Być może nie wszyscy zauważyli ale od pewnego czasu za promocję i działania marketingowe gier wideo w naszym kraju odpowiadają profesjonalne agencje Public Relations. Tak. Firmy, które mogą się pochwalić współpracą z takimi gigantami jak Microsoft, Unilever, Pepsi Co. Przemysłem wódczanym tudzież kampaniami społecznymi „moczenie nocne” i wizerunkiem gum do żucia wzięły się za NAS.
Kiedy o tym usłyszałem kawał czasu temu włos mi się zjeżył na całym kocim ciele. Zatkałem uszka i zamiauczałem. Dlaczego? Bo do Polski, a raczej do tej naszej branży (przypominam, która ponoć mieści się w autobusie) zawitały nowe zjawiska. Żeby nie być gołosłownym: możemy się teraz opychać darmowymi kanapeczkami z cateringu wielkości znaczka pocztowego udając z namaszczeniem, że obchodzi nas n-ta bełkotliwa prezentacja lub konferencja prasowa. Na Pokazach nowych produktów skwapliwie strzelamy zdjęcia zaproszonym „na salony” celebrytom, którzy jak Piotr Olivier Janiak chętnie pozują z padem w dłoni. Zachowujemy poważną minę kiedy znany polski projektant mody stwierdza z emfazą, że „konsola była jego inspiracją” po czym wypycha na scenę cztery przestraszone i wychudzone bidulki w łachmanach kolorystyką nawiązujące do logo producenta maszynki do gier.
Oj tak jest zabawnie, wesoło i śmieszno, że aż szczęka opada. Nas, skromnych introwertyków nagle na każdym rogu straszy tak zwany Lider Opinii. Od tyłu zachodzi Ambasador Marki. Celebryci szczerzą zęby w uśmiechu a pijarowscy szarlatani szeptają nam do ucha o repozycjonowaniu marki, budowaniu atrakcyjnego wizerunku, brandzie i tak dalej…
Zapomnieli tylko o jednym, dość ważnym szczególe. Zapomnieli o graczach. O przepraszam, nie graczach ale o konsumentach, nabywcach vel owieczkach-do-strzyżenia. To naprawdę dziwne, że ci wszyscy panowie i panie z fikuśnymi nazwami stanowisk (Gaming Expert! Koniecznie przez X) na których zasiadają nie rozumieją, że Gracza nie obchodzi opinia i sztuczny uśmiech jakiegoś pana Kammela lub fakt, który z braci Mroczków jest lepszy w PGRa 3. Zapominają, że gracz jest konsumentem świadomym. Nie jest w tej samej kategorii wagowej co biedna mamusia roztrząsająca domowe problemy ze spersonifikowaną margaryną do smarowania pieczywa. Gracz wie także, że przysłowiowa biel nie może być jeszcze BIELSZA. Jednym słowem: bardzo trudno wcisnąć miłośnikom gier wideo ordynarny kit. Nie znaczy, że nie próbują. Macie to na co dzień kiedy czytacie informacje prasowe jak ze sztancy. Znacie tę wyświechtaną formułę „firma X z ogromną przyjemnością…” Znacie? Znamy! To posłuchajcie! I tak każdego bożego dnia.
Czasem jednak marketingowcy mają fantazję i płodny umysł. Od czasu do czasu przesyłają tak zwanej prasie materiały do użytku wewnętrznego. Właśnie taki materiał skłonił mnie do dzisiejszych dywagacji włącznie z enigmatycznym tytułem.
Otóż oświadczam uroczyście, że Ja – Kot Le Magnifique bardzo pragnę dostać koszulkę z niespodzianką oraz wielce intrygujacą pufę – piłkę. Cały drżę z rozkoszy na wieść o jutrzejszym konkursie związanym z pewną grą o piłce nożnej. Ten cudowny „event” dla braci dziennikarskiej rozpalił me emocje. Ścigając się z szanownymi kolegami (wiecie tymi z autobusu) odpowiem szybciutko na trzy pytania i hops będę dla was smarował kolejne arciki z mega wygodnej pufo-piłki. Kto wie, może i recenzję tego futbolowego wypasu będzie pisało się lepiej na takim mięciutkim siedzisku?
Och tak… Te agencje Public Relations mają swoje zalety. I jak mówi słynny spot wyborczy rządzącego ugrupowania: ONI robią wszystko by (nam) żyło się lepiej. A w następnym ekhem…konkursie poproszę zestaw bezo-łyżeczek bo słyszałem, że kulturalne Koty nie jedzą słodkości łapkami jak cała reszta tego przypadkowego społeczeństwa.
a ja widziałem parę dni temu reklamę gry komp w telewizji na kanale ktorego widowną jest pokolenie herbatki, ciasteczek i Jacka i Agatki. A moze reklamy telewizyjne się wykupuje w jakichś pakietach?
moze większośc użytkowników Valhalli jest użytkownikiem świadomym, ale na świecie są setki tysiecy uzytkowników hmmm nie w pełni świadomych u których odpowiednia reklama wywoła odpowiednie odruchy oddająco-biorcze (oddaja kase, biorą gre). Reklama dźwignią handlu!
Kocie niezwykle udany wpis. Bardzo miła lekturka, a ja akurat doskonale się wpiszę w temat, który wywołałeś moim jutrzejszym blogiem
wujo444 z całym szacunkiem ale nie zgadzam się z Tobą do końca. Uważam podobnie jak kot, że gracz-konsument a przynajmniej spory odsetek jest bardziej świadomy choćby dlatego, że żywotnie interesuje się swoim hobby czyli grami więc trudniej do niego dotrzeć z przekazem „na wała” lub na przytoczoną gadającą margarynę
i kto w końcu wygral pufkę ? :):)
No niestety chyba nie wygram
i kolejny rok gry na drewnianym taborecie. . . ech
dokładnie ech żeby chociaż koszulkę. !
zawsze można by ją złożyć w kostkę położyć na taborecie, żeby mniej w tyłek gniótł. . .
oj tak widzę, że kolega pragnie pufopiłko ;). Rozbudziłem nadzieje?
jeżeli chodzi o pufe z konkursu organizowanego przez ea sports to wlasnie siedzac na niej pisze ten komentarz chyba okazalem sie szybszy
Albo masz komputer na podłodze postawiony albo nieziemsko wysoką pufę wygrałeś. Mimo to gratuluję szybkości działania.
akurat siedzialem z notebookiem na kolanach :). a pufka jest sporych rozmiarow, wyglada tak: http://img145. imageshack. us/my.php?image=pufkast7. jpg