em, co jest kompletną bzdurą. Jedynie nieliczni maniacy grafiki rzucą sie na taki tytuł, ale ilu ich będzie? Przecież nie będe stał kilka godzin żeby zobaczyć zachód słonca, albo rosnące krzaki i kwiatki jak przykładowy ogrodnik. Grywalność to coś co powol umiera w elektronicznej rozgrywce. W dzisiejszych czasach powinien liczyć się pomysł, a nie ciągłe mielenie tematów typu: „druga wojna światowa”, „doktorek i nieudane eksperymenty”, „Mario” itd. Przykład dobrego pomysłu w czasach monotonniczości gier: „Patapon”, które zmienia oblicze e-rozrywki, czyli jednak czasem sie uda. Tylko trzeba chcieć.
A ja napiszę małą kontrę (choć zgadzam się jak najbardziej z wpisem, że w grach mechanika i fabuła są ważniejsze od techniki). W ciągu 2 ostanich lat jestem raczej POZYTYWNIE zaskoczony poziomem produkcji o najlepszych parametrach technicznych, szczególnie grafiki (mowa o PC). Oblivion (a wcześniej Morrowind) był przyzowity i świetnie modowalny, a grafikę miał b. dobrą; Gothic 3 był może niezoptymalizowany i gorszy od G2, ale wciąż miał świetny klimat i powalał pięknymi krajobrazami; STALKER ma efekty oświetleniowe (burze!) i AI jakich nie ma nawet Crysis, a jest grą ambitną i niezwykłą; ArmA ma grafikę krajobrazów rozwalającą nawet najmocniejszy sprzęt, ale to jednak kontynuacja OFP; podobne rzeczy mógłbym napisać o GRAW2, Slinet Huter IV, Company of Heroes, Portal, Call of Juarez, Wiedźminie czy nawet Crysis (który moim zdaniem ma dużo lepszy gameplay niż FarCry). A przyszłość wygląda też nie najgorzej – Alan Wake, Fallout3, ArmA2, Mafia2, White Gold czy nawet ten FarCry2. Już wolę wzrastającą naturalnie roślinność i realistyczną walkę, niż lewitujący kij basebolowy nad chodnikiem, którym będę tłukł przechodniów w kolejnym GTA. Reasumując – ja bym podobny tekst o grach na PC napisał 3-5 lat temu: wtedy wyścig o grafikę powodował większy spadek jakości, że wspomnę Doom3, DeusEx2 czy FarCry (który uważam za straszny kwas, druga część jawi mi się dużo ciekawiej). Dziś jest już nieco lepiej – mam wrażenie, że zbiżająca się do autentycznego realizmu szata graficzna wymusza na niekórych producnetach większą dojrzałość, wiarygodność i „powagę” rozgrywki. Dziś coraz większym zagrożeniem dla ciekawych i oryginlanych gier jest atak uproszczonego badziewia (o dobrej i gorszej grafice, nieważne), które sprzedaje się dobrze, a ambitnym twórcom nie pozwala rozwinąć skrzydeł. CoD4, Gears of War, GTA, WoW, Sims, Zelda itd. itp.
Krótko, bo późno, a za sześć godzin muszę wstać 🙂Coppertop —> nie wchodząc mi do głowy doskonale odczytujesz moje intencje. FarCry2 jest tylko pretekstem do szerszej dyskusji na temat. Zresztą z Waszych głosów widzę, że większość doskonale złapała o co mi chodzi :)Zobaczymy jak się Wam spodoba jutrzejszy wpis, który właśnie skończyłem wystukiwać. . .
Dziś coraz większym zagrożeniem dla ciekawych i oryginlanych gier jest atak uproszczonego badziewia (o dobrej i gorszej grafice, nieważne), które sprzedaje się dobrze, a ambitnym twórcom nie pozwala rozwinąć skrzydeł. CoD4, Gears of War, GTA, WoW, Sims, Zelda itd. itp
. O gustach sie nie dyskutuje ale jak dla mnie gears jest lepszy niż Crysis
freemanpl – Oczywiście, sorry jeśli zostałem tak zrozumiany. W kwestii GoW/CoD4 vs Crysis chodziło mi bardziej o realizm i uproszczenia oraz moją własną, subiektywną ocenę. Oczywiście sam Crysis jest najgorszą grą z ocenionych przeze mnie pozytywnie (stąd jest ostatni), niemniej jako wielbiciel OFP, H&D, Ghost Recon, starych RainbowSix itd. zostałem mile zaskoczony przez względną wiarygodność niektórych elementów Crysisa. Moć zagrać w coś podobnego do OFP, w takiej szacie graficznej – to byłoby coś!
Ale to my napędzamy tą pogoń za grafiką. Po co PS3 i X360 skoro gry z głębią można tworzyć na poprzedniej generacji konsol. Odpowiedź jest prosta z poprzedniej generacji wyciśnięto tyle ile się dało i trzeba nowych technologii żeby się rozwijać. Jak ktoś nie wie dlaczego twórcy robią takie gry to wystarczy wejść na stronę gdzie prezętuje się screny z najnowszej gry albo filmy prezętujące grafikę i wszystko widać jak na dłoni, pełno dzieci wypisujących jaka to super hiper ultra realistyczna grafika i jak wspaniała będzie to gra. A teraz wejdzmy na stronę z przeciętnymi screnami nowej gry i wszyscy ją jadą tylko dlatego że wygląda jak z przed 3 lat, a nikt nie pyta o grywalność nowatorstwo czy realizm. Gdyby zapotrzebowanie na gry nowatorskie było na tyle duże że można by pominąć zupełnie grafikę to gier takich wychodziło by więcej. Oczywiście dobra gra może mieć świetną grafikę ale zrobienie czegoś co ładnie wygląda i jest genialne zarazem, jest niezwylke wymagające i dlatego taka gra pojawia się raz na kilka miesięcy. W stronę grywalności o ile pamiętam poszło Nintendo zapewniając nowatorskie sterowanie i zabawę jakiej jeszcze nie było w grach i harcorowi gracze o ile pamiętam od początku wyśmiejwają Wii jako zabawkę dla dzieci i starszych. A czego nie ma ta konsola poza super grafiką w HD. Dlatego pytam czemu teraz piszecie, że ktoś kto robi graficzne fajerwerki żeby zwrócić uwagę na swoją grę ma robić coś złego ? Jasne jest że jeżeli robi się grę która ma być kontynułacją FPS to poprawia się grafikę dodaje kilka nowych elemętów i tyle. A raz na kilka lat pojawia się gra pokroju „Portal” która wnosi całkiem rozwiązania i potem takie portale pojawiają się w innych grach wykorzystane w zmodyfikowanej lekko wersji.
Bartosz, wydaje mi sie, ze w tym wypadku na niewlasciwe drzewo szczekasz. To znaczy -masz racje, tworcy gier w pogoni za realizmem czesto zapedzaja sie w slepa uliczke, zapominaja o roznych drobiazgach takich jak np to zeby gra nadawala sie do grania. Tyle, ze akurat w przypadku Far Cry 2 _moze_ byc inaczej, a cala ta szeroko reklamowana (bo najlatwiejsza do sprzedania) proceduralnie generowana i wirtualnym wiatrem owiewana sawanna to tylko dodatek do wiekszego systemu, ktory tworcy probuja wepchnac w gre. Nie wiem czy sie uda, ale jesli tak, to maja szanse konkretnie popchnac caly gatunek do przodu, albo przynajmniej pokazac, ze mozna robic duzo wiecej niz kolejne czesci Call of Duty. Polecam jeden z ostatnich wpisow Chrisa Remo, bylego rednacza Shacknews: http://chrisremo. com/bloggin/index.php/2008/02. . . t/#more-11oraz artykul w przedostatnim (lutowym) numerze EDGE