Oczywiście, producenci są biedni, producenci są zżerani przez piratów, producenci nie mają co do gara włożyć, producenci niedługo zginą marnie ze względu na krach platformy PC… Biorąc pod uwagę narzekania (a nie na przykład to, ze branża gier jest jedną z najbardziej dynamicznie rozwijających się branż na swiecie) powinniśmy dojść do wniosku, że 100 zeta za grę to i bardzo mało, a developerzy robią nam wręcz ogromną łaskę, że w ogóle coś wydają. Tia, ale bzdura.
Tak naprawdę producenci powinni bardziej doceniać nas graczy – przede wszystkim jako klientów ich towarów (tu nikt łaski nie robi), ale przede wszystkim jako tych, dzięki którym gra żyje, oddycha i jakoś się kręci. Wkład społeczności w rozwój i działanie poszczególnych gier jest ogromny (a pewnie nawet coraz większy), a tymczasem kiedy już jakiś producent zdecyduje się na symboliczny gest dla najbardziej prężnych członków takiej społeczności, wszyscy odbierają go jako niewiadomoco. To nie wystarczy. Producenci powinni odwdzięczać się społecznościom częściej i lepiej.
Szczególnie niezwykle dochodowy gatunek, jakim są gry MMORPG, praktycznie nie mógłby istnieć, gdyby nie fora graczy. Ktoś wyobraża sobie, jak obciążone byłyby linie pomocowe Blizzarda, gdyby nie misternie przygotowywane przez fanów FAQi, pomoc na forach czy wreszcie w samej grze? Ilu graczy rzuciłoby swoją przygodę w Azeroth po pierwszym miesiącu frustracji, gdyby pomocni gracze nie pochylili się nad nimi i nie podali pomocnej dłoni?
Czy strzelanki FPP byłyby (szczególnie na PC) tak popularne, gdyby nie darmowe fixy, mody i plansze? W niektórych przypadkach to opcje dołączone przez jakiegoś zawziętego programistę-amatora decydują o sukcesie gry na dłuższą metę. O tym, że Valve jest najbardziej kreatywnym i profesjonalnym developerem na świecie trąbią wszyscy na lewo i prawo. O tym, że do rozwoju studia przyczynił się w znacznej mierze Counter-Strike nie wspomni już dziś nikt. A szkoda.
Częścią winy (jeśli można w tym przypadku mówić o winie) za taki stan rzeczy można obarczyć samych fanów. Są oni tak zakochani w swoich ulubionych grach, że – przepraszam za wyrażenie – byle ochłap doceniający ich wysiłki, traktują jak coś niesamowitego. Producenci, którzy dzięki fanom oszczędzają tysiące dolarów na testerach, pracownikach pomocy technicznej i animatorach społeczności, co jakiś czas wpadną na pomysł, żeby rozdać trochę darmowych breloczków, koszulek, czy lśniących, darmowych bo wirtualnych pancerzy i myślą, że to załatwi sprawę. Łaskawie „pozwalają” za darmo testować graczom ich gry w otwartych beta testach. Organizują senaty czy rady graczy (takie jak w Star Wars Galaxies czy ostatnio EVE Online), do których przynależność wydaje się być czymś elitarnym, a tymczasem tak naprawdę ta pracująca za darmo rada ma wymyślać, jak tu rozwiązywać problemy wirtualnego świata tak, żeby producent wciąż mógł z zachwytem patrzeć na skaczące cyferki na swoim koncie.
Oczywiście, my gracze się na to godzimy, więc sprawa jest czysta. Ale ja apeluję do producentów – okażcie więcej serca, zauważcie, jak ciężko pracują tysiące ludzi na całym świecie po to, żeby wasza gra się rozwijała. Doceńcie tych anonimowych pomocników. I to nie tylko tak, że zatrudnicie ich, żeby tworzyli dla was nowe plansze i testowali błędy. Wymyślcie kreatywne i sprawiedliwe sposoby na docenienie społeczności. Bo jak nie… to my się kiedyś o to SAMI UPOMNIMY 😉
Nigdy nie patrzyłem na te sprawy w ten sposób. Muszę przyznać, że kiedyś byłem właśnie tym amatorem, uśmiechniętym od ucha do ucha, gdy dostał się mi ten owy „byle ochłap” w formie nagrody za wysiłek i czas jaki poświęcałem rozwijaniu czegoś, co własnością jest jakiegoś dewelopera. Co mogę powiedzieć, wszystko się teraz zmienia w internecie, tak samo jak w społecznościach zawiązanych przy okazji popularnych gier. Kiedyś zrobienie czegoś za darmo, było rzeczą oczywistą w sieci, dzisiaj już nie całkiem tak jest. Taki jest kierunek spraw tego wszystkiego, według mnie, niestety, nasza indylla się kończy. Można już oglądać efekty: amatorskie strony, tworzone przez graczy, ale z dostępem tylko dla tych, co zapłacą.
Najbardziej u producentów irytuje mnie to, że gdy kilku ludzi usiłuje wymyślić grę osadzoną w ich świecie, to zaraz straszą prawnikami sądami. A po co? Skoro modderzy czy wręcz twórcy amatorzy nie chcą za swoją prace brać kasy i pewnie przekazaliby prawa do stworzonego przez siebie dzieła prducentowi gdyby tylko pozwolił im stworzyć grę. Ot tak dla radości samego tworzenia. Ale nie, ale nie, producent jak pies ogrodnika woli strzec swoich „własności intelektualnych” i nie robić z nimi nic oraz dodatkowo utrącać wszelkie inicjatywy fanów. Przykład? Blizzard i twórcy pseudo „Starcrafta 2”.
Ciekawe, ilu modderów jest na Valhalli :)Ja się udzielam przy symulatorach, nie jest to może total conversion, ale pojedyncze addony – konkretnie tworzę polskie samoloty do Flight Simulatora. Jest to świetny sposób by się czegoś o historii polskiego lotnictwa nauczyć (oraz ogólnie o awiacji), a także daje to dużą satysfakcję, gdy się dostaje maile z podziękowaniami za model choćby z Południowej Afryki :)@sensei – częściowo masz rację, ale z drugiej strony, nie wszyscy developerzy tacy są – vide opluwany zewsząd Microsoft i mod MechWarrior: Living Legend dla Crysis.
O dłuższego czasu udzielam się na TTLG, dłubiąc fanmisje do Thiefa 3 i odkrywając prawdziwe możliwości drzemiące w tym nieco zabugowanym, ale mocno niedocenionym silniku. Autorzy czyli Ion Storm nie mają mi się jak odwdzięczać za cokolwiek, bo splajtowali 😉 Natomiast wydawca, Eidos, do tej pory nawet palcem nie kiwnął, żeby wypuścić dla fanów kod źródłowy dwójki, tak więc o trójce nawet nie ma co myśleć 😉
Silnika do Thiefa3 na pewno nie upublicznią, bo jest to Unreal Engine 2 i nie mogą tego zrobić niestety. A szkoda, bo Thief 3 jest fantastyczną grą 🙁
Z ciekawostek to kiedyś Sierra po namowach fanów i przemysleniach marketingowców dała zielone światło dla fanowskiego Kings Quest IX. Nie wiem tylko jak się aktualnie sprawy z tym tytułem mają. Wie ktoś coś w temacie? Robią tę grę jeszcze czy poszła do piachu?
http://www.tsl-game. com/team/:P Robią. . . „już wkrótce” etc. 🙂