Jakiś czas temu przyglądaliśmy się twórcom gier wideo i ich preferencjom politycznym. Dowiedzieliśmy się między innymi na kogo prawdopodobnie będzie głosował Will Wright czy prezes firmy Electronic Arts. Na tym jednak nie kończą się polityczne newsy. Kampania wyborcza dotarła już do świata gier. Od kilku dni w wirtualnym Rajskim Mieście kierowcy mijają świeże billboardy, na których zobaczyć można uśmiechniętego Baracka Obamę. Póki co płatne ogłoszenia z hasłem „Obama for President” zobaczymy tylko na konsoli Xbox 360. Umieścił je tam sztab wyborczy Obamy. Potwierdza to Holly Rockwood (dyrektor działu corporate communications w firmie Electronic Arts), która szybko dodaje, że ogłoszenie nie odzwierciedla poglądów politycznych EA i twórców gry Burnout Paradise. Wiarygodni politycy mogą po prostu umieszczać swoje reklamy w grach Elektroników tak jak mogą to robić w telewizji, radiu czy gazetach. Musimy przyznać, że nam podoba się pomysł sztabu wyborczego senatora Obamy. Dzięki niemu świat gry bardziej przypomina rzeczywistość. Generalnie wolimy jednak kiedy polityka nie miesza się z elektroniczną rozrywką.
Miał zaje. . . fajny pomysł. Liczy się kreatywność. Koleś wie czego chce, jego ludzie potrafią zadbac o to, żeby dotrzeć do jak największej liczby odbiorców. Heh! Czekam na billboardy z Radiem Maryja na mojej PS3 w Paradise City 😉
Lipton -> Raczej doczekasz się przesuwającego się na dole ekranu jedynie słusznego numeru konta :-)Co nie zmienia faktu, że na pewno tego typu reklamy mniej denerwują i są mniej inwazyjne niż np pop-upy w internecie, dlatego jak się marketingowcom Obamy wymyślił taki Burnout to należy temu tylko przyklasnąć.
Najpierw pytanie: dlaczego w konsoli dla młodzieży? I nagły przebłysk w pamięci:Od razu wspominam wybory do parlamentu w UK. Akurat wydarzyły się podczas mojego rocznego pobytu na wyspach. Byłem zszokowany bo 2 dni przed wyborami w lokalnym pubie nikt nie powiedział ani słowa o polityce. Nadal królował temat „everyday shit” i rozmowy o tym co w pracy, w domu, w sklepie. A w dniu wyborów. . . przed komisjami stały kolejki. . . poszedł niemal każdy z tej mieściny w tym młodzież. Więc zapytałem wieczorem w pubie takiego chłystka dlaczego poszedł głosować. I usłyszałem, że to norma w tym kraju, że gówniarzeria nie może się doczekać wyborów bo tylko tak mogą coś zmienić. Że każdy z nich chce wysadzić z siodła staruchów. Stąd też dzisiejszy news w pierwszej chwili mnie rozbawił a następnej zasmucił, że nasza młodzież do demokracji nie dorosła. Frekwencja wyborców poniżej 25 roku życia ledwo ociera się o dwucyfrową. Szkoda