Branża komputerowej rozrywki z każdym rokiem generuje coraz większe zyski. Wydawcy stają na głowie aby jak największa część tego niezwykle dochodowego tortu trafiła właśnie w ich ręce. Niestety, nie jest to wcale takie łatwe. Jak mawia stare polskie przysłowie „łaska pańska na pstrym koniu jeździ” – podobnie sprawa wygląda jeśli chodzi o gusta i uwagę graczy. Toteż, aby nie dać zapomnieć o sobie potencjalnym klientom wydawcy i twórcy gier niemal non stop przez 7 dni w tygodniu i 12 miesięcy w roku zarzucają nas potwornymi ilościami materiałów promocyjnych. Czytamy wywiady, devdiary, oglądamy screeny, trailery, teasery i Bóg wie co jeszcze. Wszystko po to, aby konkretny tytuł znalazł się na szczycie naszej listy wyczekiwanych gier.
Powstaje pytanie – czy każdy z graczy faktycznie ma taką listę? Oczywiście! – chciałoby się zakrzyknąć. Jednak czy tworzymy ją w sensie fizycznym? Tu przypuszczam, że olbrzymia liczba rąk, która uniosła się przy pierwszym pytaniu szybko zniknie z horyzontu.
To pewne, że każdy z nas na samym początku roku zastanawia się i planuje zakup niektórych tytułów. Należą one najczęściej do naszych ulubionych serii lub gatunków. Jest też grupa gier na tyle głośna, że po prostu z czystej ciekawości chcemy je sprawdzić niezależnie czy jesteśmy fanami danego gatunku czy nie. W tym roku to bez wątpienia GTA IV, Spore i Fallout 3.
Gdybym miał mówić o swoich oczekiwaniach dorzuciłbym jeszcze Alana Wake’a, Empire: Total War, Mass Effect (na PC) i Silent Hunter 4: U-Boat Missions. Gdybym pomyślał chwilę pojawiłoby się jeszcze kilka czy kilkanaście tytułów. Dlaczego się zatem nie pojawia? Bo nie mam listy! Choć myślałem o stworzeniu takowej wielokrotnie, a raz nawet to zrobiłem nigdy ten pomysł w moim wydaniu się nie przyjął. Siłą rzeczy śledzę rynek, jestem na bieżąco, ale nie potrafię w sposób usystematyzowany oczekiwać. Niezwykle rzadko odwiedzam oficjalne strony jakichś produkcji chłonąc wszystkie możliwe informacje na ich temat. Ostatni raz zdarzyło mi się to chyba przy premierze Silent Huntera 3. Jasne, wpadam od czas do czasu na tę czy inną stronę pooglądać sobie materiały, poczytać info, ale trudno tu mówić o regularności, a co dopiero fanatycznym śledzeniu wszystkiego co możliwe na dany temat.
Podobnie mam zresztą z książkami (które kupuję i „połykam” w zastraszających ilościach). Nigdy nie odwiedzam stron wydawnictw. Często natomiast jestem gościem księgarni i po prostu jak pojawi się coś interesującego ląduje to w moim koszyku.
Takie podejście ma swoje dobre i złe strony. Dobra to ta, że każda moja wizyta w EMPIKU to jak wyprawa w świat prezentów i niespodzianek. Nowa gra czy książka, która nagle pojawia się przed moimi oczami zdecydowanie poprawia mi humor – jest czymś, co pojawia się w moim życiu choć zupełnie się tego nie spodziewałem. Nie raz taki właśnie przypadek wyciągnął mnie z fatalnego nastroju. Złą stroną takiego podejścia jest jednak ryzyko przegapienia jakiegoś wydarzenia (czyt. premiery), lub – co zdecydowanie bardziej poważniejsze – brak możliwości zaplanowania wydatków. Niestety w większości wypadków, kiedy już zobaczę taką niespodziankę marne są szanse, że uda mi się powstrzymać przed jej zakupem. Może właśnie dlatego staram się stosunkowo rzadko odwiedzać miejsca niespodziankogenne? Inna sprawa, że marnie mi to wychodzi, czego dowodem nowa część Świata Dysku Pratchetta leżąca na moim biurku.
Z drugiej strony – czy gdybym już w styczniu wiedział, że pojawi się ona w księgarniach w następnym miesiącu – czy coś by to zmieniło? I tak bym ją kupił. Może tylko tyle, że byłbym świadomy tego wydatku nieco wcześniej niż on nastąpi. Jednak czy ta świadomość jest warta aż tyle, aby pozbawiać się radości z niespodzianki? Chyba nie…
A wy? Macie swoją listę wyczekiwanych przez was gier czy może podobnie jak ja wyławiacie je z rynku w sposób spontaniczny? Czy tworzenie takiej wishlisty w ogóle ma sens w przypadku branży, w której opóźnienia są niemal regułą?
Jakoś kiedyś czekałem na gry „mocniej”. Teraz to nawet na Fallouta 3 nie czekam. Wyjdzie to wyjdzie. . . Ale kiedyś. . . Na Baldur’s Gate (pierwszego!) czekałem baaardzo podobnie na NWNa. O Half-Life 2 nawet nie ma co wspominać 😉
oj a ja teraz najbardziej czekam na Brothers in Arms: Hell’s Highway ! i mam nadzieję że się nie zawiodę 🙂 Dodatkowo czekam z niecierpliwością na Guitar Hero nowego wiem w połowie roku ma wyjść Aerosmith ale to zapewne mnie nie usatysfakcjonuje 🙂 bo Areosmith darze szacunkiem ale jak już wspomniałem w innym artykule wolałbym Guitar Hero Dream Theater 🙂 pozdrawiam
Sorry za offtop. To by była masakra, następny poziom trudności ->Dream Theatre -> Petruci -> 400 dzwiekow na seknde podczas solo ;]
Jesli chodzi o gry to sprawa jest prosta, jak kazdy, przecietny, polski zjadacz chleba kupuje to co sprawdzone, zrecenzowane (na youtubie czesto przed premiera ;]) i rzadko kiedy siegam po „kaszan” i inne podroby za 200 zł. O tych sprawdzonych przewaznie pamietam i sledze wydarzenia (nie ma tego az tak wiele. . . a przeciez valhalla rzecze 7 dni w tygodniu 12 miesiecy w roku). Produkty niszowe (czy tez dla mnie drugorzedne) czasem hurtowo przegladam na allegro i cos wylawiam za grosz lzejszy. Zreszta kazda wyprawa do empiku/innego molocha to przygoda. . . stare plyty, ktore teraz sa tansze, ksiazki których galy nie widzialy, a sercu bliskie. . . i maaaaasa innych rzeczy, które powiekszaja czarna dziore w portfelu ;] . . . . wiem, wszyscy to kochaja. PS. Jak dla mnie Pratchett za bardzo roztrzepanie pisze (tak, dla niektórych to jest jego zaleta). . . moze przy nastepnym podejsciu sie przekonam.
Ja nie tworzę listy gier, które kupię, tylko takie, w które wiem, że będę prędzej czy później grał (nie chodzi o piractwo bynajmniej). Po prostu ustalam sobie, że to muszę pożyczyć, zdobyć kupić jeśli tylko sprzętowo wytrzymam. 🙂
fizycznej listy nei mam. Primo – data wydania większoscigier jest na tyle płynna, że lepiej nie przygotowywać się do nich za wczesnie, zwłaszcza gdy okres oczekiwania przekracza pół roku. Secundo – nie ciągnie mnie do największych tytułów. Mój ulubiony gatunek – przygodówki – raczej rzadko są szumnie zapowiadane i prezentowane. O większości można sie dowiedzieć dopiero po premierze. Mam dwa tytuły, które o ile się w tym roku ukażą, zagram NA PEWNO: eXperience 112 (już niedługo, kwiecień?) i Disciples III ( IIIQ roku). Co jeszcze? Okaze się pewnie po fakcie, zależnie co ruszy na PC :PPS: odnośnie Pratchetta, który w miarę regularnie pojawia się na Valhalli i ma tutaj wielu wyznawców. . . Niedawno była promocja w pewnym sklepie wysyłkowym, dzięki której do mojego domu dotarły: „Sztuka Świata Dysku” (świetny album!), „Muzyka duszy” (czeka na półce. . . ), „Eryk” (fajnie się czytało) i „Dobry Omen” – ksiażka którą szczególnie polecam dla sceny w barze z udziałem nasego ulubionego BOHATERA 😉 I chociaż nie należy do ŚD, to jest to jedna z najlepszych książek Terry’ego (moze to zasługa współautora, Neila Gaimana? ee tam 😛 ). A dzisiejsza wizyta w Empiku kosztowała 25zł za „Kroniki Jakuba Wędrowycza” – zbiór szalonych opowiadań niejakiego A. Pilipiuka. Bardzo Sympatyczny, choć nieco uliczny humor.
Ja posiadam listę gier które zakupię w najblizszych czasach. Jednak różni się ona bardzo od tej którą proponuję autor newsa. Otóż mam rozpiske tytułów na stare konsolki: PS2, DC, GBA i PC off koz;PPodobnie jak „Denial” śledzę aukcję w poszukiwaniu zaginionych Ark :PPS. Polecam ebay’a kilka gierek np z UK za śmieszną kasę + przesyłka która czasem stanowi 30-40% ceny 😛 a tytuły miodzio, na allegro ni pytki albo za drogie:/Pozdro dla graczy kombinujących inaczej!! (oczywiście tych po jasnej stronie mocy). . .
Ja również posiadam taką listę, aczkolwiek nie jest to lista fizyczna. Swego czasu namiętnie śledziłem losy Oblivion-a. Wręcz fanatycznie można by rzec. Od pierwszego newsa o grze, dzień w dzień śledziłem strony fanowskie i forum Bethesdy, oglądałem każdy trailer, teaser, nie było screena który by umknął mojej uwadze. Jakieś półtora roku czekania, tylko po to, aby przekonać się, że gra nie spełniła pokładanych w niej nadziei (przynajmniej nie w pełni). Po tym wydarzeniu porzuciłem takie podejście do gier, bo w gruncie rzeczy, psuje ono tę mgiełkę tajemniczości danego tytułu. Jak to mawiają: „co za dużo to nie zdrowo”. 😉
Przyznam, że zdarzyło mi się kilka takich „głodnych” oczekiwań: HL2, Wiedźmin, TESIV:Oblivion, Gothic3. Ale znamienne jest to, że żadnej z tych gier nie zaliczyłbym do swojej pierwszej dychy gier ulubionych (choć już do drugiej/trzeciej – tak). Najciekawsze tyuły, w które grałem w życiu: Gothic1/2, OFP, H&D2, a wcześniej BioForge, Dark Earth, Ecstatica, SystemShock1, Strike Commander, a jeszcze wcześniej: It Came From The Desert (Amiga), F-14 Tomcat (C64) czy The Great Escape (Spectrum), nigdy w zasadzie nie były (przeze mnie) oczekiwane. Dlatego cacolukia ma rację: zbyt wygórowane oczekiwania psują odbiór. Ja na przykład nie miałem zbyt dużych oczekiwań w przypadku STALKERA czy wcześniej np. Blade Runnera, więc obie gry bardzo mi się podobały. A wiem, że niekórym „ultrasom” już nie bardzo ;)PS. wujo444 -> właśnie zauważyłem, że eXperience jest już po angielsku w Stanach, pod tytułem The eXperiment (X zostało, obowiązkowo ;). Zastanawiam się, czy stamtąd nie ściągnąć, bo coś w ten kwiecień średnio wierzę 😉 I to jest z kolei właśnie minus tytułów nie oczekiwanych szeroko – w Polsce wychodzą późno lub wcale. . .
Bardzo czekałem na Diablo 2. Ech stare dobre czasy
p53 – hmmm, a gdzieś wyczytałem że taki był pierwotny tytuł tego projektu 😉 wot, w ameryce został, w europie chyba przedobrzyli. Jeżeli gra jest już skończona, to pozostaje pytaniem kiedy Techland upora się z lokalizacja. Wolałbym grać po polsku, bo słownika technicznego ang-pol nei mam, i mogłyby być problemy z odbiorem 😛 notek zapisanych językiem biologiczno – chemicznym jest sporo nawet w demie, i szczerze mówiac, niewiele zrozumiałem 😉
Kolego, Ja po Diablo 2 stałem 4 godziny pod sklepem czekając na dostawę ;)Jest to jedna z moich ulubionych gier (biorąc pod uwagę siekaczki z pogranicza PGR-u). Jeśli chodzi o mgiełki i niemą ekscytację związaną z grami to dla mnie te czasu już mineły ;|. Patrze na to z perspektywy lat, zmian na rynku. Kiedyś pojawiały się tytułu pokroju Fallout (pliz bez zbednych dyskusji na temat F3 ;)), Plane Scape Tornment i generalizujac, tak czy inaczej dostawales produkt dobry a przynajmniej przyzwoity. Niestety w dobie czasow jakie nastaly, zmyslngo (szopowego) upgrade’u sreenow, pieknej i kreatywnej rezyserki, ciezko stwierdzic czy produkt jest dobry, czy mozesz w ciemno zainwestowac. Dlatego trzeba sie naczytac – sledzic komentarze, pochlonac minimum ze 2 recenzje, a dopiero, moze, wowczas zabic swiniaka, rozsypac drobne i wskazac pani w sklepie -> tamto prosze. Niektorzy wyznaja „nie zagram, nie kupie”. Teraz tez jakies te media kaprysne, jak wydadza demo to jak ochlap rzucony psu pod bude ;|. . jakby sie czasem bali, ze ktos odkryje prawde i mocno wrzasnie „ludzie, ludzie mamy kaszan w lśniącej kiszce!!” (czyt. ładne to ale badziewne, nudne, wtórne i bez sensu -> no Fun, no respect). OK, koncze wywod i wracam do pracy. Pozdawiam