IO Interacive ma wiele do udowodnienia. Duński developer, zrzeszony pod skrzydłami Eidosu nie wyprodukował na razie niczego, oprócz serii przygód Hitmana i gry Freedom Fighters. Ich nowa gra Kane & Lynch: Dead Man ma udowodnić, że zespół nie popadł w rutynę.
Seria Hitman zdobyła spore uznanie na świecie i wyrobiła IO Interactive całkiem niezłą markę. Nie da się jednak ukryć, że każda kolejna gra o łysym zabójcy nie jest żadnym kamieniem milowym wirtualnej rozrywki. Podobnie było z nieźle zapowiadającym się Freedom Fighters – gra choć nietuzinkowa pozostała tylko dobrą produkcją, wyróżniającą się z tłumu jedynie ciekawą stylistyką.
Teraz Duńczycy atakują z grą Kane & Lynch: Dead Men. Zapowiada się na to, że zespół złapał wiatr w żagle i próbuje się wyrwać ze sztywnych ram gatunku gier akcji. Pierwszą nowinką będzie oddanie do waszej dyspozycji dwóch głównych bohaterów.
Znowu najemnicy
Kane jest byłym najemnikiem z organizacji The Seven. Problem polega na tym, że jego pracodawca ma go za zdrajcę i zaczyna go ścigać. To właśnie on będzie główną postacią, jeżeli zdecydujecie się przejść grę w pojedynkę. Z drugiej strony jest Lynch, psychopata, który najprawdopodobniej zamordował swoją rodzinę, jednak w wyniku amnezji nie jest tego pewny. Dwójka zostaje uprowadzona z transportu do więzienia, gdzie czeka na nich egzekucja i otrzymują wspólne zadanie.
Nie zadzieraj z wojakami
Podobnie do gry Electronic Arts Army of Two, także i tutaj podstawowym wymogiem zaliczenia misji będzie kooperacja. Wykonując misję Kane and Lynch mają zupełnie inne cele, chociaż działają wspólnie. Brzmi to szczególnie intrygująco, jeśli doda się do tego tryb kooperacji z drugim żywym graczem. Każdy z was będzie musiał wykonać swoją część roboty, a w dodatku zsynchronizować to z tym drugim. Osłanianie kumpla ze snajperki czy próby dywersji będą na pewno chlebem powszednim w nowym dziele IO Interactive.
Współpraca to nie tlyko urozmaicenie – jest ona kluczem do sukcesu.
Was dwóch kontra tłum
Grając Kanem dostaniecie do pomocy mały oddział najemników, którymi pokierujesz dzięki kilku podstawowym komendom, natomiast Lynch jako psychopata skupi się na strzelaniu do wszystkiego, na czym spocznie jego wzrok. Często trzeba będzie współpracować. Jeżeli Kane mocno oberwie i zacznie odchodzić w zaświaty, Lynch będzie mógł zrobić mu zastrzyk z adrenaliny i przywrócić do świata żywych.
Jak na wojnie
IO Interactive stawia na realizm. W grze nie odnajdziecie żadnych pasków zdrowia ani innych mierników. Kilka kul i po tobie, nie ma mowy o przyjęciu magazynku na czoło i dalszej grze. W Kanie liczyć się ma mocny klimat, a takie śmietki jak HUD tylko burzą nastrój. Jatka ma być ostra i zdecydowanie nie zabraknie brutalnych scen. Jednak czego innego można się spodziewać po grze, gdzie główne role grają psychopata i zabójca-najemnik. Eidos mocno promuje ten tytuł jako jedną z najciekawszych swoich nowych licencji i nie oszczędza środków.
W zaprezentowanym trailerze zobaczyliśmy bardzo ładną grafikę i symulację tłumu. Widać, że grę tworzą ludzie od Hitmana, stylistyka pozostała dość podobna i fani Agenta 47 poczują się jak u siebie. Do tego trzeba dorzucić niszczące się otoczenie, żeby mieć jako taką wizję Dead Mena. Do wydania jeszcze sporo czasu, ale nawet dziś gra prezentuje się nieźle.
Kane and Lynch ukaże się w 2007 roku i może stać się ciekawą propozycją dla graczy, wymagających od gier ciekawej fabuły i znużonych już sequelomanią. Główni bohaterowie tej gry prezentują się naprawdę fachowo, a potencjał aż wylewa się ze zdjęć i trailerów. Oby IO Interactive nie pospieszyło się zanadto z wydaniem tego tytułu i dopięło wszystko na ostatni guzik, a będzie dobrze.
To nie agent 42 tylko 47 😀
Dla mnie gra porażka, z jednego acz banalnego powodu. Nie można się wcielić w – Lych’a :/