Kilka miesięcy temu recenzowałem na łamach Valhalli całkiem niezłą polską przygodówkę o tytule Art of Murder: Sztuka zbrodni. Już wtedy było wiadomo, że rzeszowski oddział City Interactive nie poprzestanie na tym udanym tytule i co jakiś czas będzie nas raczył podobnymi do niego grami przygodowymi. Słowa dotrzymano. Zapraszam do przeczytania recenzji pierwszej z nich.

„Niech ci się przyjrzę Sylvie! Ale wydoroślałaś!”

Tekst zgodnie ze starym zwyczajem otworzy opis fabuły. W Chronicles of Mystery: Rytuał Skorpiona gracz wciela się w rolę wspomnianej już młodej dziewczyny imieniem Sylvie. Pewnego dnia otrzymuje ona wiadomość od stryja prowadzącego wykopaliska na Malcie. Podekscytowany staruszek informuje w niej bratanicę, że udało mu się odkryć coś, co przyda jej się w pracy naukowej. Jako że dziewczynę również kręcą duże doły w ziemi, postanawia ona niezwłocznie udać się na wyspę i sprawdzić czym też stryjaszek aktualnie się podnieca. Na miejscu okazuje się jednak, że starszy pan wsiąkł jak kamień w wodę. Sylvie postanawia go odnaleźć.

Podsłuchuje?

Tak pokrótce przedstawia się zalążek historii opowiedzianej w Rytuale Skorpiona. Nie mam zamiaru wnikać przesadnie w szczegóły, bo pewnie niejeden z was będzie chciał sprawdzić grę osobiście, muszę jednak przyznać, że produkt pod względem fabularnym wypada całkiem nieźle. Historia traktuje o Joannitach i wiedzie gracza oprócz Malty także do Stambułu oraz – i to może być niespodzianką – do Watykanu. Ciekawostką jest to, że scenarzyści z City wyraźnie inspirowali się słynnymi grami spod znaku Złamanego Miecza. Oczywiście porównanie do Broken Sworda wypada na niekorzyść rodzimej produkcji, przygody George’a Stobbarta i Nicole Collard to w końcu klasa sama dla siebie, sam fakt szukania natchnienia na szczycie dobrze jednak świadczy o rzeszowskich twórcach.

Tyle informacji na temat historii. Dobra fabuła to jednak nie wszystko, przygodówkę najłatwiej zepsuć bowiem zagadkami i teraz o nich kilka słów. Po raz kolejny okazuje się, że problemem gier adventure nie jest nielogiczność zadań, jak to było jeszcze kilka lat temu, a ich przesadna łatwość. Rytuał Skorpiona, jako że jest grą liniową, przechodzi się sam, nie wymagając od użytkownika najmniejszego nawet zaangażowania mózgu do zabawy. W efekcie niemal przez cały czas gracz bezmyślnie gapi się w ekran machinalnie wykonując banalne zadania i z letargu są w stanie wyrwać go dopiero napisy końcowe. Gdzie te czasy, w których całymi godzinami przygodówkowicz zastanawiał się nad rozwiązaniem jakiegoś problemu? Nie wrócą. Pozdrowienia dla kultury masowej.

Spocznij sobie na ławeczce…

Z zagadkami nieodłącznie wiąże się zbieranie przedmiotów. Twórcy przygodówek od jakiegoś już czasu stosują ciekawy myk oszczędzający graczom żmudnego polowania na piksele. Polega on na tym, że w miejscach, w których znajdują się przedmioty do wzięcia, kursor zmienia się w lupę. Po kliknięciu lewym przyciskiem myszy w takim polu, dana część lokacji ulega powiększeniu. W zbliżeniu, zajmujące przedtem kilka pikseli obiekty, wydają się całkiem duże i dostrzeżenie ich nie sprawia nikomu większych trudności. Osobiście jestem zwolennikiem takiego rozwiązania i cieszy mnie, że korzystają z niego również polscy twórcy. Żeby tylko zaoszczędzony w ten sposób czas móc poświęcić na rozwiązywanie naprawdę wymagających zagadek. Ech, marzenia…

„W środku każdy z nas jest pełen brzydkich pragnień”

To teraz pora zająć się dialogami. W przeciwieństwie do Art of Murder prowadzenie rozmów polega na wybieraniu wypisanych na dole ekranu opcji dialogowych. Niestety to, co można usłyszeć w grze nie dorasta nawet do pięt dialogom znanym z AoM. Sztuka Zbrodni pełna była w angielskiej wersji zabawnych nawiązań do znanych sytuacji oraz postaci, Rytuał Skorpiona natomiast ogranicza się do przekazania tylko suchych faktów. Niby do prowadzenia rozgrywki one wystarczają, ale… no właśnie… pozostaje pewien niedosyt. Zabrakło tej iskry Bożej odróżniającej dzieła rzemieślnika od artysty.

Jest ładnie…

Długość gry. Widziałem w moim życiu mnóstwo różnego rodzaju przygodówek i autorytatywnie stwierdzam, że Chronicles of Mystery: Rytuał Skorpiona jest krótszy od 99% z nich. Grę przeszedłem w dwa wieczory, co oznacza, że nie poświęciłem jej więcej niż pięć godzin. Zdaję sobie sprawę, że istnieją użytkownicy, którzy nie zdążyli jeszcze zjeść wszystkich zębów na grach przygodowych, dlatego zakładam, że mogą oni do mojego wyniku dołożyć jeszcze godzinkę lub dwie, tak czy inaczej jednak jest to zbyt mało. Nie mam zamiaru wyjść w waszych oczach na konserwatywnego szaleńca, po raz kolejny jednak mam ochotę zrzucić winę za taki stan rzeczy na popkulturę. Łatwe – żeby przypadkiem się nie zaciąć w trakcie grania, krótkie – żeby się nie okazało, że niekończąca się gra jest źródłem frustracji. Co też się z tym światem porobiło?

A będzie gorzej, pora bowiem zająć się lokalizacją produktu. W akapicie na temat polskiej wersji językowej mam zamiar narzekać, marudzić i jęczeć. Nijak pojąć bowiem nie potrafię, dlaczego gra tworzona w Polsce przez Polaków przemawiała do mnie po angielsku (napisy, owszem, spolszczono). Powiem więcej – uważam to za skandal. Doskonale rozumiem, że względy ekonomiczne nie pozwalają tłumaczyć każdej gry wydawanej w tym kraju na język Reja, istnieje jednak coś takiego, jak elementarna przyzwoitość. Wstyd, City Interactive, wstyd.

„Tylko gruby umie się rozkoszować życiem i wydawać pieniądze”

Dla odmiany gra prezentuje się przyzwoicie pod względem wizualnym. Rytuał Skorpiona został zrealizowany w popularnym zwłaszcza w przygodówkach trybie 2,5D, co oznacza, że trójwymiarowe postaci biegają sobie na tle rysowanych grafik. Jest to dobre rozwiązanie, bo pozwala na osiągnięcie ładnych widoków tanim kosztem. Słabawo wypadają za to wszelkiej maści filmiki – ani to ładne, ani fajne.

Klimatycznie…

Dźwiękowo jest całkiem dobrze. Ścieżka muzyczna może nie porywa, ale całkiem dobrze uzupełnia to, co się dzieje na ekranie. Wyraźnie widać, że polscy twórcy przywiązują wagę do tego elementu i bardzo dobrze. Nic tak w końcu nie buduje atmosfery, jak muzyka.

Pora na podsumowanie. Chronicles of Mystery: Rytuał Skorpiona to przygodówka, której największe zalety to niezła fabuła oraz polskość twórców. Co ciekawe, chociaż gra nie powala na kolana, a także razi swoją krótkością, łatwością i kwestiami mówionymi po angielsku, jest to tytuł, przy którym można naprawdę przyjemnie spędzić czas. Gra jest do tego stopnia urokliwa, że na wszelkie niedociągnięcia nie zwraca się w ogóle uwagi. Osobiście polecam produkt wszystkim tym, którzy mają zbędne 50 złotych. Jeśli nie będziecie oczekiwać cudów, to powinniście być zadowoleni.

Też tak czasem macie, że poświęcenie uwagi jednej sprawie ogranicza waszą działalność w innych dziedzinach? Bohaterka Rytuału Skorpiona zna to uczucie bardzo dobrze. Sylvie Leroux jest w stanie rzucić wszystko, kiedy w grę wchodzi pozyskiwanie informacji naukowych. Kiepska będzie z niej żona.

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here