Ochrona dóbr prywatnych jak również własności intelektualnej to wynalazek cywilizacyjny, który gwarantuje nam spokój. Wiemy, że nikt bezkarnie nie będzie korzystał z naszej własności (niezależnie w jakiej postaci). Co się jednak dzieje gdy za stworzone w dobrym celu zasady biorą się ludzie, którzy wykrzywiają je do granic absurdu?
Choć przez większość czasu przepisy regulujące kwestie ochrony patentów działają bez zarzutów raz na jakiś czas słyszymy z mediów, że znalazł się kolejny żartowniś, który opatentował powszechnie używany przedmiot czy mechanizm licząc na krociowe zyski. Szczęśliwie większość takich pomysłów spala na panewce, a wspomniani spryciarze muszą zadowolić się marzeniami o fortunie z niczego. Ostatnio dowiedzieliśmy się o pewnym Rosjaninie, który postanowił opatentować emotikony powszechnie używane przez każdego z nas. Czy zbije na tym fortunę? Obawiam się, że nie. Jednak znamy też kilka przypadków gdy podobne zabiegi pozwoliły wzbogacić się posiadaczom patentu. Wprawdzie opatentowanie przez Microsoft funkcjonalności PgDown i PgUp nie zaowocowało masowym pozywaniem nas o wciskanie tych klawiszy na klawiaturach, ale już bój Immersion z SONY przyniósł temu pierwszemu ładnych kilka mln $. Pamiętamy też problemy Nintendo pozywanego przez Interlink w związku z kontrolerem Wiimote.
Wczoraj czytaliśmy o kolejnym zbliżającym się procesie – NCSoft pójdzie do sądu bronić się przed Worlds.com, który opatentować miał interakcję w wirtualnym trójwymiarowym świecie. Pozwy i procesy będziemy oglądać jeszcze nie raz i nie dwa. Pozostaje jednak pytanie czy tego typu przypadki powinny być poważnie traktowane przez sądy je rozpatrujące? Rozumiem wykorzystanie konkretnego wynalazku, ale ogólnie używanych (od lat!) rozwiązań? Dawanie posłuchu takim pozwom napędza tylko kolejne, coraz bardziej absurdalne – jak ten z emotikonami. Czy ktoś opatentował koło? Przecież korzysta z nich każdy – małe dzieci w wózkach, starsze w rowerkach, dorośli w samochodach. To leżące na ulicy miliardy dolarów, które można wycisnąć od użytkowników takiego wynalazku! Brzmi absurdalnie? Oczywiście. Czy interakcja w świecie trójwymiarowym, która dziś jest absolutnym standardem nie pełni podobnej roli jak koło w świecie rzeczywistym? Przecież to uniwersalny i powszechny mechanizm stosowany w grach.
Nie znam się na prawie patentowym, jednak powinien być w nim jakiś zapis regulujący korzystanie z uniwersalnych rozwiązań, które wskutek swej powszechności stają się po pewnym czasie niejako dobrem społecznym. Jedynym problemem jaki dostrzegam w tym rozwiązaniu jest zawrotne tempo rozwoju gier. Pewne rozwiązania powszechne 10 czy 15 lat temu dziś już wspominamy z pobłażliwym uśmiechem, inne wciąż doskonale się sprawdzają. Jak więc wyznaczyć granicę dla owej ogólnodostępnej powszechności? Czy jest to w ogóle możliwe? Czy autohealing, który możemy spotkać w większości obecnych gier to wynalazek, czy już dobro powszechne? A może właśnie powinienem wybiegać do urzędu patentowego?
Pozostaje pytanie kto następny po NCSoft stanie się celem tych absurdalnych oskarżeń? Czy Blizzard ze swoim World of Warcraft może już lękliwie wyglądać listonosza z pozwem od Worlds.com? Wszak z interakcją z wirtualnym światem w 3D mamy styczność praktycznie w każdej produkcji, która obecnie pojawia się na rynku. A może po prostu Worlds.com powinno pozwać całą branżę? Jak skakać na kasę, to z rozmachem! A co?!
Jakie widzicie wyjście z sytuacji? Czy da się stworzyć system odporny na tego typu pozwy, a jeśli tak to jak?
http://news. bbc.co.uk/1/hi/world/asia-pacific/1418165. stmi to by było na tyle 🙂
A ja opatentuję powietrze i stanę się panem życia i śmierci. Buhahaha. . . . ]:->
Bez głupot proszę. Nawet nie raczyłeś sprawdzić co można opatentować, a czego nie. Tak się składa, że mieli święte prawo opatentować swój pomysł na świat mmo 3d i to zrobili. Burzyć się można, lecz tak wygląda świat. Co do linka: przeczytaj, tam chodzi o patent innego rodzaju. Jeśli coś istniało zanim się urodziłeś to zapomnij o patentowaniu :). By mieć prawo do patentu musisz być wyłącznym posiadaczem, twórcą oraz ideodawcą prototypu.
W takim razie amadheus, jakim prawem rosyjski biznesmen mógł opatentować emotikony, skoro nie są one jego pomysłem ? Ja opatentuję obalanie komunizmu, wkońcu obalono go po moich narodzinach (choć pewnie robiono to już wcześniej) ;d
A ja opatentuję w obalanie 0. 5 litra. Wtedy to dopiero ludzie będą mieli problem. 😉
Będę okrutniejszy od ciebie digital, opatentuję nicnierobienie ;-), drżyjcie!Już mi ktoś wysłał rachunek za emotke,ech.
przecież już jest: „patentowany leń” 😀
A co było by gdyby Bóg podał ludzi do sądu ? 😉
moim zdaniem mogliby zrobić jakiś międzynarodowy urząd który zajmowałby się tym, czego nie można opatentować. Prawo patentowe za założenia jest dobre, jednak pozostaje ta kwestia o której mowa w artykule. Tylko że urząd taki byłby bardzo korupcjogenny no i bardzo trudny do zrealizowania (np. czy każde państwo zgodzi się na takie rozwiązanie co jest niezbędne do funkcjonowania takiego tworu [to bardzo utopijna myśl, wiem ;)]) Pewnie z ww. powodów nie ma takiej instytucji, bo pomysły prawdopodobnie już takie były. Pozostaje nam zbluzgać worlds. com za takie praktyki. . . . there’s nothing more we can do :p
Pytanie nie brzmi: skąd się biorą kretyni, którzy zgłaszają takie patenty. Tylko:Którzy durnie je przyznają?
sędziowie, bo sprawa leci do sądu w takich przypadkach 😉
Ech panie i panowieRosjanin opatentował logo swojej firmy a nie znak graficzny emotikonki. Proste, wymyślił logo firmy które zawiera znak emotikonki i w ten sposób opatentował ale to nie znaczy, iż będziemy płacić za używanie emotikonek. W ten sposób można opatentować Valhalla ale nie można opatentować Valhalla :). Można opatentować znak Valhalla jako logo ale nie można opatentować Valhalla jako ciągu znaków ponieważ trzeba by opatentować poszczególne znaki graficzne wchodzące w ciąg nazwy. Nawet jeżeli ktoś wymyśli słowo, którego nie ma w żadnym słowniku to i tak nie mógłby go opatentować z tych samych powodów. Nawet jeżeli jakiś skorumpowany urzędnik opatentuje „dobro powszechne” zawsze istnieje możliwość zaskarżenia decyzji i odebrania patentu. Gdyby było tak łatwo jak twierdzi redaktor już dawno cwani bogacz opatentowaliby wszystko łącznie z powietrzem.