2011 rok jest bardzo łaskawy dla rodzimych twórców gier. Mamy już za sobą premierę Bulletstorma, a już niedługo razem z Techlandem przeniesiemy się na wyspę pełną krwiożerczych Zombie. Kilka dni temu miała natomiast premiera chyba najważniejszej, polskiej produkcji ostatnich lat. Mowa oczywiście o Wiedźmin 2: Zabójcy Królów. Nie mam zamiaru epatować szanownych czytelników peanami na cześć przygód Geralta, ale nie można nie wspomnieć o niespotykanej do tej pory medialnej otoczce towarzyszącej grze – sesja w Playboyu, artykuły w mediach tak zwanego „głównego nurtu” (nie zawsze udane, a czasem wręcz kuriozalne) i tak dalej. Odłóżmy to na bok i przyjrzyjmy się drugiej grze od chłopaków z CD Projekt RED. Czy Wiedźmin 2 pozbył się irytujących wad „wieku dziecięcego”, które wytknęliśmy pierwszej grze z Geraltem w roli głównej? Przekonajmy się.

Jaskier snuje opowieść…

Zacznijmy od rzeczy najważniejszej, czyli warstwy fabularnej. Jeżeli jesteś uważnym czytelnikiem naszego serwisu to wiesz, że fanatycznie podchodzę do kwestii historii opowiedzianej w grze. Nie inaczej jest w przypadku nowego dzieła od CDP R. O ile jestem w stanie odrobinę przymknąć oko na historyjki z gier FPS to komputerowe gry roleplaying nie mają u mnie żadnej taryfy ulgowej.

Naszą kolejną już przygodę w uniwersum Wiedźmina zaczynamy w… lochu baronowej La Valette. Biedny Geralt skuty za przewiny, których nie popełnił zostaje doprowadzony przez strażników na przesłuchanie do Vernona Roche’a. Tak stawiamy pierwsze kroki w Wiedźminie 2. Prolog to w gruncie rzeczy interaktywna retrospekcja opowiadana przez Geralta. Interaktywna ponieważ czynnie bierzemy w niej udział. Atak na zamek baronowej i następujące potem wydarzenia w ciekawy sposób zawiązują fabułę. Nasz bohater zostaje wciągnięty w wir wielkiej polityki, ale ma też prywatne porachunki z tajemniczym zabójcą królów. Jak zapewne pamiętają wszyscy ci, którzy ukończyli poprzednią część gry – Geralt uratował króla Foltesta przed niechybna śmiercią z rąk nieznanego asasyna o dziwnych oczach…

Podczas rozgrywki spotkamy starych znajomych: Zoltana, Jaskra, który oczywiście wpakował się w niezłą kabałę i inne postaci znane z poprzedniej odsłony gry oraz z kart powieści Andrzeja Sapkowskiego. Warto także wspomnieć, że dwójka świetnie spina klamrą wydarzenia znane z jedynki – dowiemy się więcej o Dzikim Gonie i powodach dla których ściga Białego Wilka. Wybaczcie ten dość enigmatyczny opis, ale więcej z fabuły samej gry nie zdradzę. Zabiłbym wam całą przyjemność z zabawy. Dość powiedzieć, że pod względem fabularnym nowa gra z Geraltem w roli głównej jest naprawdę bardzo dobra.

Dodam jeszcze, że gra składa się – oprócz wymienionego wyżej prologu – z trzech głównych aktów, których przejście zajmuje około 20, 30 godzin. Oczywiście jest to rzecz względna. Ja ukończyłem Zabójców Królów po około 50 godzinach rozgrywki. Zaznaczam jednak, że w tego rodzaju produkcję gram w tempie ślimaka. Po prostu lubię rozkoszować się klimatem. Sporo czasu zmitrężyłem także na kościanego pokera i siłowanie się na rękę.

No to jak się w to gra?

Druga odsłona Wiedźmina przeszła zasadnicze zmiany. Praktycznie oprócz głównego bohatera z jedynką nie wiąże go wiele. Oczywiście mowa tylko o kwestiach mechaniki i pewnych rozwiązaniach technicznych. Pierwsze co rzuca się w oczy to fakt, że Zabójcy Królów to nie jest gra cRPG sensu stricto. Czy słyszę już biegnący w moją stronę tłum z pochodniami pragnący ukarać mnie za takie herezje? Pozwólcie, że się wytłumaczę. Wiedźmin 2: Zabójcy Królów to niemalże apoteoza gier BioWare. To właśnie Kanadyjczycy ukształtowali w ostatnich latach rynek gier cRPG i panowie z CDP RED podążają tą samą ścieżką. Jeden z moich znajomych twierdzi, że to co dostajemy od pewnego czasu już nie jest grami cRPG, ale cSTG (Storytelling Games). No, ale definicja rzecz względna.

Drugi Wiedźmin czerpie z takich tytułów jak Mass Effect pełnymi garściami. Jak zatem zmieniła się gra w stosunku do poprzedniczki?

Moje drogie QTE…

Ponoć czasy się zmieniają i na rynku nie ma już miejsca dla typowych gier z gatunku cRPG. Wszystkiemu winna jest ekspansja konsol obecnej generacji. Co zatem charakteryzuje współczesną grę z tego gatunku? Uproszczony interfejs, jak najmniej tekstu, filmowe prowadzenie akcji (dialogi), zręcznościowy charakter walki, nieco ubogie statystyki postaci. To wszystko znajdziemy w Wiedźmin 2: Zabójcy Królów. Ot signum temporis.

Zacznijmy od walki. Nie byłem zwolennikiem przełączanych stylów walki rodem z jedynki i z otwartymi ramionami przyjąłem zmiany wprowadzone w dwójce. Tym razem jest… bardziej zręcznościowo. Lewym przyciskiem myszy wyprowadzamy ciosy szybkie, a prawym mocne. Za poruszanie się Geralta odpowiada układ klawiszy W,S,A i D. Możemy też zablokować cios przeciwnika odpowiednim klawiszem, albo wyprowadzić ripostę (o ile wykupiliśmy wcześniej odpowiednią umiejętność). Walce często towarzyszą efektowne ciosy kończące, co w „konsolowej” nomenklaturze nazywamy finisherami. Kamera zbliża się do naszego bohatera i widzimy jak Biały Wilk zabija wroga w bardzo spektakularny sposób.

Teraz z pewnością część zagorzałych fanów Wiedźmina przeciera oczy z niedowierzania, czy przypadkiem nie czyta recenzji gry Heavenly Sword, czy innego zręcznościowego slashera. Tak, tak. Walka w Zabójcy Królów przeszła radykalną przemianę, ale zapewniam, że zmiany wyszły grze na dobrze. Potyczki są dynamiczne, ale nie pozbawione elementów taktyki. W tej grze praktycznie nie ma wroga, którego można by pokonać bezmyślnie klikając myszą. Niektórzy przeciwnicy odskoczą od wyprowadzanego przez naszego bohatera ciosu mocnego, a innego łatwiej… ot choćby zajść z flanki. W puszczy Flotsam jest stworzenie, które bardzo łatwo pokonać jeśli zajdziemy je od hmm… strony odwłoku. Atak frontalny może skończyć się szarżą paskudy i bolesnym powaleniem Geralta na glebę.

Podczas rozgrywki, a raczej walki w sukurs przychodzą nam także wiedźmińskie znaki. Do pięciu podstawowych, czyli Aard, Yrden, Igni, Quen i Axii dochodzi jeszcze jeden specjalny – Heliotrop. Jeśli zdecydujemy się na rozwój postaci „magicznej” to Heliotrop będzie arcypomocny w walce z przeciwnikami. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby rozwijać inny zestaw zdolności. Chcemy mieć Geralta wojownika? Proszę bardzo. W takim razie naszym wyborem będzie Szermierka. Lubicie dekokty wszelakiej maści i zastosowania? W takim razie podążajcie ścieżką Alchemii. Trzecią drogą jest wspomniana wcześniej Magia, która pozwala między innymi na rozwijanie mocy Znaków.

Wróćmy jeszcze na chwilę do samej walki. Wiem, że znajdą się osoby, które z pewnością będą zniesmaczone tak dużymi zmianami, a raczej uproszczeniami w mechanice. Co zatem powiecie na QTE? Zgadza się konsolowe duszenie przycisków zawitało do wiedźmińskiej, ponoć pecetowej krainy.

Należy być czujnym podczas animowanych przerywników. Nigdy nie wiadomo kiedy filmik przerodzi się na przykład w mordobicie i gracz będzie zmuszony nerwowo walić paluchami w klawiaturę. Dla posiadaczy konsol to żadna nowość, ale z niemałym zdziwieniem zauważyłem u znajomego osobnika (pecetowiec z krwi i kości), że nie radził sobie podczas karczemnej burdy, gdzie musiał w odpowiednim czasie wciskać klawisze „odpalające” akcje kontekstowe. Dla pececiarzy to prawdziwa terra incognita.

Mój stosunek do tych zmian jest ambiwalentny. Z jednej strony doceniam fakt, że ot choćby wspomniane wyżej pranie się po pyskach w karczmie to prawdziwy majstersztyk animacji. Geralt tłucze się na pięści niczym sam diabeł, a kiedy widzimy animację w której powala przeciwnika na ziemię i brutalnym kopnięciem w klatkę piersiową pozbawia go tchu i pozostawia wijącego się na podłodze niczym robak to… to nabieram ochoty na kolejne starcie. I tak kilka razy pod rząd! Z drugiej strony to przecież miała być gra cRPG, a nie festiwal walenia w klawisze i rozumiem graczy, którzy sobie nie radzą z tą konsolową „filozofią” rozgrywki, którą zaserwowano nam w drugim Wiedźminie.

Kwestia joypada i poziomu trudności…

Zmiany w mechanice zaowocowały jeszcze jednym. W grę Wiedźmin 2: Zabójcy Królów gra się znacznie łatwiej na Xboksowym padzie. Przepraszam jeśli wbijam ostatni gwóźdź do trumny zatwardziałym fanom blaszanych skrzynek, ale świat idzie do przodu i nic tego nie zmieni. Granie na Xboksowym joypadzie jest przyjemniejsze, bardziej intuicyjne oraz prostsze niż za pomocą tandemu mysz plus klawiatura. Ba! Powiem więcej – twórcy gry zadbali nawet o to, aby podczas wymienianych przeze mnie wcześniej elementów rozgrywki zawierających Quick Time Events (QTE) na ekranie zapalały się znane z microsoftowego pada przyciski (X, A, Y, B). Cóż. Wszystko dla dzieciaków!

Wspomniałem już delikatnie o poziomie trudności gry, ale problem ten wymaga szerszego opisu. Projektanci gry Wiedźmin 2: Zabójcy Królów mają drobny problem ze stopniowaniem trudności. Według wielu na „Niskim” jest zbyt łatwo, a na „Średnim” często walki kończą się zgonem. Jak zapewne pamiętacie z tego felietonu nie lubię się męczyć podczas zabawy. Wyjątek od tej reguły to dla mnie gry z gatunku cRPG. Tak więc grałem w Wiedźmina 2 jak „pan Bosek” przykazał na średnim poziomie trudności i nie było tak źle. Wystarczy być uważnym podczas walki i rozsądnie używać znaków. Poza tym przeniosłem save’y z pierwszej części gry i zabawę zacząłem ze Zbroją Kruka, której statystyki są ponad dwukrotnie lepsze od podstawowych, skórzanych łachmanów w których startujemy. Poza tym miałem też na podorędziu dwa magiczne miecze. Tak więc zamiast obniżać poziom trudności importujcie swoje save’y z jedynki. To naprawdę lepsze rozwiązanie.

Jak już wcześniej podkreślałem – przynajmniej w moim przypadku grało się łatwiej za pomocą xboksowego kontrolera. Mechanika walki jest wręcz stworzona do tego urządzenia. Tak więc pad to kolejne ułatwienie. Przepraszam pecetowców – oni już pewnie zgrzytają zębami.

Co widzimy i słyszymy…

Grafika w tej produkcji jest piękna. O wyjątkowej oprawie wizualnej drugiej odsłony Wiedźmina słyszymy od dawna. Twórcy gry postanowili stworzyć autorski silnik graficzny i trzeba przyznać, że jest na czym oko zawiesić. To co mnie urzekło to lokacje. Lochy i wnętrza domostw wykonano z ogromnym pietyzmem i dbałością o detale. Sam zamek La Valette’ów zrobi na każdym graczu ogromne wrażenie. Nie inaczej jest gdy wędrujemy uliczkami faktorii handlowej Flotsam, czy zwiedzamy Vergen.

Kiedy zagłębiamy się w dzikie ostępy puszczy atakuje nas niesamowita feeria barw, subtelna gra świateł i soczyste kolory. Do tego dochodzi dynamiczny cykl dobowy oraz zmienne warunki atmosferyczne. Nietrudno się zakochać w lokacjach tej gry. Szczególnie, że widać w nich (tak samo jak w pierwszej części) słowiańską duszę – w żadnej innej grze wideo nie ujrzycie tak swojskiej chatynki pokrytej gontem z przekrzywionym płotkiem i tak dalej. Prawdziwa uczta dla oczu i wizualny majstersztyk.

Bardzo ładnie prezentują się też modele postaci. Triss Merigold w grze wygląda chyba nawet lepiej niż w osławionej sesji dla Playboya. Mam jednak zastrzeżenia do samej postaci Białego Wilka. Jak zapewne pamiętacie kiedy po raz ujawniono nową fizys Geralta pojawiły się protesty fanów pierwszej części gry.

Mnie ten nowy Geralt nie przeszkadza. Choć czasem razi mnie ta gorylowata szczęka. Powiem tak – na tle innych, naprawdę świetnie wykonanych postaci (Triss, Zoltan, Jaskier) sam główny bohater prezentuje się jakoś niespecjalnie. No i jeszcze ta majtająca na wszystkie strony kitka. Z ulgą przywdziałem pancerz z kapturem zasłaniający fryzurę Geralta.

Świetną robotę odwalili także dźwiękowcy. Także muzyka wpada w ucho i subtelnie podkreśla to co dzieje się na ekranie monitora. Nie mam też zastrzeżeń do polskiej wersji językowej.

Mój komputer mówi pas

Te wszystkie, wymienione przeze mnie atrakcje wizualne są niestety okupione sporymi wymaganiami sprzętowymi. Stop! Określenie „spore” to w tym przypadku eufemizm. Wiedźmin 2: Zabójcy Królów jest dla pecetów bezwzględny. Ta gra lubi mocne procesory o więcej niż dwóch rdzeniach i bardziej niż wypasione karty graficzne.

Więcej o tym możecie poczytać w artykule Artura. Ja od siebie dodam, że jeśli na waszym komputerze odpaliliście spokojnie Crysis 2 to wcale nie bądźcie tacy pewni, że Zabójcy Królów nie sprawią żadnych problemów.

Więcej seksu niż pumeksu

Tak! Musiało do tego dojść. Nie można nie wspomnieć o kilku ważnych kwestiach związanych z Wiedźminem 2. Przede wszystkim nie jest to gra dla dzieci. Choćby z powodu rynsztokowego języka i śmiałych scen seksu. Geralt to w końcu bardzo jurny jebaka i nie przepuści żadnej „damie”. Nasz bohater „robi TO” nader często. Triss Merigold to za mało i jeśli tylko przyjdzie nam ochota(?) możemy zawitać do zamtuza. Dość powiedzieć, że sceny seksu są wysmakowane i nie rażą wulgarnością, ani tym bardziej infantylnością. Warto to podkreślić ponieważ „rikitiki” i gry komputerowe to temat, który „gryzie” się od dawna. Wiedźmin 2 to chyba jedyna produkcja, której się udało rozwiązać ten problem niemalże na medal.

Z kronikarskiego obowiązku muszę wspomnieć, że krytykowane przeze mnie, żałosne karty z gołymi babami kolekcjonowane przez Geralta w pierwszej części gry zniknęły definitywnie.

Bajeczki nadszedł kres

Wiedźmin 2: Zabójcy Królów spełnił moje oczekiwania. Oczywiście można się zżymać, że obiecany przez twórców wielki i otwarty świat bez szwów (tak zapewniali wielokrotnie) okazał się bajką o żelaznym wilku, a lokacje wcale nie są tak ogromne jak deklarowali. Mamy jednak iluzję dużych map i to jest dobre! Poza tym miejsca które odwiedzamy są tak plastyczne, pełne szczegółów, że nie można mieć do nich większych zastrzeżeń. Poza tym świat gry po prostu żyje. Ludzie na ulicach załatwiają swoje sprawy, rozmawiają, gestykulują itd. Do łez rozbawiła mnie babcia na ulicach Flotsam szukająca swojego dowodu. Ciekawe, czy odnajdzie się wnuczek? Tak, tak! Podobnie jak książki Sapkowskiego gra również w mniej lub bardziej zawoalowany sposób odnosi się do naszej szarej rzeczywistości. O sklepiku z ekhem… dopalaczami nawet nie będę wspominał.

Świat gry jest tak sugestywny, że nawet przełknąłem system konwersacji, który jako żywo inspirowany jest tym tym co możemy „podziwiać” w grach od BioWare. Dialogi postaci to natomiast prawdziwe mistrzostwo świata. Scenarzystom Wiedźmina 2 należą się po prostu gromkie brawa za ich pracę.

Chłopaki z CD Projekt RED zerwali też z pewną tradycją, której się kurczowo trzymali podczas produkcji jedynki. Tym razem możemy przebierać w zbrojach, mieczach i innym ekwipunku. Widzieliście Geralta z trzema mieczami srebrnymi? Ja nie! Ale tyle miałem już na początku pierwszego aktu. Nie muszę nawet dodawać, że bardzo mi się podobało, że mogłem przypisać runy do broni, a także polepszyć statystyki pancerzy. Mamy też rzecz jasna mutageny.

Na pohybel skur…

Wiedźmin 2: Zabójcy Królów to świetna, dojrzała gra, która z pewnością spodoba się wszystkim fanom prozy Sapkowskiego. Można mieć pewne wątpliwości, czy zmiany sprowadzające się do „ukonsolowienia” gry przypadną wszystkim do gustu, ale takie mamy czasy. Niestety do tej łyżki miodu jakim jest fabuła gry muszę dodać wielką łyżkę dziegciu. Mowa o zakończeniu, które sprawia, że chce się gryźć z frustracji ściany. Nie chcę zdradzać nic więcej, ale podobnego uczucia zawodu doświadczyłem kończąc obydwie części Mass Effect.

Po całej tej świetnej przygodzie z Geraltem jaką nam zaserwowano w trzech aktach twórcy pozostawiają nas bardzo sfrustrowanych i z ogromnym niedosytem. Zwieńczenie drugiej odsłony Wiedźmina to największa wada tej produkcji.

Mam czekać na trójkę i dodatki? Tak… wiem. Takie czasy nastały.

PS Geralt w końcu się nie ślizga podczas startu do biegu. Aaaa i jeszcze jedno! Nasz bohater ma w końcu pochwę, a nawet dwie. Na miecz oczywiście.

Więcej materiałów wideo z gry Wiedźmin 2: Zabójcy Królów znajdziecie na naszym kanale YouTube. Polecamy też naszą Wide(ł)o recenzję.

Przekupiliśmy Jarka Kota paczką kociej miętki i w końcu zgodził się przywdziać skórzaną kurtę, a do pleców przypasać dwa nagie miecze… pardon nie ta bajka. W każdym razie nasz recenzent ruszył do świata Geralta i zmierzył się tam z nielichymi potworami. Zapraszamy do recenzji Wiedźmin 2: Zabójcy Królów.

Plusy

Minusy

[Głosów:1    Średnia:3/5]

46 KOMENTARZE

  1. Liczylem ze W2 bedzie mial wlasnie wiecej elementow RPG niz poprzednia czesc, a tu sie okazuje ze to jakas bijatyka. . . Nie podoba mi sie ta recenzja, bo w ogole nie porusza kwestii rozwoju postaci, tylko non stop czytamy o jakichs nieistotnych bzdurach, typu ze fajniej sie gra na padzie, ze niby procesor 4-rdzeniowy to wg autora jakis high end i w ogole kosmos, albo ze gra opowiada historie. . . A co ma robic, kopac ziemniaki? Wiedzmin to mimo wszystko gra RPG i na tym powinna sie skupiac recenzja.

  2. Liczylem ze W2 bedzie mial wlasnie wiecej elementow RPG niz poprzednia czesc, a tu sie okazuje ze to jakas bijatyka. . .

    Po tym co się dzieje na rynku gier cRPG w ostatnich latach naprawdę liczyłeś na coś takiego? Z tą bijatyką nie przesadzajmy. Nowy system walki jest naprawdę ok. Oczywiście to kwestia gustu. Toć ci napisałem o drzewkach rozwoju tyle że nie poświęciłem temu osobny akapit tylko rozrzuciłem po innych 😉 Robienie wyliczanki ze wszystkiego jest pozbawione sensu. Sądziłem, ze ta kwestia została już szeroko omówiona pod recenzją GTA IV :DJuż czytałem recenzje W2 w których autor ryczał na całe gardło, że podczas walki jak sieka mieczem to mimo, że jest otoczony to trafia tylko JEDNEGO wroga i ze jest to głupie, głupie, głupie. No jak nie wykupił umiejętności to trudno 😉 No, ale wymienił wszystko. choć lepiej by zrobił gdyby tego nie robił ;D

    albo ze gra opowiada historie

    Dobrą historię, dobrą Noo wybacz, ale dla mnie fabuła jest najważniejsza. Rozwój postaci? A o czym tu pisać? Że awansując na kolejny poziom zwiększa ci się żywotność, dostajesz punkciki na rozwój itd? Zamysłem samych twórców było, aby to przed graczem ukryć. . . no może nie ukryć, ale jest to na drugim planie. Może jako stary gracz RPG spaczony nawet nie komputerowymi grami ale papierowymi z Kryształami Czasu na czele (kto kojarzy ten wie o czym mowa ;)) jestem trochę skażony tonami statystyk i jak widzę te lajtowe gry to. . . ach nieważne. Kwestia obsługi pada ważna rzecz pokazuje pewien trend 😉

    Wiedzmin to mimo wszystko gra RPG

    Wiedźmin 2 to przede wszystkim dobra gra, ale z tym RPG to bardzo dużo ludzi powiesiłoby cię za ziobro. To jest roleplay ala BioWare ze wszystkimi tego minusami, ale i plusami :DI jeszcze jedno. Patrząc na mechanikę i wq ogóle na sposób w jaki Witcher 2 został zrobiony to będzie fantastyczny na Xboxie 360

  3. Recenzja w kaczą pytę jak zwykle czytało się z przyjemnością 🙂 bez spojlerowania. Boro kwestie zmian są ważne. Nawet nie wiedziałem, że w qte jak masz pada to są ikonki Xboxa. To potwierdza to że to wersja beta konsolowej wersji jak napisał jakiś wkurzony gracz na forum W2Kocie ani słowem o kłopotach przy premierze? Oooo 😛

  4. Aaa to jak już i tak nie mogę spać bo za półtorej godziny do roboty jeszcze jedno Boro. W prawdziwej recenzji takie sążniste opisy nie miałyby racji bytu. Niestety recenzje gier nigdy nie były „recenzjami” sensu stricto tylko ich bardzo zdegenerowaną przez OPIS formą. Bo takie wyliczanki co-jest-w-grze to jest opis konkretów a nie recenzja „czegoś” o czym powinno się pisać bardzo ogólnikowo. Dodatkowo Internet pospuł resztę i dziś tekst na 6 tron A 4 nazywa się recenzją :/ Chybs tylko recenzje książek zachowały czystość, a i to nie wszystkie i nie wszędzie.

  5. Jęczał i jęczał i w końcu napisał i git!Ściągam właśnie patcha może on pomoże bo jak pisałem kilka razy za cholerę nie chciała mi gra odpalić

  6. Dobra recenzja, zgodna tez z moimi odczyciami w jakichs 90 %. Do wad doliczylbym jeszcze kiepskie zbalansowanie poziomu trudnosci (na poczatku moze byc bardzo ciezko, 2. i 3. akt to juz duza ulga), kiepski ekran ekwipunku oraz dziennik (tam sa spojlery!). Natomiast jesli chodzi o grafike, to zachecam tez do kupowania nowych cud-zbroic dla Geralta, nawet jesli nie maja zbyt fajnych statystyk – kazdy stroj w tej grze to male dzielo sztuki. Widac juz chocby po Foltescie w prologu. Rzeczywiscie, gra powstala z mysla o konsolach i owszem, padem gra sie lepiej (szkoda tylko ze nie do konca wykorzystali jego opcje). Jesli ktos mial jeszcze watpliwosci czy ta gra ukaze sie na konsole, to po zagraniu miec juz nie bedzie. Ale co takiego gra czerpie z produkcji Bioware? Juz Wiedzmin 1 (wydany w 2007 r. , w tym samym czasie co pierwszy Mass Effect i 2 lata przed pierwszym Dragon Agem) byl takim Action-RPG, mozna powiedziec, ze walka w pierwszej czesci skladala sie z QTE, wiec to raczej nie to. W dwojce zmienili przede wszystkim system walki, ale ta zostala juz chyba raczej zainspirowana jakims God of War czy innym Darksiders, a moze tym Demon’s Souls. Moze dialogi sa troche podobne do tych z gier Bioware, innych podobienstw nie zauwazylem (choc w Dragon Age 2 nie gralem, ale ta gra wyszla ledwie 2-3 miesiace temu, gdy Wiedzmin byl juz na ukonczeniu). Nie wiem tez dlaczego uwazasz, ze Wiedzmin 2 bedzie lepszy na Xboksie, przeciez tam po prostu pogorsza grafike, ogranicza fps do 30, dorzuca achievementy i wszystkie wydane do tego czasu patche i DLC (ktore i tak na PC beda wczesniej i darmowe). Jesli ktos ma przyzwoitego Pieca i pada xboksowego to radzilbym raczej kupic Wiedzmina 2 juz teraz za 90-100 zl, niz za pol roku za 180-200 zl. Nie wiadomo tez, czy wersji konsolowych nie ocenzuruja, z tego co wiem chyba tylko God of War ma licencje na pokazywanie kobiecych sutkow na konsolach 🙂

  7. Broń cię panie Boże nie napisałem że na X360 będzie lepszy tylko, że fantastyczny bo jak sam napisałeś gra powstała z myślą o konsolach ;)Z grami BioWare W2 mi się skojarzył bo w bardzo podobny sposób prowadzona jest narracja gry. BioWare stworzył pewien kanon do którego inni nawiązują mnie lub bardziej.

  8. Muszę się podzielić tą doniosłą wiadomością. Po prawie tygodniu męczarni po instalce paczyka Wiesiol2 działa! Klękajcie narody. Teraz tylko nakarmię zwierzaki i wyprowadzę koniki na łąkę bo słoneczko ładne i gram gram gram!aa czytałem, że Geralt i ine postacie mają drewniane twarze 🙁

    • ]aa czytałem, że Geralt i ine postacie mają drewniane twarze 🙁

      Tak, to jest jeden z tych nielicznych elementów mechaniki, w którym czuć klimat jedynki :PNie narzekajcie na QTE, poza szybkim nawalaniem w prawy przycisk myszki i walkami na pięści, resztę można wyłączyć w opcjach. Recenzja bardzo dobra, miło się ją czytało i nie była głupią wyliczanką (rozwój postaci), ale pokazała, że Kot dobrze się przy tym bawił i nie było zbyt wielu irytujących rzeczy. To jest najważniejsze. Dialogi to prawdziwe mistrzostwo świata tutaj. Jeszcze od siebie dodam coś, czego Kot do końca nie uwzględnił. CDPR nie bawiło się jakieś usilne ugrzecznienie produkcji. Nie mówię tutaj tylko o miłosnych podbojach Geralta i języku. Po prostu ludzie są ludźmi, nadal mamy rasizm. Są sceny gdzie kilku wieśniaków okłada pałami bezbronnego elfa, albo żołnierzy „bawiących” się w relikwie, bo najzwyczajniej w świecie boją się walki. Miła odskocznia od heroizmu i patosu serwowanego nam ostatnio w wielu tytułach.

    • Muszę się podzielić tą doniosłą wiadomością. Po prawie tygodniu męczarni po instalce paczyka Wiesiol2 działa! Klękajcie narody. Teraz tylko nakarmię zwierzaki i wyprowadzę koniki na łąkę bo słoneczko ładne i gram gram gram!aa czytałem, że Geralt i ine postacie mają drewniane twarze 🙁

      No to miłego grania. Co do drewnianych twarzy to lekka presada. Lipsync jest przyzwoity, postacie mrugają itd. Nie jest to L. A Noire, ale nie jest źle, a co najważniejsze podczas rozmów bohaterowie gestykulują milion razy lepiej niż w jedynce.

    • Teraz tylko nakarmię zwierzaki i wyprowadzę koniki na łąkę bo słoneczko ładne i gram gram gram!

      Kogo wyprowadzisz na łąkę? Co ty Janko muzykant czy inny Antek jesteś? Może jeszcze na bosaka w parcianej koszulinie przepasany sznurkiem z wystruganym z buku fletem?

      • Kogo wyprowadzisz na łąkę? Co ty Janko muzykant czy inny Antek jesteś? Może jeszcze na bosaka w parcianej koszulinie przepasany sznurkiem z wystruganym z buku fletem?

        Zieff przywykłem zielony do takich tekstów więc mnie nie sprowokujesz. Tak mieszkam na wsi i wyprowadzam konie i kucyki na łączkę. Karmię też zwierzaki psy, koty i tak kaczuszki i gąski też. Zdarza mi się wydoić łaciatą bo płatków na sucho jeść się nie da. I od razu uprzedzę głupi komentarz. Psy biegają swobodnie, a jedyny łancuch jaki widziały to ten na którym przymocowano wiadro w starej studni, która jest atrakcją dla letników. Co jeszcze chcesz wiedzieć? Strugać nie umiem. Grać na fujarce takoż nie. Sznurka nie mam, chyba, że gdzieś się uchował ten słynny od snopowiązałki z lat PRLu. Na bosaka nie biegam, ale za to kombajnem jeździć umiem ;)a koszulę to ma się zgrzebną, a parciany to jest worek. Trochę szacunku dla literackiego pierwowzoru. Co do gry. Podoba mi się, ale coś mnie strzeliło jak zobaczyłem w konwersacji, że muszę dać odpowiedź na czas. jak eee no jaka w grach biołer 😀

  9. Co do recenzji chyba nie muszę wypowiadać, chyba inni to zrobili. Co do Wieśka to chyba tą nockę spędzę przed nim, w tamten weekend nauka, a w tygodniu brak czasu, więc sobie za dużo nie pograłem. No cóż idę nadrabiać straty,miłego wieczoru.

  10. Po recenzji skusiłem sięwczoraj na zakup szczególnie przez cenę w sklepie bo wiedzmin 2 był stał sobie na zdemolowanym wiedźmińskim standzie w ofercie dnia za 59,99złotych to wziąłem. Pierwsze co zauważyłem to to Że mój kompa daje radę średnio. mam Gtx260 zotaca 4 gb ramu i trzyrdzeniowy procer. Gra wygląda bardzo ładnie to fakt

  11. Czytam komentarze Kolegów i żal duszę ściska, bo prawda jest bezlitosna:AMD 64×2 Dual Core 3800+, 2GB RAM i GF 8600 to nie jest coś, co W2 lubi najbardziej. . . żeby choć jakiś benchmark był, ech. . .

    • Czytam komentarze Kolegów i żal duszę ściska, bo prawda jest bezlitosna:AMD 64×2 Dual Core 3800+, 2GB RAM i GF 8600 to nie jest coś, co W2 lubi najbardziej. . .

      Bezlitosna prawda jest taka, ze masz antycznego kompa. A ta grafa miala zalosna wydajnosc juz w momencie premiery 😉

  12. balsamo najbardziej karta jest przeszkodą. Ja z różnych powodów w tym momencie mam w kompie kręconego GTSa 250 i da się grać. Mam też pytanie wybieam się na Kejrana i nie mogę znaleźć składnika do połszyna. Skąd wziąć aether? Szukam i szukam

    • balsamo najbardziej karta jest przeszkodą. Ja z różnych powodów w tym momencie mam w kompie kręconego GTSa 250 i da się grać. Mam też pytanie wybieam się na Kejrana i nie mogę znaleźć składnika do połszyna. Skąd wziąć aether? Szukam i szukam

      Na pewno tęgoskór (taki brązowy grzyb) zawiera aether. Może będzie u kogoś do kupienia, nie będziesz musiał szukać.

  13. Kochany Boro zawsze ma dla każdego dobre słowo ;)A wiesz, że patch 1. 1 na Steamie zajmuje 9 giga bo trzeba ściagać całego launchera? Super ta cyfrowa dystrybucja :Dw lesie szukać ale czego szukać?

  14. Moja zrobiła mi prezent i przytaszczyła wiadome pudełko z empiku. Trochę się bałem, że nie ruszy, ale daje radę – tylko musiałem łagodnie zmniejszyć niektóre parametry – cienie z maksymalnej na wysoką i zasięg na bliski (to mnie chyba najbardziej boli; poeksperymentuję z normalnym). Gram na HD5770, 1920×1200, na Phenomie II X4 @ 3700. Ładnie to wygląda. Na razie włażę w każde drzwi w Prologu i słucham każdej gadki dookoła, normalnie żałuję że znalazłem już jakąś studnię i polazłem dalej, bo chciałem tam jeszcze trochę pozwiedzać 🙂 Za wcześnie to ja tej gry nie skończę – raz, że po paru latach grania tylko w WoWa oduczyłem się grania, a dwa, że łażenie tam sprawia przyjemność. Tylko, kurza twarz, co chwila wciry dostaję 🙂

  15. Gra ukończona jeśli sobie nie chcecie zepsuć wszystkiego to jej nie kończcie. Faktycznie zakończenie to zawód. Albo inaczej na tle całości wypada cienko jak dupsko węża.

    • ta już dałem radę ale poziom trudności tej gry to jakiś absurd

      Wiem,dlatego ja robię z przeciwnikami tak że przed nimi uciekam, z czaru wybijam prawie całą grupkę,a resztę dobijam z miecza :D. Może nie umiem grać ale takie RPGi z mieczami to nie dla mnie,już wole Fallouta. W FPS’ach idzie mi o niebo lepiej.

  16. Boże jednak macie rację i Internet też od prawa do lewa, że końcówka jest słaba. Wiedźmin 2 od 3 aktu to fail. ta gra powinna mieć z 5 aktów dużych cholercia.

  17. yy dobra rada zanim zainstalujecie patcha ugrajcie jak najwięcej kasy w kości albo na siłowaniu. Po paczu już się nie da tak zarobić dużo

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here