Jeśli miałbym podać jedno słowo, które opisuje większość obecnych na rynku strzelanin FPP, wybrałbym „wtórność”. Już dawno nie zostałem pozytywnie zaskoczony przez grę z tego gatunku. Dlatego gdy dowiedziałem się, że główny bohater najnowszej produkcji 3D Realms to potomek plemienia Cherokee, na dodatek porwany przez obcych, wiedziałem, że może wreszcie być ciekawie.

Swego czasu posiadacze konsoli Nintendo 64 zostali uraczeni jednymi z najlepszych konsolowych FPS-ów wszechczasów – mowa oczywiście o Goldeneye i Perfect Dark. Były to gry niewątpliwie wybitne, oferujące graczom rozgrywkę na najwyższym poziomie. Obie zostały wydane przez Rare. To właśnie dzięki nim firma przeżyła najlepszy okres w swojej historii.

Nic więc dziwnego, że zapowiedź Perfect Dark Zero na Gamecube’a została przez fanów przyjęta entuzjastycznie. W międzyczasie Microsoft odkupił Rare od Nintendo, a sam PDZ był przepisywany na Xbox’a, by ostatecznie wylądować na Xboxie 360. Fakt ten nie mógł się nie odbić na ostatecznej wersji gry, która wylądowała na półkach sklepowych drugiego grudnia roku 2005 jako tzw. system seller.

Gdzie ciągłość?

Wybuchy i wszystko się świeci.

Perfect Dark Zero jest prequelem wydanego w 2001 Perfect Darka. Joanna stawia pierwsze kroki w roli tajnej agentki, a wszystko to pod okiem jej ojca, Jacka. Fabuła najnowszego Perfecta opowiada o ratowaniu świata, starając się przy tym łączyć elementy tragiczne i humorystyczne. Ta wybuchowa mieszanka okazała się… koszmarnym niewypałem! Fabuła jest niejasna i nieciekawa. Sytuacji nie ratują liczne filmiki, choć to jeszcze nie grzech.

Ale już grzechem jest to, że niektóre wątki fabularne zawarte w Perfect Dark Zero są niezgodne z wydarzeniami znanymi graczom z pierwszego Perfecta! Kochająca podróże Joanna zwiedzi podczas swoich przygód kawał świata – zaczynając od arabskiej mediny, przez tropikalne dżungle, na futurystycznych budowlach kończąc. Wszystko trochę bez ładu i składu.

„Wybuchowa mieszanka okazała się… koszmarnym niewypałem!”

Ale przejdźmy do sprawy najistotniejszej, czyli gameplay’u. Od razu rzuca się w oczy brak skoku. Szczególnie odczują to weterani Quake’a III i HALO. Wrogowie nie są za mądrzy. AI jest słabe, a na domiar złego rozrywkę uprzykrzają bugi. Nienajlepsza jest też fizyka. Ciężkie butle z gazem potrafią się przewrócić tylko dlatego, że za ścianą wybuchł granat! Gra stara się nadrabiać te niedociągnięcia nieliniowością.

Co ciekawe, na najwyższym poziomie trudności gra pokazuje pazurki: misje robią się ciekawsze i bardziej rozbudowane. Największą nowością w dziele RARE jest możliwość schowania się za ścianą lub skrzynią przy równoczesnym prowadzeniu ostrzału. Kamera przełącza się wtedy na widok z trzeciej osoby, co dodaje szczyptę taktyki do rozgrywki.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

2 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here