Truizmem byłoby stwierdzenie, że gry na konsole są drogie. Nie, one nie są drogie. One są cholernie drogie! Za każdym razem kiedy odwiedzam empikowe stoisko multimedialne ceny konsolowych pudełek wprawiają mnie w osłupienie. Bo czy rozsądną można nazwać cenę gry, która przemnożona sześciokrotnie będzie równa cenie konsoli?! A może taka jest po prostu relacja ceny gier do sprzętu?? Zaraz, zaraz – stosując tą zasadę wychodzi mi, że PeCet powinien kosztować ok. 600 zł. Wniosek może być tylko jeden, albo PeCety są cholernie drogie, albo gry na konsole powinny być „nieco” tańsze.I tu pojawia się kolejne pytanie – co z prawami rynku? Wszak od zawsze wbijano mi do głowy, że jeśli coś jest zbyt drogie, zawsze znajdzie się wredny kapitalista, który postanowi wykończyć konkurenta oferując coś nieco tańszego. I co? Gdzie jesteś przebrzydły kapitalisto?! Czyżbyś o nas zapomniał?!
Paradoks cenowy gier konsolowych jest zupełnie niezrozumiały w świetle wyścigu zbrojeń jaki toczy się wokół next-genów. Wszak wszyscy wiedzą, że nawet najlepsza konsola nie sprzeda się, jeśli nie będzie na tą platformę wielu dobrych gier. W naszym kraju dodałbym jeszcze – stosunkowo tanich. Bowiem jak można oczekiwać sprzedaży dużej ilości jednostek, skoro potencjalny gracz na każdą grę ma wydawać równowartość 1/6 konsoli?! Oczywiście, wiem, że ceny gier są zależne od dystrybutora, ale mimo wszystko dziwi mnie „zatykanie” rynku ich windowaniem. Czy nie lepiej „sprzedać” konsolę (tworząc tym samym rynek zbytu) właśnie zachęcając graczy do niej poprzez tanie gry. Tak poszerzony rynek odbiorców będzie generował znacznie większy dochód niż wąska grupa, która postawiona pod ścianą chcąc nie chcąc grę za 250 zł kupi. Nie odkryję Ameryki pisząc, że już dawno udowodniono, że wygra ten, kto sprzeda taniej, a więcej, niż ten, który sprzeda niewiele, ale drogo. Czy nasi rodzimi dystrybutorzy o tej zasadzie nie słyszeli? Mało to wszak prawdopodobne patrząc na rynek gier PC, gdzie tanie serie prześcigają się oferując nam całkiem porządne tytuły w granicach 40-60 zł. A może prawa rynku PC nie przekładają się na realia rynku konsol? Tylko niech mi ktoś wytłumaczy dlaczego!
Acha i jeszcze jedno, tak na koniec. Nie zrozumcie mnie źle. Nie postuluje zbicia cen do absolutnego minimum. Niech i dystrybutor ma coś od życia. Ale utrzymywanie ich na poziomie 250 zł za tytuł jest co najmniej niewłaściwe, gdyż nie tylko odbiera wielu graczom możliwość zakupu oryginalnej płyty w dniu premiery, ale także zabija ten rynek (znacznie ograniczając grono odbiorców). Warto przypomnieć sobie jak wyglądała sytuacja gier PC kilka lat temu, kiedy standardem była cena 150 zł i więcej za pudełko. Teraz wygląda zgoła inaczej, a i na naszych półkach tak jakby więcej oryginałów. Dlatego – kochani dystrybutorzy, pomyślcie o tych górach pieniędzy, które mamy ochotę wam dać, otrzymując w zamian pudełko z grą za ROZSĄDNĄ cenę. A i ja nie będę miał już więcej wątpliwości i wcześniej czy później zasilę szeregi konsolowców.
ano. . . i stoję przed tym nieszczęsnym Bishokiem i myślę o dniu „Matki Boskiej Pieniężnej” i czy znajdę 260zł górką. I patrze na kolegę, który właśnie pobrał Bio z sieci i tnie na PC. . . i krew mnie zalewa bo ja nie chce piracić, chce korzystać z produktu, na który uzbierałem kasę. . I że on wydaje na PC więcej niż na X360? Nie sądzę – 4 gry konsolowe rocznie i upgrade PC w kieszeni 🙁
1. Maly blad – to chyba nie jest „INFORMACJA PRASOWA” (na poczatku tekstu)2. Sam temat cen gier na konsole byl poruszany na V – i ponownie powiem, ze gry na konsole wcale nie sa za drogie! Zarobki w PL sa za male. W UK dla przykladu nowosc kosztuje 49. 9L w detalu. To juz najdrozej jak mozna dostac – kazdy myslacy kupi ja w sklepie online i zaplaci srednio 10L mniej – czyli okolo 40 funtow. Przeliczajac to na zarobki wychodzi, ze osoba zarabiajaca 800 funtow miesiecznie (a to sa naprawde SLABE zarobki) wydaje srednio 1/20 swojej miesiecznej pensji. Kupic dwie takie gry w miesiacu to na prawde nie jest problem. No i nie zapominajmy, ze nie kazdy musi grac w mega nowosci – jak poczekasz 2-3 miesiace to ta sama gre dostaniesz za 20-30 funtow albo i mniej (ja zawsze poluje na eBay’u i place srednio 25L za gre). Wolanie do dystrybutorow nic nie pomorze – do czasu az gry beda lokalizowane, a to sie nie stanie jesli sprzedaz nie bedzie wyzsza. No i mamy znowu bledne kolo polskiego rynku gier. Lokalizowac sie nie oplaca bo za mala sprzedaz – sprzedaz za mala bo ceny z kosmosu jak na polski rynek. Niestety ale zaden wydawca nie pozwoli na tansze gry w PL jesli beda one po angielsku, bo wszyscy zaczna kupowac w PL a zyski firm beda mniejsze.
Prosta matematyka:Pc za 2,500 zeta plus dziesięć najnowszych gier ( średnia cena hitu na Pc w dniu premiery 130zeta) w skali roku = 3800Zakup konsoli za 1500 zeta plus 10 najnowszych gier ( średnia cena 250 zeta ) w skali roku = 4000 zeta. 200 zeta na korzyść PC. Załóżmy żywotność konsoli na pięć lat. Pierwszy rok mamy z głowy. Załóżmy też jedną grę na miesiąc. Pierwszy rok mamy już policzony. PC: coroczny upgrade za 1500zeta plus dwanaście gier ( dalej średnia 130 zeta ) i to razy cztery za cztery lata = 12240 zeta. Konsola: tylko gry przez cztery lata = 12000zeta. Cztery lata użytkowania tym razem na plus dla konsoli. Oszczędność 240złoty w sakli 4 lat. CZyli sumujać całosć w skali 5 lat kosole wygrywają. Oszczędzamy na nich 40 złoty. A co do ceny PC i rocznych upgradów – podane sumy są z praktyki. Za tyle kupiłem kom i za tyle średnio rocznie go upgraduje. To wystarcza by grać we wszystkie tytuły. Tyle, że wymaga wiedzy by to dobrze zrobić.
abbalah no i nie zapominajmy, ze kupujac konsole najwieksza oszczednoscia jest czas. To wlasnie dlatego gram ostatnio tylko na kosoli, ze nie musze sie babrac w sterowniki, konfiguracje, testy ile na moim sprzecie bedzie FPS’ow i tweakowanie setup’u tak zeby jakos to poszlo itp itd. Konsola – wracam z pracy, wlaczam i gram. Niestety ale od czasu jak pracuje nie mam wiecej czasu i juz kilkukrotnie zabierajac sie za cos na PC’ta okazywalo sie ze czas na granie juz sie koczyl a ja jeszcze grac nie zaczalem !btw. komp do grania za 2500? no to slaby chyba konfig jakis. . . detale na medium – lepiej bedzie wygladac na konsoli 😉
Producenci i tak zazwyczaj dopłacają do konsol i są stratni sprzedając je tak tanio. Zwłaszcza na początku życia takiej maszynki. PC ma to do siebie, że każdy kto kupuje komputer do domu robi to bez dofinansowań ze strony hp, m$, czy innej podobnej firmy. Teraz mamy sytuację, że konsole są *względnie* tanie, a gry drogie, lepsze to niż gdyby za oba elementy trzeba by słono zapłacić. pozdrawiamP. S Nie, nie mam konsoli
Grę skonfigurujesz raz i działa. A jak masz dobrze skonfigurowany komp uruchomienie nowej gry z reguły nie wymaga więcej niż minute do pół godziny. Nie przeczę jednak, że czas trzeba poświęcić. Na dobrze złożonym kompie za 2500zeta pograsz jak najbardziej. Rzeczywiście nie jest to jednak sprzęt do ustawiani wszystkich detali na max. Podkreślam jeszcze raz, że wymagana jest wiedza. Ale im więcej różnych konsol i także dodatkowo różnych modeli tej samej firmy tym wybór konsoli też zaczyna wymagać wiedzy. Na razie bardzo podstawowej ale jednak coś się tu chyba psuje. Nie próbuje udowadniać wyższości jednej platformy na drugą. Te wyliczenia miały tylko:1. Obalić głupi argument, ze konsole są dużo tańsze – bo nie są. Kwoty przedstawiają się podobnie. 2. Pokazać, że według mnie gry na konsole są za drogie. Ten sam tytuł na konsole jest ponad dwa razy droższy od takiej samej gry na PC. Niby czemu?
I jak w tym kraju nie ma być piractwa jak ceny gier na konsole są tak wywindowane i nieadekwatne do zachodu oraz naszych zarobków. Dzięki takim zabiegom rośnie rzesza piratów a nie maleje. ŻENADA!
Widzisz Qba. . . kupująć konsolę wiesz ile kosztują gry i wiesz czy będzie Cie na nie stać. Tłumaczenie że spiraciłem konsole bo gry są za drogie to trąci prostactwem. Co do piracenia na PC. . . Wstyd piracić bo 100zł na grę pare razy do roku to raczej uda się uzbierać. PIRACTWO rośnie w siłę u nas nie dlatego, że ceny są jakie są, tylko dlatego, że jest na to powszechne przyzwolenie. Bo wciąż żyjemy wg. doktryny „Mi się K. . . . należy i to najlepiej gratis”. Potem jest narzekanie, że nic fajnego nie wychodzi, że gry słabe i odgrzewane. . . a jak ma wyjść, skoro 60% świata nie dało deweloperowi ani centa na rozwój i pracę nad nowym tytułem??
Bardzi ciekawa sytuacja, ktora jest problemem praktycznie kazdego gracza, a jednoczesnie kompletnie nie zauwazana przez dystrybutorow oprogramowania na konsole. Odnosze podobne wrazenie w polityce – realia sa kompletnie inne a politycy zachowuja sie jakby zyli w innej galaktyce. . . Sam problem w naszych warunkach powinien byc rozlozony na 2 plaszczyzny. Pierwsza jest wysoka cena w stosunku do naszych (PL) zarobkow a druga jest fakt wysokich kosztow produkcji gier na konsole. Z tego co wiem koszt jednego SDK (Software Development Kit) to w przypadku nextgenow okolo 21. 000 $. Jesli mamy do czynienia z duzym tytulem – to nie sa to bagatelne koszty. I pamietajmy ze jeszcze nie zaczelismy placic grafikom , programistom etc etc. – to tylko gole koszty na start. Do tego dochodzą koszty licencji od Sony albo MS – i one sa bardzo wysokie bo siegają nawet 7 – 8 $ za sztukę wyprodukowanej, gotowej gry. Jest to niby konieczne m. in. dlatego ze samo MS albo Sony testuje kazda gre wydana na ich system pod kątem np. tego czy nie umozliwia zhakowania konsoli i czy jest bezpieczna. Podobnych problemow nie ma na PC. Co do kosztow gier konsolowych w PL . . . . . . paranoja. To czego nam potrzeba to dystrybutora/wydawcy ktory zlokalizowalby duzy tytul i wyjechal z nim na rynek w cenie 89. 90. Warunek – TYLKO polska wersja – reszta usunieta. (zapobiegniecie exportowi)Cherub pisal ze przy zarobkach rzedu 800 funtow miesiecznie cena do przelkniecia. Ano tak. Z tym ze PL realia to tez 8 stowek na miesiac tylko ze w innej walucie, a cena gry taka sama albo WYŻSZA. 49. 90L to 1/20 pensji. Przekladajac to na nasze warunki – 259,- za nowy tytul x 20 = 5180 pln na miesiac. Nie bede sie wypowiadal co do tego ile osob w PL tyle zarabia. (chociaz statystyki sa dalekie od pesymizmu ktory bym zawarl w tej wypowiedzi)Aha 800L czy 1500 Euro to w „zachodniej” europie kwoty ktore zarabiaja pracownicy najnizszego szczebla. U nas taka kwota to stanowiska dyrektorskie. W praktyce oznacza to ze mamy czuc sie czlonkami „spoleczenstw zachodnich” i szanowac wlasnosc intelektualna – ale zarabiac jak czlonkowie „spoleczenstw wschodu”. No. . . na dluzsza mete „to se ne da, panocku. „Sam nosze sie z zakupem X0. Sama konsola to dla mnie finansowe wyzwanie (koncze studia, nie pracuje jeszcze) jak mysle o grach za grubo ponad 2 stowy to robi mi sie slabo. Nie pochwalam ani nie usprawiedliwiam zachowan sprzecznych z obowiazujacym prawem. Proponuje jednak spojrzec na dosc liczne spoleczenstwo Chin i stosunek do wlasnosci intelektualnej „zachodu”. Daje dużo do myślenia.
To jest wlasnie sedno – tylko w przypadku zlokalizowanych gier jest szansa na nizsza cene, w innym przypadku nie da rady, dystrybutorzy nie sa tak glupi – gdyby u nas wersje obcojezyczne byly po 60zl to takiej gry w PL nie bylbys pewno w stanie dostac, bo wszystko wykupowaliby ci ktorzy sprzedawaliby to potem na zachodzie:) A producenci konsol nie zarabiaja na sprzedazy sprzetu, tylko na tym traca, dopiero gry daja im zysk.
Oj, oj, oj. Jak z wieloma napisanymi tutaj zdaniami zgodzic sie moge i to bez wahania, tak az mnie krew zalewa, jak czytam o grach na konsole za 250, czy 260 zlotych. Na ktora konsole ja sie pytam? O_o W krakowskim Saturnie swego czasu (nie wiem jak dzisiaj – dawno nie bylem) stal kosz z rocznbymi-dwu letnimi grami na PS2 w przedziale cenowy 30-60 zl. I mozna bylo sobie z takiego koszyka wyjac Tekkena 5, God of War, Soul Calibur 3, czy Gran Turismo 4. 250 zlotych trzeba placic w wyjatkowych sytuacjach (taki Bioshock na przyklad kosztuje bodaj 220), jesli chce sie grac w same nowosci, a bez tego chyba da sie przezyc. Bo juz po dwoch miesiacach od premiery mozna taki tytul znalezc za, dajmy na to, 180-200 zlotych. A niektore gry w takiej cenie wchodza na rynek, wiec po rzeczonych szescdziesieciu dniach kosztuja ze 120-140 PeeLeNów. Ba! Na X360 mozna czasem wyciagnac Kameo, RR6 i PGR3 nowe z Allegro za mniej niz 50 zlociszy. Nie chce tu bronic dystrybutorow, bo 200, czy 220 zlotych za nowa gre, to na polskie warunki faktycznie rozboj w bialy dzien i okradanie czlowieka, ale nie moge sie oprzec wrazeniu, ze wiele osob w tym temacie mocno przesadza.
To dziwna sprawa, bo zeby shackowac PlayStation Portable z softem w wersji chyba 2. 71 (albo 2. 5/2. 6 – juz nie pamietam) potrzebne bylo posiadanie ktorejs odslony Grand Theft Auto na te konsole ;]
Podobnie jak w przypadku Fantasy Star Online bodajze 😉 Generalnie sa perelki w kodzie czasem zostawione, I teraz exploity tego typu juz sie rzadko zdazaja. Co do reszty postu – masz racje 259 nie jest zawsze cena jedyna za nowy tytul. Pewnie ze mozna kupic taniej np. online (choc po doliczeniu przesylki juz duzo taniej nie jest) ale 259 to cena za np. Forza 2. Bioshock ktos pisal powyzej granicy 260 zeta. . . . Faktem jest ze jak sie chce szybko – trzeba duzo placic (nothing new here ppl. . move along move along . . . ) Ceny spadaja z czasem to fakt, ale nie ponizej pewnej bariery. Mina rok albo dwa albo dluzej zanim pewne must-buy tytuly spadna ponizej 160 – 180 zeta. Tzn. ze z poziomu „chyba se jaja robicie” zejda do „eh no dobra, bede szamal mrozona pizze w marcu”. Wypada tylko zasygnalizowac tutaj kwestie piractwa – panowie z przepaska na oku maja tytuly o ktorych mowimy czesto sporo PRZED premiera PL i w calkiem „atrakcyjnej” cenie. (gratis znaczy sie)Nie jest to argument ktorego wypada uzywac w debacie o cenach (ekwiwalent ciosu w cojonez w boksie) niemniej jest on NIEWIARYGODNIE wrecz skuteczny. Co do Kameo i PGR3 w cenach groszowych – to tez jak to zobaczylem niezmiernie sie wrecz uradowalem. Dopoki nie uswiadomilem sobie ze pochodza z bundli i starterow przygotowywanych na start Xboxa i taka oferta sie nie powtorzy. Tekken 5 , GOW , GT4 , SC3 w cenach ponizej 80 zeta to automatyczny must-buy i nie omieszkam nawiedzic saturna jak bede w okolicy. (u mnie tylko Electroworld i MM a tam ceny konsolowe mozna traktowac jako swoisty „humor absurdalny/surrealistyczny”. )siergiej – tak wiec zgoda, jesli nie 259,- to 190 albo 210. Wciaz jestesmy na poziomie WTF?
Słaba pamięc. . kiedy to nowosci kosztowały średnio 150zł? O_O jak kiedyś (i nadal) gra wychodziła za 150zł to był zaraz hałas, larum, a to zdziercy itp. . . moze parę lat temu średnia niebezpiecznie zbliżyła się do 120zł, ale na pewno nei do 150zł!no i teraz cena nowości to na pewno nei jest 130, ale raczej 110zł. . . Co do ceny konsolowych odpowiedników – trzeba zwrócić uwagę ze to nei tylko wina polskich wywców, ale raczej zagranicznych – to one windują ceny na rynkach mniejszych. Musza, bo inaczej czekałby je zalew tanich kopii zza (głównie) wschodnich granic. . . A że cena ta neiodpowiada naszym zarobkom, to możemy tylko siąść i płakac, że rządzi nami taka „zodlna ekipa pracująca na dobrobyt polaków” O_o.
wujo – mowimy tylko o grach konsolowych w tym watku. PC to inna para kaloszy i latwiej jest obnizac ceny (wzgledy prawno licencyjne)Co do wydawcow PL i zagranica . . . No coz – oczywiste jest ze cena jest kalkulowana w porozumieniu z wydawca zagranicznym. Jesli sprzedaja projekt stworzony, wyprodukowany za granica, zapakowany za granica i w „zagranicznej” wersji jezykowej – jest zagraniczna cena. Ale absolutnie wydawcy NIE MUSZĄ tak do tego podchodzić. Lokalizacja PL i jakoś nie widze Hansa, Francois, albo Johna – pocinajacego w import z Polski. A że sie nie chce wydawcom, ze za mala sprzedaz ? To mnie sie nie chce kupowac konsoli i gier za ceny z ksiezyca.
Wierz mi ze daleko mi od slepej pochwaly naszej ekipy rzadzacych. Ale zwalanie na nich winy za nasze niskie zarobki to delikatnie mowiac brak znajomosci realiow i „krotkowzrocznosc”. (znam innych co by to dobitniej nazwali)Nasza gospodarka i realia potrzebuje czasu zeby dobic do zachodu. Oni „bratniej pomocy i wsparcia przyjaznych panstw socjalistycznych” przez pol wieku nie mieli przyjemnosci uswiadczac. Tylko dlatego zarabiamy jak rikszarz, a placimy jak „normalny europejczyk. „
Gry na PC powyżej 150 wciąż wychodzą, ale faktycznie teraz to właściwie same edycje kolekcjonerskie (vide Oblivion w dzień premiery – 169 zł). Inna sprawa, że sprzedawanie tańszych wersji gier lokalizowanych na polski rynek mogłoby kilku osobom się nie spodobać. Ja na przykład wolę grać po angielsku w tytuły, które pierwotnie wyszły w tym języku. A najbardziej to lubię mieć wybór 🙂 . Wiele tanich gier na PC z serii typu Kolekcja Klasyki ma taką opcję. Ale zdaje sobie sprawę, że grom konsolowym niestety daleko do takiego poziomu wygodnościowo-cenowego. Niemniej szkoda . . 🙂 Pozdrawiam
jeśli własnie gry były by na poziomie 130-150 to kupował bym 1 na tydzień 😀 a tak to 2 na cały miesiąc dobrze że jest xbox live 😀
Jesli stac cie na np. PS3+32’HDTV to 200pln na gre to nie problem. To jakby kupic samochód z silnikiem 4. 5l V8 ,a jednoczesnie przejmowac sie spalaniem. Nie stac cie na to, nie kupuj.
No owszem to jest argument, że skoro stać kogoś na konsolę za 2399 peelenów i telewizor circa 2500+ zł. To faktycznie kupienie jednej gry za 11% wartości konsoli nie jest problemem? Cóż. Jak widać najwidoczniej jest!Czy COD 3 na Ps3 jest warte -patrzę na ceny w sklepie internetowym X – te 249 zł? W dodatku to jest promocja :D. Czy Guitar Hero II z kawałkiem plastiku imistującym gitarę wart jest wydania 349pln?Co do spadków cen i promocji. Tak, tutaj wiele dobrego robią markety. Ale do tego jak to się robi na zachodzie to naszym handlowcom jeszcze daleko.
Wiele zalezy od:a. danego sklepu np. empik-media markt-saturn-sklepy online (trzeba poprostu poszukac najlepszej oferty). b. wydawcy np.gry sony na PS3 199pln a EA 249pln itd. Wazny tez jest wspólczynnik – CENA/CZAS gry czyli ile kosztuje mnie 1godzina grania.
Cóz, wiekszy rynek-wieksza konkurencja-nizsze ceny i tyle.
andrzej001 – trafiles w sedno. Poniewaz nikogo w PL nie stac na PS3+32 cale HDTV to „nikt” nie kupuje na nia gier. (z pewnoscia pomaga w tym fakt ze gier na te platforme nie ma). Powyzszy tekst jest na poziomie tego co napisales. Jesli ja celuje w Xboxa za 1000 pln. i planuje go podpiac pod moj 19′ LCD – to nie lapie sie w twoje widelki. Znaczy sie ze jesli gry sa dla mnie za drogie to: „STFU + GTFO GunJ” tak ? Nawet wyartykulowac sie nie powinno dezaprobaty wobec chorej sytuacji. Generalnie widze w tym watku ze mimo zmieniajacych sie realiow, sieci, nowych modeli dystrybucji, ujawniania coraz glebszych praktyk outsourcingu/offshore’ingu u najwiekszych wydawcow / developerow – niektorzy leca od ZAWSZE tym samym zestawem argumentow. Niewazne ze na przestrzeni lat byly dziesiatki mozliwosci obnizenia ceny gier – to nie nastapilo. Obcieto kartonowe pudelka, nie obnizono ceny, zrezygnowano z drukowania instrukcji, nie obcieto ceny. . . etc etc. Kiedys bylo: „stac cie na komputer za 3500 pln to stac cie tez na oryginaly. ” Piracisz – jestes prostak / zlodziej. Kazdy ma prawo do swojej argumentacji. Ale jest jeden ktory dziala na mnie jak plachta na byka :Nie stac cie to nie kupuj. – SZCZYT AROGANCJI jak dla mnie. Oczywiscie zaraz przerobimy argumenty ze „jak cie nie stac na mercedesa to tez ukradniesz bo ci sie nalezy” . . . Ten sam debilny sposob argumentowania obrony wlasnosci intelektualnej jaki mamy w Polsce od 1994 roku. . . Nie kwestionuje koniecznosci obrony praw tworcow. Napracowali sie nad gra – nalezy im sie wynagrodzenie. Prawda ze tak myslisz andrzej001 ? I wiesz co ? Ja tez ! Jest tylko jedno ALE w tej calej zabawie. Jesli uwazasz ze wspierasz developerow kupujac gre za 259 albo za 189 w MM / Saturnie / na allegro to jestes w DUZYM bledzie. Developerzy dostaja malutka czesc kasy z kazdego sprzedanego egzemplarza ICH GRY. Wiekszosc zgarnia wydawca, i retailer. W stanach EB (Electronics Boutique) ma marże na sprzedanej grze siegająca 20 $ za sprzedany egzemplarz. Dajmy na to gra kosztuje 50 $ 20 – 25 zgarnia EB, drugie tyle wydawca (czesto wiecej) i powiedzmy – 5 – 10 dolcow to zarobki developerow. Nie mam nic przeciw wynagradzaniu tworcow. Ale w tym systemie ktory mamy tworca jest ostatnim ktory zarabia. Wykrzykujac bzdury w stylu „nie stac cie to nie kupuj” nie tylko utrwalasz sytuacje w ktorej ogromna przewage maja wielkie koncerny medialno-wydawnicze operujace MILIARDAMI zielonych, ale do tego odcinasz ludzi o skromniejszych dochodach od dóbr kultury. (dotyczy to w takim samym stopniu jak gier takze muzyki, filmow czy oprogramowania) [prosze o nie wyjezdzanie mi tutaj z tekstami „gry to nie artykul pierwszej potrzeby jak chleb wiec moga kosztowac tyle ile kosztuja”. Najpierw przeczytac wolną kulturę Lessiga a potem argumentowac]Wszystko to w imie obrony tych ktorzy zyskali przewage wczesniej ( w okresie rozwoju naszego UKOCHANEGO HOBBY ) a teraz dlawia kreatywnosc, podkupuja zdolne studia bo latwiej zastosowac do gier model sprawdzony na sprzedazy batonów, butów albo produkowanej muzyki – bo latwiej wypracowac dywidende. To wszystko NIE USPRAWIEDLIWIA piractwa. Nie wolno i KONIEC. Ale każde prawo może zostać zmienione kiedy przestało spełniac swoj cel. A celem prawa autorskiego bylo zabezpieczenie interesow tworcow. Tych samych tworcow ktorzy dzis ze sprzedanej za 50$ gry dostaja 5 $. Sytuacja juz dawno przestala byc tak oczywista i nieskomplikowana jak wielu ja postrzega argumentujac – „piracisz = zlodziej” , „nie stac cie to nie kupuj”. Tutaj toczy sie walka wielkich interesow – lobby medialne ktore w aktualnym systemie demokracji amerykanskiej moze robic CO CHCE z tamtejszym systemem prawnym. Potem jest to eksportowane na tereny EU a potem do nas. Niewazne jakie sa realia, jak wyglada krajobraz kulturowy – wszyscy mamy kupowac TE SAME gry w TEJ SAMEJ cenie. Naprawde temat jest BARDZO gleboki i przestrzegam przed upraszczaniem typu piractwo = zlodziejstwo etc etc. To taki sam populizm jak w naszej polityce. Nie mialbym nic przeciwko wysokim cenom, gdyby oferowane produkty (gry) trzymaly wysoki poziom. Niestety coraz czesciej tak nie jest. Jednoczesnie pole produkcji gier wkroczylo w bardzo wysokie koszty (nextgen, hd etc) i jedynymi ktorzy sa w stanie poczynic naklady sa wielkie koncerny medialne. . . Te same o ktorych powyzej. Gry to moje hobby od czasow C64 i Atari XE na ktorym gralem w „Drop Zone” na urodzinach u koleżanki. Bylem wtedy we wczesnej podstawowce. Z mniejsza czy wieksza intensywoscia sledze i gram az do dzisiaj. Widze w jakim kierunku zmierza branza. Biznesowo jest lepiej niz kiedykolwiek. Jakosciowo – juz mniej. Kiedy widze ze cos zlego dzieje sie z czyms co kocham – uwazam ze powinno sie o tym mowic na glos. Niestety nagle czarne stalo sie biale a biale czarne. . .
. . . a tym wszystkim kieruje uklad z którym walczy PIS . Facet daj sobie na luz.
Brawo man. Rzeczowa argumentacja. Oszczedzaj klawiature.
Oszczedzam pada nie klawiature. Srednia cena gier na PSXa 10 lat temu ,gier na PS2 5 lat i gier na PS3 teraz to jakies 200pln (srednio-czasem mniej ,czasem wiecej). Podobny pulap cenowy byl/jest na gry z Xboxa ,Xboxa 360 ,GC ,Wii . A ile kosztowaly gry na Nintendo 64 pare ladnych lat temu ?Jakies 200-270 pln . Ceny gier na konsole stacjonarne od co najmniej 10 lat to podobny poziom (okolice 200pln) wiec nagle teraz nazekac na ceny gier konsolowych to troche spóznione np. RR V na PS2 cena na starcie 249 a ile kosztuje teraz RR 7 na PS3, FF VIII kosztowal 200 a FF X ok. 220. Jesli komus ceny te nie odpowiadaly w np. 1998r. to jak widac wszelkie zale,bóle,protesty z tego powodu nie odniosly skótku (wiec po co o tym dyskutowac?) i za bardzo nie wierze w to ze za kolejne 10 lat cos sie w tej materii zmieni na lepsze. ps. Jesli deweloper nie potrafi dbac o swoje finanse to jego problem. Mnie jako konsumenta interesuje to ile ja wydam na gre. Kazda strona (producent gry,wydawca,sklep,konsument) powinna dbac o finanse
Andrzej —->podchodząc tak do problemu („skoro przez 10 lat się nie zmieniło to po co o tym gadać i tak się nie zmieni”) faktycznie nie ma to sensu. Pytanie tylko czy COKOLWIEK ludzkość byłaby w stanie zmienić podchodząc tak do każdego problemu. Pewnie wciąż twierdzilibyśmy, że ziemia jest płaska bo przecież, „przez tyle czasu wszyscy tak uważali, więc po co z nimi dyskutować i chcieć coś zmieniać?!”. Problem w moim przekonaniu istnieje i myślę, że NALEŻY o nim mówić, bo tylko poruszając ten temat możemy sprowokować jakąś szerszą dyskusję.
konsole ma sie po to by ja spiracić bo nawet w anglii Polacy przy niby takich wysokich zarobkach 2000Ł na miecha piraca i to jak 🙂 wierzcie mi łącza 12Mb w tym bardzo pomagają 🙂
od zakupu jakiejkolwiek konsoli powstrzymuja mnie 2 rzeczy:- cena samej konsoli- cena gier (jako, ze gry potrafia mi sie baaardzo szybko znudzic to wydanie ponad 200 zl na gre, ktora rzucil bym w kat po kilku dniach bylo by raczej glupie :P)ale pozdrawiam wszystkich konsolowcow, ktorzy leca na oryginalach (i nie wazne czy robia tak jak moj ziom – „malo zarcia, duzo gier”) . . . szacunek ! 😀
GunJ – w wielu aspektach moge sie z Toba zgodzic bez wahania. Ale jednak jest cos, co nie daje mi spokoju. Czym Twoim zdaniem jest piractwo, jesli nie zlodziejswtem?P. S. Andrzej001 [*]
Ja pozwolę sobie szybko wtrącić – piractwo w ogóle nie ma nic wspólnego ze złodziejstwem. Kradzieżą jest pozbawienie prawowitego właściciela jego własności. Piractwo to użycie niezgodne z umową i związane z nim pozbawienie spodziewanego zysku. Spodziewanego – piracąc nic nikomu nie zabierasz, po prostu do autora nie trafia należne mu wynagrodzenie. Już czmycham. PS. Uprzedzając fakty – nie, nie popieram piractwa. Nie, nie uważam że jest dobre. Wtręt poczyniłem, żeby uprzedzić argumenty o kradzieży samochodów i temu podobne malownicze porównania. Piractwo i kradzież to są zarówno wobec prawa, jak i na zdrowy rozsądek, zupełnie różne rzeczy.
No wlasnie. Nie trafia nalezne wynagrodzenie. Jesli cos, co sie komus nalezy, nie trafia do tej osoby, to albo zostala ona okradziona, albo oszukana. Innej opcji chyba nie ma.
No właśnie nie. 🙂 Jeśli do niej nie trafia należne wynagrodzenie, to nie zarabia. Nic jej jednakowoż nie ubywa. Tym się to właśnie różni od kradzieży. Nie jest to również oszustwo (wprowadzenie w błąd w celach rozmaitych). Wiem, że ciężko się przestawić na takie myślenie, ale jeśli dyskusja ma być czymś więcej niż tylko wyzywaniem się od złodziei i frajerów, to proponuję jednak operować pojęciami chociażby zbliżonymi do obowiązującego prawa. Żeby było łatwiej, nieco karkołomne porównanie na przykładzie samochodów. :] Kradzież – zabierasz właścicielowi jego samochów, bez jego zgody. Właściciel nie ma samochodu. Piractwo – machasz magiczną różdżką na samochód w salonie. W tym momencie masz taki swój samochód, a producent samochodów na tym nie zarobił. Nic nikomu nie zabrałeś, poza tym, że producent samochodów utracił teoretyczne pieniądze, które byś mu zapłacił, gdybyś normalnie kupił samochód w salonie. Tutaj ewentualnie można się kłócić (w sądzie, nie ze mną :> ), czy gdybyś nie miał magicznej różdżki, to mimo wszystko kupiłbyś ten samochód. Słowem – kluczem są zyski potencjalne.
Z punktu widzenia prawa piractwo jest kradzieżą Bebe. Piractwo z definicji to kradzież własności intelektualne. Tak stanowi prawo. Tak jest zapisane w kodeksach. Ciekawe czy jak ktoś by ci nie zapłacił na wykonaną pracę – na przykład wykopanie dołu to byś się powstrzymał od określeń kradzież ani oszustwo. Przecież to tylko potencjalne zyski. Nie ma czegoś takiego jak teoretyczne pieniądze. Jeśli nie pałce za czyjąś prace i nie ważne czy to kopanie dołu, zbudowanie samochodu napisanie książki czy gry to go w ten sposób okradam. Nie ma tu żadnej teoretyczności. Jeśli jest egzemplarz wyprodukowany to ktoś za jego stworzenie już zapłacił pracą i pieniędzmi. Więc jeśli ty wejdziesz w posiadanie tej rzeczy nie płacą jej twórcy za jej wytworzenie to go pozbawiasz środków w jej produkcje włożonych. Jest to egzemplarz, który sprzedał by tobie ale go już nie sprzeda bo ty masz jego kopie uzyskaną nie legalnie. I gdyby nie istniała kopia nie legalna to sprzedałby się na pewno nie teoretycznie bo ty jednak masz tą rzecz. Więc nie zwrócą mu się koszty. Więc to stracone środki. I to jest realna nie teoretyczna strata.