Wybory do europarlamentu już za nami. W naszym pięknym kraju wygrali ci, którzy mieli wygrać, a z wczorajszego wieczoru wyborczego w jeden ze stacji telewizyjnych można się było dowiedzieć, że generalnie wszyscy są zadowoleni z osiągniętych wyników. Prawdziwy cud! Po diety do Brukseli… pardon do rządzenia nie wybierze się natomiast plankton polityczny i egzotyczne twory. Tak jest u nas, a w takiej Szwecji do PE wejdzie jeden (lub dwóch) przedstawicieli słynnej Partii Piratów. Wiadomo już, że PP przekroczyła 4 procentowy próg wyborczy i jak na razie może cieszyć się 7 (inne dane wskazują na 7,4 %) procentami zdobytych głosów. Na Partię Piratów zagłosowało niemal 200 tysięcy Szwedów. Szef Piratpartiet, Rick Falkvinge cieszy się z niesamowitego sukcesu i stwierdził tuż po ogłoszeniu wstępnych wyników, że: udało im się: odmienić krajobraz polityki europejskiej.
Według powszechnej opinii do popularności Partii Piratów mocno przyczyniła się afera związana z procesem osób odpowiedzialnych za Zatokę Piratów o której pisaliśmy tutaj.
PP ma zasięg ogólnoeuropejski i niemiecki oddział piratów także wystawił swoich dzielnych wilków morskich do eurowyborów. Nad Renem osiągnęli jedynie 0,9 procenta głosów. Oznacza to, że nie zdobyli tam ani jednego mandatu. Jednakże nie ma tego złego! Przekroczenie progu 0,5 procent oznacza, że niemiecka odnoga PP będzie się mogła ubiegać o fundusze państwowe na prowadzenie partyjnej działalności.
Nas jednak nurtuje pytanie: a gdzie nasi przedstawiciele PP? Żeby w zagłębiu piractwa na wschód od Odry w ogóle nic się nie działo w tym temacie? Czyżby polityka, także ta o wymiarze europejskim już tak nam zbrzydła?
W każdym razie temu jednemu (lub więcej) przedstawicielowi PP do Parlamentu Europejskiego gratulujemy fuchy i tradycyjnie przy takich okazjach dedykujemy naszą ulubioną piracką piosenkę! Tym razem w adekwatnej do sytuacji (politycznej?) wersji językowej.
wolna Europa
A moze Valhalla nastepnym razem wystawi swych przedstawicieli? ;D
I tym się kończy właśnie demokracja.
Do takich rzeczy dochodzi, gdy ludzie głosują na złość niezadowoleni z obecnej polityki. Tutaj jednak głosowali pod wpływem emocji, co jest jeszcze gorsze. Ech. .
Yarr!!!
Do jakiej frakcji ich przyjmą? 😀