Problem nazewnictwa gier z jednej strony jest całkowicie błahy. Wszak co za różnica jak producent nazywa swój nowy produkt – ważniejsze, aby stał on na odpowiednim poziomie. Pomijając jednak problem jakości ten związany z nazywaniem pozostaje.
Zawsze zastanawiało mnie kto decyduje o ostatecznej nazwie gry i co determinuje jego wybory. A przecież na wymyśleniu tytułu zadanie się nie kończy. Często pozostaje jeszcze kwestia jego zapisu.
A panuje tu niestety całkowita samowolka. O ile gra jest pierwsza w serii nie ma problemu. Jakakolwiek nazwa by to nie była – będzie dobra. Problemy zaczynają się przy kontynuacji, a tych ostatnio coraz więcej. W tej sytuacji nasz producent ma różne opcje do wyboru. Może najzwyczajniej dorzucić numerek „dwa” do oryginalnego tytułu i po sprawie, prawda? Otóż nie. Okazuje się, że nawet owe „dwa” może mieć postać arabską i rzymską. Pal licho jeśli zespół tworzący grę przyjmie jednolitą wersję dla całej serii. Sprawa zaczyna się komplikować kiedy zmieni się właściciel marki – ten najczęściej zaczyna kombinować. Zresztą, nie musi się zmieniać właściciel, żeby dochodziło do zmian. Przykładem seria Silent Hunter. O ile trzecią część zapisywano „Silent Hunter III” o tyle na grzbiecie pudełka czwartej części widnieje „Silent Hunter 4”. Ba! Nawet na tym sprawa się nie kończy, bo o ile w przypadku trójki wydawca zadowolił się zwykłym „Silent Hunter III”, o tyle w przypadku kolejnej części dorzucił coś ekstra – podtytuł „Wolves of the Pacific”. A przecież i tak mówimy o sytuacji komfortowej kiedy kolejne odsłony serii są numerowane. Ta dość niejasna sytuacja z podtytułami i ich brakiem sprawia, że praktycznie niemożliwe staje się odróżnienie tylko po tytule podstawki od misji dodatkowych. Niektórzy przyjmują wprawdzie zasadę, że podstawka jest bez podtytułu, którym obdziela się dopiero dodatki – przykład Company of Heroes z dodatkiem Opposing Fronts. Nawet F.E.A.R. da się jakoś odróżnić. Wszak pierwotna wersja miała tylko rozwinięty skrót (First Encounter Assault Recon), a dodatki nazywały się zupełnie inaczej (Extraction Point i Perseus Mandate).
Problemy z zachowaniem spójności ma też seria GTA. O ile początkowo wszystko było w porządku – pokrzyżowały plany nieco GTA – Vice City i GTA – San Andreas gubiące numerek III w tytule.
Absolutnym majstersztykiem chaosu jest seria Splinter Cell, której kolejność znają chyba tylko fani tego tytułu. Przyznam, że sam mam czasem z tym problemy. Konia z rzędem temu, kto wywnioskuje po tytułach, kolejność następujących po sobie części. Poza pierwszą (pozbawioną wszelkich podtytułów i numerków) – Tom Clancy’s Splinter Cell, potem w myśl teorii chaosu następuje istne pomieszanie z poplątaniem. Pandora Tomorrow, Chaos Theory, Double Agent i wciąż oczekiwany Conviction. A przecież dorzucić do tego należałoby jeszcze tytuły z telefonów komórkowych i przenośnych konsol!
Podobnie zresztą sytuacja wygląda w popularnej serii Need For Speed, która z początkowej numeracji zrezygnowała, rozbiła serię na kilka wątków, które zyskały odrębną numerację (Hot Pursuit, Underground), aby ostatecznie kolejnym częściom nadawać zupełnie różne podtytuły. Był nawet jeden tytuł oznaczony datą (w Europie) Need For Speed: Porsche 2000.
Sprawa nazewnictwa i numeracji tytułów wydaje się najbardziej uporządkowana w grach sportowych, które najczęściej numerują kolejne odsłony od roku wydania. Choć i tutaj nie ma pełnej zgodności. Część numeruje ostatnimi dwoma cyframi (np. FIFA 09), część pełnym rocznikiem (PES 2009, Football Manager 2009). Co gorsza, nie przyjęto też jednoznacznej wersji numerowania „z dołu” czy „z góry”. O ile większość gier wydanych w tym roku opatrzona jest numerem symbolizującym rok przyszły, o tyle niektóre serie nadają go „z dołu”, czego przykładem może być leżące obecnie na półce MotoGP 08.
Jak więc orientować się w tym gąszczu tytułów? Czy jedynym rozwiązaniem pozostaje nam śledzenie serwisów branżowych? A co z tymi co wypadli z obiegu?
Denerwuje was nieuporządkowana numeracja serii? Czy przydarzyło się wam kiedyś pogubić? A może macie pomysł jak wybrnąć z tego chaosu?
chłyt maketikofy. . . ktorego nie rozumiem. czasami mam wrazenie ze robia to specialnie zeby zdezorientowac graczy. PS http://uk. youtube. com/watch?v=OEVzPCY2T-g
Ten PES wcale tak ładne się nie „numerkuje”. Najpierw mieliśmy jakieś International Superstar Soccer. Później doszło rozszerzenie Pro. Potem pojawiło się ISS Pro ’98. Następnie ISS Pro Evolution 1 i 2. Wtedy marka zmieniła się na Pro Evolution Soccer. Pod nazwą PES ukazały się odsłony od 1 do 6. Po siódmej części PESa zatutułowanej 2008 jak na razie utrzymuje się aktualny standard. GTA jakkolwiek ma zachowany jakiś sens. Dodatki nigdy nie miały numerków. Pełne GTA to GTA, GTA2, GTA III (już się konwencja zmienia), GTA IV. Dodatki to wiadomo – London, VC, SA, LCS, VCS itd. . . Także z reguły jakiś sens w tym wszystkim jest. Ale dobrze prawi jolo, iż często konwencja się zmienia. Ale to raczej ma zapobiec numerkom „pińćsetnym”. Chociaż takie w takim Final Fantasy wysokie numerki wydają się czymś charakterystycznym dla serii. Poza tym zmiana systemu tytułowania często związana jest z jakimiś poważnymi zmianami w serii (choć nie zawsze). Mi najbardziej odpowiada w tytułowaniu gier, które posiadają jakąś fabułę, dodawanie samego podtytułu bez numerka. I dlatego tak bardzo mi się podoba sprawa związana ze Splinter Cell czy Prince of Persia (choć znów się tytuł „zeruje”, ale – jak wspomniałem – wiąże się to z poważną zmianą w serii). W przypadku gier sportowych, wyścigów numerki są mile widziane. Poza tym sama kwestia numerka, jego obecności, braku, formy rzymskiej czy arabskiej jest często związana z tym, co bardziej pasuje na logo gry : ). Przynajmniej takie odnoszę wrażenie.
Vice City i San Andreas dodatkami? nie powiedziałbym. . . a co do nazewnictwa – taki problem, to nie problem, jak gra dobra to tytuł może być nawet Alicja z Krainy Czarów 🙂
GTA 1 , GTA London 1969 , GTA 2 , GTA 3 , GTA Vice City , GTA San Andreas , GTA Liberty City Stories , GTA Vice City Stories , GTA IV -wszystkie części GTA według kolejności . Co do Vice City , San Andreas i ich Stories-owe części są to podtytuły GTA 3 . Ciekawostka , nazwy miast z GTA 1 brzmią : Liberty city , San andreas , Vice city
Co do części GTA zapomniałem dodaćGTA Advence , oraz części na Game Boya Colora GTA 1 i GTA 2. Niedługo będzie kolejna premiera gry o nazwie GTA , nazwana Chinatown Wars . Mamy więc 9 części GTA + 3 z Game Boyów (GBA i GBC) + 1 część (Chinatown Wars na Nintendo DS) = 13 wersji GTA
I jeszcze GTA: London 1961 🙂
zio0m, ale tu nie chodzi o to, by wymieniać gry z serii GTA. Jeśli ktoś chce, potrafi skorzystać z wikipedii. Zwłaszcza, że podałeś kilka tytułów błędnie.
No właśnie , podał przykłady nazewnictw kolejnych części serii i sposób ich nazewnictwa , a GTA jest dobrym wzorem , bo ma formę liczbową (I , II , III , IV ) oraz słowną (Vice City , San Andreas) . Dodatkowo wchodzą jeszcze „klony” w których dodali wyraz Stories (Liberty City Stories , Vice City Stories) . Co daje nam 3 różne rodzaje określania kolejnych części gier . twilitekid powiedz mi , bo jestem ciekawy , które tytuły podałem błędnie ?
GTA, GTA2 – ok, ale już GTA III (bo ta rzymska trójka jest bardzo istotna w tym temacie). Poza tym GTA: Advance. A dodatek San Andreas nie miał wersji „storiesowej”.
mnie to nie przeszkadza.