Ostatnia ze ścieżek to droga Maga i zarazem mój osobisty faworyt wśród czterech klas. Jest to kwestia własnych preferencji, jednak klasy magiczne od zawsze najbardziej przypadały mi do gustu. Prawdą jest też to, że nie poznałem żadnej z jednostek w stu procentach, ponieważ jest to niemożliwe w zaledwie trzy tygodnie od premiery. Tworząc wspomniane wyżej postaci popełniłem kilka błędów, obecnie jednak zaczynam zabawę „na świeżo”, właśnie magiem, który potrafi siać niewyobrażalne wręcz zniszczenie. Wciąż waham się w temacie specjalizacji tej klasy, ponieważ reprezentują one dwa różne podejścia do bohatera korzystającego z magii. Spiritmaster to postać przyzywająca, skupiająca się na przywoływaniu duchów i potworów kojarzonych z żywiołami. Sorcerer to stereotypowy wręcz czarodziej, ciskający we wrogów fireballami i innymi co potężniejszymi zaklęciami.
…to… hero?!
Prawie jak Stargate
Powiedzmy sobie szczerze: The Tower of Eternity nie jest niczym rewolucyjnym. Jeżeli mieliśmy już styczność z innymi produkcjami typu MMO (a po Aiona sięgają głównie tacy ludzie), nie znajdziemy tu zbyt wielu elementów, które nas zaskoczą. Mało tego, poza tak intensywnie reklamowanym lotem, nie ma tu nic, czego byśmy nie widzieli w grach sieciowych. Już pierwsze kroki po Asmodae lub Elysei utwierdzają nas w przekonaniu, że „już to gdzieś widziałem”. Grę, dążąc do dużego uogólnienia, można nazwać usprawnionym Lingeage II, z lepszą grafiką i kilkoma elementami zaczerpniętymi z innych produkcji.
Niezależnie od obranej frakcji rozgrywka przebiega w obu przypadkach jednakowo. Rzecz jasna dwie części planety różnią się od siebie całkowicie pod względem stylistycznym, jednak zadania, które otrzymamy, są wręcz bliźniacze. Gra w ciekawy sposób prowadzi nas przez kolejne lokacje, dzieląc questy na te związane z główną linią fabularną (określane jako kampania) i poboczne. Okazuje się jednak, że koniecznie trzeba wykonać większość z nich, jeśli nie wszystkie, by grind (wielokrotne zabijanie wrogów w celu uzyskania doświadczenia, przedmiotów etc.) mógł zostać zredukowany do minimum. Nawet wtedy zmuszeni jesteśmy do bezmózgiego klikania, ponieważ zadania w dużej części przypadków wymagają od nas „zabicia X potworów typu Y”. Są oczywiście chlubne wyjątki, jednak nie na tyle częste, by wpływały na ogólne odczucia.
Przez pola i doliny…
Po przegraniu kilku miesięcy w Age of Conan moje oczekiwania co do systemu walki w grach MMO drastycznie wzrosły. Niestety Aion nie dorównuje na tym polu dziełu Funcomu nawet po części. Po raz kolejny ekipa NCsoftu zmusza nas do łopatologicznego, mechanicznego wciskania ustalonej kombinacji klawiszy, której wariacji będziemy używać zależnie od sytuacji. 1, 1, 3, 4… 1, 1, 3, 4. Gdyby jeszcze zadania nie zmuszały nas do tak częstego walczenia, byłoby to do przełknięcia. W obecnej sytuacji, zwłaszcza po kilku godzinach pracy, nie należy to do najbardziej fascynujących zajęć. Istnieje tu co prawda namiastka kombosów, ale użycie jednej kombinacji do wywołania silniejszych ataków to coś, co obecne jest w sieciówkach od lat.
Wszystko tylko po to by trafić na niewidzialną ścianę
Z moich pierwszych obserwacji wynika, iż obecność gry na rynku koreańskim pozwoliła twórcom na dość dokładne doszlifowanie ekonomii świata. Choć z początku nasze cenne złoto (czy też miedziaki) wydawane jest zaraz po zdobyciu, to prędko uświadamiamy sobie, że wszystko działa sprawnie, zwracając nam z nawiązką co bardziej przemyślane inwestycje. Mimo lat doświadczenia w MMO wciąż nie potrafię przełknąć obrazu wojownika zbierającego kwiatki i roślinki. Jednak zbieractwo, a także crafting, są systemem dopracowanym, dającym frajdę osobom, które są w stanie poświęcić na nie „kilka” wieczorów.
…w dalsze krainy
Pierwsze dwadzieścia czy nawet trzydzieści poziomów, które zdobywamy w Aionie, to bardzo nużące etapy, nie odbiegające w żadnym stopniu od tego, co oferują inne produkcje tego typu. Niestety, to właśnie one decydują o tym, czy pozostaniemy przy grze, czy też usuniemy ją z dysku, zajmując się innym tytułem. Osobiście niezrozumiały jest dla mnie proces, gdy nowemu dziecku NCsoftu już teraz wystawia się oceny. Pierwsze wrażenia może nie są zbyt pozytywne, jednak nie tylko z dziennikarskiego obowiązku, ale i z czystej ciekawości skupię się teraz na swojej nowej postaci, poznając dalsze etapy The Tower of Eternity. Głosy ze strony społeczności są naprawdę różnorodne, od serii pochwał do totalnego zawodu. Jak jest w rzeczywistości? Opowiem za jakiś czas, aktualizując ten tekst i przedstawiając końcową notę.
Nie ma idealnego momentu, by zrecenzować grę MMO. Przekonaliśmy się o tym w redakcji chociażby w przypadku Age of Conan (na temat którego tekst pojawi się niebawem). „Sieciówki” ewoluują z dnia na dzień, są stale modyfikowane i usprawniane, a od ilości grających w danym momencie osób zależy jak odbierzemy daną produkcję. Od kilkunastu dni, także na naszym rynku, dostępny jest Aion, którego dziś bierzemy na warsztat.
W zasadzie tego się spodziewałem. Kolejna część Lineage II, czyli głupiego hack&slash bez krzty polotu. Szkoda, bo mogło być to coś więcej. Brakuje czegoś na kształt Neverwinter Nights w nowym ujęciu.
10 razy lepsze to niż bezcelowy wow 😉
quatrix – na wowa mozna narzekac, ale tak naprawde dla gracza takiego jak ja nie sam fakt wowa jest zly ale to jacy w niego ludzie graja. blizzard tworzac go pewno nie stawial na taki target, ale co sie stalo to sie nie odstanie. good for blizzard. ale tak w glebi wow zla gra nie jest, a takie potworki jak aion zjada na sniadanie. aion ktory jest typowym klikaczem dla skosnookich grinderow i farmerow. tak naprawde jesli nie mieszkasz w chinach, japonii albo korei nie powinienes grac w aiona. koniec kropka.
Ja od mmo uwolniłem się dawno – Wowa sprawdzałem u kolegi z 3h pograłem i więcej nie miałem ochoty wracać – sory 😉 Zato w l2 grałem 2 lata [sick!]
no to rzeczywiscie sick ;p ja osobiscie wowa tez nie lubie, niebo wyzej stawiam eq2, ale bawic sie w grindhouse i jednoczesnie mowic ze bogaty badz co badz wow jest. . . bezcelowy zalatuje hipokryzja 😉
Ja tam czekam na Db online i to bedzie jedyNNe mmo w które mam zamiar zagrac;)
Mi też brakuje czegoś na wzór Everquesta w nowym wydaniu. Szkoda, że Vanguard nie odniósł sukcesu. Co do Aiona, to dobiegam powoli 25lvl i w zasadzie jeszcze gra mnie cieszy. Podobno zabawa rozpoczyna sie dopiero w Abbys.
Jedyny mmorpg który przyciagnał mnie na dłużej do monitora to 2worlds. Sam nie mam pojęcia czemu,w końcu niczym specjalnym się nie wyróżnia na tle innych. Drażni nie lekko informacja o przebudowie gry na styl bardziej przyjazny zachodniej publice,śmierdzi mi to amerykańskimi przeróbkami np. Ringa i Rec(takie dwa fajne horrory). Dlaczego nie mogę dostać gry taka jaka została stworzona? Nie potrzebuje żadnych przeróbek. Niedługo dostaniemy rapujcacego Mario z złotym zębem bo taki bardziej przypadnie do gustu zachodniemu graczowi 🙂
he, two worlds to mmorpg ? 😮
Uwagi do autora tej mini-recenzji : 1. Chanter POSIADA umiejętność wskrzeszania2. Gladiator może kupić zwój Herb traitement, dzieki któremu będzie mógł się leczyć, jeżeli tylko będzie miał przy sobie potrzebny do tego składnikPozdrawiam i czekam na rozłożenie gry na czynniki pierwsze, moje wrażenia są na razie b. pozytywne.
chodziło mi o 2moons
a ja jak mantra bede tu powtarzał: EvE Online 😉 wiem, trudne, skomplikowane, nieliniowe, po angielsku. . . a jednak. . . tak powinny być budowane MMO (Z premedytacją pomijam człon RPG, bo ten termin został już wystarczająco wyświechtany i wypaczony).
Jakiekolwiek opisywanie gry MMO bez dotarcia do contentu z endgame, IMHO nie ma sensu. Autor bardzo „po łebkach” zapoznaje się z różnymi klasami, na szybko, bez możlwiość dojścia każdą z nich do 31 levelu, od którego tak naprawdę gra się dopiero zaczyna. Wychodzą z tego takie babole jak brak resurrecta u Chantera i nazywanie Gladiatora „tankiem”. . . I choć można zgodzić się z zarzutami co do linearności, wtórności i monotonności jeśli chodzi o questowanie, to już sama walka (szczególnie PvP) jest bardziej emocjonująca, bo trudniejsza niż w WoW-ie. Nie da się walczyć AFK. Recenzja to takie typowe lanie wody o niczym, nie mając wiekszego pojęcia o tym, co w grze jest najważniejsze i o czym właściwie się pisze. Niech autor najpierw główną klasą osiągnie 40-45 level oraz przynajmniej 25 level kilkoma innymi klasami, wtedy będzie można pokusić się o w miarę rzetelny opis niskolevelowego świata Aion.
Gra może i fajna, ale dosyć droga jak na taką, która nowości raczej nie wnosi, oczywiście mam na myśli kwotę po przeliczeniu na złotówki(ok. 120zł za 60 dni)zakup samej gry ok 160zł.