Polskie produkcje można podzielić na dwa rodzaje. Pierwszy – ten mało ambitny (w którym niefortunnie jesteśmy bardzo dobrzy), czyli niskobudżetowy przynosi firmom mnóstwo pieniędzy i niesławę. Drugi rodzaj to produkcje z wielkiego zdarzenia, które są tak ambitne, że sami twórcy zatracają się w swoich założeniach i ostatecznie wychodzi ładny… gniot. Są oczywiście wyjątki od tej reguły.
Firmy People Can Fly (Painkiller) oraz Techland (Chrome, Xpand Rally oraz Call of Juarez) udowodniły, że w Polsce można robić gry na światowym poziomie. Teraz do tego grona zamierza dołączyć Metropolis Software House, które przed laty zasłynęła kultową przygodówką Teen Agent. Po wydaniu tejże gry firma miała problemy z wybiciem się spośród grona podobnych jej polskich producentów. Teraz wszystko ma się zmienić. Niebawem na rynku ukaże się Infernal – gra, którą łączy ze sobą koncepcje odwiecznej walki sił dobra ze złem, a także mechanikę grywalności znaną z Maxa Payne’a.
Między niebem a piekłem
Internal pierwotnie miał być wydany jako Diabolique: Licence to Sin, ale po zmianie wydawcy na Playlogic zdecydowano się również na modyfikację nazwy. Koncepcyjnie niewiele zmieniono, ale już teraz widać, że nowości wpłynęły produkcji tylko na lepsze! Oto bowiem wcielamy się w Ryana Lennoxa, najlepszego agenta korporacji Etherlights, strzegącej interesów Nieba, przed złymi szpiegami i zadymiarzami z wrogiej firmy Abyss, reprezentującej Piekło.
Lennox był trochę jak Człowiek-Demolka. Walczył w imię dobra, ale każda jego misja kończyła się totalną destrukcją. W końcu przegiął! Wylano go, a przy okazji pozbawiono mocy. Niefortunnie stało się tak, że akurat w tym czasie następuje cykliczna boża zaćma, która sprawia, iż Niebo przez pewien czas nie widzi tego, co dzieje się na Ziemi. I tutaj następuje nieoczekiwany zwrot w akcji… To nie siły Piekła chcą wykorzystać te sytuację, lecz dobra! Etherlights zamierza niedozwolonymi metodami zniszczyć Abyss raz na zawsze, pozbawiając jednocześnie świat równowagi pomiędzy dobrem, a złem. Lennox jako znawca Etherlight jest ostatnią szansą dla sił zła – szef agencji Abyss wynajmuje Ryana aby ten pomógł ocalić firmę, oferując w zamian przywrócenie jego mocy… z kilkoma nowościami prosto od wujka Diabła. Lennox wkracza do akcji!
Lokacja, głupcze
Podczas swojej krucjaty Ryan będzie przemierzał szereg niezwykle szczegółowych i klimatycznych lokacji. Metropolis zadbało, aby lokacje tętniły życiem. Widać tutaj inspirację Gears of War, której następstwem jest umiejscowienie poziomów chociażby w lecącym samolocie i pędzącym pociągu. Nie zabraknie też miejsc budujących atmosferę, zarówno wewnątrz budynków (np. kościół i fabryki), jak i na rozległych, otwartych terenach.
Czysta akcja i niesamowita grafika prosto z Polski
Oprócz bajecznej oprawy graficznej Infernal oferuje silnik fizyczny Ageii. To właśnie dzięki podobnemu rozwiązaniu Painkiller osiągnął tak olbrzymi sukces. W przypadku gry Metropolis sytuacja wydaje się być jeszcze bardziej korzystna – skrzyżowanie Maxa Payne’a, z Second Sight i Psi-Ops sprawiło, że będziemy mieć do czynienia z bardzo ciekawym tytułem. Oprócz broni palnej wyposażono naszego bohatera w najróżniejsze moce umożliwiające mu wykonywanie szeregu czynności – przenoszenie za pomocą telekinezy przedmiotów, czy wrogów, a także zdolność teleportowania się np. w celu ucieczki przed naciągającą salwą pocisków to tylko niektóre z możliwości jakie stoją przed Lennoxem.
Painkiller vs Max Payne?
Autorzy stawiają na klimatyczne lokacje
Sam pomysł na grę bardzo przypomina Painkillera. Będziemy bowiem anihilować wszystkich napotkanych przeciwników i pobierać pozostałą po nich esencję życiową. Po wybiciu wrogów pozbieramy porozrzucane przez nich bronie i gadżety, naładujemy swoją energię i ruszymy dalej w bój. A walka stanowi clue tej produkcji – na szczęście wykorzystując umiejętności Ryana nadmierna ilość strzelanin nie będzie nas nużyć – zaimplementowany do gry bullet-time ma sprawić, że starcia będą równie emocjonujące i spektakularne jak w przypadku El Matador, czy właśnie Maxa Payne’a. I całe szczęście, bo gdyby potyczki stylizowane były na Devil May Cry to z całą pewnością nikt z nas nie chciałby zbyt długo grać w Infernal!
Z mariażami jest o tyle niebezpieczne, że w natłoku świetnych elementów produkcji, na których gra się wzoruje ostateczny efekt traci swój smak. Infernal budzi bardzo wielkie nadzieje. Z drugiej jednak strony niepokojący jest fakt ostatniej zmiany globalnego wydawcy. Miejmy nadzieję, że poprzedni nie wie czegoś, o czym my wszyscy dowiemy się dopiero po zakupie produkcji Metropolis. Ja pozostaję jednak pełen nadziei. Tym bardziej, że już teraz zapowiedziano konwersję na Xbox 360!
dobry tekst i fajna grafika w artykule 🙂
No tak, ja mam ochotę kupić Infernala chociażby po to by wesprzeć polskich producentów. 🙂 Zapowiada się na bardzo dobrą gre akcji. . . „Debil May Cry” <- Tutaj autor celowo podkreślił, że nie lubi tej serii, czy to po prostu literówka? xP
W końcu „b” niedaleko „v” 😀
Hihi. To Microsoft Word – notorycznie zmienia Devil na Debil :-).
Grałem w demo i jestem mile zaskoczony:)
Nie „Metropolis Software House” tylko „Metropolis Software”. Nie „Second Sights” tylko „Second Sight”. „zaimplementowany do gry bulle-time” – ee?, że co?, gdzie? :D”niepokojący jest fakt ostatniej zmiany globalnego wydawcy” – jeśli jest to EIDOS to raczej świadczy to o jakości gry :)))Zapka jak na taką krótką świetna :)Gra również :D-> http://www.infernal-game. prv.pl
psycho_mantis – lietorwki juz poprawione
”I całe szczęście, bo gdyby potyczki stylizowane były na Devil May Cry to z całą pewnością nikt z nas nie chciałby zbyt długo grać w Infernal!”Devil May Cry ma najzajebistrzy battle-system jaki kiedykolwiek powstał , ale co blacharzom o tym wiedzieć jak dla nich to czysta abstracja w końcu jeden DMC 3 na PC wiosny nie czyni , a i tak to co dostaliście to nic w porównaniu do konsolwej wersji no i oczywiście kultowego DMC 1. Nie zaprzeczam , że fajnie są zagrywki typu ”MAX PAYNE” , ale nie dają tak w pi**ę jak te ze hack & slashów !!!