Wbrew pozorom wcale nie było pewne czy nowa wersja gry zostanie ciepło przyjęta na rynku, który od lat zdominowany jest przez trójwymiarowe bijatyki pokroju Virtua Fighter, Soul Calibur czy serię Tekken, której szóstej części wypatrujemy z niecierpliwością. Niestety pierwsze przeniesienie Ulicznego Wojownika w trzeci wymiar nie wyszło grze na dobre. Wydany w 1996 roku Street Fighter EX nie był w stanie pokonać konkurencji. Niektórzy twierdzili nawet, że bijatyki z Ryu, Kenem i resztą brygady po prostu nie da się przenieść w 3D bez utraty klimatu sztandarowej gry Capcomu. Dość powiedzieć, że EX nie wzbudził większego zainteresowania wśród fanów serii, którym bardziej przypadł do gustu wydany rok wcześniej Street Fighter Alpha.
Co za mina…
Takie myśli kołatały mi się w głowie gdy otrzymałem przesyłkę z czwartą częścią Ulicznego Wojownika. Pierwszą odsłonę gry w której wcielaliśmy się wyłącznie w postać Ryu niemalże zignorowałem – bardziej podobał mi się Yie-Ar Kung Fu i muszę przyznać, że najbliższa memu sercu jest druga część gry. Z racji wieku spędziłem wiele godzin grając w Street Fighter II (i jego odmiany z Super Street Fighter II Turbo na czele) na automatach wrzutowych w dość podejrzanych, zadymionych budach które były nieodłącznym elementem krajobrazu końca lat 80 i początku 90. Kto nigdy nie widział „automatów na kołach”, które pojawiały się wraz z siermiężnymi wesołymi miasteczkami wiele stracił.
Toż to Street Fighter II
Kiedy po raz pierwszy odpaliłem czwartego Street Fightera to rzuciło mi się w oczy jedno. Capcom postawił zrobić ukłon w stronę starszych graczy. Street Fighter IV pomijając oprawę godną XXI wieku (o tym później) jest niemalże żywcem przeniesionym SF II Turbo w cel-shadingowy trójwymiar. Gra zachowała klimat mojej ulubionej części programu oraz co najbardziej godne podziwu – typowy dla drugiego Ulicznego Wojownika styl graficzny. Widać, że Capcom nie chciał eksperymentować podczas ożywiania serii i panowie: producent Yoshinori Ono oraz odpowiedzialny za „dizajn” postaci Daigo Ikeno postanowili nie ryzykować i do najnowszej odsłony SF wzięli z dwójki co tylko mogli najlepszego. Oczywiście zabrali też to co najgorsze, czyli fabułę…
A o co chodzi w mordobiciu?
Jest i Chun-Li
Trochę niezręcznie jest pisać o fabule, a raczej historyjce stojącej za najnowszą bijatyką Capcomu, ale z kronikarskiego obowiązku należy wspomnieć, że akcja Street Fighter IV toczy się po zakończeniu drugiego turnieju, a przed Street Fighterem III. Tym razem za organizację imprezy odpowiada tajemnicza, dodajmy że terrorystyczna organizacja S.I.N, która powstała na gruzach Shadaloo. Naszym głównym Nemezis jest natomiast dziwaczny twór magii i technologii o imieniu Seth. Oczywiście za tym wszystkim stoi jeden z arcywrogów – uczestnik turnieju. Jeżeli czujecie się odrobinę skonfundowani tym co właśnie przeczytaliście, to wasza reakcja jest jak najbardziej właściwa. Jak w każdej bijatyce fabuła służy za pretekst do tego, aby za przeproszeniem skopać kilka zadków i obejrzeć ładne przerywniki wideo. Nie inaczej jest ze Street Fighterem IV.
Umięśniona Cammy…
W grze pojawiają się znane i lubiane postaci: Jest Edmond Honda, zielonoskóry Blanka, Chun-Li, Vega, Guile Sagat, M. Bison i tak dalej. Oczywiście nie można nie wspomnieć o Ryu i Kenie, najważniejszych postaci uniwersum Ulicznego Wojownika. Do tej grupy dorzucono czterech nowych zawodników – agentkę CIA Crimson Viper, tłustego motocyklistę Rufusa, Luchadora o pseudonimie El Fuerte oraz Abla, biedaka cierpiącego na amnezję.
Każdy z bohaterów ma swój własny cel z którym przystępuje do turnieju. Rufus pragnie pokonać Kena i zdobyć tytuł największego wojownika w Stanach Zjednoczonych, a El Fuerte, który jest kucharzem-amatorem chciałby posiąść przepisy posiłków jakimi raczą się najwięksi wojownicy świata. Ot taki element japońskiego „humoru”. Mówiąc szczerze to wydaje się, iż nowi zawodnicy nie wypadają najlepiej na tle weteranów. No może z wyjątkiem Crimson Viper. Oczywiście jest to kwestia gustu.
Z czym do ludzi?
Na początku mamy do wyboru 16 zawodników. Resztę, czyli całą 25 odkrywamy podczas mozolnego przechodzenia gry „standardowymi” postaciami. Warto toczyć pojedynki choćby po to, aby móc zagrać niezwykle szybką Sakurą, prezentującą co chwila czerwone majteczki lub Cammy, której kostium coraz bardziej wżyna się w pośladki. Już chyba pisałem, że to jest japońska gra? Jeśli tak to po prostu przejdźmy nad tym do porządku dziennego. Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że możemy też wybrać postać Gen’a. Kto grał w pierwszego Street Fightera z pewnością kojarzy tego anty-bohatera.
Stary bije mocno…
Są też postacie ukryte. Chodzi o mistrza Kena i Ryu, sędziwego Goukena oraz jego złego brata Akumę. Jednakże nic nie cieszy tak bardzo jak triumfalny powrót Czerwonego Tornada, dumę Kraju Rad i tak dalej! Mowa rzecz jasna o Zangiefie. W SF IV jest to naprawdę potężna postać. Do dziś nie mogę wybaczyć, że Capcom zmienił imię tej kultowej postaci. Oryginalnie, jeszcze podczas prac wstępnych nad Street Fighter II Zangief nosił imię Vodka Gobalsky. Ponoć pojawiły się nawet automaty gdzie nasz ulubiony Rosjanin występował pod tym właśnie cudnym imieniem i nazwiskiem.
Ryu wali po…
No dobrze, ale jak się w to gra? Ken i Ryu robią kultowe hadoukeny, E. Honda macha łapami, a Chun-Li wierzga nóżkami. Wszyscy ci, którzy grali w poprzednie części Ulicznego Wojownika po prostu poczują się jak w domu. Jedyną, od razu rzucającą się w oczy nowością jest wprowadzenie tak zwanych Focus Attacks. Ataki focusowe zmieniają nieco arkadowy styl rozgrywki w Street Fighter IV. Podczas „ładowania” nasza postać absorbuje energię i po chwili specjalny cios dewastuje adwersarza posyłając go na deski. Nie ma jednak nic za darmo podczas przygotowań do fokusa jesteśmy narażeni na atak przeciwnika. Jest też pasek energii, który ładuje się podczas walki, po jego napełnieniu wystarczy już tylko odpalić morderczą i wizualnie olśniewającą kombinację ciosów.
Czytając recenzję mojego ulubionego recenzenta gier komputerowych, naprawdę czułem, że się chciało by pograć w SFIV korzystając nie Xbox-owego pada lecz tradycyjnego 6-przyciskowego prawie takiego jak z automatów. Ech! Ciągle nie mam konsoli :(W każdym razie, wygląda na to, że Capcom-owi udała się sztuka wskrzeszenia drugiej odsłony w XXI wiek! Dobrze, że nie robili na nim żadnych eksperymentów, cell-shading trzyma poziom (cóż, zrobiła się moda na ten efekt po świetnym Prince of Persia). Zgadzam się z autorem co do nazwiska Rosjanina, wolałem oryginalne Gobalsky, bo brzmiało świetnie! A jako postać fightera – interesująca. Lubiłem nim grać swego czasu i jeśli chodzi o płeć piękną to sexy Cammy.
Ocena za niska Sf4 to giera na 9ipół conajmniej. Ale tylko na prawdziwej konsoli jaką jest PLAYSTATION 3.
hhaahahaahah bo trzeba grać na PS3. Buu huuu biedni fani Xkartona się pewnie popłakali jak to przeczytali buu huuu buu huuJa kupię SeFa4 tylko na Ps3!
Dałem ci plusa bo jak mówi przysłowie dobry żart, tynfa wart
We wszystkich rankingach wychodzi, że ten jest najlepszy http://www.starekompy.pl/atarijoy. jpgDo Street figtera IV też.
ahh ta prawdziwa konsola ps3 heh znowu to samo 😛 (nie jestem za żadną konsolą, żeby nie było 😛 po prostu wywyższanie jednej wybranej stanowi dla mnie fundamentalny dowód ciemnoty niektórych;))Ja poczekam na wersję PC i będę grał na takim padzie jak mi pasuje (z setek do wyboru, albo jeszcze lepiej, zamówię sobie jeden z tych specjalnych do SFIV, gdzieś mi się obiły o oczy), a Ty ps33fan, ile masz padów do wyboru? Tylko nie mów, że dual shocki są najlepszymi padami 😉
pewnie że są zobacz sobie rankingi i DualShocki są najlepsze
Recka całkiem symatyczna,ale z tym anime to jakiś żart jest! Nie podzielam poglądu, aby było dobre. . . nawet znośne nie jest. Często ma się nijak do całości nie mówiąc już o tym, że czasem nawet nic sensownego nie opowiada. Szkoda słów. Jakoś, animacja, „story” – padaka. Wybacz, to jest moje zdanie ;)Ja również nienawidze piosenki z intra, to ta z „tych” – jak Back Street boys puszczane przez cały dzień, a potem chodzisz i mimowolnie nucisz. . . SIC! Zgadzam się ze stwierdzeniem, że D-pad to masakra, rónież z tym, że ta gra jest trudna i najzwyczajnie w świecie trzeba umieć w nią grać, naprawdę, a pad Xklocka skutecznie w tym przeszkadza, obecnie jestem na etapie masterowania stick-a. . . ale z chaleng-y wiem, że nie wszystko da się wyciągnąć, podstawowe combosy jednak idą zgrabnie. Jeśli chodzi o Zangiefa to bym już nie dramatyzował, nim można spokojnie stickiem kręcic i da się pograć. Tak czy inaczej sprzęt firmy Hori zalecany – tylko te 300 zł ;|Grywalność – masakra, bije każde mordobicie jakie wyszło do tej pory na next geny. Ma wiele mechanizmów, które wzbogacają rozgrywkę, Focus-y łączone w comba, „Pompowane specjale”, super specjał, „ultra combo” no i zwykłe kombosy „klepacko napadckie” ;)Gra generalnie jest zbalansowana, oczywiście oprócz ostatniego bosa, bo to standardowo „One butto winer”, mogli od razu zrobić mu cios „I won!”. Nowe postacie nie są fajne, jedynie Crimson Viper i Abel dają radę, resztą najzwyczajnie w świecie gra się dziwnie ;| , niefajnie, nie wzbudzają również oni sympati. El fuerte jest żenujący i irytujący, Gruby jest obleśny, Viper jest smarkata i arogancka, a Abel jakiś kwadratowy. Za to dla takiego Zangiefa i jego ostatniego filmiku warto pograć ;]On-line jest średni jak w przypadku każdej bijatyki, to nie shooter gdzie strzelasz 100 naboi i masz to w „D”, że część zlaguje i poleci gdzie indziej. Tu się liczy timing, wyczucie i poprawne postrzeganie dystansu pomiędzy tobą i przeciwnikiem, na lagi nie ma miejsca. Także siłą rzeczy, dobry on nie jest. . raczej kanapowa nasiadów z kumplami wskazana. Walka ze swoim rywalem to fajna sprawa, postacie w trakcie gadają do siebie, niby nic, a cieszy. Dla mnie to już nie nostalgia, ta gra jest bardzo dobra, czuje się stary przez was 😉 . . . . ja pamiętam gry w styly Fatal Fury, KOF, Samurai Shadown, Last Blade i całą serię Marvel Vs ktoś tam. Mają one większą głębię niż Wszystkie teczkeny i SC razem wzięte. . . nie neguje ich, po prostu według mnie są gorsze ;)SF z czystym sercem polecam, pamiętajcie jednak, ta gra jest trudna i wymaga czasu 😉
Ależ ja się z tobą w 99% zgadzam 😉 przecież napisałem, że: Dodać należy, że wspomniane przerywniki są. . . fantastycznie zrealizowane pod względem technicznym. Naprawdę gracz czuje jakby oglądał jakieś przyzwoite Anime. Szkoda tylko, że filmy te są bardzo krótkie. No dobra Tobie się animacja nie podoba, a dla mnie hmm. . . gorsze rzeczy na hyperze oglądałem. Nieważne. Co do braku sensu filmików i ich „krótkości” niestety podwójne TAK i TAK. Tak, te filmiki są haniebnie krótkie i często po przejściu gry jakąś postacią można sobie pod nosem przeklnąć WTF bo czasem brak im logicznego sensu (czasem coś się w całość skleja po obejrzeniu outro kilku postaci). . . tylko, że to na ogół norma w bijatykach (poza tym chronologia SF2, SF4 a potem SF3 też tu wprowadza w cholerę zamieszania). Pamiętasz DOA 4 i ostatniego przeciwnika? W sumie fabuła prawie to samo co w SF4 i w XYZ innych bijatykach. Tak naprawdę to wszystko się ogląda tak trochę z boku. Filmik końcowy to taki ” słodki batonik” za sklepanie ryja ostatniemu bossowi, a fakt, że po tym jak przejdziemy całą grę jedną z nowych postaci i za w-uja NADAL nie wiadomo kto zacz to już trudno. . . Sterowanie. Do diaska :/ Niech się nikt nie pociesza, że na PS3 jest lepiej. Wystarczy chyba odrobina zdrowego rozsądku i wyobraźni aby zauważyć, że „najlepszy w rankingach” 🙂 Dualshock 3 też nie jest idealnym wyborem. Jak ktoś na poważnie chce „klepać” w SF IV to naprawdę niech kupi jakiegoś madcatza fighsticka czy innego joypada. Ja szukałem, nigdzie nie znalazłem (poza aledrogo). Jeśli jakiś poczciwy Viking znajdzie sklep w którym można się w to zaopatrzyć niech śmiało się tu wpisuje z laurką i adresem!!!Ja w końcu do standardowego pada przywykłem, ale to jednak nie jest TO 🙁
Ale Denial musisz zacisnąć zęby nad tym intro 😀 To chyba japoński POP czy jak toto się nazywa? A piosnkę śpiewa jakiś znany dżapoński zespół zdaje się :DFatal Fury, KOF o tak to jest to! Na KOF XII czekam bardzo, ale to bardzo! I wcale nie wspomnę, że wrzuciłem kilka nowych screenów z KOF XII dodam, że w wersji na PS3 😉 tym razem
To się nazywa jPop. Dla obeznanych z anime to spokojnie to wytrzymają a nawet może im się spodobać. Dla reszty będzie katastrofą 😉
No to linia do konkurencji, jeśli prosisz 😉 http://www.video-play.pl/index.php/71,948,arca. . . x_360_horiNa tym można klepać już kombosy nawet w SC z sekwencjami x+b ze sporą skutecznością 😉 . . . tylko ta cena ;|Na IGN-ie robią sobie turniej w SF4, z przyczyn jasno znanych lini nie wkleje 😉 ale powiem, że jak się wklepie w googlaczke „ign street fighter tournament” to się dojdzie gdzie trzeba. Z tym anime to mam problem, bo ono strasznie odstaje od reszty produktu, to tak jak byś sobie kupił nowe buty i po wyjściu ze sklepu wdepł w g. . . no. Flashman, Ja wiem co to JPop, tak samo ja JRock, ale nie widze logicznego związku pomiędzy zamiłowaniem do anime, a zamiłowaniem do tychże „dokonań”. . . wybacz, nie trawię. W takim „Cowboy bepopie”, jak i „Smurai Champloo” dali radę bez tego. To drugie mi się podobało pomimo tego, że nie lubię hip hopu. . . . dodam, że moja „lepsza połowa” się niestety jara tym J-wiodącym ;|Pozdrawiam
Eee czy to o tych filmach z gry macie tak różne opinie? http://www.youtube. com/watch?v=XaHEDOLF2RASzun-Li wygląda słooodko 😀 Yattaaaaa ;)a te znacie? http://www.youtube. com/watch?v=Z4Psls1ngwMa tej kreskówki SF nic nie pobije http://www.youtube. com/watch?v=IGEJDKJdPGg
za krótkie interka w grze? Jest grubo +20 postaci i każda musi mieć film animacje podziękuj twórcom Xboxa że Capcomy musieli ścisnąć to na DVD i to jest fakt. Ja już kupiłem na PS3 !
Grałem i muszę zmartwić niektórych że jest równie niewygodnie na ps3. Tu trzeba 6buttonPada
Niewygodne na ps3 na xboxa tym bardziej, a co z poczciwa klawiatura? pisaleś że mialeś styczność, wiec jest sens w ogolę w sf IV grać na pc ?. Wiem że z padami nie ma co sie równać ale z chcecia bym sobie pograł a na konsole mnie w tej chwili nie stać. . .
Gra jest cudowna, mimo małej liczby ciosów ( absolutnie mi to nie przeszkadza) wymaga ogromnego skupienia, dokładności, treningu. Setki kombinacji uderzeń, absolutnie bajeczna grafika. Dla mnie nr1 w gatunku mordobić.
Z tego co widzę coraz więcej gier wychodzi na konsole takie jak Xbox 360 i PS3. No cóż gra na prawdę jest warta polecenia. Fajnie odwzorowane ciosy, grafika taka jedyna w swoim rodzaju bajkowa. Autor recenzji wiele mi o tej grze wyjaśnił. Już wiem co będę chciał kupić jak zdobęde Xboxa:)edit. Literówka
Gram na padzie na PC, wydaje mi się że najlepszy do tej gry byłby jakiś Arcade Stick. Gra cudowna ale niektóre kombinacje ciosów są dla hardcorowców, męczyłem wczoraj Trial C. Viper jakąś godzinę. Podejrzewam że podczas walki nie byłbym w stanie wykonać tych kombosów na padzie.
Wersja na PC jest świetna, ale granie na klawiszach odpada.