Chamonix Challenge gwoli ścisłości to tytuł europejski. Ten właściwy brzmiał Final Assault. Pamiętam moją fascynację drobiazgowością gry – pewnie dziś wydawałaby mi się banalna, ale jak na tamte czasy imponowała.
Zabawa zaczynała się od wybrania trasy naszej wspinaczki. Każda z nich różniła się oczywiście stopniem trudności. Potem pakowanie plecaka sprzętem – zależnie od trasy, którą musieliśmy pokonać należało dobrać odpowiedni ekwipunek. Kiedy już wszystko było gotowe wyruszaliśmy w kierunku gór (uważając na rozpadliny), aż w końcu zaczynaliśmy wspinaczkę. Czekan i raki okazywały się nieodzowne. Pamiętam, że najtrudniejszymi dla mnie odcinkami były partie skalne, kiedy odpowiednio trzeba było układać ręce i nogi naszego wirtualnego alpinisty, aby piąć się ku górze. Wielokrotnie właśnie w tej części rozgrywki odpadałem. W sumie dziś nie potrafię przypomnieć sobie czy kiedykolwiek udało mi się zdobyć szczyt. Wysoce prawdopodobne, że nie. Ten fakt skłania mnie coraz bardziej do ściągnięcia gry, emulatora i wreszcie dokończenia mojego pojedynku z bezwzględną naturą. Jeśli tylko to zrobię, na pewno pochwalę się tym na łamach mojego redakcyjnego bloga.
Dlaczego jednak wspominam Chamonix Challenge? Przecież o grze zapomniałem na całe lata, dopiero zeszłotygodniowa wycieczka w góry wydobyła ją z odmętów zapomnienia. Najprawdopodobniej przywołał ten intrygujący tytuł od Infogrames mój stan permanentnego znudzenia ostatnimi grami na PC. Wiem, teraz spojrzycie na mnie z politowaniem – jak można mówić o nudzie kiedy niemal codziennie jesteśmy bombardowani informacjami o już wydanych lub nadchodzących hitach?! Nie wiem, może to przesilenie jesienne, ale ja od dłuższego czasu odczuwam znużenie. Kolejne tytuły wydają mi się łudząco do siebie podobne. Odnawia się tylko grafikę, dorzuca jakiś gadżet, zmienia bohatera, czasem środowisko. Wszystko jednak już było, a ja grając do znudzenia powtarzam ten sam schemat. Najprawdopodobniej z nadejściem wiosny, a może z kupnem nowego sprzętu (do czego się powoli przymierzam) moje zmęczenie zniknie (gorąco w to wierzę), jednak w obecnym stanie odczuwam przemożną chęć zagrania w coś oryginalnego. Właśnie takiego jak Chamonix Challenge. Niestety – na PC nie udało mi się znaleźć tytułu, który byłby utrzymany w tych klimatach. Po raz kolejny liczę na Was drodzy czytelnicy – wszak, co wiele głów to nie jedna, na dodatek znudzonego redaktora. Może ktoś zna grę, która tchnie świeżością i odbiega od dzisiejszego growego mainstreamu?
Ja na razie staram się ratować gierkami banalnymi – flashowymi browserówkami, czy przywołanym przez Gunj’a w którymś z wątków Grid Wars 2. Niezawodni okazują się też wspominani już przeze mnie kilka wpisów temu Farmersi. Wciąż jednak zadaję sobie pytanie – na jak długo to starczy? Czy naprawdę nie ma już nic poza rynkowym kanonem?!
Ja praktycznie od paru dobrych lat w nic nowego nie grałem ;)Zamierzam sobie nadrobić klasykę teraz. Elite (a to również ze względów zawodowych :>), DeusEx, Fallouty (grałem ale nie przeszedłem). . . A może to tęsknota za otwartością i pionierskim powiewem świeżości? To chyba ma coś wspólnego z wpisem „(nie)dbałość o szczególy” – swoją drogą brak ‚ł’ w ostatnim wyrazie jest dość sugestywne 🙂
ja nie gram w nowosci generalnie tylko z jednego powodu. . . wymagania niektorych gier sa dla mnie po prostu kosmiczne, a ze nie posiadam kompa z NASA ani nie zadowala mnie żabkowanie gry to wole sobie po raz kolejny odpalic jakiegoc ‚starocia’ (Fallout’y i Baldurs’y!) albo kupic kolejna nowa-stara gre za 2 dyszki 😉
Na temat wtórności rynku i beznadziejnie nudnych produkcji nie chce mi sie już nawet gadać. Zresztą wylaliśmy na ten temat na łamach V już niejedno wiadro żółci. W pewien wieczór, postanowiłem zanurkować w odmęty internetu i znaleźć cokolwiek nowego, co choćby po części zasługuje na miano przyzwoitej i ciekawej gry. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się jakiegoś wiekopomnego odkrycia, aż tu nagle. . . trafiłem na coś absolutnie genialnego. Na początku nie wiedziałem na co w ogóle patrzę. Potem stopniowo, na mojej twarzy pojawiał się uśmiech zrozumienia i zdumienia zarazem. Jak osłupiały obejrzałem wszystkie filmiki z gameplay’u i jeszcze było mi mało. Otóż pewni panowie, wpadli na absolutnie genialny imo pomysł, coś czego nigdy nie widziałem na żadnej z platform przez ponad 20 lat stażu. Być może niektóre osoby już się spotkały z tym tytułem, ja niestety nie i stąd moje podekscytowanie. Ok, już was nie zanudzam tu macie linka do filmików: http://www.gametrailers. com/game/5156.htmlPanowie (i panie). Jest nadzieja. Na planecie Ziemia istnieją jeszcze inteligentne formy życia. Są w prawdzie na wyginięciu, lecz czasami naprawdę dają radę. :)ps. na sam początek, dla zrozumienia logiki gry polecam ten filmik: http://www.gametrailers. com/player/21881.html
Nie mam w tej chwili za bardzo czasu na to, zeby to sprawdzic, bo zaraz sie zbieram, ale z tresci posta wnioskuje, iz chodzi Ci drogi Digitalu o te gierke, ktora ma sie pojawic na PlayStation Network, w ktorej mamy obracac plansza tak, by dojsc w jakies konkretne miejsce (zapomnialem nazwy). Jesli wiec trafilem, a sadze, ze tak, bo moja reakcja na ten tytul byla podobna, to proponuje Ci sprawdzic Kula World z PSOne. Gra o dosc podobnych zalozeniach, dluga, bardzo dobra i dajaca mnostwo zabawy 🙂
Chyba trafiłeś drogi Siergieju :). Kula world znam, a co do Echochrome to ma wyjść na PSP i PSNetwork. Ale gra nie sprowadza się tylko do kręcenia planszą. To nie byłoby nic nowego. Cały zong polega na zabawie z perspektywą. Patrząc na przestrzenna bryłę po której chodzi ten manekin koniecznie trzeba ja traktować jak płaską, inaczej nie rozwiążemy danego etapu, a to wcale nie takie proste. Umysł człowieka w naturalny sposób postrzega wszystko w sposób trójwymiarowy, a tu trzeba zmusić się do spłaszczenia tej bryły na płaszczyznę dwuwymiarową, wtedy rozwiązania nasuwają się same. Powiem że nie raz byłem pełny podziwu, patrząc jak autorzy gry bawią się z naszymi umysłami. Genialne.