Upewnijcie się, że siedzicie i mocno trzymacie się oparcia fotela zanim przeczytacie tego newsa. Prezes firmy Electronic Arts postanowił przed świętami odkryć Amerykę. Pan Riccitiello zdradził dziennikarzom Wall Street Journal co myśli na temat współczesnych gier, branży elektronicznej rozrywki.
„Zanudzamy ludzi na śmierć i tworzymy gry, które są coraz trudniejsze” – taką złotą myślą podzielił się prezes Elektroników. To jednak nie koniec. Po chwili dodał do tego co następuje: „W większej części nasza branża powiela te same schematy. Ostatnio wydano wiele produktów, które wyglądały jak te z zeszłego roku, które bardzo przypominały te z jeszcze poprzedniego roku.”.
Ok, przyznamy szczerze, że nie bardzo wiemy co mamy o tym wszystkim myśleć. Albo prezes przespał ostatnie kilka lat, albo była to bardzo konkretna samokrytyka. Powielane schematy i nudne gry? Hmm Need for Speed, jakieś pięć ostatnich odsłon tej produkcji. Gry, które od stu lat wyglądają tak samo? Prawie wszystkie sportówki od EA. Gry, które marnują swój olbrzymi potencjał i potrafią zanudzić nas na śmierć. Wielu graczy powie w tym momencie jedno słowo – Spore. Oczywiście Elektronicy wydali w tym roku kilka bardzo dobrych produkcji (Dead Space, Mirror’s Edge), ale jakoś wydaje nam się, że słowa, które przed chwilą przeczytaliście nie powinny były paść z ust prezesa EA.
Może więc jesteśmy już przemęczeni pracą przez cały rok i czegoś nie rozumiemy. Pomóżcie nam drodzy Wikingowie – o jakich grach myślał Riccitiello?
Podejrzewam, że to raczej jakieś zdania wyrwane z kontekstu, ewentualnie lekko przekręcone. Bo patrząc na to, jak ostatnio EA nas zaskakuje, biorąc pod swe skrzydła całkiem ambitne projekty. . . I mówią, że to zasługa pana Riccitello.
zgadzam sie, np te nowe nfs jak pro street (w undercover już nie grałem), pełno tych wszystkich bajer, skomplikowania, swobody, że nie skupia się na najważniejszym aspekcie, czyli samej grze. Nawet teraz wole sobie włączyć którąś z poprzednich części nfs (3,4,5, i 6 w wydaniu na ps2), pomimo ze mniej skomplikowane i straszą już grafiką to gra w nie nadal przynosi mi wiele satysfakcji
Nudne – moze i tak. Szczegolnie kolejne odgrzewane kotlety typu NFS. Skomplikowane- ze co prosze? Gry sa coraz bardziej ”casualowe” i wciaz mimo wszystko zbyt skomplikowane? O. o
Cos w tym jest. W tym roku wiele gier mnie strasznie zanudzilo, choc bylo pare perelek (mniej niz w poprzednim roku). . .
Ja sie podpisuje pod fumarem. . . Nudne, i cholernie proste;]
I dziwic sie pozniej, ze gry sa takie jakie sa, kiedy na szczycie imperium siedza tacy faceci ? No coz, nie pozstaje nic innego jak cieszyc sie tym, ze pan Riccitello doszedl sam do tak odkrywczych wnioskow. Jemu pewnie chodzilo o to, ze dzisiejsze gry sa tak dlugie i rozbudowane fabularnie, duzo trzeba przy nich myslec przec co rozgrywka staje sie frustrujaca, co skutkuje po pewnym czasie zwykla nuda. Nie mogl jednakze mowic o produkcjach EA, poniewaz, dajmy na to przyklad, w NFS: Undercover wymyslono bardzo ulatwiajacy nam rozgrywke sposob, abysmy czerpali z tej gry tylko sama esencje przyjemnosci. Zamiast jezdzic godzinami po tym jakze wspaniale rozbudowanym miescie, szukajac dla nas wyscigow, co jest oczywiscie cholernie meczaca gimnastyka intelektualna, mozemy wcisnac jeden klawisz i zostac przeniesieni wprost na linie startu! Cos niebywalego i przelomowego, i jakze sensownego. Nie zdziwilbym sie gdyby autorem pomyslu byl sam Pan prezes, bo w koncu do licha z jakiegos powodu on to stanowisko zajmuje, nie ? Ciekawe jakie jeszcze ulatwienia nam w przyszlosci zaserwuja. Osobiscie w grach EA przeszkadza mi to, ze w kazdym wyscigu musze ciagle wciskac te strzalki, strasznie to jest nudne, mam nadzieje, ze nastepnym razem to zmienia i auto bedzie jezdzilo samo.
Pan R nadal nie może przeżyć, że Mirror’s Edge się źle sprzedaje. Pewnie latał po swoim biurze i wrzeszczał jak w filmie Pasikowskiego ” wszyyyyscyyy ********lać” A Szwedzi z Dice chyba będą mieli smutne święta w tym roku. . .
Gry są coraz trudniejsze. Tak to pewnie te, które da się ukończyć w singlu w 6 godzin zagryzając czipsami i zapijając colą.
Jej, nie bardzo rozumiem skąd aż tyle jadu w kierunku Riccitiello – dla mnie to jedna z najbardziej pozytywnych postaci w branży. Ba! Uwazam nawet, ze jezeli ktoś ma choćby o kilka stopni zmienić kierunek, w którym dryfuje elektroniczna rozrywka, to tym kimś jest właśnie obecny prezes Electronic Arts. Facet, jako założyciel Elevation Partners, ma wielką wiedzę o własnościach intelektualnych i potrafi ocenić, które z nich mają szanse się przyjąć, a które raczej nie. Dlatego właśnie EA za jego rządów zmieniło się diametralnie – z, że tak powiem, konserwy, w rynkowego giganta, szukającego nowych rozwiązań i pakującego swoje pieniądze w takie projekty, jak Dead Space, Mirror’s Edge, Bad Company, Spore, czy Left 4 Dead. Do tego dzięki Riccitiello, Elektronicy kupili Pandemic-BioWare, zdobywając prawa do Mercenaries oraz patronując Dragon Age: Origins. Owszem, nie wszystkie te eksperymenty się udały, przyszłe też nie będą w 100% dobrze przyjęte. Ale od razu Krakowa nie zbudowano – Riccitiello wykręcił politykę Electronic Arts do góry nogami, więc na prawdziwe owoce trzeba trochę poczekać. Ten facet po objęciu prezesury w EA powiedział, że ukazuje się za dużo wtórnych, nijakich gier. Śmiano się wtedy, że szef koncernu na prawo i lewo strzelającego średnimi sportówkami, dodatkami do Simsów, badziewnymi Need for Speedami i grami o Harrym Potterze nie powinien raczej stawiać takich tez. I co tenże szef zrobił? Udowodnił, że rynkowy gigant może działać inaczej. Oczywiście dalej powstają Simsy, NFS-y itd. ale też ciężko oczekiwać by z dnia na dzień to porzucono. Tym bardziej, że to również się zmienia. W Redwood intensywnie myślą co zrobić z Need for Speed, by dalej nie szargać tej nazwy, a EA Sports przygarnęło Petera Moore’a i do razu widać efekty – zmiany w Fifie, fantastyczny NHL. . . oni naprawdę robią co mogą, by było lepiej. Szkoda tylko, że kryzys ekonomiczny przyszedł akurat w takim momencie. Elektronicy już rozpoczęli cięcia miejsc pracy. . . ale jeśli Riccitiello nawet z tego zdoła wybrnąć, kontynuując swoją politykę zmieniania rynku na lepsze, to czapki z głów. Na dzień dzisiejszy daleki jestem, od nazywania tego pana Marcinem Lutrem elektronicznej rozrywki, ale jeśli ktoś ma nim zostać, to właśnie on, a nie jakieś Marki Reiny, czy inne Phile Harrisony. Chce coś zmienić i nie boi się o tym mówić – właśnie takich jak on potrzebuje ta branża.
Ależ siergieju gdyby to co powiedział Ricitello <obojętnie od kontekstu> wyartykułował każdy inny: szef rockstar, ludzie z Ubisoftu od Prince of Persia, twórcy Diablo, i last but not least np. ktoś z Valve Software to brzmiałoby to zupełnie inaczej. A tu co krowa ryczy, że jest krową? No to fajno fajno że jest DeadSpace i Me tylko co z tego. Na tak wielką firmę to oni sobie na ekstrawagancję pozwolić mogą 😉
No właśnie oni nie tworzą, oni kupują. Czyja to wina, że EA jest postrzegana tak jak jest? Nasza/graczy czy ich? Dlaczego np Ubisoft, który jest nie mniejszy albo Activision Blizzard nie jest w odczuciu ludzi takim wujkiem samo zło jak postrzegany jest Wielki Elektronik?
A ja z innej beczki 🙂 Wiecie że na górnym bannerze w CDP jest do kupienia saga Balgur’s Gate? Chyba kupię Wrota BalGura :D:D :):)
naprawdę chciałbym wiedzieć które gry od EA są takie trudne. Ładna samokrytyka, ale ten fragment o zbyt trudnych grach to jakieś bzdury.
skomplikowane to nie to samo co trudne, na pewno też nie tyczy się to wszystkich gier bo takie rasowe rpg etc rządzą się swoimi prawami. Wspomniany nfs 5, każdy go pewnie bardzo dobrze wspomina, chciał by nawet widzieć jego kontynuacje tak? teraz czy przyrównując tą grę do takiego most wanted czy pewnie też undercovera nie widać znacznych uproszczeń? nfs 5 miał zamknięte trasy, brak wizualnego tuningu, rożnej maści warsztatów w całym mieście, brak całej tej wolności, tam się po prostu grało, trasy były proste ale przemyślane i wizualnie zapadające w pamięci, model jazdy zaś robił za większość. Gry niestety teraz idą w złą strunę, gracze podniecają się coraz większymi możliwościami, niedługo to w grze fpp trzeba będzie chodzić do sklepu po naboje a każda zmiana magazynku zajmie kilka minut. Według mnie gry nie mają wiernie naśladować rzeczywistości co umożliwić dobrą rozgrywkę, ja oczekuje spędzić miło czas grając a nie zamieniać rzeczywistość swiata w realu na tą wirtualną, to już naprawde jest dla ludzi nie mającego nic ciekawszego w życiu do roboty, szczytem wszystkiego są simsy czy home :(.
oo widzisz jakby w simsach można było pójść do sklepu po naboje potem wrócić i zdjąć ze ściany dwururkę i wyjść na dzielnicę 😉 Tobym może i zagrał w takiego Simo-Postala