Na szczęści długaśne sesje w TDU nie wpłynęły na mój styl jazdy, a to dlatego, że ostatni samochód zarżnąłem jakieś pół roku temu. Trudno jest jeździć niebezpiecznie po mieście, gdy podróżuje się po nim metrem i autobusem. Można co prawda być wożonym niebezpiecznie, ale to już zupełnie inna para kaloszy, a do tego nie wciąga tak bardzo jak własnoręczne szerzenie lęku i chaosu na ulicach.
TDU jest fajny. Wielka wyspa, gracze z internetu, ruch drogowy… nawet piękne widoki! Ta gra ma w sobie coś, co powoduje, że fani motoryzacji poczują się mile połechatni. Co prawda podejrzewam, że trafi ona raczej w gusta fanów Gran Turismo, niż Need For Speed. Okej, nie potrafię ugruntować tego poglądu jakąś mądrą teorią, ale takie mam przeczucie.
W każdym razie ja nie o tym. Widzicie, granie w kółko wyczerpuje mózg. Sądzę, że w związku z tym, że gramy po kilka godzin dziennie, bo na tym polega nasza praca, jesteśmy szczególnie doświadczeni w tym temacie. Jeżeli, nie daj boże, długotrwałe granie zbiegnie się z serią jakiś intensywnych lub szczególnie wymagających wydarzeń w tak zwanym realu, z człowiekiem dzieją się różne dziwne rzeczy.
Dobrze jest mieć swoją własną psycholożkę, która w krytycznym momencie pouczy, zastosuje odpowiednie metody lecznicze, a pod koniec dnia otuli kołderką i da buzi na dobranoc. I tu, jak sądzę, jest odpowiedni czas i miejsce, by podziękować mojej psycholożce :-).
mmm ja sie z Toba zgadzam Krzysku i tez dziekuje mojej psycholozce (choc zostaly jej jeszcze 3 lata studiow na tym arcyciekawym kierunku) 🙂 rozni nas tylko to ze to ja daje buzi na dobranoc i otulam ja kolderka. . .
To ja powiem, ze lekka zmiana srodowiska na jakis czas dala mi duzo roznych wrazen. Po pierwsze nie potrzebuje psycholozki, bo czuje sie quite good, natomiast, z tytulu kategorycznego braku czasu, nie gram tez juz codziennie po kilka godzin. . . czyli ze jestem na detoxie 😛 ale nalog mam nadzieje wroci 😉
mikel —> oszukuj sie oszukuj. . . 😛 Przecież WIESZ że to wróci. . . TO Ci tylko dało na chwilę odsapnąć. . . Ale WRÓCI. . . . . . i POCHŁONIE CIĘ!!. . . jak nas wszystkich. . . .
jak tylko bede mial czas na to, zeby w spokoju dojadac do konca obiady, to pewnie wtedy wpadne w nalog. . . tfu. . !! nie bede ‚wpadal’! . . . chcialem powiedziec. . powroce do nalogu. . . 😉
jestem oburzona. . zbieranie buziaków to równie poważne zajecie!!!a kołderka. . . dobrze wiemy ze Katmay to dzikus co lubi spac pod chmurką. . . kołderka mogłaby mącic Jego naturalne przyzwyczajenia:)
Jak ja bym chciał mieć te kilka godzin na „niszczenie psychiki”, żeby mnie miała z czego psycholozka leczyc ;]
Nie wiem czy się zbijacie czy nie;p, ale co to w ogóle za forma „psycholożka”?
to tak piszczotliwie – „pani psycholog” nie brzmi tak fajnie