Choć tak naprawdę MMORPG nie jest do końca pomysłem nowym (MUDy to pieśń stara prawie tak, jak gry komputerowe), począwszy od EverQuesta i Ultimy Online, rozpoczął się prawdziwy boom na gry tego typu. Każdy początkujący developer od razu chciał tworzyć MMORPGa, każdy doświadczony developer szukał licencji świata online, którego jeszcze ktoś nie stworzył, a każdy właściciel uznanej już w świecie serii gier zastanawiał się nad stworzeniem wersji online. Pewnie dla niektórych szokiem będzie, kiedy przypomnę im cudeńko, zwane Need for Speed: Motor City. Tak, tak, nawet mnie trudno w to uwierzyć, ale nawet ta seria miała kiedyś swoją wersję online.
I co? I jajco (ach, znowu czuję się jak nastolatek). Kiedy bowiem kurz już opadł, a emocje nieco zelżały, okazało się, że nie wystarczy napisać na pudełku „nowa generacja gier RPG”, żeby móc sobie następnego dnia kupić Ferrari. Developerzy na całym świecie ze zdumieniem (i ogromnym smutkiem) odkryli, że aby móc wyciągnąć od przeciętnego zjadacza chleba jego ciężko zarobione 30 dolarów miesięcznie, będą się musieli jednak nieco bardziej postarać. Cóż to, elfy, gobliny i krasnoludy z toporami nieco innymi, niż gdzie indziej nie wystarczają? Elfy, gobliny i krasnoludy przebrane za postacie science-fiction nie są kluczem do sukcesu? Elfy, gobliny i krasnoludy żyjące w postapokaliptycznej rzeczywistości nie zdają egzaminu? To może trzeba dodać więcej kontekstowych reklam?
A jakby tego wszystkiego było mało, pewnego dnia przyszedł Blizminator, powiedział „Hasta la Vista, baby” i wydał World of Warcraft. W ten sposób los wielu MMORPGów został przesądzony…
A gdyby tak ktoś spróbował alternatywnego sposobu na zyskanie graczy? Zagrał inaczej, zaryzykował i postawił wszystko na jedną kartę? Ależ jest taka firma i jest taki MMORPG. To oczywiście Guild Wars firmy ArenaNet, które wciąż nie przestaje mnie zadziwiać. Oczywiście, nie każdy jest Blizzardem i nie każdy dysponuje budżetem i zasobami ludzkimi tej doskonałej firmy, ale oto okazuje się, że wystarczy nieco ruszyć głową, nie skusić się na te (niezwykle apetyczne) comiesięczne opłaty, trochę popracować i… hit gotowy!
No dobrze, może nie od razu hit, ale trzeba przyznać, że podczas gdy Guild Wars doczekało się już kilku rozszerzeń, a MMORPGowy światek czeka z niecierpliwością na pełnoprawny sequel, dziesiątki sieciowych role-playów, niejednokrotnie stworzonych przez rynkowych potentatów, dawno wącha kwiatki od dołu. Przetrwali najlepsi, najbardziej odporni i… jak widać – najtańsi. W czasach MMORPGowego boomu, kiedy ArenaNet ogłosiła, że nie będzie pobierać opłat abonamentowych, „konkurencja” pukała się w czoło. To przecież niemożliwe – utrzymywać serwery, dodawać nowe elementy i zarządzać grą bez stałego dopływu gotówki. A jednak możliwe.
I dlatego za każdym razem, kiedy jakieś Flagship Studios wyskakuje z pomysłem, żeby kazać sobie płacić za dodatkowe avatary i pancerze oraz dwudziestoczterogodzinną obsługę klienta (swoją drogą – temat na kolejnego bloga), zastanawiam się, czy projektując grę w ogóle powinno się słuchać wyliczeń księgowych, którym na bank w księgach wyjdzie, że MMORPG bez abonamentu istnieć nie może, a każdy projekt musi być zbudowany na solidnych fundamentach finansowych.
Nie chcemy ekonomii. Chcemy więcej rzeczy za darmo! Więcej Guild Wars!
Teraz juz w MMO nie gram. Czekam az w koncu ktos wykupi licencje na Opowiesci z Malazanskiej Ksiegi Poleglych i pozwoli mi na pustynnym kontynencie Siedmiu Miast na wlasne oczy zobaczyć Sznur Psów 😀 Jesli kiedys cos takiego wjedzie w zycie – upgrade starego jak swiat PC-ta na drugi dzien! ;]
Jeżeli taka scena będzie wymagała upgrade’u 😉
Oj tak! było by ciekawie zobaczyć „Malazańską. . . ” w wersji komputerowej 😀 właściwie to sie dziwie czyemu jeszcze nikt tego nie ruszył. . . jednak, może poczekajmy i niech ruszy to ktoś z głową a nie byle jaki twórca – maniak. Szkoda by mi było patrzeć na kolejną marną produkcje, bo książka jest wyśmienita!
Autor pominął milczeniem jeszcze Eve – Online, mmorpg rozgrywające się w przestrzeni kosmicznej. Polecam „lekturę” filmów na Youtube o EVE. Gra istnieje od jakiegoś (dłuższego) czasu i ma się nieźle. Co prawda pobiera abonament ale za oferuje jeden jedyny wszechświat a nie jakieś „shardy”. W związku z tym to właśnie EVE- Online jest największym MMORPG na świecie, gdyż to właśnie w do niej należy rekord(ok. 50000!) ilości graczy na jednym serwerze (shard) podczas gdy na World of Warcraft faktycznie jednocześnie przebywa kilkanaście tysięcy graczy. Shardy co prawda istnieją ale odpowiadają podobno za kontrolę ruchu w jednym systemie planetarnym. Poza tym ewnementem w EVE jest spoób rozwijania postaci. Zamiast levelowania znanego z innych mmorpg nowe umiejętności zdobywa się poprzez wytrenowanie, które trwa określony rzeczywisty czas (działa także gdy nie jesteśmy zalogowani). Warty odnotowania jest ogromny teren gry. Około kilkadziesiąt tysięcy systemów planetarnych do odwiedzenia, rabowania, zasiedlania. Są 4 rasy do wyboru, a dla każdej odpowiedni zestaw statków do wyboru. Mozliwości wykonywania kontraktów, zakładania korporacji, sojuszy itp. Istnieje rynek papierów wartościowych, a nad ekonomią świata czuwa wykwalifikowany ekonomista z odpowiednim tytułem. Mało tego, CCP developer EVE (firma z Islandii!) przymierza się do wprowadzenia lotów nad planetami i zwiedzania stacji kosmicznych !!! Wraz z ostatnimi aktualizacjami dodano możliwośc uzyskania niepodległości w zajmowanych systemach! Poza tym zapomniałem dodać, że istnieje możliwość wykupywania timecodów za walutę z gry (ISK) i to legalnie. Zainteresowanym polecam zgłębienie tematu, bo aktualnie nie ma lepszej, bardziej rozbudowanej, z bardziej kulturalnym i większym comunity na jednym serwerze jednocześnie niż EVE- Online.
Sukces EVE polega na tym, że abonament oraz specyficzne realia (które rzadko kiedy interesują młodszych ludzi) tegoż MMORPG przyciągają w dużej przewadze ludzi na poziomie, przez co gra jest po prostu przyjemna.
Rynkiem ekonomicznym EVE Online kierują sami gracze. To, że czuwa nad tym rynkiem osoba, jakkolwiek wykwalifikowana jest mało znaczące oraz bez wątpienia błędne (co po jednym człowieku, który nie ogarnie całego tego, przepraszam za kolokwializm, bajzlu). Gdyby gra, w której kieruje się statkiem kosmicznym w bezmiarze cybernetycznego wszechświata potrafiła mnie zainteresować, niewątpliwie wydałbym co miesiąc te kilkadziesiąt „oejro” na abonament i grałbym w EVE.
Z całą resztą wpisu się zgadzam. Eve to kapitalna gierka (dla osób, które nie mają pracy albo nie grają w nic innego :). Pan ekonomista jakoś dopuścił jednak do powstania piramid finansowych i wałków na taką skalę, że pisały o nich papierowe gazety. Zresztą czy to nie w EVE od przekrętów nie miała runąć cała ekonomia właśnie? Nie jestem ekspertem więc mnie popraw jeśli się mylę. Mam nadzieję, że mi wszyscy wybaczą delikatny offtop.
O EVE niestety tylko słyszałem, że jest świetne, ale z tego, co wiem – trzeba płacić „abonent”. Ktoś gra? Ile to wynosi?W blogu chciałem zwrócić uwagę, że można grać bez „abonentu” i że komuś się udało takie przedsięwzięcie. Ale o EVE jak najbardziej można i trzeba mówić!A w blogach Malacara offtopiki oficjalnie nie istnieją! 😛
Znowu wszyscy narzekają. 🙂 Abonament za dobre MMORPG być musi i wara od tego typu gier wszystkim altruistom chcącym rozdawać tego typu rozgrywkę za darmo. Dlaczego? Ano dlatego, że płacąc za abonament dostajemy coś więcej niż możliwość pomocy technicznej 24/h. Dobry mmorpg to stabilny mmorpg. Jedna gra, dopracowywana i unowocześniana przez lata, tak jak UO czy DAoC, a nie jakiś pseudo mmorpg pokroju Guild Wars, gdzie po jakimś czasie firma zabija pierwowzór i wydaje wersję drugą. Jeżeli dodatkowo np. nie będzie można przenosić postaci z jedynki, to autorom nie tylko należy się kupa śmiechu prosto w twarz, ale też i kupa kamieni w to samo zresztą miejsce. Choć akurat GW jest w zasadzie kolorową gierką dla dzieciaków, więc może tego nie zauważą i autorom się upiecze. Dlaczego nie chcę aby zniesiono abonamenty? Po pierwsze jak już wspomniałem to nie tylko sprawa tech supportu. Autorzy powinni przez cały czas rozwijać świat, czuwać nad prawidłowością rozgrywki, organizować rozmaite eventy w samej grze jak i poza nią, organizować konkursy, dbać aby w samej grze nie pojawiały się przejawy jakiejś skrajnej głupoty jak np. rasizm, w końcu opłacić całą armię GM, którzy przemierzają świat i organizują rozmaite małe niespodzianki niczego nie spodziewającym się graczom. Dobry MMORPG to nie tylko, jak myśli większość, bezmyślna siepaczka mobków i nabijanie leveli. Dobry MMORPG to wiarygodny świat tętniący życiem, świat w którym za każdym razem znajduje się coś nowego. Po drugie, jeżeli ktoś chce zaznać przygód w wielkim świecie i przeżywać je wraz z kumplami a nie botami, doświadczyć nieskończonej wręcz różnorodności zdarzeń i przezabawnych sytuacji, to 15$ miesięcznie to naprawdę niewiele jak za taką kupę frajdy. Po trzecie brak abonamentu zmusza po pewnym czasie autorów do wydania 2 części, lub dodatku, za który trzeba zapłacić tyle samo co za nową grę. Ale nie to jest najgorsze. Powiedzcie mi, dlaczego autorzy zabijają mój świat, w którym wraz z kumplami spędziłem powiedzmy 2 lata gry, w którym czujemy się jak ryby w wodzie, mamy kupę znajomych i bawimy się przednio? My tego nie chcemy. My chcemy aby autorzy rozwijali Nasz świat, a nie skupiali się na kolejnej części bo muszą z czegoś żyć, a my chcemy im za to płacić. Zresztą większość strych znajomych, mmorpgowych wyjadaczy że tak powiem, ma podobne zdanie. Wszyscy zaczynaliśmy od darmochy. MUDy, potem pirackie shardy UO, DaOC itd. Zawsze jednak po pewnym czasie następowała identyczna sytuacja – którykolwiek z nas posmakował gry na stabilnym, czystym, pilnowanym PLATNYM serwerze, ten już nigdy nie pomyślał nawet o jakiejkolwiek formie free. Tu nie chodzi o kasę, tylko o komfort samej rozgrywki. Moje zdanie jest takie: aby i sęp był syty i padlina cała, niech będą i płatne i bezpłatne mmorpgi. Mnie osobiście to wisi, bo nawet przez chwilę nie spojrzę w stronę tych darmowych, 15$ to nic za taki kawał radochy.
To ja może wrócę on-topic i powiem parę słów o Guild Wars. Gdy kupowałem grę (kilka tygodni po premierze) nie myślałem, że gra odniesie tak ogromny sukces. Po prostu tak jak wielu – szukałem taniej alternatywy WoW’a który tak na dobrą sprawę mnie zbytnio nie bawił. Obietnice, że mogłem grać w dużą i rozbudowaną grę online płacąc te 100zł jednorazowo były bardzo zachęcające. I nie zawiodłem się. Gra wciągała jak odkurzacz. Przegrałem baaaardzo dużo godzin wykonując questy, misje i odkrywając świat. Nie dotykając nawet PvP. Dlatego bardzo dziwiły mnie opinie Guild Wars to CounterStrike tylko, że fantasy. No i krzyczenie, że ta gra nie jest mmorpg’iem. Przecież praktycznie każdy mmorpg ma instancje. To, że Guild Wars opiera się głównie na nich nie znaczy, że przestaje być grą mmo. Guild Wars to świetny MMO – INNY niż tego typu produkcje – i szalenie grywalny. Do tego brak abonamentu! Ta gra udowodniła, że można robić grę online bez abonamentu – zastępując go czymś oryginalnym – duuużyyymi kampaniami które gracz może kupować w dowolnej kolejności. Mam nadzieję, że druga część gry ponownie wstrząśnie „rynkiem” gier mmo. I pokaże, że można robić bardzo dobrego mmo bez abonamentu – tym razem z w pełni otwartym światem i możliwością hasania (skakania, pływania) – chociaż IMO – takie posunięcie może zniszczyć oryginalność tej marki. Teraz chciałbym zadać pytanie –> WoW ma. . . O ile mnie pamięć nie myli 7-8 milionów aktywnych subskrybentów. Czy „utrzymanie serwerów”, płacenie tym x ludziom siedzącym przy pomocy technicznej/GameMasterom naprawdę tyle kosztuje? Czy kampania reklamowa jest tak rewelacyjna? Czy „darmowe” content-updaty naprawdę tyle wnoszą? Rozumiem, że przy współczesnych grach mmo abonamenty są wręcz niezbędne – ale why abonament gry mającej 200tys użytkowników i świetnie się trzymającej jest taki sam jak 8 milionowej społeczności?
Nigdzie nie napisałem, że „pan ekonom” kontroluje gospodarkę w EVE. Faktycznie to zbyt wiele jak na jedną osobę, a poza tym EVE to nie gospodarka planowa. Chodziło mi o wskazanie na fakt złożoności gry w stopniu tak dużym, że aby cokolwiek wiedzieć o tym co w wirtualnym rynku piszczy i za ile, potrzeba było gościa, który na ekonomii się zwyczajnie zna. Nie wiem, może dysponuję błędnymi informacjami ale to nie pan ekonomista dopuścił do przekrętów. To sprawka jednego z GM-ów, który sprzyjał (jakieś bonusy, technologie itp. ) jednej z korporacji bądź sojuszy. Zbyt dokładnie nie orientuję się. To nawet miałoby sens, bo po tej aferze sojusz Band of Brothers (BoB) zajmujący dominującą pozycję zaczął znacząco tracić tereny. Malacar:Abonament wynosi coś w podobie do tego z WoW. Oczywiście jak się bierze timecoda na dłuższy okres czasu to jest taniej. Na dzień dobry po ściągnięciu klienta gry dostajemy darmo 14 dni, a potem możemy przedłużać np. 30 dni za ok. 50zł. Ceny dość standardowe. Znacząca różnica w stosunku do WoW, to możliwość opłacania abonamentu za wirtualne pieniądze z gry ( wystarczy tylko uskładać ok. 160 milionów ISK-ów) i to legalnie poprzez stronę CCP! Co ciekawe EVE jest dość popularna wśród osób z branży IT. W związku z czym mało jest tam Polaczków_PL w wieku gimnazjalnym. Ci za to pastwią się nad Ogame ;-)))Wiem, że chciałeś zwrócić uwagę, że bez abonamentu też można jakoś gry utrzymywać . Zresztą pełno jest dziś darmowych mmorpg, w których najczęściej trzeba płacić tylko za dodatkowe i bajeranckie przedmioty. Na http://www.onrpg. com jest całkiem pokaźna lista darmowych gier mmo. Chciałem tylko wskazać szczególnie na EVE w kontekście mmorpg z pomysłem, smakiem i niepowtarzalną estetyką. Zgadzam się z twoją pozytywną oceną Guild Wars. Mnie osobiście bardzo cieszy, że żyją jeszcze „ostatni mohikanie”, którzy próbują tworzyć oryginalne gry, a nie tylko „hamburgerowa komercyjna masówka” . Więcej informacji na temat EVE – Online na polskim vortalu http://eve-centrala.pl/I ja sobie pozwolę na „malutki” offtopic, w klimacie „gra której nie było”. Mam na myśli Dune Generations. Po tym adresem http://dune2k. com/Duniverse/Games/Generationsmożecie znaleźć artykuły i filmki poglądowe. Bardzo ciekawy pomysł rodem z serii książek o Diunie pióra Franka Herberta został niestety zmarnowany poprzez upadek Cryo. Pomyślmy tylko, mmorpg skrzyżowane z rts (rozgrywki na planetach i w kosmosie), prowadzenie własnego rodu szlacheckiego, walka o wpływy polityczne i nadania ziemskie, rozbudowana dyplomacja oraz możliwość objęcia tronu Imperatora Znanego Wszechświata mogły dać nielichą zabawę i frajdę. Niestety nie po raz pierwszy z braku kasy gra poszła do piachu.
A ja nigdzie nie napisalem, że się z Tobą nie zgadzam w tym, że „pan ekonom” nie kontroluje gospodarki, tylko ją obserwuje. Chodzilo mi o to, ze nawet do obserwacji tak rozwiniętej gospodarki potrzebna jest większa liczba ludzi niż jeden.
Sensei – trochę Cię poprawię :)Już obecnie można do EVE kupić timecody za 35 zł brutto na 1 miesiąc. Na 3 miesiące już coś za 100-110 zł. Potwierdzam, że można opłacać abonament za wirtualne pieniądze – obecnie to chyba coś koło 400 mln ISKów trzeba, żeby przedłuż konto (przy okazji zaznaczę, że to dużo jest). Obecnie rynek w EVE cechuje się charakterystyką zupełnie wolnego rynku – ceny przedmiotów, surowców podlegają typowym wahnięciom cen w zależności od koniunktury. Ta zmienia się w różnych odstępach w zależności od zapotrzebowania na jakieś elementy (czasem np. pojawi się nowy model statku, przedmiot albo gdzieś za bardzo rozpęta się jakiś konflikt – tracone są statki to trzeba je z czegoś znowu zrobić, nie?)EVE posiada mnóstwo plusów:- jeden świat gry, wszyscy gracze grają razem (serwery w architekturze mega-cluster, z tego co wiem niezależne firmy i instytucje wykorzystują tą sieć do badań tej architektury, która ponoć jest jedną z niewielu na świecie)- brak ograniczeń w kreowaniu postaci. I tak jest faktycznie – mimo, że na początku wybieramy rasę i niby profesję ale tak na prawdę jest to tylko pewne sformułowanie postaci. Jeżeli chcesz możesz nawet latać statkami wrogich nacji – wystarczy posiadać odpowiednie skille. – nauka skilli odbywa się cały czas, nawet jak jesteś off-line. Nieźle, co? – szerokie pole działań. Można wykonywać w grze wiele czynności. Jeżeli trafisz do zgranej korporacji, ilość ról jaką można pełnić znacznie się powiększa. Wynika to z tego, że EVE posiada elementy poniekąd strategiczne, gdzie walki rozstrzygane są nie tylko dzięki „sile” statku ale też zgrania i dyscypliny (w grze występują dowódcy eskadr i całych flot)Zapraszam do grania – obecnie EVE zostało wyposażone w kolejny dodatek (oczywiście darmowy), który usprawnia grafikę i interfejs. Można pobrać klucz trial na 14 dni – zalecam przejście CAŁEGO TUTORIALA, ponieważ bez tego przepadniecie w bezmiarze kosmosu. . . Post factum – tak sobie myślę, że tej gry nie da się tak łatwo napisać. To wymagałoby stworzenia elaboratu. Jak opisać grę, w której po pół roku grania człowiek dalej znajduje się stadium przejściowym i dalej ma problemy z decyzją w jaką gałąź rozwoju postaci ma zainwestować?
ja właśnie dziś obieram patch do premium grafiki w EvE. . . doczekać sie nie mogłem 🙂 Fakt, że EvE to zupełnie inna i dojrzalsza społeczność. Naprawdę wielka frajda z gry 🙂
Dzięki musio3 za poprawienie. Faktycznie „trochę” się rozminąłem z prawdą w kliku aspektach. To tylko dowodzi że świat w EVE jest bardzo zmienny idane na jego temat trzeba sobie aktualizować. Dobrze, że znalazł się ktoś z większą wiedzą na temat EVE, dzięki temu więcej ludzi będzie w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie : „Który mmorpg jest najlepszy na świecie i dlaczego akurat EVE?” Acha polecam obejrzenie trailerów z EVE Online, szczególnie Trinity. Mówię wam, coś pięknego. http://ccp. vo. llnwd.net/o2/video/2/trinity_trailer. . . 80×720. wmv
Post factum vol. 2Z fajniejszych rzeczy jest jeszcze to, że są korporacje (i to nie mało), które bazują tylko i wyłącznie na gospodarce – nie tylko wydobywając surowce i produkując części. Istnieją takie, które zajmują się inwestowaniem większych kwot w rynku – co ciekawe, można wykupić u nich pewną ilość akcji i spodziewać się kilkunastu procent zwrotu w ciągu paru miesięcy, ot tak. Bardzo ważną sprawą jest to, że EVE cechuje się złożoną strukturą polityczną. Istnieją mechanizmy bezpośrednio zaimplementowane w grze, które komplikują sprawy konfliktów można np. „opłacić” fojnę w imperium i być nietykalnym przez Condord w przypadku ataku wrogiego statku, z wrogiego sojuszu/korporacji. Dodatkowo wprowadzono możliwość zadeklarowania na własność jakiegoś regionu leżącego poza imperium – w tym momencie teren pojawia się na mapie politycznej jako posiadłość sojuszu. Sojusz otrzymuje z tego tytułu pewne przywileje (np. budowanie bardziej skomplikowanych struktur budowlanych) ale jest za to widoczny na mapie :). Smaczków w tej grze jest bez liku – obecnie nie gram w EVE bo nie mam czasu ale w ciągu paru tygodni planuję wrócić do gry. Jak coś to piszcie na PM. EDIT:zapraszam do mojej recenzji EVE, tutaj parę słów więcej: http://www.valhalla.pl/gracz124-recenzja-EVE-O. . . nesis.htmlMoże strzelę coś o Trinity później. . .
Eve Online jest boskie, sam grałem w kilka trialów . . . . no ale niestety brak czasu powoduje, że nie mogę grać w MMO. A wystarczyłoby wprowadzić rozliczanie GODZINOWE, co już sugerowałem twórcom EVE. Wtedy napewno bym siadł, na godzinkę dziennie. Inaczej to szkoda płacić za miesiąc jak pogram maks 15h w miesiącu
na początek mała errata do tekstu Malacara 🙂
Arena.net, twórcy Guild Wars, to właśnie zasoby ludzkie Blizzarda (twórcy Battle.net), które się na Blizzarda wypięły i zaczęły pracować dla Koreańczyków 🙂 to tak gwoli ścisłości 🙂 poza tym Guild Wars, choć teoretycznie jest MMO, to głównym jego „haczykiem” jest drużynowy PvP – i pod tym względem bije dowolne inne MMO/fantasyi dalej – drugim najpopularniejszym na świecie MMORPG, po WoW, jest. . . darmowy RuneScape. Darmowy nie do końca, bo płatny membership daje duże bonusy, ale chyba z 90% jego userów gra za free. I gra się znakomicie rozwija. Więc się da, prawda?Na podobnej zasadzie ma działać tryb multi w Hellgate London – podstawowa wersja jest free, płacą tylko ci, którzy chcą. Ale na „silniku” sieciowym Hellgate działa też Mythos, całkowicie darmowe, przesympatyczne hack’n’slashowe MMO, instantowane podobnie jak GW, ale porażające wręcz ilością lootu i tego wszystkiego, czego w GW brakuje. Na rynku działa też lekko licząc kilkanaście dużych (kilkaset tysięcy userów) darmowych MMO, głównie azjatyckich niestety. Konkludując – o wiele bardziej podoba mi się model RuneScape. Granie za free, płatny membership z ciekawymi opcjami premium. Potem wystarczy kilkadziesiąt tysięcy płacących, żeby utrzymać infrastrukturę – 50 tys x10 baksów to jest pół miliona miesięcznie. Złoty środek.
Seraphim kompletnie się z tobą nie zgadzam co do opłat. Źle się dzieje, że zamiast abonamentu stosuje się model opłat „za bonusy, ciuchy, bajery i maskotki”. Dzieli to graczy nierówno pod względem szans w PvP i wogóle w hierarchii wirtualnego świata. Lepiej wprowadzić naliczanie opłat godzinowo. Ile grasz za tyle płacisz. Według mnie to jest złoty środek. Jeżeli chcesz być lepszy od innych to płacisz więcej bo musisz „ugrać więcej”. Nikogo nie będzie wtedy frustrowało, że jakiś burżuj sypnął kasą i ma takie przedmioty, że ty ganiałeś za szmalcem na nie miesiąc.
chyba żartujesz 🙂 albo nie grałeś w żadne MMO 🙂 żeby „burżuj nie sypnął kasą” w grze musiałby być całkowity zakaz handlu. Jeżeli go nie będzie to i tak ci bogatsi kupią sobie lepszy sprzęt od innych graczy. Płatne premium wcale nie musi oznaczać nierówności w PvP. Wystarczy się zastanowić – np. gracz „darmowy” ma tylko jeden slot lub dwa na postacie. A w grze jest 8 różnych ras i 12 profesji. I każdą gra się inaczej. Konto premium to 8 slotów. Jest równowaga? Jest. Warto kupić premium? Warto. Da się grać za free? Da. Voila.
Nie da. Jak coś jest darmo, lub półdarmo to na ogól jest do niczego a ty strasznie wymyślasz, widać jak na dłoni nie grałeś nigdy porządnie w żadnego MMO. .
Największą liczbę userów ma pewna chińska gra. Druga jest pewna koreańska. Wystarczy poszukać
porządnie to znaczy jak długo? trochę grałem w niektóre, ale zawsze tylko do momentu gdy okazywało się, że w każdej chodzi tylko o bezmyślny i nudny grind i nic więcej nie oferują.
W Hellgate byla jeszcze jedna opcja- mozliwosc wykupienia dozywotniego abonamentu. Co prawd kosztowalo to straszne pieniadze, ale jezli gra przetrwa 2 lata to sie zwroci 😉
seraphim: A nawet miałem wspomnieć o tym, że ArenaNet to ludzie Blizzarda, ale widać ostatecznie się nie zmieściło ;). Jeśli chodzi o zasoby ludzkie to chodzi mi raczej o sztab anonimowych grafików/testerów/mistrzów gry, na których chyba żaden inny dev nie może liczyć. Ale dzięki, że przypomniałeś o tym, że ArenaNet z Blizzarda powstała. Podobnie zresztą jak Flagship Studios.
Seraphim:Grałem i to w kilkanaście tytułów (płatne, triale i darmowe). Wiem że istnieje „czarny rynek” przedmiotów postaci, natomiast co innego jak oficjalnie developer stawia na wyzysk. Zdaje się że to kolejny etap ewolucji opłat – lepsze przedmioty za szmalec. Zgoda faktycznie można tak rozwiązać „dopłaty bezpośrednie” w grach mmo. Ja miałem na myśli sytuację w grach pokroju Silkroad Online, gdzie można sobie dokupywać bajery w sklepie za prawdziwą kasę. Podobnie jak w popularnym Ogame, gdzie trzeba dopłacać za oficerów, którzy dosyć wzmacniają nasze imperium i konto komandora, które ułatwia zarządzanie. Gracz nie dopłacający do Ogame ma znacznie mniejsze szanse w porównaniu do tego który sobie bonusy opłaca. Tak samo jak w dalekowschodnich mmo, które notabene robią szybciej niż kiedyś amerykanie Fordy T i oferują podobny wybór mechaniki gry, opłat i tematyki jak w wyżej wymienionych Fordach T, czyli dowolny kolor pod warunkiem że czarny.
gram w MMO. . . ale nie w MMORPG. . . Ogame.pl’:D
Wydaje mi się że pewna chińska gra to Silkroad Online. Co chwilę otwierają nowe serwery, które i tak są wiecznie zawalone graczami. Prawdopodobnie to sztuczny tłok, bo niestety mnóstwo ludzi za używanie botów banują.