Jakiś czas temu nasze serca zabiły mocniej. Dowiedzieliśmy się, że istnieje spora szansa, iż na usłudze sieciowej Microsoftu pojawi się GoldenEye i parę innych gier RareWare. Chwilę później informowaliśmy was, że premiery elektronicznych przygód agenta 007 jednak się nie doczekamy. Gigant z Redmond miał się pokłócić o pieniądze z Wielkim N, co skutecznie powstrzymało jakiekolwiek dalsze działania w sprawie przeniesienia gry na Live Arcade.
Dziś te plotki posypujemy dużą porcją pieprzu. Anonimowi przedstawiciele Microsoftu donoszą, że nie chodziło wcale o pieniądze a dumę prezesa Nintendo. Satoru Iwata miał się sprzeciwić wydawaniu jakichkolwiek gier znanych z systemów Wielkiego N na platformach konkurencji. Nie wiadomo ile w tej plotce jest prawdy, ale jesteśmy w stanie postawić kilka złotych na to, że w rzeczywistości tak było. Nieładnie panie Iwata. W głowie brzęczą nam słowa przedstawicieli japońskiej firmy, którzy mówili, że elektroniczna rozrywka powinna trafiać do jak najszerszego grona odbiorców. Jak widać takimi obietnicami najprawdopodobniej nie przejmuje się Pan Prezes.
Nie bardzo rozumiem o co chodzi i czym się wszyscy oburzają? Microsoft tak chętnie oddałby np. Halo 1 albo Halo 2 do wstawienia do PSN? A Sony udostępni po jakimś czasie God of War graczom z obozu Microsoftu? Przecież to oczywiste, że jak GoldenEye był eksluzywnym tytułem dla N64 i do tego wielkim hitem, to Nintendo nie bedzie go chciało oddać. Nie rozumiem tylko dlaczego Nintendo nie wrzuci GoldenEye na Virtual Console? Względy techniczne czy raczej prawne?
Z niektórymi grami Rare jest taki problem, że prawo do nich ma zarówno Nintendo jak i MS, dlatego żeby gra ukazała się na danej konsoli potrzebna jest zgoda obu firm, a z tym jak widać będzie problem, choć przykład Diddy Kong Racing na DS pokazuje, że nie ma rzeczy niemożliwych. . .