Internet – to chyba najbardziej znienawidzone słowo przez redaktorów papierowych pism o grach komputerowych. Branża gier nierozerwalnie związana jest z tym medium toteż trudno się dziwić, że również „obsługa medialna” przenosi się właśnie tu. Papier choć darzymy go wszyscy wielkim sentymentem coraz częściej przegrywa konkurencję z siecią.
Wiele lat temu kiedy Internet był w powijakach lub wcale go nie było Top Secret, Secret Service czy Bajtek był całym naszym komputerowym światem. Comiesięczna lektura była oknem na świat, szansą na zobaczenie czegoś więcej niż to, co posiadaliśmy w swojej kolekcji. Pisma pełniły również rolę platformy społecznościowej łączącej graczy – taką funkcję spełniały działy listów. Któż z nas nie czytał z wypiekami na twarzy złośliwych wierszyków na atarowców czy commodorowców (zależnie od tego, do którego obozu należał)? Mechanizm ten był na tyle efektywny, że udało się nam nawet doczekać postaci charakterystycznych czy może symbolicznych (jak ś.p. Krzyś Kubeczko), zaś redaktorzy poszczególnych pism byli otoczeni olbrzymim szacunkiem czytelników. Do dziś myśląc o grach strategicznych przed oczyma wielu starszym graczom staje „Jest taktycznie” Sir Haszaka. Mylę się?
Ówczesna popularność papierowych periodyków jest zrozumiała i oczywista. Raczkujący Internet i jego ograniczona dostępność, a przede wszystkim prymitywna forma sprawiały, że w początkowym okresie nie był on alternatywą dla pism. Z czasem jednak rozwijająca się technologia jak i zawrotna popularność tego medium zadziałały jak magnes. Czytelnicy przeszli do sieci, a wydawcy pism papierowych z coraz większą obawą obserwowali słupki sprzedaży.
Ostatni cios zadała szybkość dostarczanej informacji. W świecie, który za sprawą Internetu zmienił się w globalną wioskę, gdzie wieści z drugiego końca świata docierają do nas w ciągu kilku minut pisma papierowe nie wytrzymały konkurencji sieci. Okazało się, że comiesięczny dopływ informacji już nam nie wystarcza. Co gorsza, obecne tempo rozwoju branży sprawia, że w przeciągu miesiąca wieści, które czytamy w ulubionym piśmie mogą okazać się już nieaktualne. Dziś liczy się news. Czy się nam to podoba czy nie, podobnie jak inne dziedziny życia tak i nasza ulubiona branża bierze udział w tym niekończącym się wyścigu o informację. Wygrywa ten kto pierwszy opublikuje recenzję, zapowiedź czy newsa. A w obliczu takiego tempa nie ma szybszego i łatwiej dostępnego medium niż Internet. Czy w takim wypadku papierowe pisma są skazane na porażkę? Wydawałoby się, że tak. Przynajmniej w dziedzinie dostarczania gorących (choć w tym wypadku raczej letnich) informacji.
Ratunkiem wydaje się jedynie zmiana charakteru materiałów dostarczanych przez papierowe periodyki. Biorąc pod uwagę, że wiek statystycznego gracza wg ESA to 35 lat można zaryzykować twierdzenie, że szukamy czegoś więcej niż newsów, recenzji i zapowiedzi. Szansą i ratunkiem na bolączki pism papierowych mogą okazać się właśnie takie bardziej wyrafinowane materiały. Felietony, analizy, teksty przekrojowe – w tym przypadku nie liczy się tempo publikacji, ale jej wartość. Internet traci więc swój największy atut – prędkość publikacji i dlatego właśnie tutaj pisma papierowe mogą z powodzeniem z nim konkurować. Tylko czy taka zmiana formatu jest możliwa?
Macie inne pomysły jak pisma mogą się uratować i nie być tylko koniecznym dodatkiem do płyty z grą? A może jednak nie ma dla nich ratunku i już są skazane na pożarcie przez swego elektronicznego konkurenta – Internet?
Moim zdaniem papierowe pisma bronią się właśnie dodawaniem ciekawych legalnych pełnych gier. Mają też pewną wartość kolekcjonerską (zwłaszcza te ładniej wydawane). Osobiście bardzo lubię wracać do starych numerów, weryfikować rzeczywistość z niegdyś napisaną zapowiedzią. . to ma swój urok. Jeśli chodzi o czytanie, to jakoś wolę czytać w formie papierowej, ale papier nie pokaże filmiku HD z gameplaya, czy najnowszego trailera. pozdrawiam
Jako, że sam od niedawna, na powrót, zacząłem grać, a to za sprawą kupna sobie konsoli, byłem ciekaw jak to teraz jest ze światkiem papierowych czasopism. Poszedłem do kiosku i kupiłem jedną z tematycznych, ponoć uważaną na najlepszą, „rycinę archaiczną”. Choć przeczytałem ją połowicznie – tylko materiały, które mnie interesowały – muszę przyznać, że czytało się to dużo lepiej niż materiał w internecie. Wygrała jednak wygoda. . . Cały czas jakoś jestem przeświadczony, że teksty w internecie piszą domorośli redaktorzy, bo w tych czasach każdy może być pisarzem, to jednak wyżej wspomniana szybkość i różnorodność materiałów (filmy, zdjęcia, w końcu same teksty) dają górę. Pomimo, że tak naprawdę ciężko jest znaleźć dobry tekst, za to akurat lubię V, jest ich po prostu więcej, a czytając nawet 5 kiepskich jestem w stanie sobie jakąś opinię nakreślić. Jeśli jakiś tytuł przypadnie mi do gustu to otwieram kolejną kartę w przeglądarce i już zaraz ciekawy tytuł ląduje w wirtualnym koszyku. A kiedy człowiekowi znudzi się ogarnianie tego wszystkiego, wystarczy zamknąć jednym przyciskiem. Nic nie zostaje, nic miejsca nie zajmuje i nie kurzy się. . . pełna wygoda. Chyba nie muszę dodawać, że kolejnego numeru, wyżej wspomnianej gazety, już nie kupiłem?
michrz no tak tylko wiesz od tego tak naprawdę zaczęły się kłopoty tej branży lata temu kiedy zaczął się wyścig kto da lepsze gierki co 30 dni. Część pisemek w PL naprawdę nie wytrzymała tej presji. Czytałem w sieci bardzo smutny tekst o upadku EGM, że coraz bardziej prężną grupę prywatnych, małych blogów o grach, prowadzących na ogół przez jedną osobę upadek w sumie najważniejszego pisma o grach prawie nie zainteresował. Smutne.
Farin -> w mojej opinii domorośli pisarze wcale nie są gorsi od tych z wykształceniem dziennikarskim. Poziom tekstów w całej Polsce poszedł niesamowicie w górę przez ostatnie powiedzmy 10 lat – jak się odkopie jakiś numer PE z początków kariery pisma i porówna z jakimkolwiek tekstem pisanym przez domorosłego, nastoletniego nawet pismaka – niebo a ziemia na korzyść Netu i amatorów. Co do wygody czytania, zostało naukowo udowodnione, że na papierze czyta się lepiej niż w Internecie. Chodziło bodajże o fakt, że na ekranie monitora umysł rozprasza. . . wszelki interfejs. Osobiście również dużo lepiej czyta mi się artykuł w gazecie, niż na komputerze, ale to chyba ostatnie kryterium, w którym gazety mają przewagę.
ramsik, dobrze sobie z tego zdaję sprawę, a swoje krytyczne słowa chciałem odnieść tylko do tych gorszych materiałów/autorów, których jest sporo. Bynajmniej nie krytykuję wszystkich „domorosłych pisarzy”. Pisałem też tylko i wyłącznie o własnym przeświadczeniu. 🙂
Nie wiem jak to wyglądało za granicą Polski ale na jej terenie dodawanie gier na płytach to praktyka dużo starsza niż jako taka dostępność internetu. Pełne wersje gierek dostępne na płytach dołączanych do tych czasopism to produkcje przestarzałe, w większości przedstawiające jakąś wartość jedynie dla weteranów rozrywki elektronicznej, czyli ułamek potencjalnych czytelników. Sam jestem przedstawicielem pokolenia wyrośniętego na Bajtkach, Top Secretach i innych Serviceach. Pamiętam czas, w którym oba te media były wykorzystywane przeze mnie w podobnym stopniu. Przyszedł jednak okres, w którym co raz częściej okazywało się że szybciej i WIĘCEJ informacji z branży mogłem znaleźć w sieci, nie na papierze. Internet dawał też o wiele szerszy horyzont informacyjny. Sam kupowałem jedno czasopismo, u kolegi czytałem drugie, od czasu do czasu miałem okazję przejrzeć trzecie. W internecie mam stały dostęp do tylu serwisów ile tylko chce, statystycznie więc więcej informacji na dany temat mam możliwość odebrać. Więc nie tylko szybkość, ale też ilość i różnorodność przemawia za internetem. Wizja prasy przedstawiona w „Raporcie mniejszości”, gdzie gazeta to nic innego jak przenośny, miękki wyświetlacz z bezprzewodowym interfejsem aktualizującym zawarte informacje to jej nieunikniona przyszłość.
Aż się łezka w oku kręci gdy przypomnę sobie moją pogoń po kioskach w poszukiwaniu ‚najnowszego numeru’ i późniejsze wertowanie pisma od deski do deski. Szczególnie stos Top Secret był tym najwyższym w mojej kolekcji, ba, do dziś mam większość numerów i warczę na moją narzeczoną za każdym razem, gdy ta próbuje ‚wyrzucić te śmieci z szafki bo nie ma miejsca na chyba już 20-tą parę butów’. Moim skromnym zdaniem dzisiejsze pisma o grach komputerowych pozbawione są tej ‚magii’, którą relikty poprzedniej dekady aż promieniowały. Kupując Top Secret nie patrzyłem jakie są w tym numerze recenzje i czy mnie cokolwiek zainteresuje, o grze na płycie czy raczej na dyskietkach nawet nikt wtedy nie myślał. Kupowałem Top Secret dla niepowtarzalnego klimatu jaki wspólnie tworzyli Naczelny, Kopalny, Dżemik, Sir Haszak i Alex (i jeszcze kilku innych świetnych redaktorów, jednak xyw już nie pamiętam. . . ). Ten kto pamięta serię opowiadań „Piwem i mieczem” będzie wiedział o czym mówię. Dzisiejsze magazyny to czysty profesjonalizm, perfekcja na każdym kroku. Jest tam wszystko co powinno być: są ciekawe recenzje, są zapowiedzi, są listy do redakcji, są nawet pełne wersje gier na płytach, cud miód po prostu. . . ale chyba w tym gąszczu atrakcji zaginęła gdzieś radość z tworzenia każdego następnego numeru. . . A wracając do tematu papier vs internet. Ten drugi w dalszym ciągu służy jedynie przekazaniu newsa z prędkością o której nawet Einsteinowi się nie śniło. Magazyn o grach komputerowych to pragmatyczne opracowanie gdzie informacje z całego miesiąca zbiera się w jedną całość. Plusy i minusy obu rozwiązań można wymieniać w nieskończoność, ja natomiast wiem jedno – strasznie mi brakuje tej kreatywności i finezji w tworzeniu, która cechowała pierwsze magazyny o grach w Polsce.
Papierowe pisma ratują gry dołączane doń. . . I to niestety wszystko. Internet jest szybszy, pełniejszy i mniej subiektywny (w tym znaczeniu, że znacznie łatwiej jest dotrzeć do kilku opinii). Pisma nigdy nie będą „up to date”, a do tego ograniczane są ilością miejsca. Wyrosłem na pismach, ale od kilku lat korzystam z dobrodziejstw Sieci. I jest mi z tym dobrze ;]
Już nie raz czytało się artykuły pisane w tym duchu. I cóż, trzeba przyznać, że jest w nich dużo prawdy. Internet – szybki, niemalże darmowy, dostępny niemalże natychmiast z telefonu komórkowego czy komputera. . . Rzeczywiście, poletko najświeższych newsów w papierowych wydawnictwach już poległo, bo tu nie mają one szans. Ale główny powód, dla którego kupuje magazyny to, wymienione przez autora, jakość tekstów oraz ich charakter: któż nie pochłania dogłębnych analiz rynku, ciekawych felietonów czy porównań? Moim zdaniem papierowe magazyny powinny zacząć działać na tym właśnie polu, nim Internet odbierze im i tę możliwość. . .
Aj tam papier umiera. A bez Teletygodnia, SuperTV itp. żyć Polska nie może 😉
patrzac na wyniki sprzedazy, to Polska nie moze zyc bez faktu i superexpressu ;/
Jest jeszcze jedna, bardzo ważna przewaga serwisów on-line nad papierowymi. Wieści w komputerze o wiele łatwiej czytać dyskretnie w pracy niż czasopismo :). Jeszcze jedna kwestia. Jako człowiek wychowany na czarno-białym Bajtku, czarno-zielono-białym „64 plus 4”, C&A, TS oraz SS często wspominając te „książeczki” uronię łezkę. Uważam, że gdy do czasopism wyszły dodatki w postaci płyt, powstała masa tworów, w których treść znacząco spadła, ze względu na to, że płyta była podstawową „wędką” a nie treść.
Najlepsze wspomnienia growo-papierowe mam z Resetem, może trochę wyidealizowałem jego zawartość przez upływ czasu, ale było pięknie :)W moim odczuciu teksty w papierowych magazynach tak samo jak w internecie uległy głębokiej profesjonalizacji, ale traktuje to jako minus. No może nie do końca, poprawne teksty lepiej się czyta, ale brakuje im tej pasji, która kiedyś wylewała się ze stron. Dzisiaj to po prostu kolejny tekst, praca jak każda inna. Poza tym natłok informacji jest dzisiaj o wiele większy niż jeszcze parę lat temu, a co dopiero dekadę czy więcej. Trzeba naprawdę sporo czasu poświęcić, żeby być na bieżąco. Pozdrawiam ludzi z pasją 🙂
kiedyś wychodziło bardzo fajna gazetka o tytule secret service, wielka szkoda że ludzie wolą dzisiaj spędzać czas wyłącznie przy kompie. Komputerowe Hobby przybrało dzisiaj niezdrowych nawyków
Deja Vu mam, trochę temu był podobny temat.
Ja sobie pozwolę zejść odrobinę z tematu. . . Czytał już ktoś Engarde? Lepsze to niż IMO niespecjalne Neo i PSX Extreme, czy raczej nie ma co sobie glowy zawracać?
Przeglądałem. Na pierwszy rzut oka wydaje się to, że chce wyglądać tak jakby „profesjonalnie” (ale nie negatywnie w cudzysłowie 🙂 ). Nie bawią się w milion ocenek, kolorowe graficzne fajerwerki itp. Przejrzyście, schludnie, na koniec recenzji konkretna cyferka i tyle. Pod względem treści nie miałem okazji poczytać dłużej, ale chyba kupię na próbę, o ile nowy numer będzie wyglądał ciekawie. Wow, nie wiedziałem, że to w Krakowie wydawane. [edit]Zamówiłem pierwszy numer na ich stronie ( http://engarde.pl/). Wydaje się najciekawszy pod względem zawartości. No i to pierwszy numer, więc lepszy pogląd na „nowicjusza” : )
Zbumpuję niegrzecznie. . .
Jakoś akurat dziś dorwałem nowy numer i rzeczywiście jest to ciekawe i prezentuje inne podejście do growej tematyki, niż konkurencja. Wręcz chcą zrobić z tego pisma magazyn publicystyczny o grach. Ambitne plany (Kot pewnie swoje już myśli :p), może im się uda. Ja Ci polecam siergieju, zwłaszcza, że powinien odezwać się w Tobie patriotyzm lokalny i w sumie mógłbyś dać im szansę : ). No chyba, że już swój egzemplarz masz?PS. A ten zamówiony numer poczta zgubiła – 2 tygodnie czekam, pech. . . Jutro jednak skoczę do redakcji osobiście go odebrać.
Od krzyczenia że się jest poważnym pismem to pismo nie robi się poważne 😉 ale przeglądałem numer 2 i czytałem trzeci. Może być w sumie choć niektóre tematy trochę naciągane, ale wiadomo trzeba czymś zapełnić stronice. Choć po pierwszym numerze wrażenie nie było zbyt pozytywne.
Jak będę miał okazję to zakupię, dzięki :)Co do patriotyzmu lokalnego, w kwestiach związanych z grami nie praktykuję. Nibris jest z Krakowa 😉
Proszę Pana! Gdyby nie Nibris nie mielibyśmy w Krakowie stworzonego przy AGH i UJ Europejskiego Centrum Gier. Zresztą – odsyłam do styczniowego numeru Engarde, gdzie jest artykuł temu projektowi poświęcony ; ).