Czwartkowe rozważania Malacara nad tym czy jesteśmy gotowi na grę o stanie wojennym i mnie dały sporo do myślenia.
To fakt, wyniki badań są niepocieszające, czy wręcz smutne – zdecydowana większość młodych ludzi nie kojarzy 13 grudnia z tym wydarzeniem. Jednak nie wynika to z jakiejś szczególnie negatywnej postawy młodzieży wobec stanu wojennego. To niestety efekt obojętności młodych ludzi na większość otaczających ich spraw. Podłączeni do iPodów, niemalże przyklejeni do swoich komórek, często „byle jacy” zarówno w stylu bycia, postawach życiowych jak i języku młodzi Polacy nie mają czasu, ochoty, a przede wszystkim potrzeby zwracania uwagi na tak banalne i „głupie” sprawy jak tradycja, historia etc. I nie jest to tylko ich wina. W kraju gdzie patriotyzm przybiera formę corocznej szkolnej „szopki”, podczas której ktoś po raz setny recytuje ten sam wierszyk i śpiewa te same piosenki, a wszyscy słuchają go „bo tak trzeba” nie należy oczekiwać niczego innego. Patriotyzm i duma narodowa przybiera karykaturalną postać przykrego obowiązku, który trzeba odbębnić. Szkoła, choć powinna uwrażliwiać nie ma na to czasu tonąc w papierach, w których nauczyciele muszą udowadniać, że nie są wielbłądami, lub tworzą po prostu kompletnie oderwane od szkolnej rzeczywistości zestawienia statystyczne, analizy i podsumowania nie wiadomo po co i dla kogo. Przeładowane programy i uczenie na każdym poziomie edukacji od zera powoduje to, że jedynym o co nauczyciel się martwi jest wyrobienie się z materiałem. Czasu na kształtowanie wrażliwości i właściwych postaw po prostu nie ma, a kolejne wychodzące z naszych szkół roczniki są coraz bardziej „byle jakie”. Nie zmieniają nic w tej kwestii zabiegani i zapracowani rodzice, którzy powinni wychować dzieci wpajając im pewne wartości od małego.
Z tej (może zbyt pesymistycznej) perspektywy jasno wynika, że gra o stanie wojennym nic lub prawie nic w świadomości młodych by nie zmieniła. Co gorsza, przypuszczam, że mało kto z nich tytułem takim by się zainteresował. Skoro to wydarzenie zupełnie nie funkcjonuje w ich świadomości jako istotne, to dlaczego mieliby sięgać po taki tytuł ? Czy nie lepiej zagrać w UT3, Halo 3 czy innego Crysisa?
Problem polega na tym, że dla młodego pokolenia stan wojenny to wydarzenie z przeszłości, historia – taka sama jak ta opowiadająca o II wojnie światowej. Dla obecnego licealisty, który urodził się już w demokratycznej Polsce po roku 90-tym stan wojenny jest tylko pustym hasłem. Nie wiąże z nim żadnych przeżyć, doświadczeń. W najlepszym wypadku słyszał o tym z opowiadań rodziców czy dziadków. Dlaczego zatem miałby akurat to wydarzenie stawiać na piedestale?
Stworzenie gry o stanie wojennym jest niemożliwe w naszym kraju jeszcze z jednego powodu. W kraju, który z niewyjaśnionych przyczyn od 400 lat jest przekonany o swojej wyjątkowości, poczynając od „przedmurza chrześcijaństwa” do demonstrowanej słowem jak i czynem martyrologii naszego narodu po prostu nie da się mówić o istotnych momentach naszej historii z dystansem. Polacy z nieznanych mi przyczyn tego nie potrafią. Ta prawidłowość szczególnie widoczna jest u naszych polityków, którzy pomimo 19 lat transformacji i błyskawicznie rosnącej obojętności społeczeństwa na tematy związane z naszą przeszłością wciąż wałkują temat rozliczeń uprzedniego ustroju i jego funkcjonariuszy.
Stworzenie gry o takiej tematyce wydaje się niemożliwe w kraju gdzie emocje między obozem solidarnościowym i postkomunistycznym są wciąż tak żywe. W tej atmosferze nie obyłoby się bez licznych sporów, kłótni, nadinterpretacji czy nawet roszczeń. Produkcja gry stałaby się od razu elementem debaty politycznej co na pewno nie zrobiłoby dobrze takiemu tytułowi.
Co więcej tematyka stanu wojennego wciąż dla wielu (mówię o starszym pokoleniu) jest tematem trudnym, często bolesnym. W tej sytuacji stworzenie produkcji, która mówiłaby o tym problemie w sposób poważny, ale i atrakcyjny (wszak to produkt komercyjny), równocześnie nie wywołując u nikogo złych wspomnień czy co ważniejsze nie dokonując krzywdzących uproszczeń wydaje się niezwykle trudne.Dlatego myślę, że jeszcze sporo wody w Wiśle upłynie zanim Polacy będą mogli zmierzyć się z tą tematyką na polu branży rozrywkowej. A młodzież? Jest jaka jest i jedna gra raczej niewiele może tu zmienić. Nie bez gruntownej reformy szkolnictwa, na którą oczywiście naszego kraju nie stać i woli się on zadowalać (zagłuszać sumienie?) wprowadzając łatwe i proste programy „mundurkowe”.
Ja dajmy na to nie pamiętam tej całej komuny, ale wiem mimo wszystko, że gdyby nie ona możliwe, że mielibyśmy tutaj drugą Francję albo chociaż Belgię. Smutne, ale prawdziwe.
„efekt obojętności młodych ludzi na większość otaczających ich spraw” – dokładnie, ale to, że ogólnie przyjęte jest to jako rzecz ważna (stan wojenny itp itd), o której powinno się pamiętać, to wcale nie oznacza to że jak ktoś to olewa, że jest to smutne, złe i godne nagany – zdanie większości niekoniecznie musi być słuszne. . . mam 20 lat, a o tym o co chodzi z tym calym 13 grudnia dowiedziałem sie dopiero przedwczoraj, ale powiem wam, że niezbyt mnie to interesuje, a dlaczego? bo nie czuję sie zobowiązany do jakiegokolwiek wspominania, a co dopiero do czynnego przeżywaznia i pamięci o wzniosłych dokonaniach odważnych Polaków. wogóle mnie to nie obchodzi, nie będę rozrzucał bibuły, ani słuchał radia wolna europa – więc jakiekolwiek dyskusje, lub co gorsza bezsensowne dywagacje na ten temat uważam za zbędne, kto chce niech sobie nawet inscienizację na ulicy zrobi, pójdzie do kościoła, albo narysujei kaprawy komiks o księdzu, tylko niech w końcu ktoś zrozumie, że dyktowanie młodzieży tego o czym powinna pamiętać i co ma wiedzieć to nonsens, nie mówię tutaj o tym, żeby młodzi ludzie byli głupi i nie czuli, po prostu niech sami decydują o tych wszytkich biało-czerwonych patriotycznych „gadżetach”. . . howgh!
Zgadzam się z Autorem. W podobnym tonie pisałem zresztą post do czwartkowego tekstu „Trzynastego. . . „. Naszą historię paradoksalnie oddaliśmy, pozwoliliśmy sobie skraść przez zbiorową mentalność. Od pokoleń: Targowica, powstania czy insurekcje, bitwy, wojny, klęski czy zwycięstwa — nie istnieją realnie. Nietykalne, zimne i martwe, jak muchy w bursztynie, są wyłącznie monumentalnymi pomnikami, eksponatami za grubą szybą oddzielającą od wszystkiego, co żywe. Jakakolwiek krytyka, nawet dyskusja na bolesne dla nas tematy, traktowana jest niczym świętokradztwo. Właśnie — bolesne tematy! Nasze zwycięstwa są dla nas nieważne. Rocznice upamiętniają klęski i zdrady. Nawet wolimy celebrować śmierć niż urodziny — choćby Jana Pawła II. Skutecznie rugujemy historię ze świadomości, obojętnie mijając wszystkie te pomniki. Święta narodowe to tylko wolne dni na porządki domowe lub zakupy. A jak już historia wejdzie nam w życie, to wyłącznie jako nudna lekcja, nudny program w TV czy bełkotliwe przemówienia hipokrytów na mównicach. Scenariusz, jakby rozpisany przez agenturę wrogiego nam kraju. Ale to nie agentura — sami to sobie robimy. I nie wińmy młodego pokolenia, które na hasła Cud nad Wisłą, powstanie warszawskie czy stan wojenny dostaje odruchu wymiotnego. A co ma dostawać w kraju, w którym nawet film o Katyniu staje się „patriotycznym obowiązkiem” — i jak na takowy przystało, jest niestrawny od przeładowania patosem?Nie będzie więc gier o tematach nikogo nie interesujących. A tematy są i będą nie interesujące, bo nie ma gier. To oczywiście duży skrót myślowy, ale — wydaje mi się — oddaje istotę problemu.
Zamiast pchać kraj cały czas do przodu, My Polacy cały czas zanurzeni w historii która dawno już jest historią. Mozna pamiętać i zastanowić się nad tym co było ale nie róbmy z siebie męczenników. Jacy to My pokrzywdzeni jesteśmy, Polska Chrystusem narodów itp. brednie. Ten który nie idzie do przodu to się cofa. Później widzę takich starych tetryków w TV którzy jarają się tym że Boniek i Lato 30 lat temu gola zdobyli. Rzygam tym i mam dość. Ta rocznica „13 tego” zupełnie mi umknęłą, bo zyje teraz w Irlandii i nie karmią mnie historią tylko przyszłość sam sobie układam. Jeszcze za 100 lat będziemy się wyzywać od komuchów i mieć pretensje do wszystkich, bo przecież dzięki Nam II WŚ skończyła się zwycięstwem nad faszyzmem. Żeby nie było sam pamiętam stan wojenny i zamieszki w trójmieście.
to bylby prawdziwy hit w strzelaninach FPP. Gatunek: strzelanina FPP z elementami taktycznymiTytuł :”Resistance: Fall Of Martial Law”Bohater: samotny wyslannik Solidarnosci uzbrojony po zeby we wszelki metal i ołów tamtego czasuAkcja: Różne lokacje, głównie wieksze miasta Polski. Struktura przestrzeni raczej zamknieta, duzo korytarzy i budynków do exploracji, jednak znajdzie sie takze miejsce na epickie bitwy w Gdansku i WarszawieFabuła: Poczawszy od dzialan sabotazowych i eliminowania odzialów ZOMO i tym podobnych, uwalniania internowanych ziomków, zmierzamy do siedziby głównej KC PZPR gdzie przyjdzie nam zmierzyc sie z samym mozgiem calej operacji grudniowej, generałem J. Strzeże go armia wiernych towarzyszy na czele z generałem K. Od powodzenia tej misji zaleza dalsze dzieje Polski. Po pokonaniu calego establishmentu w grze odblokuje sie opcja pozwalajaca na wirtualne zwiedzenie zasobów (takze tych tajnych) IPN-u. W grze bedzie mozliwosc poruszania sie czołgami, nyskami i wozami strazackimi, bynajmniej nie w celu gaszenia pozarów. Historia nieco przerysowana ale dla tych ktorzy szukaja prawdziwych emocji nie powinno to robic problemu.
. . . apropo ankiety:Mozna to uznać za głupi post, ale jego uzasadnienie wydaje mi się zbędne. Tak, Polska to kraj wyjątkowy.
A właśnie, że fakt kontrowersji wokół Stanu Wojennego móglby przysporzyć grze popularności :P. Gdyby pokazywała wydarzenia jednostronnie, obóz „wrogi” temu spojrzeniu na pewno zrobiłby jej taką reklamę, że ho ho! 😛
o tym akurat grzmieli w telewizji i załamywali ręce na dodatek, co oczywiście było ewidentną manipulacją, bo młodzież może i daty nie pamięta, ale o stanie wojennym wie – tyle że wie mało 🙂 a o tym, że historia jest nie tylko martwa ale i nietykalna miałem się okazję ostatnio przekonać, jak pewien (młody, o dziwo) warszawiak prawie mnie pobił, gdy stwierdziłem, że powstanie warszawskie to był błąd i tragiczna pomyłka. . .
Tak, każdy kraj jest wyjątkowy. A jeżeli każdy jest wyjątkowy, to wyjątkowość jest regułą. I żaden wyjątkowy nie jest. Polska też nie. worldisyours—> pragnę wzbogacić Twój pomysł – bohater będzie nosił przy sobie radyjko Unitry z którego będzie się co chwilę rozlegał głos Urbana, nawołującego do poddania i siejącego defetyzm 😀