Dobrze, dobrze, zgadzam się – wiara Chrześcijańska i kościół katolicki mają ponad 2000 lat i żaden tam ojciec Rydzyk, laicyzacja społeczeństwa czy Kod da Vinci mu nie zaszkodzą. Były, są, będą i ja osobiście się z tego bardzo cieszę. Ale (przepraszam) – na Boga! – dlaczego gry o tematyce Chrześcijańskiej są takie beznadziejne?.
Myślę, że częściowo dlatego, że wszystkie gry o tematyce innej, niż ogólna są z góry skazane na porażkę. To znaczy – jeśli ktoś dorabia do gry ideologię inną, niż chęć zysku (a ta zwykle gwarantuje wysoką jakość) to może spodziewać się przegranej na całej linii. Ale z drugiej strony – gry wbrew obiegowej opinii mają ogromną wartość edukacyjną i mogłyby promować wiele wartości Chrześcijańskich, które zresztą przydają się w codziennym życiu także laikom, agnostykom, a nawet wyznawcom innych religii (jeśli dla kogoś brzmię jak nawiedzony moher to proszę o ponowne rozpatrzenie sprawy i dopiero potem ściganie).
Branża zresztą z chrześcijańskich wzorców pełnymi garściami! W co drugiej grze mamy jakiegoś diabła, anioła, paladyna, tudzież Krzyżowca albo Templariusza. Zamiast produkować ugrzecznione i mięciutkie jak kaczuszka gry o miłości, tacy na przykład ojcowie Jezuici (Ci, których miałem okazję spotkać byli bardzo konkretni) mogliby sięgnąć do swoich ogromnych przecież zasobów ludzkich i stworzyć grę, w której pewny siebie, dumny i niczego nie lękający się Chrześcijanin pokonuje hordy piekielne ognistym mieczem. Jest bardzo wiele dobrych wzorców – od nieustraszonych (choć może nierzadko zbyt brutalnych wobec Saracenów) Templariuszy, Szpitalników czy Joannitow, przez wojownika Dawida, aż po samego świętego Jerzego, który ponoć zabił smoka. Po drodze można by jeszcze skorzystać z pancernych zastępów Serafinów. Zresztą twardzi jak skała Chrześcijanie nie są wcale wymogiem koniecznym – wystarczy stworzyć grę pozbawioną elementów walki. Czekam na przykład na ciekawą przygodówkę, innowacyjnego klona Simsów czy symulator organizacji wesela w Kanie Galilejskiej. „Graczu 1, nie mają już wina!”
Tak wiem, były produkcje w stylu Catehumena, które próbowały zbić duchowy kapitał na czymś podobnym, ale nie wierzę, że tylko na to nas stać. Skoro armia Stanów Zjednoczonych jest w stanie kupić silnik Unreala, wyprodukować średniawe America’s Army i rozdać je za darmo, to któryś z większych zakonów na pewno mógłby wydać pieniądze na dobrą grę. Czyżby wciąż pokutowało stwierdzenie, że gry komputerowe to samo zło, które potrafi tylko deprawować? Gra „JA JESTEM” chyba temu przeczy, aczkolwiek nachodzi mnie coraz większe podejrzenie, że był to jedyny istniejący egzemplarz. Skoro Redemptoryści mają radio a nawet telewizję, to czemu Jezuici mają nie zrobić gry, w którą by się dało grać? Skoro istnieje kultura, sztuka, film, literatura i kalendarze katolickie, to czemu nie gra wideo? No nie wiem…
W każdym razie jestem bardzo ciekawy opinii na ten temat.
nie zgadzam sie. Kluczem jest duzy budzet gry. Gry promujace jakas idelogie, postawe zwykle maja bardzo ograniczony budzet. . co przeklada sie na ich jakosc. Przykladem, ze da sie zrobic gre, ktora w zalozeniu nie miala przynoscic $ ,jest Americas Army. Jestem ciekaw ,czy dzieki niej zwiekszyl sie pobor do armi wujka sama 😉
W przypadku polowań na wampiry nie jestem zwolennikiem korzystania w ogóle z symboli religijnych. Dużo lepsze są osikowe kołki i srebrna broń. Srebro skutecznie rani wiele mistycznych stworzeń. Oręż religijny wole wykorzystywać jako uzupełnienie, na przykład srebrny, z odpowiedniej strony zaostrzony krucyfiks :)Poza tym w przypadku polowań na wampiry pozostaje jeszcze pytanie jak skutecznie działają na nie symbole innych religii niż chrześcijańska. A tak bardziej w głównym temacie – nie widzę problemu w stworzeniu gry promującej wartości jakiejś religii. Warunek jest taki, że gra nie może robić tego nachalnie co jest teraz regułą. Podstawą takiej gry byłoby przecież promowanie wartości. Wyobraźmy sobie na przykład tytuł ekonomiczny, w którym zajmujemy się prowadzeniem klasztoru w średniowieczu. Wiadomo, że miejsca takie były centrum wiedzy. Były kluczowe dla funkcjonowania całych społeczności. Mnisi pełnili role medyków. Mieli dobre kontakty ze szlachtą. Prowadzili biblioteki , gdzie zajmowali się kopiowaniem ksiąg. Mieli swoje ogrody pełne ziół i roślin często poza klasztorami były nie uprawiane. Rodzi się tu spore pole do popisu dla rozgrywki ekonomicznej. Przydzielanie mnichów o odpowiednich umiejętnościach do odpowiednich czynności. Sprzedaż produktów klasztoru. A także dbanie o trzódkę wiernych by regularnie bywali w przyklasztornym kościele i dawali na tace. A gdzie tu miejsce dla religii i jej wartości. Ano bardzo proste. Zawsze pojawiały by się przed nami wyzwania, z dziedziny dyplomacji ekonomi. Zarazy i głód. Konflikty lud vs szlachta. Zbrodniarze szukający schronienia w naszym klasztorze. To wszystko trzeba by jakoś rozwiązywać. I tu gra dla ideałów religii mogła by nagradzać załatwienie tych spraw tak jak zrobiłby to dobry chrześcijanin. Mogłaby też pozwalać na załatwienie spraw prościej ale nie w duchu religii. I za takie działania ponosilibyśmy konsekwencje. Do tego jakby gra była na prawdę dobra mogłaby tez oferować sytuacje bez oczywistego dobrego wyjścia, ale dające do myślenia. Na przykład czy udzielić pomocy w trakcie zarazy w mieście czy zamknąć klasztor dla bezpieczeństwa. Jeśli udzielimy pomocy to czeka nas koniec klasztoru bo mnisi poświęca się dla ratowania i sami staną się ofiarami. Ale będzie to poświęcenie w duchu religii. Jeśli zamkniemy klasztor to przetrwa on zarazę, ale dorobi się złej sławy i w dodatku nie zostanie mu się zbyt wiele owieczek, które by go utrzymały. Gra wymagałby trochę idealizowania, ale gdyby oferowała dobry model ekonomiczny i dyplomatyczny mogła by być tytułem dla fanów gatunku,a przy okazji spełniałby rolę nauczyciela wartości. Dawałby do myślenia. Gdyby w swoim nauczaniu nie była nachalna to mogłoby się udać. Oczywiście, że byłaby to propaganda. Ale Americas Army to też propaganda i nikt jakoś szczególnie nie narzeka.
Nie wydaje mi się, aby stworzenie gry, w której ‚Chrześcijanin pokonuje hordy piekielne ognistym mieczem’ było dobrym pomysłem. A dlaczego? Ano dlatego, że gdyby chcieć zrobić grę, w której naprawdę głęboko sięga się to tradycji chrześcijańskiej, a przy tym wykorzystuje zdobytą wiedzę w trakcie rozgrywki, np. ze znalezionych stron Biblii czy innych dokumentów, to taka gra stałaby się zbyt kontrowersyjna. Istnieje mnóstwo krwawych gier z elementami religijnymi, jednak wartości chrześcijańskie nie są w nich zbyt mocno i zbyt poważnie wyeksponowane. Dlatego nie wzbudzają one zbyt wielu sprzeciwów. Wiadomo, że to tylko rozrywka. Tak było np. w ‚Messiah’. Wyobraź sobie stworzenie gry o niesamowicie bogatej i poważnej fabule, gdzie wszystko robisz dla Boga. Wszystko oznacza brutalną eksterminacje upadłych aniołów. Gdyby gra było stworzona na poziomie wciągającej fabuły ‚The Call of The Cthulhu’, sieczki w stylu ‚F. E. A. R. ‚ oraz niepotrzebnej brutalności ‚GTA’ – była by to duża kontrowersja. Pewnie zabroniono by wydania tytułu w paru krajach. Choć sam bym w to zagrał. A tworząc grę nieco lżejszego kalibru, to oczywiście bezsensowne, bo takie gry istnieją i są po prostu ignorowane. Już lepiej stworzyć FPP w stylu ‚Requiem: The Avenging Angel’ (pamiętacie?), gdzie jesteś tym złym. Przypomniał mi się też tytuł ‚The Four Horseman of the Apocalypse’, było o nim kiedyś dosyć głośno. Jak mnie pamięć nie myli gra nie wyszła, a szkoda. Najbardziej podoba mi się pomysł na grę podany przez przedmówcę. Gdyby wszystko zrobiono jak należy, gra mogła by znaleźć wielu nabywców,także wśród graczy-ekonomistów-ateistów.
Jak dla mnie stworzenie gry „chrzescijanskiej”, w ktorej zabijamy cokolwiek juz jest calkowicie sprzeczne z idea chrzescijanstwa. Przeciez to religia pokoju i milosci. Szczerze powiem, ze trudno mi sobie wyobrazic gre, ktora moglaby pogodzic wymogi rynku i te idee – chcemy czy nie to sie po prostu nie sprzedaje :/
Zgadzam się. Przykład to chociażby ‚Jerusalem -‚The Holy City’, przygodówka od Cryo. Gra z 2002 roku. Podobno całkiem niezła, ale jednak zupełnie nieznana. Pewnie dlatego, że gra przedstawia pewne walory edukacyjne, moralne i religijne, lecz nie można tu uświadczyć choćby krzty przemocy. Tak to już jest, że ludzi chcących zaznać odrobiny rozrywki bardziej pociąga przykładanie oka do wirtualnego celownika, niż poznawanie historii Hayaty
cherub to jest jak najbardziej w duchu Chrześcijaństwa. Całe 2000 lat historii przeczą temu co mówisz 😉
Zwroc uwage, ze napisalem
. To o czym Ty mowisz to juz zupelnie inna sprawa.
stworzenie gry chrześcijańskiej to nie taki wielki problem 🙂 1. bierzemy WH40k: Dawn of War2. zastępujemy modele marinesów rycerzami zakonnymi3. zamiast orków i całej reszty dajemy Arabów czy innych pogan4. hasełko „Purge the unclean!” zastępujemy „Bij kto w Boga wierzy!”voila, gra chrześcijańska gotowa :)a tak serio, w grę która na przykład pozwalałaby pobawić się w szerzenie chrześcijaństwa na świecie przez tych kilka pierwszych wieków, w misje, herezje, sobory, papiestwo, dyplomację i tym podobne, chętnie bym się pobawił