Pomaga nam w tym mocno nadużywany w grach „bullet time”. W WET jest on jednak na swój sposób oryginalny. Rubi ułatwia sobie życie poprzez wykonywanie różnego rodzaju akrobacji. Skoki w przód „na panterkę”, efektowne wślizgi, bieg po ścianach, zjazd na linie, której uczepiliśmy się za pomocą katany. Nasza bohaterka robi to wszystko (i więcej) nie przerywając kanonady.
Unikać śmiertelnego deszczu ołowiu może tylko dzięki opróżnianiu kolejnych magazynków w broni palnej, używaniu katany i akrobacjom. To wszystko pozwala nam spowalniać upływ czasu. Tym samym każdy układ zamienia się w orgię śmierci i zniszczenia, przypominającą to, co widzieliśmy w Stranglehold.
„Dom” Rubi
Minusem recenzowanej produkcji jest jednak to, że nie można w niej niszczyć otoczenia w takim stopniu jak w dziele wydanym przez Midway. Tylko kilka drobiazgów, takich jak skrzynki zawierające amunicję, da się popsuć. Niewielkim plusem jest natomiast to, że Rubi zawsze używa dwóch pukawek na raz. Pierwsza automatyczne namierza się na jednego wroga. Drugą sterujemy sami. Jest to bardzo istotne ponieważ postaci, które trafiamy nie mogą odpowiadać ogniem. To taka iluzja „taktyki” w chaotycznym świecie WET.
Za zdobywane punkty możemy co jakiś czas rozbudowywać repertuar ruchów Rubi – uczyć jej nowych umiejętności. Punkty przydają się również do poprawiania statystyk pukawek. Zwiększyć możemy zadawane przez nie obrażenia, ich szybkostrzelność czy ilość amunicji w magazynku (choć podstawowe pistolety mają jej nieskończoność). W dalszej części gry skorzystamy z półautomatów, strzelby i kuszy załadowanej wybuchowymi bełtami. Tak, w WET znajdziemy tylko pięć rodzajów broni.
Do bólu
Klimatyczny Rage Mode
I tak w zasadzie wygląda cała rozgrywka w recenzowanej grze. Idziemy przed siebie. Skaczemy. Mordujemy. Przez kilka bitych godzin. Od czasu do czasu wpadamy też na specjalne areny, w których musimy się zmierzyć z dziesiątkami wrogów wyskakujących na nas jednocześnie. Wariacją aren są komnaty, w których trzeba zablokować punkty respawnu przeciwników i wybić wszystkich do nogi. Niektóre z nich sprawią (przynajmniej na wyższych poziomach trudności), że będziemy przeklinać na czym świat stoi. Są po prostu dość trudne, szczególnie kiedy w każdej zacznie się pojawiać bardzo wytrzymały gość z działkiem obrotowym. Ta minimalna różnorodność jest jedną z większych wad gry. Nie znajdziemy w niej praktycznie niczego poza elementami już opisanymi w tekście.
Jedz ogórki
Bardzo spodobały mi się natomiast niektóre motywy wprowadzone do WET. Jednym z nich jest filtr, który sprawia, że gra wygląda jakby była nagrana na zniszczonej taśmie filmowej. Taśma ta przepala się zresztą i zrywa jeśli zginiemy. Innym są przerywniki filmowe rodem z lat sześćdziesiątych, które zachęcają nas do jedzenia ogórków kiszonych zamiast czekoladowych batoników albo pokazują najnowszą „przełomową” technologię wprowadzaną do kin.
Wszystkie utrzymane są na granicy absurdu i wręcz ociekają kiczem. Podobnie jest z planszami, w których Rubi wpada w szał. Zbryzgana krwią twarz naszej heroiny sprawia, że na ekranie widzimy tylko trzy kolory – czerń, biel i czerwień. Przez kilka chwil biegamy po tym odmienionym świecie, starając się wymordować jak największą ilość gangsterów.
Nowy trend wśród surferów
Nijak nie da się zrozumieć dlaczego zostały one wprowadzone do dzieła Artificial Mind and Movement i w jaki sposób miałyby do niego pasować. Dzięki nim wyróżnia się ono jednak na tle produktów konkurencji. Jednocześnie sprawiają one, że WET nie jest kolejnym średniaczkiem, którego warto kupić tylko jeśli znajdziemy go w koszu z przecenionymi grami. W zasadzie pokuszę się o stwierdzenie, że sam zagrałbym w recenzowany tytuł tylko po to, by je obejrzeć. Zdecydowanie jest to najmocniejsza strona tej produkcji. Trzeba jednak mieć dość specyficzny gust żeby je polubić.
Warto także podkreślić, że w WET zobaczymy bardzo dużo krwi, a język używany przez postaci występujące w grze składa się przede wszystkim z wulgaryzmów.
Głowa pęka
Nierówny poziom prezentuje oprawa audio-wideo recenzowanej gry. Z jednej strony wyraźnie widać, że jej oprawa graficzna to nie mistrzostwo świata. Razi niewielka interaktywność otoczenia i średnio zaprojektowane plansze o powtarzających się układach. Z drugiej podobać mogą się efekty takie jak światło przechodzące przez bryły lodu, zaśmiecony, brudny świat czy niektóre modele postaci.
Biegaj i strzelaj
Podobnie jest z oprawą audio. Ostre gitarowe granie w wykonaniu zespołów, o których osobiście nie słyszałem nigdy w życiu spodoba się fanom rocka. Wszystkie kawałki można zresztą odsłuchiwać z głównego menu gry. Aktorzy podkładający głosy pod bohaterów WET to już pierwsza klasa. Wymienić można tu Elizę Dushku , Malcolma McDowella czy Alana Cumminga.
Niestety dźwięk trzeba ściszyć ponieważ przez cały czas słyszymy tylko i wyłącznie rytmiczne dudnienie strzelających pukawek. Po godzinie dosłownie pęka od tego głowa.
Cudem uratowana
Dobrze się stało, ze Bethesda uratowała i wydała WET. Póki co jest to gra nierówna, która na pewno nie spodoba się każdemu. Wielbiciele kiczu, oryginalnych, niecodziennych pomysłów powinni ją sprawdzić pod warunkiem, że jej cena nie będzie zwalała z nóg. Bardziej wymagający wielbiciele elektronicznej rozrywki, którzy nie potrafią przymknąć oka na wymienione w tekście błędy raczej się na niej zawiodą. Ja mimo wszystko liczę na to, że jeszcze spotkam się z Rubi Malone. Oczywiście pod warunkiem, że twórcy WET 2 będą mieli mnóstwo czasu na dopracowanie swojego dzieła. Póki co w sieci pojawiły się plotki mówiące o tym, że gra może zostać przeniesiona na srebrny ekran. Jest więc nadzieja, że po swej pierwszej przygodzie nasza heroina nie trafi na elektroniczny cmentarz.
Co robić z nadmiarem gotówki? Można kupić sobie sportowy samochód, jacht, a nawet elegancki odrzutowiec, którym polecimy imprezować na Bora Bora. Bethesda i jej spółka-matka ZeniMax wolą inwestować w gry i ich twórców (być może odrzutowce nie mieszczą im się już w hangarach?). Jednym z jej najważniejszych nabytków jest legendarne studio id Software. Firma wykupiła też prawa do posługiwania się marką Prey i odrobinę mniej znanym dziełem Artificial Mind and Movement – WET – którego recenzję właśnie czytasz.
Ej. . . Niegrzeczna „wet” dziewczynka. . . ? Ale to ja na dobrej stronie jestem? Nie pytało mnie o wiek ! 😀
grałem w demo i nawet mi się podobało
Ściągnąłem demko z xbox live i szczerze powiem, że podoba mi się 😀 Tryb akcja, akcja, akcja wydaje się być strzałem w dziesiątkę, bo nie ma w tym absolutnie żadnych wyższych celów – ot rozrywka w czystej postaci. Spodoba się każdemu, kto lubi oglądać filmy w stylu kill billa =D