No dobrze, nie twórcy gier, bo oni nie wymyślają całej marketingowej otoczki. Ale od czasu, gdy z gazet drukowanych i oglądania screenshotów przerzuciłem się na (w większości) oglądanie filmowych zwiastunów do gier, mam nieodparte wrażenie, że 99% z nich jest (często na siłę) oczywistą kalką trailerów, które możemy obejrzeć w przed seansem kinowym. Nasze medium jest chyba na tyle elastyczne i daje tyle możliwości, że warto byłoby wymyślić coś nowego, huh?
A tymczasem zwykle wszystko dzieje się na tak zwane jedno kopyto. Najpierw delikatna muzyczka i jakieśtam „Ubisoft/EA/Take 2 presents”, później nazwa developera, spokojne wygaszenie, uśpienie widza, a następnie ostre BUM – zza zakrętu wyjeżdża Mitsubishi Lancer, wybiega kosmiczny komandos albo piraci oddają salwę ze wszystkich dział w kierunku nadpływającego galeonu. Przez kilkanaście sekund mamy trochę „dynamicznej akcji” okraszonej „dynamiczną muzyką”, aż w końcu wszystko cichnie, kurz opada, dostajemy informację na temat daty premiery gry i na koniec jeszcze albo mocne BUM albo jakiś wymyślny i szokujący tagline w stylu „przygotuj się na koniec świata”. Co bogatsze agencje reklamowe wynajmują jeszcze TEGO lektora z trailerów filmowych, żeby w trakcie traileru mówił „W roku 2019 wszystko się zmieniło”, „Najpotężniejsze silniki w najgorętszych wyścigach”, „Czy zdołasz poprowadzić swój naród do chwały” albo tym podobne dziwactwa. Hm.
Nie mówię, część z tych zwiastunów, o ile została dobrze wykonana i zatrudniono TEGO lektora, a nie jakąś jego tanią podróbkę, potrafi pobudzić wyobraźnię i zachęcić do kupna gry albo przynajmniej przyjrzenia się jej bliżej. Dobry, głośny soundtrack, parę eksplozji, kilka ciekawostek dotyczących fabuły – to wszystko potrafi zwabić zarówno początkującego gracza, jak i starego wyjadacza. Ale czy naprawdę tylko na tyle nas stać?
Film ze swojej natury musi człowieka zafrapować fabułą. Nawet jeśli zgromadzi się obsadę pełną gwiazd i wykręci super efekty specjalne (których zresztą w trailerze do końca pokazać nie można, bo wtedy nikt na film już by nie przyszedł), sukces nie jest gwarantowany. Trzeba widza czymś zaskoczyć, pokazać mu, że „w naszym filmie będzie mnóstwo zwrotów akcji, świetnych dialogów i niesamowitych wydarzeń”. Gra tego nie potrzebuje. A jednak zamiast w jakiś świeży i oryginalny sposób pokazać silne strony produktu, zwykle w trailerze widzimy przede wszystkim renderowane scenki, fabularne zachęty i pompatyczny soundtrack. Trochę oryginalności, drodzy marketingowcy!
Nie do końca wiem, jak to zrobić. Ale wiem, że mając tak ogromny potencjał – graficzno/technologiczno/fabularno/gejmoplejowy, stawianie tylko na ciekawą fabułę staje się nudne – szczególnie, gdy w grze nie tylko o nią chodzi. Bardzo podoba mi się kampania reklamowa Resident Evil 5 – też filmowa, ale zupełnie inna. Scenki są zagrane i przygotowane naprawdę profesjonalnie, a temat, jego ujęcie i naprawdę niesamowita atmosfera powodują, że ta akcja marketingowa błyszczy na tle tysiąca innych, identycznych trailerów i teaserów. No i nacisk (poprzez scenki fabularne, nie związane w ogóle z grą) położony jest na to, co jest/będzie silną stroną piątego Residenta – na hordy zombiaków.
Rozumiem, że producenci gier zapewne zawsze marzyli o tym, żeby kręcić super filmy, być Stevenem Spielbergiem i dostawać Oskary. Rozumiem, że marketingowcy zawsze chcieli pracować przy promocji nowego filmu o Batmanie albo jakiejś innej hollywoodzkiej superprodukcji. Stąd pewnie te wzorowane na filmowych zwiastuny. Ale może czas już zrezygnować z tych wzorów i stworzyć własne? Jestem przekonany, że kiedyś Złote Joysticki (czy jakieś inne dziwo) będą miały większą oglądalność, niż Oskary. A dostaną je ci, którzy robią swoje, nie oglądając się na innych.
Na szczęście są wyjątki. 2 słowa. Trailery Blizzarda. 🙂
Nie bój żaby, światu nic nie gozi bo. . . THERE IS ONE MAN (. . . ):D
Kampania reklamowa FEAR2 też jest ciekawa, szczególnie niedawno pokazany na valhalli trailerek przypadł mi do gustu 😉
Trailery z klasą? Tylko te z Eve-Online, tyle razy już to udowadniałem uprzejmie donosząc o kolejnych nowych i to w HD.
ja tam nie narzekam na te filmowe trailery, klimatyczne sa.
Trochę odejdę od kinowości tego tematu. . . . chcą ukryć że nie wyszło jak miało być , przy okazji narobić smaka niewinnym graczom . przykłady:-Metal Gear Solid „wszystkie części” : W trailerze jest zazwyczaj wszystko czego nie ma w grze, strzały, wybuchy , cuda na kiju, akcja że szczena opada, a gdy w grze znajdujemy się w miejscu w którym miało być tak fajnie ,jest lipa i nuda. Fakt dodawania elementów „z kosmosu” do trailerów jest dość żałosny i popularny. -C B Jericho : Trailer przedstawiał osaczenie , grozę i strach niczym SH czy Pitch Black a gdy przyszło co do czego ; nuuda. Czyli , „wymyślmy coś do trailera bo żeby było jak zapowiadaliśmy”-Trailery robione na renderowanych urywkach filmików z gry: tego nie cierpię , a gdzie gra? będzie film interaktywny czy taka lipa ,że nie ma co pokazać?Trailery to manipulacja , staram się ich nie oglądać by się nie rozczarować. Różnica z zapowiedziami filmów jest taka , że pokazuje się coś czego nie ma.