Niezniszczalny
Grze nie pomaga też kulejąca sztuczne inteligencja i coś, czego osobiście nie znoszę – „nieśmiertelność” prowadzonej postaci. W przypadku SI nie ma w zasadzie o czym mówić. Całość można podsumować jednym słowem – dramat. Przeciwnicy są niewidomi i głusi. Nie reagują gdy po kolei eliminujemy stojących metr od siebie żołnierzy. Nie widzą również nic złego w tym, że jakiś dziwny gość podkłada bomby pod ich czołgi czy działa.
Głucha i niewidoma SI
The Saboteur korzysta ze specjalnego „systemu świadomości”. Gdy robimy podejrzane rzeczy, wokół przeciwników pojawia się krąg (obrysowano nim również ważne, chronione lokacje) pokazujący iż zaczynają się nami interesować. Jeśli z niego nie wyjdziemy naziści zaczną strzelać. Niestety w połączeniu ze ślepotą żołnierzy doprowadza to do kuriozalnych sytuacji, w których podchodzimy do wybranego obiektu i podkładamy bombę. Następnie odbiegamy, czekamy aż wyleci on w powietrze i zachodzimy wroga z drugiej strony, by podłożyć kolejny ładunek wybuchowy. Po zrobieniu tego pięćdziesiąt czy sto razy dojdziemy do perfekcji i poczujemy się w zasadzie bezkarni. Zresztą wróg o ile nie ma przygniatającej przewagi liczebnej, strzela na tyle niecelnie, że praktycznie tylko nasza niezdarność może sprawić, iż zginiemy. Jeśli już naziści jakimś cudem podniosą alarm, to pieszo uciekniemy im w dwie minuty. Devlina napędza przenośny reaktor atomowy – Irlandczyk nie męczy się i bez przerw na złapanie oddechu może przebiec całą mapę. Żeby było ciekawiej nasz bohater porusza się szybciej niż samochody prowadzone przez SI konsoli.
A co z „nieśmiertelnością” naszego bohatera, spytacie? Kiedy już jakimś cudem zginiemy, gra przeniesie nas do najbliższej kryjówki. Jedyną karą jaka nas spotka będzie odebranie broni, granatów i dynamitu niesionego przez Devlina. Te zaś możemy odkupić za grosze (materiały wybuchowe) lub otrzymamy je za darmo (broń palna) o ile wcześniej raz za nie zapłaciliśmy. Doprowadza to do sytuacji, w których szarżujemy na wroga chociażby z rakietnicą. Szaleńczy rajd umożliwi nam zniszczenie dwóch obiektów po czym giniemy i robimy tę samą rzecz od nowa. I tak w nieskończoność. Nawet śmierć w trakcie wykonywania ważnej misji umożliwia rozpoczęcie jej od momentu, w którym nas ubili. Wszystkie już zniszczone obiekty nie „odrodzą się” przy ponownej próbie jej przejścia. Nie pozostanie nam więc nic innego niż dokończenie dzieła zniszczenia, nawet jeśli po drodze odrodzimy się pięćset razy.
Pandemic żegna się ze światem elektronicznej rozrywki w naprawdę kiepskim stylu
Absolutna bezkarność sprawia, że nie skorzystamy z innego patentu wprowadzonego do gry. Teoretycznie możemy w dowolnej chwili wezwać wsparcie w postaci oddziału partyzantów. W praktyce nigdy tego nie zrobimy ponieważ nasz bohater jest jednoosobową, nieśmiertelną armią. Tego typu błędy pokazują jak długo i intensywnie o swojej grze myśleli ludzie z Pandemic.
Dajcie mi broń
Jednym z nielicznych udanych elementów The Saboteur jest szeroki wachlarz broni, z której skorzystamy. Wraz z dokonywaniem postępów w grze odblokujemy kolejne rodzaje pistoletów, karabinów maszynowych i snajperskich, strzelb a nawet miotacz ognia czy dwie rakietnice. Możemy również ulepszać ruch oporu poprzez kupowanie im lepszych pukawek, podnoszenie liczebności poszczególnych oddziałów czy zwiększanie ich maksymalnego poziomu zdrowia. Devlin skorzysta też z rozrzuconych po Paryżu garaży, w których trzymać będziemy dziesiątki pojazdów. Przemieszczać możemy się różnymi autami cywilnymi, ciężarówkami, wozami opancerzonymi, czołgami czy limuzynami gestapo.
Poprawić możemy także celność naszego bohatera, a inne opcje pozwalają zwiększyć limit noszonej przez niego amunicji. Oczywiście jeśli chcemy coś nabyć, to będziemy musieli wysadzać w powietrze cele, o których wspominałem kilka chwil temu. Walutą w grze jest kontrabanda zdobywana dzięki niszczeniu infrastruktury wroga czy wykonywaniu głównych zadań. W The Saboteur ukryto również osiągnięcia wewnątrz osiągnięć. Wykonywanie konkretnych zadań pozwoli nam zdobyć kolejne ulepszenia naszej postaci czy jeszcze bardziej poszerzy listę broni, którą możemy kupić.
Kolorowa czerń
Podobać może się także jedna z kluczowych cech gry. Jest nią sposób oznaczania obszarów pozostających pod kontrolą nazistów lub ruchu oporu. Te części miasta, w których rządzą hitlerowcy są czarne, mroczne, wiecznie pada w nich ładnie wyglądający deszcz. Jedynymi kolorami, które w nich zobaczymy oprócz czerni są krwista czerwień i żółć świateł czy pomarańczowe języki ognia. Same postaci poruszające się po tych terenach są trupio szare, blade. Tymczasem strefy wyzwolone korzystają z pełnej palety barw. Dopiero w nich zobaczymy błękit nieba czy zieleń roślin. Pomysł to dość nietypowy, ale muszę przyznać, że wyszedł świetnie.
Szkoda więc, że poza nim oprawa graficzna kuleje. Tekstury są paskudne, kiepsko wygląda płynąca woda, a naokoło nas co chwila wyskakują obiekty, które powinniśmy zobaczyć o wiele wcześniej. The Saboteur jest też zabugowany. Zdarzało się, że moja postać potrafiła tak wbić się w jakiś obiekt, że ani nie mogłem się nią ruszyć, ani nie mogli mnie zabić naziści. Zaskakują także takie rzeczy jak sterowiec, który niszczymy pod koniec jednej z misji. Po jej podsumowaniu jego płonący wrak leży w wodzie, a jego kopia wisi nad naszymi głowami. Krótko mówiąc, jest słabo.
Jedna z nielicznych zalet gry – muzyka
Najlepiej z tego wszystkiego wypada oprawa audio. Silniki pojazdów, terkocząca broń czy alarm niosący się po dzielnicy brzmią przyzwoicie. Świetna jest muzyka, doskonale dopasowana do realiów gry. Szczerze mówiąc ścieżkę dźwiękową z recenzowanego tytułu bez wahania kupiłbym jako osobną płytę audio. Narzekać nie mogę także na aktorów wcielających się w poszczególne postaci. Wykonana przez nich praca stoi na poziomie, szczególnie w przypadku Devlina. Szkoda tylko, że aż tak bardzo zaznaczono akcenty poszczególnych nacji. O ile Irlandczyk brzmi dobrze, to Francuzi mówią z charakterystycznym „zabarwieniem”, które wyszło tu karykaturalnie. Dramatem jest natomiast większość niemieckich tekstów, które chyba były czytane przez angielskich aktorów nie znających języka naszych zachodnich sąsiadów. Ich mowa brzmi w grze jakby ocierały się o siebie potężne głazy. Nie da się tego słuchać, szczególnie jeśli zna się chociaż podstawy niemieckiego.
Warto także podkreślić, że w dziele Pandemic pojawia się dużo krwi i chociażby zwłoki porozwieszane na szubienicach. W połączeniu z rynsztokowym słownictwem daje to mieszankę, której nie powinniśmy oferować najmłodszym wielbicielom elektronicznej rozrywki.
Żegnaj Pandemic
Po przejściu The Saboteur przestało mnie dziwić to, że EA zamknęło studio Pandemic. Na miejscu szefostwa korporacji zrobiłbym to samo. Recenzowana produkcja spodobać może się w zasadzie tylko i wyłącznie osobom, które koniecznie muszą zagrać w sandboxową grę wyładowaną po brzegi akcją. Nawet one muszą sobie jednak zdawać sprawę z tego, że nabycie tego tytułu oznacza dołożenie do swojej kolekcji produktu, który ledwie dobija do przeciętności. Na końcową ocenę ostatniego dzieła Pandemic wpłynęła tylko i wyłącznie świetna muzyka i zabawa kolorystyką w strefach wpływu. Gdyby nie te dwie rzeczy byłoby naprawdę marnie. Jakość gry wyraźnie widzieli zresztą Elektronicy, którzy próbowali zachęcić nas do kupienia jej, oferując darmową goliznę (w postaci DLC) dla pierwszych nabywców The Saboteur. Jak widać Pandemic żegna się ze światem elektronicznej rozrywki w naprawdę kiepskim stylu.
Stare porzekadło mówi, że lepiej się witać niż żegnać. W przypadku The Saboteur zrobimy obie te rzeczy jednocześnie. Witać będziemy się z nową sandboxową grą akcji, a żegnać ze studiem Pandemic, które w ramach reorganizacji wydatków zostało zamknięte przez Electronic Arts. Jak wygląda ostatnie dzieło twórców Full Spectrum Warrior i dylogii Mercenaries? Czy Elektronicy postąpili słusznie zamykając wymienione przed chwilą studio? Po przeczytaniu tej recenzji poznacie odpowiedzi na oba pytania.
Największy zawód roku dla mnie. Nie grałem i pewnie nie kupię ale bardzo żałuję zmarnowanego potencjału. Miałem wielką ochotę na tego typu grę i w takich realiach a tutaj kapa. . . Oj szkoda. . . Zaryzykowałbym mimo słabych recenzji, ale Mercenaries 2 mnie po prostu odrzuciło więc wolę nie ryzykować. . .
Co to „sanboxową gra akcji” albo tylko „sanboxowa” i dla czego cokolwiek to znaczy nie chcecie używać języka polskiego?
Kurcze, a taka fajna fabuła, z tym kierowcą wyścigowym. . . Czekałem na tą grę 🙁
Czy określenia takie jak FPP, FPS, shooter, RTS, RPG, hack and slash, action RPG etc. etc. też Ci nie pasują? Sandbox to określenie gatunku gry, jej cechy. Owszem, jest to żargon, ale zdawało mi się, że Valhalla to nie dodatek o grach do gazety codziennej i jeśli ktoś już czyta tu recki to powinien wiedzieć co znaczy określenie „sandbox”. Nawiasem mówiąc, jak już jesteś taki hop do przodu w temacie ochrony języka polskiego, to wypadałoby chociaż poprawnie napisać słowo „dlaczego” i używać przecinków. . . Bo teraz wygląda to co najmniej śmiesznie.
@2Nie wiem nawet czy jest odpowiednik tego słowa w języku polskim. Wydawało mi się, że jest ono zrozumiałe, a nie chciałem w i tak dość długim tekście zastępować jednego zwrotu przydługim opisem. Co to jest „dla czego” i dlaczego cokolwiek to znaczy w tym zdaniu używasz liczby mnogiej skoro tekst ma jednego autora?
Bardzo przyjemna recenzja:) I jak najbardziej zgadzam się z Tobą we wszystkim co napisałeś (PC-owa wersja niczym się nie różni), chyba że coś przeoczyłem 😀
Heh, człowiek zwraca uwagę na nadużywanie angielskich terminów, a wy przyczepiliście się do jego błędu i w ramach „rewanżu” (?) teraz mu ten błąd wytykacie unikając odpowiedzi. Trochę dziecinne zagranie, nieprawdaż?
Nie no, to jest po prostu śmieszne. Czy nie wydaje Ci się idiotyczne, że ktoś, kto chce bronić „czystości mowy ojczystej” robi błąd w słowie „dlaczego” i nie używa interpunkcji? Ja ten komentarz musiałem kilka razy przeczytać, żeby dotarło do mnie, że w „dlaczego” da się zrobić błąd. . . Poza tym, jak napisałem wcześniej – Czy mamy (mówię my, bo chodzi tu o każdego, kto pisze lub nawet rozmawia o grach) naprawdę zacząć mówić „pierwszoosobowa strzelanka” zamiast FPS? „Strategia czasu rzeczywistego” zamiast RTS? Hmm. . . A ciekawe jak byście wszyscy mądrale przetłumaczyli RPG – „gra w odgrywanie ról”?Sandbox to ogólnie przyjęte określenie gatunku gry. Jeśli chcesz je na siłę tłumaczyć na polski, to proponuję mówić też „międzymordzie” zamiast „interface”. Poza tym, jak ktoś nie wie co to sandbox to zawsze może wygooglować – to nie jest ani trudne, ani czasochłonne. O, pardon – poszukać w wyszukiwarce Google. Koniecznie kropka pl. Nawiasem mówiąc, nie wierzę, że Gulczkwas, który na Valhalli nie jest od wczoraj, nie wie co to „sandbox” w kontekście gry komputerowej. On ten komentarz napisał, żeby się za wszelką cenę do czegoś przyczepić. A że widocznie nie miał do czego, to złapał z słówko. Mamy chyba inną definicję dziecinności Twilitekid, jeśli takie zachowanie uważasz za dojrzałe.
Nie.
Nie zwraca uwagę, a się czepia. Idąc jego tokiem myślenia powinniśmy pisać o PSach – pierwszoosobowych strzelankach, SCRach – strategiach czasu rzeczywistego i (uwaga!) Rolograch czyli RPGach. Proponuję jeszcze wprowadzić w życie cudo, o którym kiedyś myślały właśnie takie osoby – zastąpimy płyty DVD i CD rodzimym „płaskokrążek lustronumeryczny”. Litości. Świat gier już tak ma, że operuje się w nim wieloma angielskimi zwrotami, których się po prostu nie tłumaczy bo a) nie ma takiej potrzeby b) nie mają odpowiednika w naszym języku. O! Coppertop mnie uprzedził – dziękuję. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że minusy wstawia osoba o ksywie „LOVELYpl”. Zaiste lovely. Chyba powinna ona zmienić ją na „kochaniutkiPL” albo „uroczoPL”. . .
„Gra piaskownica” na pewno odda więcej 🙂
Nom, i nie będzie trzeba tłumaczyć, od razu wszystko wiadomo ;D.
Co z tego że nie wie ? Jest to jego obowiązek ? Widze coppertop że mógłbyś za to ukrzyżować kolegę. . . przynajmniej. Polecam melisę. Ja także nie miałem pojęcia o co chodzi. Wystarczyło wyjaśnić , a nie idiotycznie się wykłócać, zamiast kulturalnie wyjaśnić. Amen
Oooo tak. Ja szczególnie polecam tę: http://cdn. complex. com/assets/images/skin/Hot_. . . ez-560. jpg:D
W takim razie ja polecam tę: http://images. google.pl/images?gbv=2&hl=pl&q=m. . . =0&ndsp=21Najpiękniejsza prezenterka TV na świecie ;} No, chyba, że znacie lepszą? ;pCo do gry. . . no, skoro już kupiłem w ten weekend, to zainstaluję i pogram, ale najpierw Stalker, który puki co specjalnie mnie nie zaskakuje (a jestem ogromnym fanem serii).
A tutaj taka walka o polszczyznę ;)A sama gra to kolejny klon GTA w innej oprawie z pewnymi dodatkowymi elementami. Pamiętając jak szybko się zniechęciłem do Mercenaries 2, nie spodziewałem się wiele. Ta recenzja tylko to potwierdza. Zrobiliby lepiej nowego Saboteur Ninja, zamiast bawić się w II wojnę światową.
Wszystko musi być czarne albo białe?
Zawsze miałem problem z tym wyrazem ;}
Mozna tez: Gra z piaskiem w pudełku. . . Hehe, wypadłem z obiegu i tez słyszę po raz pierwszy ten zwrot, ale juz mi przypadł do gustu:-)Co do gry, to pomimo odradzania i tak liczę ze mi mikołaj przyniesie ten tytuł. Jakos mam ochote na połączenie Assasina z GTA. . . ;-)Aha, przepraszam za niepoprawność językową,ale pisze z komórki wiec najzwyczajniej mi sie nie chce wstawiac ogonków i kropeczek, a jak komuś to przeszkadza to niech sobie ołówkiem na monitorze domaluje;-):-P
Krzyśku, gra Saboteur nie jest ani trochę tak zła jak opisałeś. Owszem ma swoje wady, ale mimo wszystko jest to fajna i udana gra. Zresztą pokusiłem się na polemikę z Tobą i sam napisałem kilka słów o Sabotażyście. Jeśli Cię to zainteresuje, to zapraszam na http://www.mojeforum.xaa.pl
Gaskojn – przeczytałem na szybko Twój tekst. Postaram się odpisać jakoś dłuzej, ale chwilę mi to zajmie – sam wiesz, święta (a i tak muszę pracować). Jedno co mnie martwi to fakt, że będę dyskutował z osobą, która w swoim tekście umieściła dużo „członków męskich” i innej „łaciny”, a nie raczyła się nawet podpisać imieniem i nazwiskiem. Jak już schodzimy do takiego poziomu, to miej chociaż cojones i ładnie się przedstaw 😉
Poziom nie jest taki znowuż niski. Jednak żałuję użycia tego typu ubarwienia tekstu, bo jak widać źle je odebrałeś (były one zdecydowanie skierowane do Staszka, czyli mojego kolegi z „redakcji” MF), a na dodatek wygląda na to, że przysłoniły Ci one główny sens mojego tekstu. Uważam, że potraktowałeś Saboteur’a bardzo niesprawiedliwie i Twoja ocena jest mocno nieadekwatna. Pozdrawiam,Tomasz Tarasiuk
Poddany miażdżącej krytyce za wulgarność postanowiłem zmienić tytuł mojego tekstu na „Krzychu, bredzisz”. Reklama MojegoForum nie miała być dyskretna. W swoim tekście odniosłem się do Waszego serwisu i pomyślałem, że będzie to fair, jeśli Was poinformuję o tym, co napisałem. Nie ukrywam, że liczyłem też na dyskusję na temat gry The Saboteur, bo nasze zdania się różniły. Niestety, nie spodziewałem się, że mój skromny tekst, w którym dzielę się swoimi spostrzeżeniami i kontrargumentami spotka się z tak nieprzychylnym przyjęciem.
Nawet menele spod budki z piwem, którzy co rano na śniadanie odkręcają yabola byliby zniesmaczeni twoim emmm. . . tekstem. Masz też ciekawą definicję słowa „spostrzeżenia”.
gaskojn o matko Boska aż wlazłem na to twoje forum, które chyba raczej jest blogiem na pierwszy rzut oka i wczytałem się w ten twój tekst. Od razu zniechęcił mnie początek czyli bzdety pisane w 1 osobie. Ręce można załamać. Po pierwszym akapicie leciałem dalej, ale tam właśnie puściłeś niesmaczny rzyg który pozwolę sobie zacytować w całości:
Powiem ci coś co tutaj od dawna kultywujemy, że wulgarnie pisać, obrażać itepe to też trzeba mieć do tego jako taki talent, żeby robić to z wdziękiem, a przynajmniej zabawnie. Mówiąc krótko bo szkoda klawiatury. Pisz ten stek wulgaryzmów do szuflady na papierze ołówkiem i nie zaśmiecaj przestrzeni publicznej takim syfem. Bo to używając twojego słownictwa jest to kurewsko wielki stek pierdolonych banałów, a ty skoro musisz się tak uzewnętrzniać na swoim blogu/forum musisz mieć kompleks małego chuja. Jesteś swoją drogą najlepszym przykładem na to co np. na tym forum twierdzę od dawna, że nie każdy może i nie każdy powinien pisać. Sądzę, że dla ciebie nawet Twitter to za wiele. Chyba, że tak WulgaroTwitter 18+
Majorzupo, tak na marginesie, zapoznaj się ze stroną głębiej. Poznaj Staszka, zobacz jakie teksty pisze, może zrozumiesz do kogo to była aluzja w moim tekście. Jakbyś zdecydował się przeczytać trochę więcej niż tylko początek, to wiedziałbyś, że w tekście nie ma więcej wulgaryzmów. Chociaż w sumie to nie wiem, bo skoro słowo „pieprzysz” uważacie za wulgarne, to może słowo „seks” również.
skończyłeś? Bo ja ci napisałem wszystko co miałem do napisania i nie zamierzam dłużej tracisz czas na ciebie, staszka et consortes. Za jedno cię muszę pochwalić! Wiesz przynajmniej, że chuj piszemy przez CH. To zawsze jakieś pocieszenie. Kariery dziennikarsko-społecznościowej ci nie wróżę. Nawet w tygodniku „NIE” Urbana są jakieś standardy, a forum/bloga czy zwij to jak chcesz takiego pokroju jak twój to wybacz, ale szkoda czasu. urodzony 1984-07-19 na Boga ciężko uwierzyć, że mam do czynienia z 26, a nie 16 lub mniej latkiem.
W całej dyskusji w końcu pojawiła się pierwsza obrażona osoba i nie jest to nikt z redakcji Valhalli. Majorzupo, czym tak bardzo wyprowadziłem Cię z równowagi? I w jaki sposób obraziłem kogokolwiek z Was, że stałem się obiektem tak agresywnych ataków?
Zgłaszam się na pokład. Jestem drugą „obrażoną”, na twoją twórczość, osobą. Po pierwsze napisałeś ripostę do recenzji Katmay’a, ponieważ nie możesz przełknąć tego, że Saboteur jest słabym tytułem i jego krytyka wywołuje u ciebie nielogiczne, dla zdrowej reszty społeczeństwa, reakcje. Po drugie zatytułowałeś swoją „recenzję” „Krzychu pierzysz” co momentalnie skłania do refleksji, że jesteś mentalnie nierozwinięty w stosunku do swojego wieku. Ponadto dodam od siebie, że jeśli kłócisz się o wątpliwą jakość Saboteura to według mnie jesteś totalnym bezguściem. O pisarskim beztalenciu, które ciebie z pewnością dotyczy, wspominać nie będę bo szkoda czasu na komentowanie takiej blogowej twórczości jak twoja. PS: Gaskojn – zgadzam się z opinią kolesia o nicku „buh”.
Drogi chłopcze, że użyję Twojej poetyki wypowiedzi. Ja wcale nie czuję się obrażony, urażony itd. Mogłem napisać ci krócej bo chyba tylko takie przekazy rozumiesz, że ten twój tekst to zwykłe. . . dopisz sobie co mam na myśli. Mi nie przeszkadzają wulgaryzmy o czym wie większość stałych czytelników forum V z którymi kłóciłem się, darłem koty itd. Co mi się nie podoba to fakt, że twój eee tekst to himalaje prostackiej, mało wyrafinowanej wulgarności. Nic nie znaczące bluzgi bez polotu i finezji. Pisałem ci już o tym przecież! Nie zrozumiałeś? Co śmieszne Ty jeszcze tego bronisz? Na litość boską ogarnij się lekko. Nie interesuje mnie czy kogoś z Valhalli obraziłeś, czy nie. Swoją drogą to swoimi tekstami obrażasz siebie i sobie wystawiasz nienajlepsze świadectwo. Co gorsza w ogóle tego nie kumasz. Piszesz, że o ironio stałeś się celem agresywnych ataków? Wiesz co zacytuję raz jeszcze twoje światłe myśli i dopiero potem sobie porozmawiajmy o agresywności, atakach i wulgarności. Bo ty masz chyba problem z wartościowaniem pewnych spraw. Kończąc gratuluję Ci!! Na to twoje forum, czy bloga pewnie wlazło kilku Valhallowiczów. Niepotrzebnie, ale ciekawość pewnie ich przemogła. Liczę, że już sobie darujesz linkowanie do tego czegoś, a jeśli nie to liczę na odpowiednią reakcję moderacji bo twój blog/forum(?) to czysta pornografia UMYSŁOWA
Ktoś, kto chce się zajmować pisaniem – a zdaje się, że do tej grupy chciałbyś się zaliczać – powinien wiedzieć, że nie może od czytelnika wymagać przeczytania reszty tekstu, jeśli wstęp odrzuca i wieje od niego gimnazjalną głupotą na kilometr. A tak właśnie jest w przypadku Twoich wypocin. Na temat uważania takiego czy innego słowa za wulgarne dyskutować nie będę, bo to jest zdaje się kwestia ogólnej kultury językowej. Powinieneś natomiast zrozumieć, że pisanie tekstów, którymi się na dodatek chcesz chwalić poza wąskim kręgiem znajomych, wymaga określonego poziomu. Jeśli natomiast chcesz z kimś wdawać się w polemikę (aż mi ciężko uwierzyć, że używam takiego słowa w kontekście tego dzieła wiekopomnego) to wypadałoby odnieść się do adresata z odrobiną szacunku. Stwierdzenie „pieprzysz” pojawiającego się na dzień dobry jest tego zaprzeczeniem. Jest też zaprzeczeniem jakiejkolwiek dyskusji.
Powiedzcie mi Chłopcy. . . Czy Wy w ogóle rozumiecie co jest napisane w tym zdaniu, do którego sprowadziliście mój, bądź co bądź obszerny, tekst?? Czy może nie umiecie czytać, ze zrozumieniem?
Pewnie, że rozumiemy. Z uwielbieniem wspominasz w nim kolegę Staszka, już na wstępie pokazując, że na tym całym Moim Forum prawdopodobnie nie jesteś jedyną osobą, która ma problem z kulturą.
A czy Ty rozumiesz, że niezależnie od kontekstu, to zdanie jest jak wielka, naprawdę gigantyczna kupa pływająca na środku basenu? Sam basen, a nawet jego okolice, mogą zachęcać do kąpieli, ale nie dziw się, że ludzie nie wskakują doń ochoczo kiedy w wodzie pływa kał. I tak samo jest z Twoim tekstem. Jesteś niepoważny, jeśli chcesz pisać a nie zdajesz sobie sprawy z tak prostego faktu, że fekalia we wstępie zniechęcają do zanurzenia się w reszcie tekstu i przykuwają uwagę, gdyż uwidaczniają brak kultury autora. Jeśli chciałeś wbić szpilkę koledze to trzeba to było zrobić w bardziej wysublimowany i pomysłowy sposób, albo prywatnie. A tak cały tekst Ci śmierdzi i jest to wyłącznie Twoja wina.
Drodzy Oburzeni, z satysfakcją wytykacie mi brak kultury i szerzenie wulgaryzmów. W takim razie porozmawiajmy na temat kultury. Staszek, na Moim Forum rzeczywiście ma problem z kulturą i bywa wybitnie wulgarny, ale lubimy go, bo ma swój styl i często mocno kontrowersyjne zdanie. Nie zmienia to faktu, że staramy się go pacyfikować. Od czasu do czasu mu coś powiemy, a w omawianym tekście zamieściłem aluzję, która miała właśnie jego obrazić i skłonić do używania delikatniejszego języka. Nikogo z Valhalli nie obraziłem. Jedyną moją winą było użycie potocznego (według Słownika PWN, „pospolitego” określenia mówienia czegoś od rzeczy) słowa „pieprzysz”. Rozumiem, że rozmawiam z ludźmi kulturalnymi (w końcu podkreślacie to na każdym kroku), ale w całej naszej dyskusji tylko Wy używacie słów wulgarnych. Co więcej, jeśli już zamierzacie w tak ostrych słowach krytykować mnie za posiadanie własnego zdania, to zwykła dziennikarska rzetelność wymaga zapoznania się z całością komentowanego tekstu. A co do wulgaryzmów. . . Chciałbym wierzyć, że Wam wulgarne słowa są obce i nigdy ich nie używacie, ale łatwość z jaką cytujecie moje zdanie pozwala mi sądzić, że tak nie jest. I nie ma w tym nic złego. . . w końcu jak mawiał klasyk „Słowa piękne bledną, wobec jednego, które trafia w sedno. ” Dziwi mnie tylko i smuci poziom Waszej hipokryzji.
Gdzie Ty tu widzisz hipokryzję? Daj spokój człowieku, bo naprawdę, pogrążasz się tylko. To, że ktoś na co dzień przeklina, to nie odbiera mu prawa do krytykowania faceta, który, khem, „polemikę” tytułuje słowami „Krzychu, pieprzysz”. O tym kwiatku z pierwszego czy drugiego akapitu już nawet nie będę pisał, bo żal mi klawiatury na to, mam lepsze rzeczy do roboty. Gaskojn, doczytaj może co to jest hipokryzja, bo słówko owo najwyraźniej odrobinę za łatwo Ci przez e-gardło przechodzi. A co do cytatu, który przytoczyłeś. Możemy wrócić do tej rozmowy, kiedy uda Ci się napisać felieton, z tym jednym słowem, które trafia w sedno. W tym tekście, co go podlinkowałeś, z całą pewnością nie mamy z tym do czynienia.
Zgadzam się z Gooralesko, który zgadza się z opinią kolesia o nicku „buh”. I niestety Gaskojnie, jeśli nie będziesz trzymał poziomu w swoich tekstach to nie oczekuj, że ktoś będzie tracił czas na merytoryczne i konstruktywne ich krytykowanie. Brak szacunku do czytelnika odbija się brakiem szacunku ze strony tegoż. To przecież proste. . .
Czy może potrafisz przytoczyć więcej niż jedno wulgarne zdanie w moim tekście?? Skoro według Ciebie są to Himalaje, to pokaż mi gdzie, wyedukuj mnie, żebym w przyszłości choć trochę lepiej wiedział jak pisze się teksty na poziomie. Najbardziej urzeka mnie w Was Chłopcy, że sami sobie plusujecie. To takie słodkie. 🙂
Bo jakby ci to powiedzieć, my wszyscy mamy rację, a ty blefujesz. To tyle.
stary weź idź na to swoje forum i napisz kolejnego bluzga o penisach, chujach kurwach itd a potem pochwal się dumnie jak mały Jasio. Tylko proszę nie tutaj tylko może znajdź sobie inny serwis do nękania. Niech i inni czytelnicy z serwisów X Y i Z zapoznają się z tymi wspaniałościami widocznie nie jesteśmy na twoim poziomie intelektualnym i nie jarzymy twojej wybitności pisarskodziennikarskiej. Wybacz nam do K. . . nędzy 😉
Jeśli pytasz na poważnie to i tak nie ma dla ciebie nadziei. Jeśli piszesz żartem tym bardziej należy spuścić kurtynę.
Nie macie racji. Po prostu spłycacie rzeczywistość. Tak samo jak spłyciliście i tak niezbyt głęboką grę jaką jest Saboteur. Katmay pominął, nie wiem czy specjalnie, czy przypadkiem, jej największe zalety. Ani słowem nie zająknął się na temat świeżego podejścia do drugiej wojny światowej. Wolał się za to skupić na nieudanej wymowie języka niemieckiego. The Saboteur nie jest grą wybitną, ale należy jej się rzetelna i prawdziwa ocena. Widzę jednak, że taka już Wasza praktyka – wolicie uczepić się słówka niż po prostu udzielić konstruktywnej odpowiedzi.
Ciekawi mnie czy to jakaś jednostka chorobowa, dostrzeganie tylko pojedynczych zdań w tekście. Bo nie widzę, żeby którykolwiek z Was, wybitnych dziennikarzy, przytoczył więcej wulgaryzmów, które odnaleźliście w moim tekście. Dostrzegam za to, że sami zaczynacie sięgać po coraz bardziej wulgarny język.
A także taka, której nie napisze niewychowany wulgarny 26 latek będący na poziomie 12 latka, który nie potrafi składnie złożyć zdania bez nadużywania K i Ch. Już bardziej łopatologicznie ci napisać nie mogę bo musiałbym ci nabluzgać co być może byłoby odpowiednie dla twoich synaps mózgowych. Szkoda gadać z tobą delikwencie. Za takie teksty jak twoja „polemika” powinno ci się odpisać monosylabicznie, żebyś S. . . ał na drzewo bambusowe. To byłoby adekwatne do poziomu twojego komentarza z tego tak szeroko promowanym przez ciebie forum/blogu. Naprawdę weź swoje zabawki i pochwal się nimi na jakimś innym forum. Jest tyle serwisów i tyle recenzji z którymi także mógłbyś sobie popolemizować , że hej! Z pewnością twoje opinie i bogate przemyślenia trafią w końcu do kogoś kto doceni ich głębie.
Twój tekst jest za to bardzo wybitny. Widać jak pięknie potrafisz sklecać złożone i proste zdania. Pięknie. Szkoda, że nie umiesz czytać i brakuje Ci zwykłej uczciwości. Odpowiedzi na pytania też Ci nie wychodzą. A szkoda. . .
Jako że zacytowałeś mój stary post, to pozwolę sobie wyjaśnić Ci jakie jest prawdziwe podobieństwo między Tobą a jego adresatem. Otóż ktoś, kto w tym samym zdaniu łączy błąd ortograficzny w słowie „dlaczego” (co, jak później sprawdziłem, zdarza mu się nagminnie) i obronę czystości mowy ojczystej ma takie samo prawo do bycia traktowanym poważnie jak ktoś, kto polemikę zaczyna od słowa „pieprzysz” i wtrąconego zupełnie bez sensu zestawu wulgaryzmów bez polotu. Czyli żadne. Dotarło?
Ach to przepraszam wielmożni Panowie, ja maluczki i głupi sądziłem, że każdy ma prawo do bycia traktowanym poważnie. A tak na marginesie, słowo „pieprzyć” nie jest wulgaryzmem, lecz pospolitym określeniem „gadania od rzeczy, mówienia bez sensu”. Naiwnie sądziłem, że ludzie tak obyci ze słowem pisanym, którzy nagminnie używają zapożyczeń i sformułowań potocznych, zrozumieją, że łatwiej mi było napisać „Krzychu, pieprzysz” (poprawione na „Krzychu, bredzisz”), niż „Krzysztofie, piszesz bzdury i mocno mijasz się z prawdą”.
Mnie osobiście dziwi, że taki tekst został przez ciebie spłodzony.
nie broń rzeczy nie do obrony. Nie potrafisz pisać polemik bez nadużywania niesmacznych wyrażeń i osobistych chamskich przytyków i to wszystko. Jesteś niepoważnym gówniarzem. I tu kropka definitywnie. Niech ktoś zgasi światło albo dosadniej — niech ktoś spuści wodę skasuje linka do tej intelektualnej pornografii blogowo/forumowej(?) bo możemy tak bleblać do rana.
O, doszliśmy widzę do „per Pan”. No to od tego momentu się zwykle zaczyna robić naprawdę ciekawie. . . W negatywnym znaczeniu tego słowa.
Otis, czy Ty czytasz co my do Ciebie piszemy? Nie chodzi o wulgarność czy jej brak tylko o to, że od takiego słowa się dyskusji nie zaczyna. Z każdym się tak kulturalnie nie zgadzasz czy tylko świadomość posiadania „własnego miejsca w necie” Cię tak uskrzydla? W wypracowaniu na maturze też napisałeś, że ktoś „pieprzy”?
No w to akurat nie wątpię po zapoznaniu się z twoim tokiem rozumowania i wypowiedziami. . .
Skoro Cię dziwi, to mogłoby by znaczyć, że uznajesz mój talent lub, mniej dosadnie, dostrzegasz pewne umiejętności pisarskie, które prezentuje i uważasz, że tekst o Saboteurze jest słaby i stać mnie na więcej. Może też być zupełnie odwrotnie. . . 🙂
Owszem. W swojej maturalnej pracy poświęciłem całkiem sporo miejsca wulgaryzmom, słowo „pieprzyć” występowało tam też w bardziej dosadnej formie „chędożyć”, a i „rzyć” i „kutasa” znalazło się tam miejsce. Nie będę się chwalił oceną, ale przyznam, że recenzentka była pod wrażeniem. 🙂
A co jeszcze nie odpowiada Ci w moim roku rozumowania? Może w końcu porozmawiamy na temat gry, a nie mojego tekstu. 🙂
Bo szybko ewoluujesz i z pozbawionych śladów finezji bluzgów, na przestrzeni kilku akapitów przeszedłeś do równie wysublimowanej internetowej napinki i pseudo-ironii. Widzę, że do Ciebie nie dotarło dlaczego nikt nie zdobywa się na analizę merytoryczną Twojej, khem, polemiki. Pozwól, że Ci wyjaśnię. Pośród tej prowokacyjnej paplaniny ciężko dokopać się do jakichś merytorycznych uwag. A jak chcesz rozmawiać o grze – droga wolna. Napisz o niej coś sensownego, to pewnie znajdzie się ktoś chętny do dyskusji.
Pośród Waszej na pewno. A jeśli potrzebujecie pomocy, chętnie odpowiem Wam na wszelkie pytania. Wystarczy zapytać.
Dobrze. To może na początek. Krzyśku, czy naprawdę uważasz, że możliwość wspinania się na budynki to coś, za co należą się studiu Pandemic cięgi? Naprawdę sądzisz, że jest to oznaka braku oryginalności i, że jest to rozwiązanie
Dobrze, dobrze psychopato sam Michnik mógłby ci co najwyżej lizać podeszwy butów takie jesteś cudo. Samorodek geniusz. Taki jesteś wielki, a teraz już idź do swojej muszelki wulgarny grafomanie. siergiej nie widzisz że to tylko troll nie mający nic do powiedzenia chcący tylko linki do swojego bloga wstawić? Jego polemika z tego „słynnego” tekstu to tylko osobiste przytyki utytłane w bluzgi plus odrobina osobistej impresji na temat gry. Nie ma tam żadnej polemiki i nie ma o czym z nim dyskutować.
Albo nie potrafisz inaczej odpisać na argumenty, albo po prostu jesteś głupi i nie dostrzegasz ironii. 🙂
z kimś takim jak ty nie warto bić się na argumenty. Oczywiście, że jestem głupi i absolutnie nie dostrzegłem ironii. Choć w twoim wykonaniu ironia jest tak jak cała reszta na poziomie mułu w mętnym stawie. Masz wykwintnie piękny umysł jeśli mogę tak to nazwać. oo bubuś się zirytował i trzepnął minusa 🙂
Ktoś w końcu musiał, bo jak widzę, Wy raczej lubicie wystawiać sobie same plusy.
Jeszcze coś chcesz nam powiedzieć? Nie? To ciepłe mleczko, bluzgnij do lustra, siusiu i lulu bo już prawie 22.
Moje poprzednie pytanie odnośnie samej gry nie doczekało się odpowiedzi. Może było za trudne. Zadam w takim razie prostsze. Czy znacie jakąkolwiek grę wydaną w ostatnim dziesięcioleciu, która była pozbawiona bugów? Mi w Saboteurze pojawił się tylko jeden, który znacząco przeszkodził mi w rozgrywce. To raczej niezły wynik jak na obecne czasy. Dlaczego więc w Waszej recenzji czynicie z tego aż tak wielki problem?
Może dlatego, że recenzja to subiektywna opinia autora? Każdy kto nie jest głuptasem to rozumie. No, ale nie spodziewam się po kimś kto w tekście niby polemicznym używa niemal wyłącznie wachlarza bluzgów i osobistych przytyków żeby to zrozumiał. I misiu kochaniutki nie pisz tu tekstów w rodzaju „może było za trudne” bo twoje teksty zieją taką głupotą, że robisz siebie kabaret i ledwo powstrzymuję się od śmiechu. Chcesz jakoś poważnie zaistnieć zadając jakieś zas**ne pytania? Trzeba było inaczej formułować myśli za pierwszym razem. Może w końcu skorzystasz z dobrej rady i podzielisz się swoimi mądrościami na innych portalach o grach? Tam też są recenzje The Sabouteur i ich autorzy którym możesz pobluzgać, a potem udawać, że to polemika. Ostrzegam jednak, że tam po prostu zostaniesz wykopany, zbanowany albo zbluzgany na co zasługujesz w 100%. W sumie czuję się intelektualnie zbrukany, że w ogóle z tobą rozmawiam. Idę umyć ręce.
Majorze sosie, o czym Ty piszesz? Czy Ty pomyliłeś teksty? Przeczytałeś coś swojego? Przecież w tekście, Krzuchu, bredzisz są 3 wulgaryzmy. 🙂 Nie radzisz sobie z pisaniem prawdy, to nie pisz wcale.
Nie no, chyba się rozpłaczę. . . pierwszy raz od kilku lat zrobiłem sobie elektroniczny detox, a tu taki piękny flejmik się wykluł, a co najgorsze bez mojego udziału 🙁
Zawsze możesz dołączyć. 🙂
Biedaku jak ty się teraz bronisz. Widzisz akapit, który z perwersyjną radością cytowałem wystarczy do tego, żeby napisać ci jedno: żebyś spływał na drzewo figowe i nie traktować cię jako poważnego partnera w jakiejkolwiek dyskusji. Prawda jest taka że uważam, że przyszedł troll który założył sobie bloga i wyżej s. . . niż cztery litery ma. Ja napiszę ci jeszcze raz. Ty nawet nie jesteś na tyle bystry żeby kogokolwiek finezyjnie obrazić. Na tym definitywnie kończę bo większym wyzwaniem intelektualnym jest oglądnie reklamy margaryny Delma niż słowne przepychanki z tobą. Teraz coś mi błyskotliwego pewnie napiszesz żebyś miał ostatnie słowo. Czyż nie misiu pysiu?
A Ty myślisz, że jesteś? Bo ja nikogo nie chcę obrażać.
Buahaahhahahahhahaah mimo, że mamy styczeń zgłaszam ten komentarz do Cytatu Roku!Over and out!
Czy za cytat roku przewidziana jest jakaś nagroda? 🙂
Majorzupa nie drażnij już tego „poety” bo zawoła bolka Staszka vel „Co z tą Polską, kurwa?”. A ten to już prawie jak kudłaty, więc kabaret gwarantowany. Ja wiem, że śmiech to zdrowie ale w tym przypadku bardziej trafne jest powiedzenie „co za dużo, to niezdrowo”.
Nie wiecie czy istnieje już patch (oficjalny, nie beta), poprawiający błędy występujące na komputerach z kartami ATI? Jeżeli tak to czy faktycznie poprawia te byki? Wiem, że to recenzja wersji konsolowej, ale może ktoś z Was ma wersję PC. . .
Metiu – http://ve3d.ign. com/articles/news/52111/The-Sa. . . CPU-GlitchWybacz – zobaczyłem Twój edit dopiero po wysłaniu swojego komentarza. Wygląda na to, że na beta patchu się skończy. Do całej reszty – Panowie, kończymy dyskusję o wpisie Gaskojna – łacinie barowej w nim zawartej Proszę o skupienie się na grze The Saboteur lub recenzji jeśli z jakąś jej częścią się nie zgadzacie. Wpisy nie na temat będą kasowane. Ah, Gaskojn – może dziś uda mi się odpisać (oczywiście na temat samej gry, a nie tego co wszystkich tak rozkręciło). Nie martw się, wciąż mam to w pamięci, ale życie prywatne póki co nieźle daje po tyłku, więc rozmowa o Twoim tekście w tej chwili nie jest niestety dla mnie priorytetowa.
No cóż – pozostaje czekać. Dzięki wielkie za link 🙂
Fajnie się Was czyta dzieciaki, ale no już – klaps, siku i do łóżeczek
LOL, a może by tak założyć taki serwis/forum, taki fightNight ze slownymi przepychankami, na wyższym levelu było by intelektualne ubliżanie, a na końcu już tylko bluzki. . . ale by się kręciło ;-)W komentarzu wspomnę tez o grze (żeby nie został skasowany 😉 ) – grę skończyłem – bez rewelacji, ale można pograć. Imho dałbym więcej niż Katmay, ale co tam – to jego recenzja :-)Co do Patcha – też miałem kłopoty przez ATI, ale po patchu „niebo się wypogodziło” – jak ktoś miał problemy z grą, to bedzie wiedział o co chodzi 😉
Rzadko wchodzę na Valhalle i też nie mam czasu na poznawanie (tej specjalistycznej) nowomowy. I tak nikt już tego nie przeczyta wiec nie będę na darmo pisał, ale nawiasem jestem zdumiony reakcją na mój wpis 😉 tylko dlaczego nie dostałem minusa za błędy ortograficzne? one są najistotniejsze